Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Strażnicy galaktyki vol. 2

Tak samo jak w pierwszej części, ekipa Strażników ratuje wszechświat. Nawet dwukrotnie. Peter Quill, czasem nawet rozpoznawany jako Starlord, ochrania bardzo ważne ogniwa energetyczne na planecie zarozumiałych ludzi pomalowanych na złoto (i wyglądających jak Paris Hilton, bez względu na płeć) przed dość paskudnym i wytrzymałym pomiotem piekielnym, ale zamiast zebrać owoce swojej pracy musi uciekać, bo Rocket dla zabawy kradnie trochę ogniw. Z jednej strony ścigają ich Złoci ludzie, przezornie sterujący myśliwcami zdalnie z takich sprytnych klęczników, co to kiedyś były modne wśród nerdów, z drugiej pragną dopaść straszliwie szczerbaci Ravengersi pod wodzą Yondu, który wychowywał małego Quilla po porwaniu z Ziemi. WTEM Peter spotyka swojego ojca, który okazuje się bogiem i ma własną planetę oraz rozumną istotę z czułkami, która wyczuwa uczucia (ale - według Draxa, człowieka o aparycji Muru Chińskiego - jest okrutnie brzydka). Jest dużo naparzanek w kosmosie, a w decydującym momencie wchodzi mały Groot z dwoma czerwonymi przyciskami, z których jeden daje 5 minut, a drugi od razu rozwala całą okolicę. Mały Groot jest doskonały, aczkolwiek do końca nie mogłam się zdecydować, czy wolę człowieka-szopa, czy człowieka-sadzonkę.

Oraz widok Davida Hasselhofa jest wart wszystkich pieniędzy.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota czerwca 17, 2017

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 2

« Olga Rudnicka - Zacisze 13 / Zacisze 13 powrót - John Le Carre - Ze śmiertelnego zimna »

Komentarze

Tores-
"na planecie zarozumiałych ludzi pomalowanych na złoto" XD Oraz ja chyba mam taki klęcznik. Oraz chyba to jednak kiedyś obejrzę, Twój skrót zachęcił mnie bardziej, niż trailer zniechęcił ;)
Zuzanka
@Tores, to jest najlepszy film "nie na serio" sf ostatniego 10-lecia. No dobrze, trochę się waham, bo Antman też był dosko, ale tu jest do tego rozmach.

Skomentuj