Óscar Drai, sierota z internatu, kręci się po Barcelonie, zagląda w różne zakamarki opustoszałych ogrodów i pałacyków, przypadkiem trafia do domu Mariny, pięknej, eterycznej dziewczyny mieszkającej ze starym ojcem. Oczywiście błyskawicznie się zakochuje, ale osią książki jest tajemnica, na którą trafia dwójka młodych - śledzą odzianą w czerń kobietę, odwiedzającą jeden z zapomnianych cmentarzy, dzięki czemu trafiają na ślad dramatycznej historii sprzed lat. Jest piękna Rosjanka i demoniczny wynalazca, mściwość odrzuconych opiekunów i zemsta po latach; duchy i nadnaturalne stwory snują się po Barcelonie, a finał staje się podwójnie dramatyczny, bo nastolatek poznaje tajemnicę Mariny. Wzruszająca opowieść, można uronić łezkę, miejscami zawadiacka, a Barcelona jest na równi bohaterką wydarzeń.
Inne tego autora.
#71
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota sierpnia 5, 2023
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2023, beletrystyka, panowie
- Skomentuj
Lata 90. W małym miasteczku pojawia się Mia, samotna matka z córką, co początkowo budzi pewien niepokój Eleny Richardson, podpory lokalnej społeczności i alfa-matki. Elena jest oczywiście progresywna, nie przeszkadza jej, że Mia jest czarna, proponuje jej wynajęcie mieszkania oraz… pracę, a do tego cieszy się, bo córka Mii, Pearl, wydaje się być zachwycona Eleną i jej domem. Ale nie, nie jest to początek pięknej przyjaźni; Mia ma sfałszowane referencje, a na pomoc domową Richardsonów jest za mało pokorna. Ale i to Elena mogłaby wybaczyć, wszak nie każdemu się powodziło w życiu tak jak jej (najpiękniejszy dom w okolicy, mąż prawnik i czwórka dzieci w liceum), tyle że najmłodsza córka, Izzy, jest coraz bardziej kłopotliwa i ewidentnie artystowska Mia ma na nią zły wpływ. Ale piekło wybucha dopiero, kiedy Mia doprowadza do niewygodnego dla wszystkich procesu o opiekę nad adoptowaną przez przyjaciółkę Eleny małą Mirabelle, porzuconą przez nielegalną emigrantkę pod remizą strażacką. Finał jest znany od początku - płonie dom Eleny, pytanie, co doprowadziło do dramatu.
Niby wszystkie odpowiednie pola są zakreślone - bogata biała uprzywilejowana lokalna gwiazda kontra biedna czarna tułaczka, tyle że jak przyjrzeć się z bliska, to jest tu za dużo wszystkiego. Elena jest przejaskrawioną Karen, gnającą za statusem kosztem rodziny, związku i siebie, w efekcie zostaje przykładnie ukarana. Mia ma być głosem sumienia, jedyną sprawiedliwą, niestety jej pobudki - zarówno w kwestii własnego macierzyństwa, próby odzyskania dziecka Bebe Chow i uprawianej sztuki - są również niskie. Serial podobno mocno dociążył niektóre wątki w źródłowej książce w ogóle nie zarysowane (rasa Mii, jej życie intymne, związek Pearl z Tripem, orientacja seksualna Izzy), co niekoniecznie poprawiło całość. Wreszcie cały czas zadawałam sobie pytanie - jaki sens jest robić serial o latach 90. w roku 2020, ten pociąg odjechał 25 lat temu.
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek sierpnia 4, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Skomentuj
Rzecz się dzieje w Jiczynie i okolicach, czasem akcja rzuca bohaterami aż do Prachowskich Skał, a czasem niespodziewanie przygoda przychodzi od Liberca. Rumcajs żyje sobie spokojnie w zbójnickiej jaskini, ale co i raz coś go odrywa od zbójowania - a to książę pan i księżna pani mają idiotyczne zachcianki typu żeby im rusałka tańczyła czy Ognipiór rozpalał ogień, a to pojawia się złośliwy smok czy Meluzyna. Jak tytuł wskazuje, Cypisek - jeszcze malutki - już się wprawia w zbójnickim fachu i bywa pomocny w walce z entropią.
Nie że planowałam czytanie tego akurat tomiku, ale zabrałam się za opróżnianie szafeczki przy łóżku, żeby minimalistycznie trzymać tylko stosik do przeczytania, a nie że wieloletnie złogi. I tak poddałam się z kontynuacją “Kaznodziei” - przeczytałam dwa tomy z sześciu i więcej na razie mi się nie chce, nie pamiętam, co było w poprzednich, poza tym, że mniej więcej to samo, co w serialu, a w serialu lepiej. Zrezygnowałam też z czytania “Tank Girl”, coś się chyba za bardzo zestarzało, albo ja, albo komiks.
Inne tego autora.
#70
Napisane przez Zuzanka w dniu środa sierpnia 2, 2023
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2023, dla-dzieci, panowie
- Komentarzy: 1
Wszystko zaczyna się od tego, że nastoletnia Adèle ukradkiem przegląda “Nieznośnią lekkość bytu” Kundery i chce się czuć pożądana bez względu na cenę. Mijają lata, kobieta wyszła za mąż za lekarza, ma piękne mieszkanie w 18. dzielnicy i małego synka, ale prawdziwym życiem żyje tylko wtedy, kiedy ktoś jej używa erotycznie. Wszystko jedno, kto, byle było intensywnie, nawet niekoniecznie przyjemnie. Nie ma żadnych granic, których nie przekroczy, trochę ją krępuje dziecko i mąż, ale są chwile, kiedy jest jej wszystko jedno aż do momentu, kiedy wracający z nocnego dyżuru mąż ma wypadek. To jest moment, kiedy czytelnik dla dobra bohaterki ma nadzieję, że wreszcie się wszystko sypnie i ktoś naprostuje życie Adèle.
To przykra w czytaniu opowieść i tak naprawdę nie wiem, o czym jest. O dążeniu do absolutu, choćby szkodliwego dla siebie? O samozniszczeniu? O tym, że to, co z zewnątrz wygląda na szczęśliwą rodzinę, jest tak naprawdę fikcją? Czy poświęcenie jednej osoby wystarczy, żeby uratować drugą?
Inne tej autorki.
#69
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek sierpnia 1, 2023
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2023, beletrystyka, panie
- Skomentuj
Mottem serialu mogłby być hasło “Blood is thicker than vitriol!”. Zdecydowanie guilty pleasure, przy czym część pierwsza - trzyodcinkowa - jest w zasadzie dość nieskomplikowaną historią o miłości i zemście. Ci z Was, którzy pamiętają świadomie lata 80., kojarzą bogatą dziedziczkę australijskiej fortuny, Stephanie Harper, kobietę ze zmysłem do biznesu, ale bez ogaru w kwestiach damsko-męskich. Po dwóch nieudanych związkach, wyszła za mąż za młodszego od niej żigolaka, tenisistę Marsdena, który - jak się szybko okazało - zwęszył kasę, a pożycie intymne uprawiał głównie z przyjaciółką Steph, Jilly. Marsden wpadł na błyskotliwy pomysł i podczas miesiąca miodowego wepchnął niczego nie podejrzewającą żonę do bajora z krokodylem, skąd Stephanie cudem się uratowała. Zaopiekowana przez poszukiwacza drogich kamieni (dusza człowiek, mimo że nie płaci od lat żonie alimentów i unika kontaktu z dziećmi), zrobiła sobie operację plastyczną i piękna jak marzenie wróciła jako modelka, żeby rozkochać w sobie wiarołomnego męża i ukarać zdradliwą przyjaciółkę-alkoholiczkę.
Za to druga seria - 22 odcinki - to jest dopiero jazda bez trzymanki. Jilly wychodzi z więzienia, gdzie trafiła po zabiciu Marsdena i udziale w spisku przeciwko Stephanii. Wtem okazuje się, że jest przyrodnią siostrą tej ostatniej i jej się należy. Do tego pojawia się niejaki Sanders, cwaniaczek i brat zmarłego Marsdena, który chce panią Harper wyślizgać z majątku, ale niestety się w niej zakochuje. Gorzej, nieślubne dziecko Stephanii, jakie miała z synem szejka, który robił interesy z jej ojcem, wcale nie umarło przy porodzie, tylko zostało adoptowane przez zaufanego doradcę Stephanii i aktualnie wchodzi w intymne stosunki z jej dorosłą już córką. Do tego dochodzi demoniczna Olive, wyciągnięta przez złośliwą Jilly z więzienia. W trakcie tego sezonu dochodzi do kilku zamachów, tajemniczych zaginięć, podmianek, oszustwa i heistu. Finał urywa się w połowie, bo wtem okazało się, że mimo rozpaczliwego szycia serial nie był na tyle popularny, żeby nakręcić kolejny sezon, więc na kolanie dokręcono 5-minutową scenę z wyjaśnieniem urwanych wątków. Nie musicie oglądać, zwłaszcza jak niespecjalnie lubicie użycie Aborygenów w roli tokenów (“kraj, w którym mój ojciec był królem”, my ass).
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lipca 31, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Skomentuj
[22.07.2023]
Po wielu latach planowania dotarłam wreszcie, z przygodami po drodze, do Lichenia. Nastawiałam się na grozę i pękające oczy, tymczasem zostałam mile zaskoczona, bo - owszem - zdarzają się rzeczy tandetne i zwyczajnie niechlujnie zrobione (oraz stragany z takim badziewiem[1], że dostawałam wysypki), ale architektura Nowej Bazyliki[2] jest należycie majestatyczna i na bogato. Rzadko się zdarza, że wchodzę i nie wiem, co powiedzieć i tu tak miałam. Oczywiście to, co miałam w głowie nie dotyczyło samej architektury, tylko z jednej strony niesamowitej mobilizacji ludzi na podstawie tak marnej przesłanki jak XIX-wieczne zwidy pasterza, który rozmawiał z Matkobosko w lesie, z drugiej ludzkich priorytetów, które milionom ludzi każe inwestować w wybudowanie miejsca kultu. Nie szpitala, szkoły, domu opieki, tylko pełnego złota skromnego pałacu próżności pośrodku niczego. Nie narzekałam, nie poszła na to świadomie ani jedna moja złotówka (znalazłam darmowy parking, a na siku płatną toaletę nad jeziorem), dzwonnica jest jednym z piękniejszych miejsc, jakie w życiu widziałam. Tuż obok bardzo przyjemna plaża i jezioro, gdzie wiatr i pszczoły nie odstraszyły moich znajomych i mnie od pikniku. Bardzo przyjemna sobota, można gościom.
GALERIA ZDJĘĆ.
[1] Zapałałam namiętnością do butelki w kształcie Maryjki z odkręcaną koroną, ale plastikowy artefakt za 5 zł okazał się być “cudowny” - jak się naleje do niego wody, to nie wylatuje, chyba że się potrząsa (o szamponie nawet nie ma mowy, za gęsty).
[2] Starą zostawiłam na następny raz, nie zdążyłam też na wieżę widokową (ponad 720 stopni, na szczęście jest winda!), to w ogóle jest miejsce na wiele wzruszeń różnego rodzaju. Dla mnie niekoniecznie religijnych, ale co kto lubi. Dookoła też mnóstwo dobra, chociażby kapliczki postawione chyba w każdym miejscu, gdzie “cudowny obraz” spędził choć chwilę.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lipca 29, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ -
Tag:
lichen
- Komentarzy: 1
1953. Cyrus Ott, bogaty amerykański przedsiębiorca, zaprasza swoją dawną ukochaną, Betty i jej męża, Leo, żeby razem z nim założyli w Rzymie anglojęzyczną gazetę. Ten wątek - od założenia do wyparcia przez Internet i upadek prasy drukowanej - łączy ze sobą poszczególne opowiadania o ludziach związanych z gazetą: pracownikach i jednej czytelniczce. I jakkolwiek poszczególne historie są miejscami ciekawe, tak są tylko opowiadaniami i pokazują urywki z życia, chociaż czasem wątki poszczególnych osób się ze sobą przeplatają. Miejscami, bo jest kilka wątków bardziej ogólnoludzkich - radzenie sobie ze śmiercią, starością i poczuciem niepotrzebności, oddaleniem od rodziny, zdradą, pracą w nieprzyjaznym środowisku, niestety reszta jest zwyczajnie nudna, a kilka z historii zwyczajnie przykre w odbiorze (toksyczny kolega po fachu, skrzywdzenie zwierzęcia z zemsty).
#68
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lipca 28, 2023
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2023, beletrystyka, opowiadania, panowie
- Skomentuj
Jake Epping, nauczyciel angielskiego świeżo po rozwodzie, stołuje się często w knajpce Ala. Wtem z zaplecza wytacza się właściciel, w ciężkim stanie i wyjaśnia, że ostatnie dwa lata spędził w latach 60., bo zupełnym przypadkiem drzwi na zapleczu prowadzą do przeszłości. Nie można przejść nigdzie indziej jak pewnego dnia w 1960 roku, każde następne przejście resetuje czas i wraca się do tego samego momentu, bez względu na to, co się w przeszłości zrobiło, a do tego współcześnie mijąją raptem dwie minuty. Więc w czasie, kiedy Jake jadł burgera, Al próbował nie dopuścić do zamordowania Kennedy’ego, ale w jego planie przeszkodził mu błyskawicznie rozwijający się nowotwór. Jake jest sceptyczny, ale szybko przestaje, kiedy sam zagląda w przeszłość. Nie jest oczywiście chętny do poświęcenia trzech lat życia na mrzonkę, ale kiedy zostaje wyposażony przez Ala w dokumenty pozwalające na przeżycie ponad 50 lat wcześniej, a Al umiera mu prawie że na rękach, stwierdza, że czemu nie.
Doskonały, trzymający w napięciu (na podstawie Stephena Kinga, więc nie dziwi) film o podróżach w czasie, ze spójnym światem, ciekawym pomysłem i oczywiście dobrze rozegranymi paradoksami. To nie jest tak, że wystarczy pójść do FBI i podzielić się wiedzą z 2016 roku, dojście do tego, czy Oswald strzelał, czy i kto był jego mocodawcą i kto na zamachu zyskiwał, zajmuje czas i zasoby. Do tego dochodzi warstwa emocjonalna - Jake rozpoczyna od uratowania rodziny swojego ucznia ze szkoły wieczorowej, potem angażuje się z uroczą bibliotekarką, a do współpracy pozyskuje młodego, choć niestabilnego Billy’ego. Finał nie jest może niespodziewany, ale całkiem zgrabnie pomyślany. I jak zawsze uważałam Jamesa Franco za przeciętnego aktora, tak tutaj grał świetnie.
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lipca 25, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Skomentuj
Autorka opisuje w luźno powiązanych ze sobą historiach rok z życia rodziny Bradshawów - starszych, kostycznych rodziców i ich trzech synów. Thomas niedawno zrezygnował z prac i został “ojcem w domu”, żeby jego żona mogła awansować; Antonia po latach łączenia niewymagającej pracy akademickiej i opieki nad córką nagle wchodzi w “męski” świat. Starszy brat Thomasa, Howard, jest zapracowanym handlowcem; jego żona Claudia nie pracuje, ale od lat narzeka, że nie jest w stanie uprawiać sztuki, bo wieczna nieobecność męża zmusza ją do zajmowała się domem, dziećmi i wszystkim innym. Leo, najmłodszy z braci, jest copywrighterem; jego ojciec nie traktuje go poważnie. Do tego dochodzą rodzice Antonii, aspirujący do wyższych sfer, niespecjalnie podoba im się nowy układ w domu córki. Wiodącym tematem jest zazdrość i pogarda - każdy komuś czegoś zazdrości, nikt nie jest szczęśliwy ze swoimi wyborami. Bracia niespecjalnie się lubią, ale spotykają się regularnie, bo rodzina. Przewija się też motyw sztuki jako celu w życiu - niespełniona artystka tak naprawdę boi się wejść do pracowni, bo czuje, że nie byłaby zadowolona z malowania, Thomas w ramach wolnego czasu wraca do lekcji gry na fortepianie, ale dociera do niego, że będzie najwyżej coraz lepszym rzemieślnikiem.
Mam wrażenie, że to kontynuacja obserwacji nieszczęśliwych związków z “Arlington Park”. Wszyscy Bradshawowie żyją od lat obok siebie, ale w zasadzie każdy z nich jest samotny. Wiedzą, że czegoś im brakuje, ale są na tyle bierni, że nie potrafią wyjść z impasu, przez co stają się dla siebie samych i bliskich jeszcze bardziej toksyczni. Trochę brakuje mi pointy w tej opowieści, ale chyba taki był zamysł, że zaczyna się we wrześniu i w kolejnym wrześniu kończy, życie nie ma pointy.
Inne tej autorki tutaj.
#67
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lipca 24, 2023
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2023, beletrystyka, panowie
- Skomentuj
[27.06.2023]
Wybrałam się z młodzieżą na wystawę do Muzeum Sztuk Użytkowych. Mimo że darmowy wtorek, ominęłyśmy wystawę stałą, skupiając się na czasowej wystawie “Barbie” i widokach z wieży widokowej (można windą!). I jak widoki nieustająco robią z Poznania urokliwe miasteczko z klocków, tak wystawa była - oględnie mówiąc - rozczarowująca. Dwie salki w piwnicy, koło setki losowo ustawionych w ciasnych gablotkach lalek, trochę komentarza na temat amerykańskiego postrzegania kobiet i ich wychowania, różowego feminizmu i pewnej pionierskości firmy Mattel w inspirowaniu dziewczynek do rozwoju przez dostarczenie im wzorca; po części trafne, po części smutny przykład na to, jak można zarabiać na empowermencie. Jak dla mnie za mało, za płytko, komentarz doklejony nieco na siłę do prywatnych zbiorów. Wystawę można oglądać jeszcze przez kilka dni, chyba do końca lipca, nie jest droga (acz płatna nawet w dzień bez opłat), ale nie jest to punkt obowiązkowy. Zdecydowanie lepiej obejrzeć wystawę stałą.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 23, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto -
Tagi:
korona-poznania, muzeum, sztuka
- Skomentuj