Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Przerwane objęcia

Jestem stronnicza, bo daję Almodovarowi dowolnie szeroką taryfę ulgową, byle tylko nie kręcił filmów o molestowaniu kobiet w śpiączce i rozliczeniowych o księżach-pedofilach. Tu jest wszystko jak trzeba - piękna, ognista Penelopa, tajemnica, mężczyzna po przejściach i sporo ładnych drugoplanowych postaci plus film w filmie. Sama fabuła jest dość prosta, chociaż - jak u Almodovara - historia, jaką opowiada, jest gorzkawa. Harry Caine, niewidomy reżyser, dowiaduje się, że umarł znany milioner, partner Leny, jego miłości życia, która odeszła w 1994 roku. Harry opowiada burzliwą historię związku z Leną i mimo tego, że nie widzi, kończy po latach film[1] z jej udziałem.

Część filmu kręcona jest na Lanzarote i zdecydowanie chcę tam pojechać, żeby zobaczyć marsjański krajobraz bez zieleni, czarne plaże i winnice w zagródkach z kamieni. Poza tym wnętrza są pełne pięknych regałów na książki i mocnych kolorów, mimo że film taki bardziej z gatunku noir.

[1] Takie puszczenie oka do fanów - film to wersja "Kobiet na skraju załamania nerwowego"[2], z niewiernym kochankiem Ivanem, spalonym łóżkiem i gazpacho doprawianym środkiem usypiającym. Trzecioplanowo pojawia się Rossy de Palma, grająca modelkę w oryginalnych "Kobietach".

[2] Jako bonus jest też siedmiominutowy film "La concejala antropofaga", kręcony "na planie" filmu z Leną, na którym pewna kuratorka społeczna opowiada uśpionej gazpacho kobiecie o swoim bujnym życiu erotycznym.

Inne filmy Almodovara.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek marca 22, 2011

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


William Gibson - Rozpoznawanie wzorca

Cayce Pollard zna się na markach - dzięki alergii na te najbardziej znane, umie ocenić, czy nowe logo ma szansę się przyjąć i zostać częścią kultury ulicy. I za to początkowo płaci jej belgijska korporacja Blue Ant, po czym okazuje się, że chce ją pozyskać do wyśledzenia źródła filmów, które od jakiegoś czasu pojawiają się anonimowo w Internecie. Cayce należy do dyskusyjnego forum, na którym analizuje treść i technikę emefów (materiałów filmowych) i prywatnie jest ich groupie. I z banalnego zlecenia robi się taka trochę prywatna krucjata, dodatkowo utrudniana przez nagle pojawiających się wrogów.

Z jednej strony "Rozpoznawanie" mnie zachwyciło. Bo lubię książki osadzone w szeroko pojętym Internecie. Gibson czuje, co to ruch fanowski, jakie możliwości daje sieć, jak łatwo mieć rozsianych po całym świecie ludzi, których łączy coś wyjątkowego, nawet jeśli się nigdy w życiu nie spotkali. Że każda akcja zostawia cyfrowy ślad i zawsze, chociaż to czasem kosztuje, da się wyśledzić. Że sztuka jest trudno odróżnialna od komercji i że łatwo sztukę wziąć i użyć w celu handlowym. Z drugiej - brakuje mi w tej serii elementów science-fiction, jest do bólu realna, bardzo obarczona rozwiniętym potem w "Spook Country" motywem reakcji na 11 września, chociaż jest to cyberpunk na miarę XXI wieku. Cayce i jej ubraniowe "zecapy", pieczołowicie odarte z metek, prawie że chirurgicznie czyste i neutralne mieszkania czy czarny rynek starych komputerów to ładny sztafaż, ale trochę mało, żeby wprowadzić w inny świat. Brakuje też mi gibsonowskiej wielowątkowości - tu jest tylko wątek Cayce, a akcja jest linearna.

Tłumaczenie - nie że złe bardzo, ale słabe. Rolka z papieru ryżowego z farfoclami w środku to sajgonka, a nie sajgonek. Kalki, konstrukcje zgrzytające w zębach i problemy z nomenklaturą. Szkoda, wolałabym kogoś, kto umie tłumaczyć.

Inne tego autora:

#17

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 21, 2011

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2011, panowie, sf-f - Komentarzy: 6


Z kronikarskiego

Nowa instruktorka nauczyła mnie robić łuk. I na egzaminie 16.03 zrobiłam. Za to to uwaliłam ruszanie pod górę, mimo że nie miałam specjalnie z tym problemów. Towarzysko i na luzie pojechałam więc sobie w miasto, nie sygnalizując przy wyjeździe z ośrodka oraz - co zakończyło wolną amerykankę za kierownicą - wjeżdżając idiotycznie w zakaz wjazdu w idiotycznym miejscu na Śródce, gdzie droga idzie dookoła kościoła, a mnie zaćmiło. Tak czy tak nie zdałam, więc bez stresu. Piąte podejście już 6. kwietnia.

EDIT: Zapomniałam o jednej rzeczy. Po czterech próbach zdania egzaminu NIE WIERZĘ w to, że "egzaminator chuj i mnie ulał", "uwziął się na mnie" i "gdyby nie ten buc, to bym zdała". Błędy robi kierowca; można się oflagować i flugać w kolejce na umówienie się na następny egzamin, minimalizować własne błędy, ale pod koniec dnia i tak się zostaje z faktem, że trzeba wrócić i zrobić to jeszcze raz.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 20, 2011

Link permanentny - Kategoria: Moje prawo jazdy - Skomentuj - Poziom: 3


In between

Męczy mnie ten stan zawieszenia. Już nie zima, ale dalej zimno i buro. Nieśmiałe świeże zielone pączki, ale trzeba bardzo się schylić, bo są przy samej ziemi. Dalej zimno, w sobotę wyszłam bez czapki i odpadły mi uszy (i jak ja teraz będę okulary nosić?). Dalej nie wiem, jak zorganizować sobie życie od 1. kwietnia, bo - chociaż wolałabym, żeby było to żartem - wracam w świat, jak to się nazywało?, samorealizacji i kariery. Maj będzie odbywał poranki i przedpołudnia w prywatnej placówce oświatowej, pełnej dzieci w wieku komplementarnym, pełnej basenów z piłeczkami, kolejek z puf-pufającymi pociągami, książeczek o zwierzątkach, kredek i miękkich poduszek. I tak naprawdę obawiam się, że będzie mu tam lepiej niż ze mną w domu. Bo mnie lepiej chyba nie.

W poszukiwaniu koloru (i, żeby nie zmarnować kuponu Groupona) wybrałam się do Shivaz Restaurant. W środku sen aksamitowego fetyszysty z odchyłem w kierunku fioletu, zdobionego złotem i czernią (szczęśliwie w głośnikach zamiast bollywoodzkiego soundtracku - best of smooth jazz z anglojęzycznego radia). W menu hinduskie oczywistości - dobry naan z czosnkiem, łagodnie pikantne tam, gdzie nie określone, a bardzo pikantne tam, gdzie pikantne. Raita, mój prywatny i niereprezentatywny miernik fajności hinduskich restauracji, taka sobie - smaczna, ale nie przyprawiona tak, żeby zwalało z nóg. Natomiast jedna rzecz w Shivaz jest doskonała - wielkie okna od podłogi do sufitu, wychodzące na ulicę Podgórną. Można patrzeć na grzechoczące i iskrzące tramwaje i obserwować, jak powoli zapada zmierzch, a światła latarni zaczynają odbijać się w szkle, stojącym na stole.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 20, 2011

Link permanentny - Kategorie: Maja, Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 3


Aleksander McCall Smith - Niebiańska randka i inne odmiany flirtu

Z opowiadaniami jest tak, że trzeba umieć. Czasem fabuły starczy dosłownie na kilkanaście stron i grzechem jest rozsadzać to w powieść, a w opowiadaniu się znajduje świetnie. Czasem opowiadaniami można stworzyć jakiś świat, bez sklejania poszczególnych elementów w spójną treść. Niestety, tutaj jest zwyczajnie słabo, opowiadania są nudne, miałkie, bez pointy, łączy je tylko to, że są o spotkaniach i randkach. Jakby odrzeć z czasem egzotycznego entourage'u (bo i Szwajcaria, Australia, Afryka, Włochy), zostałyby opowiadania klasy harlequinowej - dziewczyna ma iść do szkoły plastycznej, ale poznaje chłopaka, idzie z nim na tańce, śpią ze sobą, on się oświadcza, koniec. Mąż nie chce spać z żoną, żona się irytuje i ucieka z młodszym, koniec. Gruby pan umawia się przez biuro matrymonialne na randkę z grubą panią, ona się obraża, że uważa ją za grubą, ale kiedy obraża go kelner w restauracji, solidarnie z nim wychodzi, koniec. Każde z opowiadań mnie rozczarowało, niektóre znudziły i zostawiły z oczekiwaniem na jakiekolwiek zakończenie, a tytułowe - o dziewczynie, co zaszła w ciążę z aniołem - zostawiło z wielkim napisem #wtf nad głową.

#16

Inne tego autora tutaj.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 19, 2011

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2011, beletrystyka, opowiadania, panowie - Skomentuj


Górki i dolinki (zdjęcia, zdjęcia)

Górki są miłe, jak się je ogląda z okolic podnóża. Górki oglądane z krętej serpentynki, gdzie co chwila ograniczenie do 40 km/h - już mniej. Na Fuerte jest szaro-zielono-rdzawo, a chmurki raz odsłaniają, a raz zasłaniają kawałki krajobrazu.

GALERIA ZDJEĆ (niektóre zza szyby, widać).

W wzdłuż uroczej FV-30 malutkie miasteczka - Pajara i Betancuria, a kawałek dalej już po płaskim - Antigua.

GALERIA ZDJĘĆ.

(Jeszcze mi zostały kwiatuszki, ale to za jakiś czas).

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 17, 2011

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: fuerteventura, wyspy-kanaryjskie, hiszpania - Skomentuj


Czekolada

Do małego francuskiego miasteczka, pełnego smutnych, ciemno odzianych, religijnych ludzi, wzajemnie pilnujących się, żeby żyć zgodnie z nakazami ascetycznego pana hrabiego, przybywa kolorowa i pełna życia Vianne, samotna kobieta z kilkuletnią córką. Otwiera sklep z czekoladkami i zaczyna odkrywać przed mieszkańcami świat czekolady. Miesza gładką, błyszczącą kakaową masę, słucha, co ludzie mają do powiedzenia, nie ocenia, a na końcu proponuje każdemu taką słodycz, która będzie jego ulubioną. Ascetyczny i nieszczęśliwy hrabia nie lubi wokół ludzi szczęśliwych, więc bojkotuje kawiarnię i traktuje ją jako siedlisko wszelkiego występku, mimo że mieszkańcy znajdują w przytulnym lokalu kojący kącik.

Piękna i kobieco okrągła Juliette Binoche jest uosobieniem gościnności i ciepła domowego ogniska, jak zawsze zmysłowy Johnny Depp wnosi pierwiastek żartobliwości i męskiego uroku, a majestatyczna Judi Dench dodaje szczyptę wieloletniej mądrości życia. Lodowato zimni i sztywni Alfred Molina (hrabia) i Carrie-Ann Moss (sekretarka hrabiego) to antyteza tego, co przynosi ze sobą słodka i pikantna jednocześnie czekolada - małomiasteczkowa zachowawczość, brak tolerancji, niechęć do poznawania nowego. Do tego piękne plenery, ciepłe kolory oraz smak i zapach tak namacalny, że czuje się go w głowie podczas oglądania, koniecznie z kawałkiem dobrej czekolady.

[Tekst "Kino pod wiatrakiem" do Magazynu Business&Beauty, kwiecień 2011].

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 17, 2011

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Przeczytali mnie - Skomentuj - Poziom: 3


Dziewczyna z perłą

16-letnia Griet po tym, jak jej ojciec stracił wzrok, idzie na służbę do domu znanego artysty - Jana Vermeera, gdzie trafia w sam środek bujnej rodziny (sześcioro dzieci i nie jest to ostatnie słowo), rozgrywek finansowo-małżeńskich między żoną, teściową a malarzem, staje się obiektem gierek jednej z córek malarza i odkrywa pierwszą, świeżą miłość z synem rzeźnika. Podczas sprzątania pracowni zaczyna rozumieć niesamowity świat kolorów, co z kolei zachwyca Vermeera, który chce pokazać jej wszystkie malarskie sekrety (a to, jak się łatwo domyślić, już nie zachwyca żony). Historia obrazu jest zmyślona, ale obraz zamyślonej dziewczyny w dwukolorowym turbanie - prawdziwy.

Niespecjalnie ważna jest dla mnie cała otoczka związana z powstaniem filmu - że ekranizacja powieści modnej pisarki, że kino feministyczne, że budzenie się kobiecości. Ważne dla mnie jest to, że film to wejście w przedziwnie kolorowy świat obrazów szkoły holenderskiej, z jej ograniczonymi współczesną techniką, ale jednocześnie wspaniale bogatymi kolorami, światłem przeświecającym przez witrażowe okna, kobietami z wyskubanymi brwiami i nienaturalnie wysokimi czołami, świat sreber, malowanej na niebiesko porcelany z Delft i drewnianych domów nad kanałami. Każda scena to obraz. I choć niespecjalnie cenię Scarlett Johanssen, tak tutaj doskonale wpisuje się w rolę wiecznie zdziwionej dziewczyny z półotwartymi ustami, włosami skrzętnie schowanymi pod protestanckim czepkiem i gładką porcelanową buzią lalki. Stanowi ładny kontrapunkt do bardzo mocno zarysowanego Vermeera (długowłosy Colin Firth!) i jego dynamicznie brzydkiej żony. Drugoplanowo nieco niedomyty, ale szczenięco świeży Cillian Murphy.

[Tekst "Kino pod wiatrakiem" do Magazynu Business&Beauty, kwiecień 2011].

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 17, 2011

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Przeczytali mnie - Skomentuj - Poziom: 3


Czego nie zapomnieć następnym razem

Pilniczka i nożyczek do paznokci (nawet jak się ma nieskazitelny manicure, to i tak można sobie złamać paznokieć, a młodzież po ryciu w glebie nagle okazuje się mieć szpony jak kuguar). Długopisu (bo te pocztówki czymś trzeba wypisać). Jak się jest nałogowcem, to warto mieć ze sobą kubki do herbaty.

I kolejne zestawy kolorowych obrazków.

GALERIA ZDJĘĆ - Ajuy - maleńka zatoczka na zachodnim wybrzeżu (drogą FV-621, kilkanaście kilometrów od Pajary) z czarną plażą i sporymi falami (w której podobno w XV wieku wylądowali tu Hiszpanie), trzy dobre restauracje na krzyż, trasa górsko-jaskiniowa (myśmy do jaskiń się nie dowlekli, bo ogólnie duch w narodzie był słaby po rotawirusie).

GALERIA ZDJĘĆ - Oasis Park w La Lajita (5 km na wschód od Costa Calma wzdłuż FV-2), a Mini Zoo kawałek na zachód, w Morro Jable.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek marca 15, 2011

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: fuerteventura, wyspy-kanaryjskie, hiszpania - Skomentuj


Jo Nesbø - Czerwone gardło / Trzeci klucz / Pentagram

Czytelnictwo w narodzie wzrasta, jak nie ma nielimitowanego dostępu do internetu. Wakacje spędziłam w taki sposób, że poganiałam TŻ-a, żeby szybciej czytał, bo jego książki okazały się być fajniejsze (moje wyszło, że są psychodeliczne i nie mają akcji). Ale to tak dygresyjnie.

Każdy z tomów może być czytany oddzielnie, ale w tle przewijają się powracające wątki, zyskuje więc czytanie po kolei i hurtem. Dużo stron przyjemnej rozrywki (wyjątkowo bez mordowania dzieci).

Harry Hole to człowiek z przeszłością, niestabilny alkoholik, ale jednocześnie świetny śledczy, specjalista od zbrodniarzy seryjnych. Ze swoją współpracowniczką i przyjaciółką Ellen szuka człowieka z nietypowym karabinem, którego podejrzewa o możliwość zorganizowania zamachu. W międzyczasie poznaje Rakel, rozwódkę z synem. Kiedy w trakcie śledztwa okazuje się, że w przemyt broni zamieszane są środowiska nazistowskie i tajemniczy Książę, ginie Ellen. Hole wpada w kolejny dół i rozwikłuje sprawę zamachu oraz walczy o utrzymanie związku z Rakel, ale ogarnia go obsesja.

W "Trzecim kluczu" krystalizują się podejrzenia Harry'ego co do osoby Księcia, który prawdopodobnie pracuje w policji. Pojawia się błyskotliwa techniczka Beate, z dooskonałą umiejętnością rozpoznawania twarzy. Rakel chwilowo przebywa w Moskwie, gdzie trwa proces o prawo do opieki nad synem, a Harry trochę wbrew swojej woli umawia się na kolację z ekscentryczną eks-kochanką, urywa mu się film, a rano dowiaduje się, że kobieta nie żyje. Mimo że jej śmierć zostaje uznana za samobójczą, coraz więcej poszlak wskazuje na Harry'ego, który prywatnie prowadzi już dwa śledztwa - w sprawie zabitej koleżanki i prawdopodobnie zamordowanej eks-kochanki, a oficjalnie - szuka przestępcy napadającego na banki. Drugoplanowo pojawia się mistrz manipulacji - cygański organizator napadów na banki, a śledztwo naraża bliskich Harry'ego[1].

"Pentagram" jest dość śmieszny z jednego względu - znak ten pojawia się na miejscu kolejnych zbrodni (znowu potencjalnie seryjny morderca!), a jego sens wyjaśnia dopiero przypadkiem napotkany prawosławny batiuszka (a mówimy o kraju, z którego pochodzi Black Metal, Burzum i podpalanie kościołów). Poza tym jest uczciwa intryga - giną młode kobiety, morderca odcina im palec, a w zamian ofiarowuje diament w kształcie gwiazdy. Przestępca jest sprytnym psychopatą, sporo tropów jest mylących, a Harry'emu wreszcie udaje się znaleźć dowody na to, że znienawidzony przez niego współpracownik jest Księciem[2].

[1] W każdym tomie Harry obrywa w życie prywatne - a to ojciec wybranki jest wplątany w paskudną sprawę, a to cygański przestępca grozi mu, że jak nie rozwiąże sprawy zabójstwa jego siostrzenicy, to zagrozi Rakel i Olegowi, a w finale - wróg Harry'ego bierze Olega jako zakładnika. Finał "Pierwszego śniegu" (tom 5) też odbywa się kosztem Rakel i Olega. Przyznam, że ja bym się jednak zastanowiła nad perspektywami związku.

[2] Problem z rozpoznaniem Księcia jest delikatnie rozdmuchany, ja się domyśliłam za trzecim razem, jak pojawiła się informacja, czego słucha w samochodzie pewien policjant.

Inne tego autora tu.

#13, #14, #15

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek marca 15, 2011

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2011, kryminal, panowie - Komentarzy: 2