Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Pojechali na wakacje...

... wszyscy nasi podopieczni, co to wymagają filmów z dubbingiem, więc korzystając z okazji ogarnęliśmy trochę w kinie.

W starym stylu (Going in Style) to urocza komedia kryminalna Zacha Braffa o trzech emerytowanych dżentelmenach (Arkin, Freeman, Caine), którzy - pozbawieni przez przekształconego własnościowo pracodawcę emerytury (viva la USA), bez możliwości dojścia sprawiedliwości metodami legalnymi (viva la USA) oraz oszukani na kredyt mieszkaniowy na kiepskich warunkach (viva la cały świat po 2008) - zdecydowali się na napad na bank. Problem w tym, że nie wiedzieli, jak, a dodatkowo jeden z nich był bardzo chory (na granicy wytrzymałości nerki), a drugi przeciw całemu przedsięwzięciu. Wiadomo, jeśli w opisie pojawiły się słowa "komedia" i "urocza", to finał może być tylko jeden, ale emocje w trakcie i tak są, tym bardziej, że udało się rozegrać dwa zgrabne twisty w finale.

Gra o wszystko (Win it All) to również komedia, aczkolwiek mniej żartobliwa. Eddie (Jake Johnson, Nick z "New Girl"), nałogowy hazardzista, dostaje na przechowanie od znajomego odsiadującego wyrok torbę na przechowanie. Mimo że jest sowicie wynagrodzony i obiecał, że nie zajrzy do środka, zagląda i znajduje okrągłą sumkę pieniędzy, które oczywiście przeznacza na hazard. Szybko mu się powija noga, zamiast wygranej zaczyna przegrywać coraz więcej. Próbuje wyjść na prostą - poznaje mądrą i piękną dziewczynę, podejmuje uczciwą pracę u swojego brata, ale hazard nie dość, ze kusi, to jeszcze znajomy dzwoni z więzienia i mówi, że wychodzi wcześniej. Pointa trochę rozczarowuje, jest bardziej życiowa, mniej filmowa.

Łotr 1 (Rogue One, nieustająco przekręcany na Hultaja Jednego) nie rozczarował, ale i nie zachwycił. Zgrabny spin-off sprzed TOT IV, w którym córka inżyniera porwanego do zbudowania Gwiazdy Śmierci leci z przypadkowo zebraną ekipą w celu wykradzenia planów Gwiazdy, co potem umożliwi spektakularny lot Luke'a Skywalkera zakończony widowiskowym rozbłyskiem. Trochę nudne (pierwsza połowa), trochę wzruszające (końcówka), aktorzy nie zapadają w pamięć.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lipca 6, 2017

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


Freeman Wills Crofts - Tragedia w Starvel

Ruth, osierocona przez rodziców i wychowywana przez skąpego wuja, jedzie na kilka dni do dalekiej krewnej na jej niespodziewane zaproszenie. Wizytę, skądinąd przyjemną, przerywa straszna wieść - dom jej wuja spłonął, a śmierć ponieśli wszyscy mieszkańcy - wuj oraz małżeństwo służących. Na miejsce tragedii Nowy Scotland Yard wysyła inspektora Frencha, który nie daje się zwieść pozorom i mozolnie, trop po tropie, wyjaśnia, jak doszło do zbrodni (bo szybko przestaje być oczywiste, że był to nieszczęśliwy wypadek). Śledztwo, jak przystało na książkę napisaną na początku XX wieku, prowadzone jest za pomocą chodzenia z miejsca na miejsce, wysyłaniu licznych telegramów i listów (które dostarczane były błyskawicznie), fałszowania papierów firmowych i podpisów oraz szczegółowego obserwowania przesłuchiwanych.

Ciekawostki: bilet w dwie strony na trasie Dover, Calais, Paryż, Aix-les-Bains z posiłkami oraz trzy dni pobytu w hotelu Splendid w Annecy kosztował 16 funtów, 8 szylingów i 4 pensy, a kartki w paszportach nie były numerowane, więc dało się z dwóch zrobić jeden.

#46

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lipca 1, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, panowie, kryminal - Skomentuj


Josephine Tey - Zaginęła Betty Kane

Do prowincjonalnego adwokata, Blaira, zajmującego się głównie testamentami i innymi drobnomiasteczkowymi prawniczymi sprawami, dzwoni mieszkająca na uboczu Marion Sharpe z prośbą o poradę. Porada jest nietypowa, ponieważ dama wraz matką, żyjące poza nawiasem społeczności, zostały oskarżone o porwanie, uwięzienie i ciężkie pobicie 15-latki, Betty Kane. Panie Sharpe, obie obdarzone dużą inteligencją i nie bojące się sarkazmu, wydają się być kompletnie niezdolne do takiego czynu, z drugiej strony opowieść porwanej jest na tyle wiarygodna i bogata w szczegóły, że przysłany przez Scotland Yard inspektor Grant nie ma podstaw do podważenia oskarżenia. Niestety, bez względu na wiarę w niewinność obu pań, wspomaganą przez modne wtedy studia frenologiczne i fizjonomiczne (błękitnoocy to urodzeni kłamcy), sytuacja się zaostrza; tym bardziej, że mieszkańcy miasteczka już osądzili - na murze posiadłości pojawił się napis "FASZYSTKI", a akty wandalizmu zaczynają być coraz częstsze. Blair z pomocą swojego siostrzeńca, współwłaściciela firmy adwokackiej oraz swojego przyjaciela z czasów studenckich, decyduje się na własne śledztwo, usiłując wykazać niewinność dam.

Jaka to jest pyszna książka - bogata galeria małomiasteczkowych postaci (niespecjalnie mądra, ale uczuciowa ciotka Lin, służąca Charlotte, doznająca religijnych nawiedzeń, ale przy tym należycie gotująca, pracownicy garażu, Stanley i Bill - weterani z dużym poczuciem sprawiedliwości, biskup-populista z córką-aktywistką), należycie zagmatwana intryga oraz brytyjska prowincja.

Inne tej autorki.

#45

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lipca 1, 2017

Link permanentny - Tagi: cwa, mwa, panie, 2017, kryminal - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 1


Patricia Highsmith - Słodka choroba / Utalentowany pan Ripley

David mieszka w nijakim pensjonacie, bo zarobione w fabryce pieniądze oszczędza, żeby zapewnić matce godny dom opieki. Jest cudownym synem - co piątek wychodzi z pensjonatu i jedzie spędzać z nią weekend, nie bierze urlopów ani wakacji, rezygnuje z życia towarzyskiego i spotkań z dziewczętami. Jego przyjaciel Wes i zakochana w Davidzie Effie bardzo żałują tej jego ascezy i ich zaskoczenie, kiedy odkrywają, że Davida matka nie żyje od kilkunastu lat, a David weekendy spędza w pięknym, elegancko urządzonym domu, jest ogromne. David od ponad dwóch lat żył podwójnym życiem - w tygodniu skromny, żyjący za grosze inżynier-chemik, w weekendy stawał się Williamem Neumaisterem, właścicielem domu, mieszkającym z miłością swojego życia, Anabelle. Owszem, zdawał sobie sprawę, że Anabelle w jego rezydencji nie ma, bo wyszła za mąż za innego, nie była to jednak specjalnie problematyczna sytuacja, bo w końcu odpowie na jego listy, przyjedzie obejrzeć piękny dom i zrozumie, że musi zostawić męża i wrócić do niego. Kiedy zamiast tego oznajmia Davidowi, że właśnie urodziła dziecko, David podejmuje bardziej stanowczą akcję - odwiedza dom ukochanej i wyjaśnia jej, przy mężu, gdzie jest jej miejsce. Zdenerwowany mąż odszukuje Davida w jego skrywanym przed wszystkimi domu, wywiązuje się bójka, w wyniku której mąż ginie. Spokojny pan Neumaister odwozi go na posterunek, wyjaśnia, że nie zna człowieka i że w obronie własnej, ba, uspokaja nawet listownie zbolałą wdowę, po czym... sprzedaje dom i znika.

"Słodka choroba" to świetne studium psychozy. Z boku widać, jak bardzo absurdalne są rojenia Davida, jak w pewnym momencie jego gra staje się przezroczysta dla otoczenia, a mimo to w dalszym ciągu udaje mu się zgrabnymi kłamstwami wyjść z każdej sytuacji. Autorka jest bezlitosna, wszystko od początku jest jasne dla czytelnika, trudno nawet o odrobinę współczucia, raczej narasta poczucie irytacji, że tak długo zbrodniarz nie zostaje wykryty.

O bardzo podobną nutę fabularną oparta jest akcja "Utalentowanego pana Ripley" (filmu, książka podobno bardziej dwuznaczna moralnie). Tom Ripley, biedny nowojorczyk, przypadkiem trafia na ekskluzywne przyjęcie, gdzie omyłkowo jest wzięty za absolwenta Princeton przez bogatego armatora Greenleafa. Armator, biorąc go za kolegę syna, prosi - ze wsparciem 1000 dolarów - o podróż do Europy i odszukanie leniwego delikwenta we Włoszech i namówienie go na powrót do domu. Tom nie waha się, ale już w podróży zaczyna udawać Dickiego Greenleafa, dla którego pieniądze nie grają roli. Niby przypadkiem spotyka poszukiwanego złotego młodzieńca, wyznaje mu wszystko, budząc zachwyt wyrodnego syna; młodzi mężczyźni przypadają sobie do gustu, wielka przyjaźń, wspólne spędzanie czasu i nawet narzeczona Dickiego uważa go za cenny dodatek do ich nieco już sobą znudzonej pary. Tyle że sielanka trwa krótko - kapryśny Dickie znudził się nową zabawką, ma innych kolegów i kiełkujące erotyczne porozumienie między mężczyznami zostaje brutalnie stłamszone przez pogardę Greenleafa Juniora. Wściekły Ripley atakuje Dickiego na łódce i w szale go zabija, czego błyskawicznie żałuje; ukrywa zwłoki i robiąc dobrą minę do złej gry, rozpoczyna szereg działań mających nie dopuścić do wykrycia zbrodni. Korzysta z dokumentów (i pieniędzy) Dickiego, wynajmuje dwa pokoje, między którymi się przemieszcza i przesyła wiadomości, zrywa z narzeczoną zabitego, unikając kontaktu.

Nie wiem, czy to zasługa aktorów (doskonały Damon, niezły Law, śliczny Davenport), ale w przeciwieństwie do "Słodkiej choroby", mimo wszystkich łajdactw i podstępów Ripleya, trudno nie odczuwać współczucia; to nie wyrachowanie, a próba ułożenia życia mimo tego, że się na każdym kroku wali. Śmieszyło mnie tylko nieco, że Włochy (Rzym, San Remo, Wenecja) są tak małe, że wszyscy znajomi co chwila na siebie wpadają.

Inne tej autorki:

#44

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 25, 2017

Link permanentny - Tagi: 2017, cwa, mwa, panie, kryminal, klub-srebrnego-klucza - Kategorie: Czytam, Oglądam - Skomentuj


James M. Cain - Listonosz zawsze dzwoni dwa razy

Dwa opowiadania o tym, że gwałtowna namiętność pana do pani i vice versa oraz wynikła z tego zbrodnia (bo w obu przypadkach pani decyduje się na usunięcie zawadzającego małżonka) niekoniecznie ma szanse powodzenia. W tytułowym, znanym z ekranizacji (Lange/Nicholson) opowiadaniu, Cora, młoda żona starszego właściciela przydrożnego zajazdu gdzieś na kalifornijskiej prowincji, znudzona codziennością i nudnym mężem, wpada w gwałtowny romans z Frankiem, przejeżdżającym akurat bezrobotnym i bezdomnym młodzieńcem. Ponieważ nie chce zostać bez środków do życia, wpada na pomysł, żeby zabić męża. Pierwsza próba się nie udaje (z powodu kota-samobójcy), Frank ucieka, bo boi się konsekwencji. Przypadkiem spotyka oboje znowu i tym razem decydują się na nową, jeszcze doskonalszą zbrodnię. W drugiej historii, "Podwójnym ubezpieczeniu" agent ubezpieczeniowy wpada w ramiona żony, której mąż chce ubezpieczyć samochód. Podstępem zakładają przyszłemu denatowi polisę na życie, wcielają w życie diaboliczny plan, w wyniku którego mają szansę wyjść niewinni i do tego ze środkami na wspólne życie.

Niestety, historie się bardzo zestarzały - "bezpieczne" dzwonienie do siebie z automatów telefonicznych, łatwość fałszowania dokumentów papierowych, płacenie czekiem jako dowód (cóż, to akurat pewnie w USA dalej ma wagę prawną) dziś budzi już raczej śmiech niż zachwyt sprytem przestępców. Psychologicznie - cóż, pewnie ludzkość się jednak wolniej uczy niż rozwija technicznie.

#43

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota czerwca 24, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, cwa, panowie, mwa, kryminal - Skomentuj


John Le Carre - Ze śmiertelnego zimna

50-letni Leamas, brytyjski szpieg w Berlinie Zachodnim, na własne oczy widzi zamordowanie swojego agenta, który ginie podczas przedarcia się przez Mur Berliński. Złamany tym zdarzeniem wraca do Londynu, chce przejść na emeryturę, ale okazuje się, że nie ma wystarczająco dużo wypracowanych lat i ląduje za biurkiem w dziale finansowym. W pewnym momencie i stąd go wyrzucają, plotka głosi, że za defraudację. Ma głodową emeryturę, wynajmuje podłe mieszkanie i szuka niewymagającej (wszak doświadczeniem szpiegowskim nie może się publicznie pochwalić, a dodatkowo nie da się ukryć, że nadużywa alkoholu) pracy w biurze pośrednictwa. Trafia do zapyziałej biblioteki, gdzie poznaje młodą i naiwną Liz, zwolenniczkę socjalizmu; mimo jego niechęci, zostają kochankami. Nagle dzieje się coś dziwnego - Leamas prosi sklepikarza o kredyt, a gdy ten odmawia, bije go i ląduje na kilka miesięcy w więzieniu. Po wyjściu zostaje zwerbowany przez aparat szpiegowski NRD, aby dostarczył im - za sowitym wynagrodzeniem, które ukoi resztki poczucia przyzwoitości - szczegółowego opisu tego, co wywiad brytyjski wie o siatce agentów w NRD. Ale czy tak jest? Wygląda na to, że całość akcji - niechlubne zwolnienie ze służby, pijaństwo, wreszcie więzienie - została zaplanowana jako ostatni przed emeryturą występ starego agenta.

O, to jest właśnie taki Le Carre, jaki mi się kojarzył - dużo polityki i mylenia tropów, mało pracy detektywistycznej, a na końcu wygrywa tylko organizacja. Dużo gorzkich słów pada zarówno pod adresem socjalizmu, budowanego na zabijaniu lub więzieniu niepokornych, jak i zachodniego wywiadu. Podsumowuje to wschodnioniemiecki szpieg: "Pan wie, wszyscy jesteśmy tacy sami, to jest najlepszy dowcip".

Inne tego autora tutaj.

#42

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 18, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, cwa, mwa, panowie, kryminal - Skomentuj


Strażnicy galaktyki vol. 2

Tak samo jak w pierwszej części, ekipa Strażników ratuje wszechświat. Nawet dwukrotnie. Peter Quill, czasem nawet rozpoznawany jako Starlord, ochrania bardzo ważne ogniwa energetyczne na planecie zarozumiałych ludzi pomalowanych na złoto (i wyglądających jak Paris Hilton, bez względu na płeć) przed dość paskudnym i wytrzymałym pomiotem piekielnym, ale zamiast zebrać owoce swojej pracy musi uciekać, bo Rocket dla zabawy kradnie trochę ogniw. Z jednej strony ścigają ich Złoci ludzie, przezornie sterujący myśliwcami zdalnie z takich sprytnych klęczników, co to kiedyś były modne wśród nerdów, z drugiej pragną dopaść straszliwie szczerbaci Ravengersi pod wodzą Yondu, który wychowywał małego Quilla po porwaniu z Ziemi. WTEM Peter spotyka swojego ojca, który okazuje się bogiem i ma własną planetę oraz rozumną istotę z czułkami, która wyczuwa uczucia (ale - według Draxa, człowieka o aparycji Muru Chińskiego - jest okrutnie brzydka). Jest dużo naparzanek w kosmosie, a w decydującym momencie wchodzi mały Groot z dwoma czerwonymi przyciskami, z których jeden daje 5 minut, a drugi od razu rozwala całą okolicę. Mały Groot jest doskonały, aczkolwiek do końca nie mogłam się zdecydować, czy wolę człowieka-szopa, czy człowieka-sadzonkę.

Oraz widok Davida Hasselhofa jest wart wszystkich pieniędzy.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota czerwca 17, 2017

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 2


Wielkopolska w weekend - Szreniawa

Po rozczarowaniu 6 lat temu znęciła mnie dopiero informacja, że w muzeum jest wieża widokowa (w 2011 roku jeszcze nie była dostępna[1]). Zanim się wybierzecie - wieża jest oddalona kilkaset metrów leśnymi ścieżkami pod górkę od wejścia do skansenu, a bilety kupuje się w kasie, nie pod wieżą, więc lepiej zacząć od zakupu; można kupić bilety na samą wieżę. Dodatkowo warto sprawdzić, w jakich godzinach wieża jest czynna (np. na stronie muzeum), bo zwykle jest to ok. 30 minut co dwie godziny; przyjeżdża sympatyczny pan na rowerze, wpuszcza, czeka, aż wszyscy wejdą i zejdą, po czym zamyka i odjeżdża. W środku fantastyczne kratownice, drewniane schody, światło wpadające przez rozetowe okna, a na szczycie widok na świat cały ze szczególnym uwzględnieniem hal Amazona, Szreniawy i Poznania na horyzoncie. Trafiłam na przepiękne chmury, niestety też - czego nie słychać na zdjęciach - na niezwykle elokwentnego dżentelmena, który najpierw przez 10 minut zawracał głowę damie swojego życia, narzekając jej telefonicznie, że on tu już jest w Szreniawie, a ona ciągle niegotowa w miejscowości opodal, a potem wdając się w kolejną, tym razem biznesową rozmowę i ignorując towarzyszącego mu kolegę (słychać było nawet na dole, bo głos miał donośny). Tak czy tak - wieża Bierbaumów warta wspięcia.

Sam skansen niewiele się zmienił - wypchane zwierzęta są dość straszne, zagroda z żywymi na szczęście lepiej doczyszczona (małe świnki prześliczne), catspottning: 2 (oraz miauczący za drzwiami obory kociak). Dla młodzieży o zainteresowaniach technicznych - niezła kolekcja samolotów i samochodów wykorzystywanych w rolnictwie.

GALERIA ZDJĘĆ + poprzednia wizyta - 2011.

[1] Może to i dobrze, bo 216 schodów w górę i dół z ówczesną dwulatką to jednak pewna niedogodność. Prawie ośmiolatka biegnie sama, licząc schody i poganiając tych bardziej gnuśnych.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek czerwca 15, 2017

Link permanentny - Tagi: polska, szreniawa - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Maja, Fotografia+ - Komentarzy: 6


Olga Rudnicka - Zacisze 13 / Zacisze 13 powrót

Marta, kobieta po przejściach (eks-mąż psychopata, wbrew rozsądkowi wspierany przez równie psychopatyczną matkę Marty) jest samotną nauczycielką w śremskiej szkole. Zaskakuje ją znalezienie zwłok rosłego mężczyzny z rozwaloną głową w swoim ogródku, więc - ze strachu - nie waha się przygarnąć pod swój dach przyjaciółkę ze szkoły, Anetę, której mieszkanie uległo zalaniu. Niespodziewanie pozostawiona w domu Aneta napotyka na drugiego intruza, przypadkiem zrzuca go ze schodów, ze skutkiem śmiertelnym. Ponieważ Marta ma uraz do organów ścigania (były mąż próbował ją zaatakować nożem, a kiedy przypadkiem się obroniła i go pokaleczyła, oskarżył ją o próbę zabójstwa i udało mu się doprowadzić do skazania Marty), obie panie decydują się zwłoki dyskretnie ukryć[1], co - o dziwo - udaje im się, mimo że ich dom jest obserwowany przez różne grupy zainteresowanych. Po koniec tomu wyjaśnia się, czemu pojawili się denaci, kim jest Damian i Dorota, kto obserwował dom Marty oraz kim była prostytutka o ksywie Barbie. Zwłoki spoczywają pod podłogą piwnicy.

W części drugiej Marta wyjeżdża z nowym mężem (tak, mąż został pozyskany w tomie pierwszym) i w ciąży do Krakowa, zostawiając na posesji Anetę (i zwłoki). Anetę ktoś szantażuje, tyle że Aneta jest na tyle zirytowana problemami z byłym mężem (nie psychopatą, ale wiarołomnym łajdusem), aktualnym chłopakiem i wścibską sąsiadką[2], iż nie zwraca na szantażystę uwagi. Niestety, sąsiadka zapewnia co chwilę wizyty policji, bo zgłasza każdą "dziwną" rzecz, więc trudno najpierw obu damom (a potem trzem, bo Dorota przypadkiem się dowiaduje o trefnej zawartości piwnicy) wymyślić sposób na utylizację zwłok. Ale, ponieważ to powieść, ekhm, humorystyczna, wszystko się udaje, zwłoki lądują na cmentarzu, nikt nie zadaje pytań o świeżo rozkopaną mogiłę, szantażystę dopada karma, a skruszony narzeczony Anety wraca z kwiatami.

Oba tomy zachwalane były jako "najlepsze" autorki. Niestety, mam wrażenie, że przeczytałam już te gorsze i wszystkie trzymają jeden poziom. Lokalizacja (Śrem) dalej jest potraktowana pretekstowo (wszystko dzieje się na ulicy Zacisze[3]), a pozostałe miejsca są absolutnie anonimowe (sklep, basen, cmentarz, szkoła, rozgłośnia radiowa). Tutaj dodatkowo bohaterki są wyjątkowymi idiotkami (które wysyłają sobie maile[4] "nie rozmawiajmy przez telefon o trupach, morderstwie i zakopywaniu zwłok, bo mogą nas podsłuchać... o, napisałam o tym w mailu, siet, jestem taką idiotką"), nie będącymi w stanie przeczytać instrukcji ze zrozumieniem. Cud prawdziwy, że wszystko im się udaje.

[1] Najpierw kupując zamrażarkę, potem betonując panów pod podłogą piwnicy, co jest przyczynkiem do zabawnej historii o kupnie wieprzowiny "od rolnika" oraz kilkudziesięciu stron dywagacji, jak to trudno się zorientować (mając internet i markety budowlane), w jakich proporcjach rozrobić beton oraz co jest jastrych i wylewka samopoziomująca.

[2] Zagadująca sąsiadka, włażąca do domu bez pozwolenia, zatrzymująca na ulicy i wciągająca do siebie do domu i nikt nie jest w stanie jej powiedzieć, żeby oddaliła się rączo?

[3] Clou intrygi to pomylenie numeru domu przez złoczyńców, którzy nie wiedzą, że dom numer 13 został rozebrany, a posesja połączona z sąsiadującą, więc aktualnie Zacisze 15 to Zacisze 13. W życiu nie słyszałam, żeby w takiej sytuacji ktoś przenumerowywał pozostałe domy na ulicy, ale może mało słyszałam.

[4] Ćwierć drugiego tomu to wymiana maili między Martą i Anetą, Martą i Damianem oraz Dorotą i Anetą, zawsze z nagłówkami. Wierszówka, te sprawy, bardzo szybko się czyta.

Inne tej autorki tutaj.

#40/41

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek czerwca 15, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, panie, kryminal - Skomentuj


Agatha Christie - Zabójstwo Rogera Acroyda

W małej, rozplotkowanej wiosce King's Abbot nic się nie ukryje przed siostrą lokalnego lekarza, Karoliną. Ani śmierć bogatej wdowy, która przedawkowała środki nasenne (a wcześniej podejrzewana była o zamordowanie męża-tyrana), ani obecność niepozornego dżentelmena z wąsikiem, który zgadza się, że nie jest Francuzem. Kiedy zostaje zamordowany przyjaciel wdowy, bogaty Roger Acroyd, niepozorny dżentelmen włącza się do akcji i z pomocą brata Karoliny, doktora Shepparda, rozwiązuje tajemnicę zbrodni.

Znalazłam ostatnio przypadkiem listę 100 najlepszych powieści kryminalnych i, o zgrozo, przeczytałam tylko jakieś 25-30% (nie do końca pamiętam, co czytałam niektórych autorów, a co nie). Stąd kompulsywna konieczność uzupełnienia zaległości. "ZRA" trafiło na listę zasłużenie ze względu na ciekawy zabieg fabularny (chociaż oczywiście nie przebija finału "Kurtyny" tejże autorki).

Inne tej autorki tutaj.

#39

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek czerwca 12, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, panie, cwa, mwa, kryminal - Skomentuj