Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

O miejscach pomiędzy

[29.04-3.05]

Zatrzymuję się na chwilę. Przy wiadukcie, przy maleńkim cmentarzu pośrodku niczego, przy pałacyku czy ukradkiem na rondzie, bo akurat nic nie jedzie. A czasem nawet bez zatrzymywania się.

Lewin Kłodzki Szczytna / Rýbrcoul – duch horKamieniecGdzieś w drodze, ale ładna stacjaHřbitov Chvalkovice

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 2, 2023

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: czechy, kudowa-zdroj, polska, chvalkovice, lewin-klodzki, kamieniec - Komentarzy: 2


Ryszard Ćwirlej - Szybki szmal

Tym razem akcja przeskakuje między współczesnośnią a 1984, kiedy to spalił się sierociniec we Wronkach, zginęło kilkoro wychowanków i dyrektor, który ratował dzieci i tak jak niektóre z nich uległ zaczadzeniu oraz wychowawca, którego odkryto już w pogorzelisku. Od razu wiadomo, że pożar był konsekwencją próby gwałtu, której się dopuścił inny z wychowawców na kilkuletnim chłopcu; tu wpadła ekipa z Poznania w osobach Olkiewicza i Brodziaka, ale sprawę wyciszono na wyższym szczeblu. W 2019 do Szamotuł wraca podkomisarz Aneta Nowak, od razu zostaje oddelegowana do śledztwa w sprawie samobójstwa emerytowanego nauczyciela, które okazuje się być egzekucją. Jak się łatwo domyślić, nauczyciel pracował w sierocińcu do czasu pożaru. W Poznaniu z kolei ktoś wjeżdża na przejściu dla pieszych w Teosia Olkiewicza, na szczęście twardy dziadek z Wildy przeżywa, ale i tak Gruby Rychu i Mirek Brodziak szukają kierowcy w celu wyegzekwowania sprawiedliwości. Pojawia się i trzeci wątek - tajemnicza niemiecka firma za grubą kasę kupuje stare budynki od pijaczka pod Obrzyckiem i montuje fachową hurtownię. W finale wszystkie sprawy - pożaru w sierocińcu, trójki chłopców gwałconych przez pedofila, przemytu narkotyków, potrącenia Olkiewicza i śmierci nauczyciela - wyjaśniają się, chociaż niektóre w sposób zupełnie niemedialny.

Miałam trochę poczucie, że to taki tom finalny, bo spotkali się wszyscy bohaterowie obu cykli, ale właśnie się okazało, że jest już czwarty tom. Tym razem nie ma SB-ków, źli są zwyczajni ludzie oraz oczywiście partia, zarówno w 1984, jak i w 2019. Trochę odniesień do popkultury - nieślubny syn Teosia uwielbia “Grę o tron” i nawet na tym tle nawiązuje stosunki z wytatuowaną panną, a Aneta i jej kuzynka słuchają “Kwiatu Jabłoni”.

Inne tego autora tutaj.

#59

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lipca 1, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, kryminal, panowie - Skomentuj


Delia Owens - Gdzie śpiewają raki

Lata 50., Karolina Północna, zaniedbany dom na bagnach. Ojciec, weteran wojenny, pije i bije żonę; któregoś dnia matka pakuje rzeczy i odchodzi, zostawiając męża z piątką dzieci. Niedługo potem ucieka starsza trójka - dwie siostry i brat, a następnie odchodzi młodszy, nastoletni chłopak Jodie. W efekcie w rozwalającej się chacie zostaje wiecznie podpity, brutalny ojciec i 7-letnia Kya, która nie ma gdzie iść. Powoli uczy się gotować, zajmować się domem, ojcu zdarzają się chwile trzeźwości, kiedy uczy córkę łowić ryby, ale w pewnym momencie i on nie wraca po jednej z pijackich wypraw. Kya dorasta poza systemem, w szkole spędza jeden dzień, potem skutecznie ucieka, żyje ze sprzedaży ryb i ukrytego wsparcia otrzymywanego od Skoczka i Mabel, czarnych, bo biali, nawet biedni, raczej nią pogardzają. Jedynym kontaktem ze światem jest Tate, kilka lat starszy od niej chłopak, który uczy ją czytać, dostarcza książki, motywuje do nauki i nawet doprowadza do wydania pierwszej przyrodniczej książki Kyi, ale w pewnym momencie znika na studia, mimo że obiecał zakochanej Kyi, że wróci. Rozczarowana do świata dziewczyna zanurza się w przyrodzie, ale wtedy pojawia się Chase, lokalny samiec alfa, który ją w sobie rozkochuje. Kilkanaście lat później zwłoki Chase’a zostają znalezione pod platformą widokową, Kya zostaje na podstawie mizernych poszlak (i ogromnej nienawiści społecznej) aresztowana, mimo że ma na czas śmierci Chase’a alibi. Miasteczko dzieli się na tych, którzy chcą jej kary, i na tych, którzy widzą, jak bardzo dziewczynę zaniedbali i chcą pomóc.

To urocza, bardzo pozytywistyczna opowieść o przezwyciężaniu nawet najgorszych trudności - opuszczone dziecko, obdarzone tylko naturalną ciekawością i wolą przetrwania, wyrasta na inteligentną przyrodniczkę i wrażliwą poetkę z minimalnym wsparciem. W tle autorka (bawiąc-uczyć) opowiada o zwierzętach występujących na mokradłach i zmyślnej przyrodzie, od której zepsuci cywilizacją ludzie powinni się uczyć. I wszystko jest pięknie aż do ostatnich stron, kiedy to po śmierci 60-letniej Kyi jej mąż odkrywa tajemnicę wydarzeń sprzed lat. I tu mam mocno mieszane uczucia, bo z jednej strony rozwiązanie fabularne było od pewnego momentu oczywiste (i autorka zawiesza kilka “strzelb”), z drugiej strony rzuca zupełnie inne światło na całą historię. Czytało mi się bardzo dobrze, ale finał zostawił mnie z dość ambiwalentnymi uczuciami.

#58

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek czerwca 29, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, panie - Komentarzy: 2


O rosyjskich śpiewakach i holenderskich rzemieślnikach

[10.06.2023]

Uwielbiam drobne odkrycia. O tym, że Poczdam jest urokliwy, wiedziałam; pałace i parki, Dzielnica Holenderska, wszystko śliczne, ale zaskoczyła mnie Aleksandrowka, miejsce zupełnie poza kontekstem. To nieduże osiedle osiedle drewnianych domków w stylu rosyjskim z XIX-wieku i pochodzi z czasów, kiedy władcy Europy się ze sobą okazjonalnie kumplowali (patrz: Wielka) - car Aleksander I podzielił się ze swoim kumplem, królem Prus, Fryderykiem Wilhelmem III, żołnierzami, w tym chórem wojskowym. Fryderyk zarządził, żeby dla rodzin śpiewaków zbudować osiedle przypominające ich rodzinne okolice. Wprawdzie to taka wieś w stylu wersalskim - kilkanaście domków z ogrodami i stajniami (oryginalnie w pakiecie była też krowa) i przylegająca do nich cerkiew św. Aleksandra Newskiego, ale całość jest sielska i - pomijając samochody - wygląda dalej jak z XIX wieku. W jednym z domków mieszka podobno proboszcz, w innym mieści się małe muzeum.

Przeszłam się też po wspomnianym Holländisches Viertel, który dla odmiany założył dla holenderskich rzemieślników pradziadek Fryderyka Wilhelma III, Fryderyk Wilhelm I Pruski. Spacer był głównie z celu obiadu, bo mimo że Dzielnica Holenderska, to mają bardzo przyjemne restauracje greckie.

Mnie śmieszy, ale jestem mentalnie nastolatką

GALERIA ZDJĘĆ

Napisane przez Zuzanka w dniu środa czerwca 28, 2023

Link permanentny - Tagi: niemcy, poczdam - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Skomentuj


Capital City

Ponieważ WTEM zorientowałam się, że generał Velementov z “Wielkiej” to dawny obiekt moich nastoletnich westchnień, Declan McConnochie, zdecydowałam się na ryzykowny krok rozwalenia sobie nostalgicznych wspomnień i obejrzałam cały serial. Z perspektywy roku 2023 zeszła mi już cała pozłota z cudowności fachu maklera giełdowego, który jest nic nie umiejącym hazardzistą-tupeciarzem i marketingowcem (prawie że waliłam głową w monitor, kiedy okazało się, że genialny Max korzysta z usług astrologa), co to czasem wygrywa, czasem przegrywa, więc najchętniej całą tę niesubordynowaną bandę no-life’ów, cwaniaków i karierowiczów rozgoniła, niech śmieci wywożą, przynajmniej będzie z tego pożytek. Przymykałam oczy na znaki czasu - palenie przy biurku, kulturę zapierdolu, siermiężny obraz Polski[1] i Czechosłowacji[2] z końca lat 80., traktowanie psychiatrii jako fanaberii, unikanie zaangażowania w “oszołomskie akcje ekologiczne”, pracę 16 godzin na dobę - bo jednak chciałam przez chwilę poczuć te emocje co wtedy. Niestety nie poczułam. Owszem, wciągnęłam się w przygody kolorowej ekipy, obracającej milionami w różnych walutach, ale raczej kibicowałam im, żeby poszli do domu, odłożyli flaszkę alkoholu i przestali być tak toksyczni również dla siebie samych. W pewnym momencie pojawili się stażyści - jeden odpadł po stwierdzeniu, że w ciągu jednego dnia dwóch maklerów się pobiło, kazali mu grać przeciwko wszystkim w kosza oraz “normalne” jest to, że się krzyczy, rzuca telefonem i wyzywa, druga stażystka podsumowała, że kiedy była wolontariuszką w Sudanie i stała po kolana w błocie, w muchach i w oparach pestycydów, atmosfera była mniej toksyczna niż w Shane-Longman. Mogę podzielić się linkiem do YT, ale może wolicie jednak zachować swoje wspomnienia?

W 23 odcinkach głównym wątkiem jest związek Declana, pierwszego podrywacza londyńskiego City i Michelle, uroczej i delikatnej emigrantki z Niemiec, która na początku nie chce romansować w pracy. W międzyczasie bardzo zróżnicowana kulturowo (bo etnicznie to niekoniecznie, jest kilka tokenów, z czego jeden czarny charakter) ekipa prowadzi niekończące się rozmowy telefoniczne i spotkania, żeby komuś coś opylić i na tym zarobić. Hudson, prawnik jest z pochodzenia Amerykaninem i nagle musi zająć się kilkumiesięcznym synem, bo jego żona uciekła (potem okazuje się, że miała “problemy psychiczne”). Max, człowiek z kucykiem, zajmuje się niecodziennymi pomysłami typu przykrycie jedwabiem klifów w Dover. Hannah, ekspertka od terminali, w zasadzie nocuje w firmie, przez co sypie się jej małżeństwo. Jimmy jest bezczelnym cwaniakiem, brak kompetencji zasłania bucówą i kłamstwem. Moją ulubienicą jest Sirkka, Finka grana przez Polkę, mówiąca z paskudnym akcentem, która w trakcie trwania serialu jest po kolei: alkoholiczką (potem już na odwyku), prostytutką, ma aborcję oraz jako jedyna jest moralna, protestując przeciwko firmie deponującej skażone substancje w Afryce. Nad tą zabawną czeredą czuwa Wendy, która w teorii o wszystkich dba, ale w praktyce piłuje, żeby mieli osiągi oraz Leonard, prowadzący głównie wojenki z zarządem. A, zapomniałam o pucybucie, który - poza czyszczeniem obuwia - ma przecieki z giełdy oraz sprzedaje gęsi i świeże ryby.

[1] Odcinek 12. Shane-Longman pośredniczy między inwestorem a polską stocznią, która nie chce zbudować statku w absurdalnie krótkim czasie i bez podwyżek. Sprawa się rypie, bo stocznię wykupuje amerykańska dziedziczka. Max zostaje oszukany przez pracowniczkę galerii, która wciska mu mało znany obraz potomka znanego malarza. Wreszcie daje się wkręcić w transakcję zakupu 40 tysięcy słoików z wiśniami i śliwkami w brandy od polskiego muzyka, Władka; fakt istnienia akcyzy na alkohol i cła jest pewnym zaskoczeniem.

[2] Odcinek 17. Dwóch członków zarządu jedzie do Pragi, gdzie wpadają na błyskotliwy pomysł wymiany koron na czarnym rynku (trzy razy taniej), przez co zostają “aresztowani” i muszą się wykupić, oczywiście jest to ustawka.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek czerwca 26, 2023

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 1


Gary Shteyngart - Supersmutna i prawdziwa historia miłosna

2030. Chiny są mocarstwem, cała światowa gospodarka opiera się na juanie, USA - rządzone przez zamordystyczny sojusz Bipartyjny - jest coraz bardziej rozwarstwione, pozycja człowieka zależy od jego wyniku w systemie Credit, oceniającego zamożność i potencjał. Lenny, Amerykanin w pierwszym pokoleniu, ma 39 lat i pracuje w jednej z największych amerykańskich korporacji, sprzedając tym najzamożniejszym pilotażowy program odnowy biologicznej na poziomie komórkowym, pozwalającym na życie wieczne (spoiler alert: to scam). Sam jednak nie jest w stanie odłożyć wystarczająco, żeby w programie uczestniczyć, mimo stosunkowo wysokiego wyniku Credit i mimo przyjaźni z Joshiem, założycielem firmy. Nieatrakcyjny, pogardzany przez znajomych i współpracowników - czyta książki, najgorzej!, poznaje 20-letnią Eunice, Amerykankę pochodzenia koreańskiego, która podnosi jego status towarzyski. Książka składa się z pamiętnika Lenny’ego, który opisuje swoją miłość oraz rozpoczynającą się wojnę domową w USA oraz korespondencji Eunice z matką, siostrą i przyjaciółką, która pokazuje odmienną perspektywę na wszystko.

Rany, jaki to jest festiwal żenady. Zaczynając od języka, celowo zubożonego, wszak świat się stoczył i ludzie ze sobą nie rozmawiają, tylko streamują swoje życie, przez nasycenie tanim erotyzmem (serio, za każdym razem, kiedy widziałam frazę “Eunia-srunia” czy “obspermiona suka”, umierał mały kotek) do absolutnie obrzydliwych bohaterów, wszystko tu jest okropne. Nieudane wtłoczenie schematycznego “romansu” (starszy, bogaty facet wiąże się z młodą, śliczną, głupiutką dziewczyną, która nim gardzi i jest z nim dla kasy, po czym przeskakuje do bardziej rokującego “tatuśka”) do dystopii w stylu “Kręgu” z mnóstwem niedopowiedzeń i zawieszonych wątków, szkoda czasu. Ani to sf, ani romans, a zachwalana satyra na USA jest bardzo miałka i powierzchowna.

#57

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 25, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, panowie, sf-f - Skomentuj


O Berlinie w czerwcu

[8-11.06.2023]

Czerwcowy Berlin pachnie hyćką. Jak zazwyczaj, czyli kiedy ceny na to pozwalają, zatrzymałam się przy Wilhelmstrasse, przecznicę od Bramy Brandenburskiej, rzut beretem od Tiergarten i krótki spacer od Placu Poczdamskiego, z parkingiem nad nieistniejącym już bunkrem Hitlera. W okolicy sporo różnorodnych restauracji, ambasad i sklepów. Zabawnie jest obserwować zmiany - z Polski zniknęły prawie wszystkie sensowne markety spożywcze, oddając pole dyskontom, więc atrakcją są zakupy w HIT-cie, z kolei niewiele już mnie ciągnie do Mall of Berlin, bo kiedyś pożądane sklepy - Rituals, Lego czy Lindt - są już w Poznaniu. Przeszłam się na spacer późnym popołudniem po kawałku Tiergarten, tym bliższym Brandenburger Tor; to bardziej lasek niż park, typowo parkowa część to okolice przy mauzoleum Żołnierzy Radzieckich. Rowery, sporo ludzi na trawie, żurawie i mnóstwo ptaków w powoli zachodzącym słońcu.

ReichstagPariser Platz Tiergarten, widok na Potsdamer PlatzVenusbassin / Der RuferGlobal Stone ProjectBeethoven-Haydn-Mozart Memorial / Sowjetisches Ehrenmal im TiergartenVenusbassin

Zabrałam rodzinę na spacer wzdłuż Unter den Linden, wprawdzie mieliśmy jechać U-bahnem, ale w zasadzie byłby to jeden przystanek, więc przeszliśmy mimo narzekań młodzieży. Młodzież narzekała przez całą Wyspę Muzeum i park Monbijoupark aż do sklepu z mangą, który napotkaliśmy w drodze do dawnej dzielnicy żydowskiej, wtedy już nie narzekała. Cmentarz żydowski, zniszczony w 1943 roku przez Gestapo, jest w zasadzie pięknym parkiem z jednym nagrobkiem i kilkoma płytami na ścianie, tuż obok można zwiedzić Nową Synagogę (ale to sobie zostawiłam na zimę). Celem był Hackesche Höfe - zespół podwórek z ciekawą architekturą, restauracjami i tzw. klimatem. Kolega M. zachwalał, że można tam wieczorem potańczyć, ale z czym do ludzi, kawę wypiłam.

Staatsbibliothek zu BerlinHackesche Höfe / Widok na SzprewęZabytkowy cmentarz żydowski, mural - mozaikaZabytkowy cmentarz żydowskiNowa SynagogaNowa Synagoga / Pomnik KobietSzprewa Hackesche HöfeOranienburger Strasse

No i jedzenie, oczywiście.

ABIA Snacks & CoffeeAlt-Berliner Wirtshaus / Ram / Röststätte Berlin La Femme

GALERIA ZDJĘĆ

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota czerwca 24, 2023

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: berlin, niemcy - Skomentuj


21 Jump Street / 22 Jump Street

Nie oglądałam oryginalnego serialu, ale z tego co wywnioskowałam z opisu, był raczej na serio. Absolutnie nie można tego powiedzieć o żadnym z dwóch “sequeli”, gdzie dwójka początkujących gliniarzy - mięśniak (Channing Tatum) i nerd (Jonah Hill) - ze względu na, powiedzmy, młody wygląd zostaje najpierw oddelegowana do szkoły średniej, a potem do wyższej, żeby odkryć, kto produkuje i rozprowadza niebezpieczne narkotyki. To są bardzo złe filmy, zdecydowanie #4morons - dużo pościgów, niewybrednych żartów, strzelanek i absurdów typu odstrzeliwanie penisa czy skok na lecący helikopter. Jednocześnie filmy są niezobowiązująco zabawne, jak już się łyknie konwencję, a dodatkowo w rolach drugoplanowych sporo znanych aktorów.

Obejrzałam też ekranizację “Niespokojnych ludzi” i z tego zestawu polecam książkę, szkoda czasu na serial. Został skastrowany ze wszystkich zabawnych a irytujących dialogów i humoru, fabuła uproszczona do granic, przez co w ogóle zatarł się sens tytułu, wszyscy są sympatyczni, mli-mli.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa czerwca 21, 2023

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Arkadij i Borys Strugaccy - Bajka o Trójce

Naukowcy Priwałow (narrator) i Amperian udają się windą na 76. piętro IMBADCZAM-u, żeby uzyskać Pluskwę Gadacza i Czarną Skrzynkę. Problem polega na tym, że jest to miejsce do niedawna niedostępne i od lat koczują tam urzędnicy i naukowcy, którzy procedują różne zjawiska i osoby. I teraz niestety muszę ze wstydem przyznać, że nie dość, że próbowałam czterokrotnie przez tę mizerną książczynę przebrnąć, to dodatkowo nie zrozumiałam zupełnie jej sensu. Wjechali windą, uczestniczyli w prezydowaniu wynalazków, zjawisk, ludzi, kosmitów, pterodaktyla i wzgórza, po czym weszła kadra instytutu cała na biało i rozpędziła towarzystwo, a wywiadowcy wrócili bez artefaktów. Wydawało mi się, że jestem w stanie przeczytać prawie każdy kawałek prozy, ale tu czytałam zdanie i po zdaniu i coś mi umierało w środku. Rozumiem, zawoalowana szydera z radzieckiej nowomowy, idiotów z ogromną władzą, decydujących o być czy nie być, marnowania czasu na wielodniowe narady, ale naprawdę niekoniecznie.

Inne tego autora tutaj.

#56

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek czerwca 20, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, panowie, sf-f - Skomentuj


Baumkronenpfad Beelitz-Heilstätten

[10.06.2023]

Podberlińskie, a w zasadzie podpoczdamskie uzdrowisko w Beelitz-Heilstätten ma bogatą historię - pod koniec XIX wieku powstało tu największe sanatorium dla chorych na gruźlicę na świecie, kilkadziesiąt budynków w lesie. W czasie I wojny przekształcono je w szpital polowy, podobno leczył się w nim Adolf Hitler. Po drugiej wojnie światowej zniszczony przez Rosjan kompleks został pozostawiony odłogiem, czasem wykorzystywany był jako lokalizacja do filmów i teledysków, ale dopiero stosunkowo niedawno powstał tu park. Opuszczone budynki pozostały, można sobie po nich odbyć wycieczkę zorganizowaną z przewodnikiem, ale część parku to ogólnodostępna ścieżka w koronach drzew - 40-metrowa wieża widokowa, na którą można wjechać windą oraz dwa poziomy ścieżki, czasem ze wspinaczkowymi rurami czy hamakiem na wysokości 20 metrów nad ziemią (nie weszłam!). Widoki są bardzo przyjemne aż po horyzont, należycie postapokaliptyczne, nature prevailed, w dodatku drzewa są uprzejmie podpisane, na miejscu co najmniej dwie kawiarnie i bistro, pełne zaplecze sanitarne, parking (płatny). Jest też druga ścieżka do chodzenia boso, ale tym razem zignorowaliśmy, bo dla młodzieży - jakkolwiek wyjątkowo zachwyconej - to już było za dużo świeżego powietrza. W czerwcu wszystko pachnie lipą.

Cennik i informacje na stronie parku. W urodziny wejście gratis.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek czerwca 19, 2023

Link permanentny - Tagi: Beelitz-Heilstatten, beelitz, niemcy, poczdam - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Skomentuj