Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Czytam

Maciej Płaza - Skoruń

Wieś pod Sandomierzem, lata 80. (i później). Skoruń - urwis, ladaco i nic dobrego, bezimienny mały chłopiec dorasta wśród sadów i z pozoru leniwej Wisły między religijną matką i skomplikowanym, trudnym w kontakcie ojcem. 7 opowiadań, zazębiajacych się w kolejne ogniwa łańcucha pór roku - zbiór jabłek, spotkanie z handlarzem wodą sodową w miasteczku, budzenie się dojrzałości płciowej, dygresyjna historia powodzi sprzed lat, która zaznaczyła życie ojca, matka użądlona przez pszczołę, śmierć starej sąsiadki; wszystko to splata się w niezbyt łatwe dojrzewanie. Co mnie zachwyciło przede wszystkim, to język. Mocne, gęste znaczeniowo zdania, niespotykane zbyt często słowa; widziałam kolory, czułam zapachy, a na języku smak potu. Jednocześnie nie jest to rzecz do szybkiego czytania, rozkładałam sobie lekturę na kilka miesięcy.

Doskonale się czyta książki napisane przez znajomych (ludzie, ilu ja mam pięknie piszących znajomych, nieustająco mnie to zachwyca), ale niesamowicie trudno się je opisuje. Z wrodzonego lenistwa dodam link do wnikliwej recenzji.

Maciek, czekam na następną.

Inne tego autora:

#19

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 20, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: panowie, 2016, beletrystyka - Skomentuj


Carrie Fisher - Księżniczka po przejściach

To nie jest tak, że to jest zła książka. To jest zwyczajnie książka po pierwsze źle reklamowana, po drugie - bardzo źle przetłumaczona. Nad tłumaczeniem nie będę się pastwić, bo mimo tego da się czytać, czasem nawet z przyjemnością, powiem tylko, że co chwila zdarzają się zdania przetłumaczone z zachowaniem angielskiej składni, a po polsku używanie fraz typu "miałem seks" zwyczajnie zgrzyta. Wracając do złej reklamy - okładka, kiepski polski tytuł (w oryginale to zgrabna gra słów "Wishful drinking"[1]) i czas wydania w okolicach premiery 7. części Gwiezdnych Wojen - sugerują, że będzie o filmie. A nie jest[2]. To biograficzne zapiski o nietypowym dzieciństwie i jego konsekwencjach w alkoholizmie i narkomanii, chorobie psychicznej, rodzinie, mężczyznach i wreszcie córce. Mimo poważnej tematyki - dość zabawne i z dystansem; Carrie wszak występuje czasem na scenie komediowej.

A, niestety to krótka lektura - na jeden wieczór.

[1] ... kojarzące się z frazą "wishful thinking", czyli myślenie życzeniowe.

[2] No dobrze, trochę jest. O tym, jakie konsekwencje ma fakt bycia obiektem masturbacji całego pokolenia pryszczatych fanów oraz czemu pod białą tuniką księżniczki Lei nie było bielizny. Ale ploteczki z planu czy sekrety produkcji kultowej serii - nie ten adres.

#18

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek marca 8, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2016, panie, biografia - Skomentuj


Krzysztof Beśka - Wieczorny seans

Zaczyna się obiecująco, bo podczas zebrania w warszawskiej korporacji (szkło i chrom) zostaje zabity celnym strzałem z karabinku dyrektor-buc. Podejrzani są pracownicy, niestety komisarz Konstanty Podbiał błyskawicznie uznaje, że nie zabił go nikt z pracowników, więc obiecujący wątek na tym się kończy, mimo szumnych zapowiedzi na okładce. Morderstwa, a jest ich kilka, rozgrywają się głównie w starych kinach (lub miejscach, gdzie kina zburzono, vide biurowiec korporacji) i są odtwarzanymi scenami śmierci z klasycznych filmów. Podbiał przez całą akcję głównie myśli o nadchodzącym rozwodzie z żoną, znaną aktorką Rawską[1], rzucając czasem wszystko, żeby iść postać i posiorbać tęsknie pod studiem. Śledztwo wyjaśnia się absolutnym cudem[2], bo przypadkowy świadek rozpoznał mordercę na niewyraźnym obrazie z kamery ochrony.

Jest trochę zdrowego, polskiego rasizmu (ciemnoskórzy goście w hotelu zachowują się jak na targu w Mogadiszu), a poza tym jest... miernie. Intryga się specjalnie nie klei, zarówno Podbiał, jak i jego asystent, wegetarianin Nowak, idą bez zabezpieczeń za potencjalnym mordercą i regularnie obrywają w głowę lub - szantażowani - łykają w ciemno tabletki i idą jak owce na rzeź. Miałam czasem poczucie, że czytam pamiętnik autora, któremu się w Warszawie wszystko nie podoba - światła na placu Wilsona, dzwoniący komórkami w metrze (oraz śmierdzący czosnkiem), budowa wieżowców zamiast renowacji starych budynków, zabrakło mi tylko wątku #słoików. Jest i narzekanie na utratę prywatności przez gremialne zakładanie kont na naszej-klasie (do danych na której policja ma oczywiście pełen dostęp) oraz paparazzi chodzący za skandalizującym[1] policjantem-celebrytą[1]. Autor miejscami sili się na wątki komiczne, typu słabo zarabiający policjant, który prawie jak Kobieta Pracująca, co to żadnej pracy się nie boi, co chwila plącze się w śledztwie, dorabiając roznoszeniem ulotek w durnym kostiumie, kelnerując w klubie ze striptizem czy wreszcie myjąc sedesy nowobogackim.

Policja je kebab na grubym cieście(?) oraz falafela w cienkim cieście(??), za to z ostrym sosem.

[1] Srsly, komisarz policji poślubiający aktorkę, po czym oboje lądują w prasie kolorowej. Bardziej przeglądem życia codziennego Warszawy sprzed ładnych kilku lat już nie można jechać.

[2] Jak wiele sytuacji, które rozwiązują się w książce przez nagłą utratę przytomności, pijany Podbiał, który zobaczył ciemność w metrze, obudził się w służbowym samochodzie podczas odbywającego się właśnie aktu poświęcenia i zwymiotował tuż obok butów swojego zwierzchnika (i księdza z kropidłem).

#17

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek marca 8, 2016

Link permanentny - Tagi: panowie, 2016, kryminal - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Evzen Bocek - Arystokratka w ukropie

Więc z przykrością muszę stwierdzić, że jak pierwszy tom miał dużo ożywczego humoru, językowego i sytuacyjnego, tak tutaj w zasadzie nie ma nic. Pamiętnik Marii przeplata się z listami do Maxa Launa, który mieszka dwa zamki dalej (a w zasadzie to w leśniczówce, bo w zamku się pozostali krewni biją) i w obu arystokratka opisuje to, co w zamku dzień po dniu się dzieje. Ślub fanów Vondrackovej, Józef ukrywający się w kazamatach przed turystami, pan Spock (ogrodnik) nadużywający prozaku, ojciec skrzętnie liczący pieniądze i narzekający na to, że pracownicy chcą wynagrodzenia i matka, w dalszym ciągu nie mówiąca po czesku, za to chętna na spotkanie z księżną Dianą (która już od lat nie żyje, ale w Kostce mamy rok 1996). Wszystko jest zabawne, ale w sposób tak przewidywalny, że nie zaskakuje. Oczywiście ten rom kończy się równie nagle, co - mimo braku zachwytu lekturą - odnotowałam z pewnym smutkiem.

Inne tego autora tutaj.

#16

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 6, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2016, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Marek Krajewski, Mariusz Czubaj - Aleja samobójców / Róże cmentarne

Aleja samobójców.

Trójmiasto, upalny czerwiec 2006, strajk śmieciarzy. Komisarz Pater, zwany ze względu na mało ujmującą osobowość i czepialstwo językowe "Antypaterem", zostaje wezwany do Domu Seniora "Eden", gdzie jeden z pensjonariuszy został znaleziony zamordowany (i oskalpowany), a drugi zniknął. Policja szybko zostaje od sprawy odsunięta, bo na scenie zbrodni pojawia się ABW i każe im oddalić się rączo. Oczywiście to irytuje Patra (nigdy Patera), który z kolegami zaczyna śledztwo na przekór konkurencji, a do tego poznaje w "Edenie" uroczą pielęgniarkę Joannę, która - po ponad 3-letniej abstynencji od rozwodu - sprawia, że serce mu zaczyna bić szybciej. W wątkach pobocznych autorzy pokazują, że znają się na środowisku graczy w pokera i lotkarzy oraz że w policyjnej stołówce podają pierogi odgrzane w mikrofali.

Najbardziej mnie rozczarował humorystyczny (tak bardzo, że aż bolesny) epizod z życia prywatnego Patra - nieudane gotowanie rosołu (półsurowe mięso z cebulą, nie posolone, ale obficie zasypane przyprawą meksykańską) zakończone zatarciem okolic intymnych nieumytą ręką po ostrej przyprawie. Miało to zapewne podkreślić brak umiejętności utrzymania gospodarstwa przez śledczego, ale pokazało tylko, że jest moronem.

Róże cmentarne.

Pater usiłuje zabrać na wakacje do Grecji pielęgniarkę Joannę, niestety zamiast tego prowadzi śledztwo w sprawie seryjnego mordercy, który naśladuje znanych zabójców z przeszłości. Jedna ze zbrodni niebezpiecznie blisko przypomina podwójne zabójstwo dwóch dziewcząt, którego nie udało się Patrowi przed laty wyjaśnić i kosztowało go związek z żoną. Zwierzchnik Patra organizuje bogatą w personalia grupę roboczą, składającą się z językoznawczyni (Artemidy Prociw-Bury) i policyjnego psychologa (Zygryda Marksa), która w zasadzie do niczego się nie przydaje, a komizm nazwisk też jest po nic.

Niestety, jak cenię książki obu panów, tak koprodukcja wyszła dość miernie, miałam wrażenie schematyczności i jechania sztampą; bardziej przypominało to połączone w całość kilka szkiców z dobrze zrobionym researchem niż samodzielną powieść.

#14-15

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lutego 29, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2016, panowie, kryminal - Skomentuj


Tove Jansson - Wiadomość

Wspominałam, że nie czuję opowiadań i każdy tom to dla mnie rozczarowanie? Otóż tutaj zupełnie nie. Nie wiem, jak to Jansson robi, ale każde, nawet kilkustronicowe opowiadanie, jest całością. Zwykle melancholijną, opowiedzianą z perspektywy nieco poza bohaterami historią o rzeczach zwykłych. Emerytowana pisarka, sama na wysepce, usiłuje tak nawiązać kontakt z wiewiórką, żeby jej nie oswoić. Malarka po latach wraca do swojej pracowni, w której mieszka jej dawna znajoma, żyjąca w przerażający sposób w dalszym ciągu jej życiem. Kilkunastolatka opływa szkier kajakiem. Tove pisze listy do swojej przyjaciółki Evy (pochodzenia żydowskiego), która w obawie przed hitlerowcami wyemigrowała do Ameryki. Matka z córką spędzają lato na Lazurowym Wybrzeżu w willi zajmowanej przez ekscentrycznego Anglika, którego nie ma. Każde jest o czymś innym, ale jakoś się ze sobą łączą.

Inne tej autorki tutaj.

#13

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lutego 16, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2016, beletrystyka, panie, opowiadania - Komentarzy: 1