Obciach miesiąca
Nagroda specjalna dla firm: wygrywa Nestle akcją "Skręćloda".
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Nagroda specjalna dla firm: wygrywa Nestle akcją "Skręćloda".
Zgubiłam ostatnią fakturę za gaz.
Pod szwem kot czarny wyhodował sobie kolejne guzy. Jutro będę się umawiać z weterynarzem na kolejną operację. Tym razem poważniejszą - cała listwa sutków i węzłów chłonnych. Smutno mi.
... pannę w koszulce z napisem "Givenchyl". Skojarzyło mi sie z szynszylem.
GALERIA ZDJĘĆ.
Bardzo piękny film. Młody irlandzki transwestyta szuka swoich rodziców. Jest śmiesznie, lirycznie, kolorowo i bardzo muzycznie. The Pogues, T-Rex, Cole Porter (zwłaszcza urocza była piosenka Harry'ego Nilssona - "You're breakin' my heart You're tearin' it apart So fuck you"). W klimacie wczesnych Almodovarów, Transamerica czy "Hedwig and the Angry Inch". Prześliczny Cillian Murphy (nie muszę dodawać, że moja skrywana sympatia dla facetów, którzy malują sobie rzęsy, znacznie po tym filmie urosła).
Królowa jest zachwycona. I niech mi ktoś powie, że ekranizacje komiksów są kiepskie. Serial jest wielowątkowy, opowiada o ludziach, rozsianych po całych Stanach, u których nagle ujawniła się jakaś dziwna zdolność - a to teleportacji przez czas i przestrzeń, a to samoleczenia, a to czytania ludzkich myśli, a to przewidywania przyszłości. Jest Zła Organizacja, która manipuluje za plecami. Bohaterowie okazują się być ze sobą związani, a to za pomocą wspólnych znajomych, a to rodzinnie. Nie jest całkiem poważnie, zwłaszcza jeśli pojawia się Hiro Nakamura. Sezon drugi za czas jakiś, pierwszy zakończył się rozwiązaniem większości wątków, bez cliffhangerów.
Wróciła zarówno reklama żelków do pedicure, jak i pojawił się nowy produkt - Nimm Dwa Żujki. To może ja wyjdę.
Jewel Quest. Jeśli się nie wyłącza komputera, można grać do oporu na demo, mimo że oficjalnie 1h.
Reklama chyba McDonalda. Można tam dostać (po wyasygnowaniu pewnej kwoty, oczywiście) "mleko ze słomką o smaku czekolady".
Miła niespodzianka, bo myślałam, że przeczytałam wszystkie książki tej autorki już jakiś czas temu. Przy okazji ubolewam bardzo, że Prószyński zaprzestał wydawania reportaży z Gazety Wyborczej w formie książkowej. Dawno, dawno temu wychodziło co roku 12 najlepszych reportaży. w "Nietykalnych" z 1999 roku znalazłam felieton "Jestem gruba jak śledź ulik" o Lucynie Legut. Pewnie łatwiej trafić na książki dla dzieci "Piotrek zgubił dziadka oko, a Jasiek chce dożyć spokojnej starości", ja z kolei lubię te bardziej wspominkowo-dorosłe.
"Szyfon" to w zasadzie autobiografia aktorki/pisarki/malarki. Pełna dygresji historia jej wszystkich miłości, związków, przeprowadzek życiowych od wczesnego dzieciństwa do chwili, kiedy była zaszufladkowana w teatrze jako gruba, ale wesoła aktorka komediowa. Wprawdzie z książki nie wynika, kim był znany acz nudny literat, pierwsza miłość, którą ukradła koleżanka z teatru i profesor, w którym się kochały studentki z całego roku, ale w felietonie pojawiają się pasujące nazwiska. Dużo cyniczno-gorzkich obserwacji świata, i tego teatralnego za kulisami, i tego poza - grube kobiety też mają przemyślenia i życie osobiste.
Inne tej autorki tutaj.
#26