Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Pierre Lemaitre - Alex / Ofiara

Zmęczyłam kolejne dwa tomy cyklu o upośledzonym wzrostowo komisarzu (drugi jest nieco niezależny, ale nie warto czytać bez znajomości pierwszego, trzeci jest kodą pierwszego); zmęczyłam, bo autor jest dla ofiar przestępstw przerażająco brutalny fizycznie (gwałt, pobicie, rozpuszczenie na żywca kwasem ważnych elementów ciała), a samego komisarza Verhoevena torturuje psychicznie. Nie jest to książka lekka, łatwa i przyjemna, chociaż chyba mniej drastyczna niż tom pierwszy.

"Alex" to historia z twistem. Świadkowie zgłaszają porwanie młodej i ładnej dziewczyny, której nikt nie szuka. Dziewczyna jest bita i torturowana, a następnie zamknięta w klatce bez jedzenia i zostawiona na pastwę szczurów przez psychopatycznego porywacza. Przestępcę udaje się zlokalizować, ale wybiera śmierć niż zeznania. Na podstawie nikłych danych policja znajduje miejsce, gdzie dziewczyna ma być przechowywana, ale kiedy docierają, już jej nie znajdują. Pstryk, przełączamy się na narrację porwanej dziewczyny, która zabija bestialsko najpierw mężczyzn (wabiąc ich swoją urodą), potem nie szczędzi i kobiety. Verhoeven też przełącza się z trybu ratowania ofiary do poszukiwań wielokrotnej morderczyni. Kiedy ją znajduje, okazuje się, że jej wszystkie działania były w pewnej mierze uzasadnione, a prawdziwy zbrodniarz liczy, że uniknie kary.

"Ofiara" dotyczy ponownie życia osobistego komisarza. Próbuje ułożyć sobie życie z piękną, choć tajemniczą Anną, po czym pewnego poranka zostaje poinformowany, że jego dama walczy o życie w szpitalu, bo była przypadkowym świadkiem napadu na jubilera i cudem przeżyła próbę zabicia jej przez napastników. Verhoeven pomija ten mały szczegół przed zwierzchnikami, bo odebraliby mu śledztwo. Naciągając i łamiąc przepisy usiłuje dojść, kto chce zabić jego damę, a na końcu odkrywa, kto tak naprawdę był tutaj ofiarą.

Inne tego autora tutaj.

#93/94

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota listopada 14, 2015

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2015, panowie, kryminal - Skomentuj


Kika (Almodovar: 11)

To chyba jeden z pogodniejszych filmów, mimo że trup się ściele gęsto (co najmniej 4 osoby zabite oraz kolejne na nagraniach), a przemoc jest na porządku dziennym (jeden wielokrotny gwałt oraz kazirodztwo). Kika jest makijażystką, a przy tym ma bogate życie osobiste. Spotyka kontrowersyjnego pisarza, Amerykanina, wchodzi z nim w bliskie stosunki, po czym zamiast fikołków w pościeli zostaje poproszona o zrobienie pośmiertnego makijażu jego pasierbowi, który był właśnie zszedł i jest blady. Okazuje się, że młodzieniec nie jest do końca martwy, budzi się i zaprzyjaźnia bliżej z Kiką. Po jakimś czasie okazuje się, że Kika sypia również od czasu do czasu z ojczymem narzeczonego, niestety robi to również pół Madrytu. Oraz co jakiś czas ktoś ginie, niestandardowa dziennikarka z oszklonym biustem i blizną na twarzy śledzi narzeczonego Kiki, a do tego ktoś podgląda ją przez okno i robi zdjęcia.

Bardzo lubię Kikę, za taki miły klimat "GRLZ POWER". Mężczyźni są lub ich nie ma, ale fajnie mieć przyjaciółkę, nawet jak jeśli sypia z Twoim facetem albo wpuszcza do domu opóźnionego w rozwoju brata-gwałciciela. Pikanterii dodaje goły tyłek aktora porno, całkiem goła Bibí Andersen i Peter Coyote w wyjątkowo twarzowej roli psychopaty.

Inne filmy Almodovara.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek listopada 12, 2015

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


O tym, że byłam na zakupach

W zasadzie to w drodze z zakupów w pobliskim Lidlu (kolekcja świąteczna - spekulatiusy, pierniczki Domino, miętowe czekoladki - to zamach na moją talię) miałam przejść się na krótki spacer po dębieckim modernizmie, ale znęcona pięknymi kolorami parczku po drugiej stronie 28 czerwca 1956 r. odkryłam, że w odległości spacerowej mam bunkier. I to całkiem zabytkowy, bo z końca XIX wieku. Aktualnie w Forcie Witzleben nikt się nie broni, poza potencjalnym paintballistami oraz "Białym Orłem" (Chapter Poznań), przez co przez chwilę poczułam się jak w "Sons of Anarchy". Fort jest ogrodzony, ale eufemistycznie określę ogrodzenie jako pretekstowe, więc (tylko trzeba mieć dobre buty, bo trochę się trzeba powspinać).

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela listopada 8, 2015

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Tagi: debiec, forty - Komentarzy: 1


David Lagercrantz - Co nas nie zabije

Mikael Blomkvist ma złą prasę i kryzys w gazecie po przejęciu przez konsorcjum prasy bulwarowej. Jak na zamówienie dochodzi do dwóch pozornie nie łączących się wydarzeń - ktoś włamuje się na bezczela do najlepiej zabezpieczonego na świecie intranetu NSA oraz z kilku źródeł pojawia się informacja, że życie szwedzkiego geniusza informatyki, Baldera, jest zagrożone. Profesor Balder ginie, ale morderca oszczędza jego autystycznego syna, Augusta. Jak się łatwo domyślić, za włamaniem stoi Lisbeth Salander, która też niebawem brawurowo ratuje małego Augusta i odkrywa w nim niesamowity potencjał, który pomoże jej złamać szyfr nie do złamania przez superkomputery. W połowie tomu już się wszystko wyjaśnia - organizacja, z którą walczy Lisbeth, a którą wspiera wielkie konsorcjum, jest prowadzona przez jej demoniczną siostrę bliźniaczkę, Camillę, która bez wahania przejęła schedę po ojcu-bandycie. Dla podkreślenia, że mamy do czynienia z cyklem, zakończenie niczego nie rozwiązuje.

Już po samym tytule miałam przeczucie, że będzie to książka zrealizowana według wszelkich zasad kreatywnego pisania, czyli miałka, gładka i o niczym, a wszyscy bohaterowie z poprzednich tomów są po kolei odhaczani na liście obecności (czasem topornie, jak przyrodni brat Lisbeth). Na którejś ze stron spotkałam się z frazą, że to fanfiction rozwijające wszystkie niedokończone wątki ku uciesze funclubu. I tak jest. Próbowałam doszukać się tego, co podobało mi się w "Millenium", niestety nie znalazłam. Podczas lektury miałam powidoki po pop-kulturze ostatnich lat: digest chwytliwych historyjek z newsów - Snowden, psychopatyczni celebryci z obowiązkową ostatnio blogerką modową (pochodzenia polskiego), książka Sachsa o "Mężczyźnie, który pomylił żonę z kapeluszem" jako źródło rewelacji o autyzmie, złe NSA i rosyjska mafia. Co chwila odrzucał mnie łopatologiczny styl narracji, w której wyjaśniano czytelnikowi wszystkie związki między bohaterami (również z poprzednich tomów), na wypadek gdyby czytelnik nie czytał poprzednich tomów albo nie zrozumiał. Autor wymienia pieczołowicie marki urządzeń, z których korzystają bohaterowie z wdziękiem scenarzystów "Klanu" ("zrobił sobie wyjątkowo mocne cappuccino w w swojej jurze impressie X7"). Źli są okrutnie źli, dobrzy dość niedomyślni, a Lisbeth jest zrobiona z kevlaru i drutu kolczastego - postrzelona prawie że się sama zszywa, biega, skacze, strzela, bije się i w międzyczasie łamie algorytmy.

Nie mam siły się już czepiać opisu samego włamania do NSA, ale zarówno tłumaczenie ("masz root?") i opis jest przeraźliwym bełkotem.


Zaatakowała go programami do fuzzowania, które sama napisała. Miały wyszukiwać błędy i luki. Potem dorzuciła jeszcze debuggery, testy metodą czarnej skrzynki i betatesty. Wyniki wykorzystała do tworzenia programu szpiegującego, własnego RAT-a. (...) To dlatego zainstalowała u siebie kopię serwera. Gdyby się porwała na prawdziwą platformę, technicy NSA na pewno od razu by to zauważyli i zwietrzyli zagrożenie, a wtedy zabawa szybko by się skończyła. (...) Zastosowała Zeroday Exploit, swój program, do wyszukiwania dziur. Już po włamaniu do systemu miał uaktualnić jej status. To było niesamowite. Program dawał jej nie tylko kontrolę nad systemem, lecz również pozwalał zdalnie sterować każdym elementem intranetu, o którym miała bardzo niewielkie pojęcie. To było w tym wszystkim najbardziej absurdalne.

Podobnie jest z savant geniusem, nie mówiącym i nie nawiązującym w ogóle kontaktu Augustem, zaniedbanym przez matkę w depresji, bitym przez jej konkubenta oraz pozbawionym terapii i nauczycieli (bo pieniądze przesyłane przez ojca na rozwój dziecka szły na hulanki i swawole). Wystarczy chwila z ojcem, żeby zaczął rysować sceny z fotograficzną dokładnością, a kolejna chwila z Salander, żeby z wypisywania nic nie znaczących ciągów cyfr przeszedł płynnie do rozwiązywanie równań różniczkowych i konstruowania krzywych.

Rozczarowanie.

Inne z tego cyklu tutaj.

#91

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela listopada 8, 2015

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2015, panowie, kryminal - Komentarzy: 4


Kwiat mego sekretu (Almodovar: 10)

Leo (Paredes), tęskniąca za swoim wiecznie nieobecnym mężem, snuje się po zimowym mieście w za ciasnych butach. Jest nieszczęśliwa, próbuje znaleźć sobie jakieś zajęcie, udaje się więc do lokalnej gazety, gdzie naczelny proponuje jej kącik recenzencki. Niestety, zamiast tekstów o feministycznym nurcie literatury kobiecej dostaje do zrecenzowania najnowszą powieść pisarki romansideł, Amandy Gris, którą bezlitośnie szkaluje; tyle że Gris to wlaśnie jej pseudonim. Nie lubi romansów, ale nikt nie chce wydawać jej poważniejszych tekstów, a kontrakt ma na najbliższe trzy lata. Tymczasem naczelny - jak widać - lubuje się w książkach w różowych okładkach, a do tego wyraża też zachwyt samą Leo. W przeciwieństwie do męża. W tle jest historia kradzieży, zakończona pięknym spektaklem tańca flamenco.

To jeden z tych filmów, który poza ładną historią, jaką opowiada, zawiera zalążki innych filmów. A to w brudnopisie powieści Leo żona zabija męża-brutala i chowa ciało w lodówce w opuszczonym sklepie ("Volver"), a to aktorka prowadzi szkolenie dla lekarzy z rozmów z rodzinami potencjalnych dawców organów w śpiączce ("Wszystko o mojej matce"), a to starsza kobieta wraca do rodzinnej wsi po spokój. Powraca też motyw sióstr (świetna rola Rossy de Palmy) i pyskatej matki-tyranki (Chus Lampreave).

Inne filmy Almodovara.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa listopada 4, 2015

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


Zadie Smith - Londyn NW

Etnicznie zróżnicowane środowisko północno-zachodniego Londynu. Ciemnoskóra Keisha, która każe się nazywać Nathalie, wyszła z biedy, została wziętą prawniczką, poślubiła bogatego ciemnoskórego Włocha, urodziła dwójkę pięknych dzieci; piękny apartament, w którym można przyjmować gości. Rudowłosa i białoskóra Leah, jej przyjaciółka ze szkoły, nie zrobiła kariery, ale ma pięknego, czarnoskórego męża Michela, któremu mogłaby urodzić równie piękne dzieci, ale ich nie rodzi. Felix ma ambitną dziewczynę, która pomaga mu w uporządkowaniu swojego życia, wyrwaniu się z kręgu wiecznie palącego marihuanę ojca i destrukcyjnej kochanki. Nathan, niegdyś najbardziej pożądany chłopak w szkole, piłkarz, teraz diluje na ulicy i ludzie unikają jego wzroku. Oni i kilka innych osób, chodzących kiedyś do tej samej szkoły, kręcą się wokół siebie, czasem ich orbity się przecinają, nawet jeśli o tym nie wiedzą. Tyle że w przeciwieństwie do "Białych zębów" nie ma spektakularnego końca, nitki wątków zostają luźne.

Podobałoby mi się znacznie bardziej, jakby Smith nie poszła w "Masłoską". Bardzo męcząca, zmieniająca się z rozdziału na rozdział narracja. Nieopisane dialogi między bohaterami, czasem zapis czatu; nie łapię wyższości takich zabiegów nad tradycyjną narracją. Pewnie książka zyskuje po drugim czytaniu, bo znajomość skrywanych historii poszczególnych bohaterów nieco odwraca pierwotną wymowę scen, ale niespecjalnie mi się chce do niej wracać.

Inne tej autorki tutaj.

#90

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 2, 2015

Link permanentny - Tagi: beletrystyka, panie, 2015 - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 5


O tych, których nie ma

Mamo, a spotkamy na cmentarzu jakichś przodków?

Dlaczego to dziecko żyło tylko jeden dzień? To nie fair, nie mogło przecież mieć żadnych przygód. To nie dobrze, jak się rodzi dziecko i zaraz umiera, bo to takie zmarnowanie dziecka jest.

A tęsknisz za swoim dziadkiem i babcią? Są tutaj dzisiaj?

A kto tutaj umarł? Ta pani była mamą i babcią? Pewnie im było smutno, jak umarła.

A zmarli widzą te światełka z nieba?

Piękny dzień, żeby być żywym.

Cmentarz Bożego Ciała, Bluszczowa.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela listopada 1, 2015

Link permanentny - Kategorie: Maja, Fotografia+, Moje miasto - Tagi: cmentarz, debiec - Komentarzy: 5


Wysokie obcasy (Almodovar: 9)

Bardzo smutny, chyba pierwszy w ogóle pozbawiony jakichkolwiek elementów groteskowych, film o miłości córki do matki. Matka, Becky (Paredes), jest znaną piosenkarką, prowadzi bujne życie z kolejnymi mężczyznami, a jej - wtedy 12-letnia - córka Rebeca przeszkadza w tym, żądając od matki uwagi i poświęcania czasu. Mimo że dziecko, żeby zasłużyć na miłość matki, (pół)świadomie doprowadza do śmierci blokującego karierę matki ojczyma, matka zostawia ją i wyjeżdża na drugi koniec świata. Wraca po 15 latach i odkrywa, że jej dorosła już Rebeca (Abril) dalej chciałaby zasłużyć na uwagę matki, chociaż sposób wybrała nietradycyjny - wychodząc za Manuela, byłego kochanka piosenkarki, oraz przyjaźniąc się z cross-dresserem Letalem, naśladującym Becky. Sytuacja się komplikuje, bo niewierny małżonek wraca do dawnej flamy. Rzecz kończy się nieprzyjemnie, bo Rebeca znajduje małżonka zastrzelonego, a prowadzący śledztwo młody sędzia podejrzewa je obie. Sędzia dodatkowo też nie jest do końca tym, za kogo się podaje.

Inne filmy Almodovara.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota października 31, 2015

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


Kate Atkinson - Przysługa

Tom leżący pomiędzy "Zagadkami" (poznanie Julii) a "Kiedy nadejdą". Jackson przyjeżdża na festiwal teatralny do Edynburga i snuje się po mieście bez celu, podczas gdy Julia znika na całe dnie pracując nad awangardową sztuką. Lekkie zwiedzanie miasta szybko przestaje być lekkie, bo Jackson zupełnym przypadkiem znajduje się w centrum skomplikowanej siatki nie powiązanych ze sobą przestępstw. Ktoś napada na niewinnego kierowcę, kierowcę ratuje przypadkowy przechodzień, pisarz. W domu pisarza zostaje zamordowany jego gość, komik. Jackson znajduje na plaży zwłoki kobiety, ale porywa je przypływ; styka się po raz pierwszy z Louise, lokalną policjantką; iskrzy między nimi, chociaż nikt mu nie wierzy. Gloria, żona szemranego potentata budowlanego, dowiaduje się, że jej mąż miał zawał podczas igraszek z rosyjską dominą i leży w śpiączce w szpitalu. Postanawia o tym nie mówić nikomu i obserwuje, jak zatajenie tego faktu wzbudza coraz większy niepokój. Na koniec wszyscy spotykają się w domu Glorii, pada strzał, a potem dzięki koneksjom Louise udaje się sprawę wyciszyć. Do tego umiera kot Louise (Żelek, różowe łapki), a jej syn nie jest miłym nastolatkiem.

Edynburg oczami Jacksona jest zupełnie innym Edynburgiem niż ten, który zwiedzałam. Pełen zaułków, przestępców, szary i zdominowany stęchłym zamkiem. Sam Jackson, mimo niespełna 2 milionów na koncie i domu we Francji, jest nieszczęśliwy i zagubiony - nie umie żyć chwilą jak Julia, walczy z nadmiarową sympatią do Louise i dobrze się czuje tylko wtedy, kiedy prowadzi śledztwo.

Inne tej autorki tutaj.

#89

Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 28, 2015

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2015, panie, kryminal - Skomentuj


Zwiąż mnie (Almodovar: 8)

Aktorka (Victoria Abril) z doświadczeniem w porno i była narkomanka jest obiektem westchnień młodego człowieka (Antonio Banderas), właśnie wypuszczonego z zakładu dla psychicznie chorych. Niestety, ponieważ dama nie pamięta, że przed rokiem się z nim przespała, ani nie zwraca uwagi na stanie na rękach, długowłosą perukę i czekoladki, gładysz kradnie jej klucze i porywa ją w jej własnym mieszkaniu. Kocha i pragnie wzajemności, ale żeby panna nie krzyczała, wali jej z dyńki, łamiąc przy okazji bolący ząb. Siedzą więc sobie odcięci od świata, ona zwykle związana, a dodatkowo wymagająca coraz silniejszych środków przeciwbólowych, bo ząb boli, rozmawiają i coś się tam między nimi wykluwa mimo teoretycznie niesprzyjającej sytuacji. A to on on dostaje łomot, bo okradł dla ukochanej dilerkę (świetna rola Rossy de Palma), a to ona się użala i odkrywa, że jest w łóżku namiętnie. I w zasadzie to czemu by nie zostać, nawet jeśli jest się przywiązaną do łóżka.

Całkiem sporo zbliżeń na nieubraną Abril, Banderas emituje goły tyłek wprawdzie w lustrze, ale za to wielokrotnie odbity. Apartament i piękna klatka schodowa z ażurową windą występował już w "Kobietach", a panie po zrobieniu siku nie myją rąk.

Inne filmy Almodovara.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 27, 2015

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj