Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Alice Munro - Przyjaciółka z młodości

Przyznam, że sięgnęłam po przeczytaniu recenzji u Zakurzonej [2019 - link nieaktualny], ale też, żeby zobaczyć, za co Nobel. Wprawdzie odpowiedź nie jest jakaś oczywista, ale zrzucam to po części na formę (opowiadania), a po części na niespecjalne zainteresowanie biografiami. Historie opowiadają o kobietach, o związkach, w których są, o ludziach, którzy je wspominają. To nie są historie szczęśliwe, raczej pełne niepokoju, poczucia straty i chęci wyskoczenia z układu, w którym są - historie o zdradzie, ucieczce, zmianie. I odwadze, czasem brawurze (niekoniecznie przemyślanej), żeby to zrobić. Każde opowiadanie to reminiscencja; to ten moment oświecenia, kiedy po latach dowiadujesz się (albo zastanawiasz się), co spotkało kogoś, kogo znałaś kiedyś. Jak się potoczyła jej/jego historia, czemu wtedy zachował/a się tak, a nie inaczej. Ja jestem ciekawa, nie wiem, jak Wy.

Nie że nie podobało mi się, ale nie jest to typ pisania, do którego będę wracać. Ponownie zareklamuję kindle'a - kindle jest miły i książka nie zajmuje miejsca na półce.

Inne tej autorki:

#89

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek grudnia 3, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: beletrystyka, opowiadania, panie, 2013 - Skomentuj


O horyzoncie albo o dobieraniu reklam (32DDC)

Zaskakująco szybko ciemnieje. Wiem, to zaskoczenie z gatunku "zima jak co roku zaskoczyła drogowców". Wracam z dzieckiem z placówki, dziecko posapuje na tylnym siedzeniu, albowiem korki. Nie będąc zabawiana więc inteligentną rozmową, która jest niezaprzeczalnie inteligentna, ale również - w przypadku niespania - niewyłączalna, w ciszy korzystam z okazji, żeby obserwować otoczenie. W otoczeniu mam więc malowniczy zachód słońca, toi-toi, billboard oraz tablicę ledową. Billboard nie przykuwa w przeciwieństwie do zachodu oraz tablicy. Tablica WTEM emituje najpierw chwalebną kampanię społeczną z cyklu "Piłeś? Nie jedź" (chociaż stojąc w korku wolałabym "Nie jedziesz? Wypij"), potem zupełnie bez ostrzeżenia reklamę projektu deweloperskiego, który - miałam nadzieję - sczezł w niepamięci. Patrząc na reklamę Osiedla Rzymskiego [2023 - link nieaktualny] powątpiewam, czy na pewno nie piłam.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek grudnia 2, 2013

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 7


Tove Jansson - Uczciwa oszustka

Winter is coming. Mała, zamarznięta wioska. Anna maluje las w detalu, z uczuciem i drobiazgowością, dokładając - bo to książki dla dzieci - króliki w kwiatki. Mimo że ich nie chce, ale chce ich wydawca. Katri ma nieco upośledzonego brata, który lubi łodzie. Katri nikogo nie lubi poza bratem Matsem, nawet swojego psa, ale świetnie umie liczyć i ma poczucie sprawiedliwości. Nie ma jednak za grosz empatii. Ponieważ usiłuje spełnić marzenie brata - zbudować łódź według jego planów - postanawia skorzystać z majątku Anny. Nie żeby ją okraść, ale uporządkować go i z marnowanych teraz środków spełnić marzenie brata. Pozoruje włamanie i dla bezpieczeństwa wprowadza się do Anny, usprawnia zarządzanie domem, organizuje jej korespondencję, wskazuje, gdzie jest okradana przez zleceniodawców oraz przez sąsiadów, przez co odcina Annę od świata i burzy jej poczucie spokoju. Absurdalnie nie włamanie i nieudana kradzież przeraża Annę, tylko zniszczenie jej naiwnego oglądu świata. W pewnym momencie dociera do niej, że boi się uczciwej przecież Katri, jej obsesji liczenia pieniędzy i coraz bardziej zamyka się w sobie.

Patrząc na wątki, snute w powieści, jest zagubiona choć utalentowana Filifionka (Anna), energiczna i niesentymentalna Too-Tiki (Katri), zakochany w łodziach i powieściach przygodowych niepraktyczny Tata Muminka (Mats) i pies bez imienia, który przy próbie oswojenia dziczeje i zaczyna być wilkiem (Ink). W wiosce mieszkają plotkujące i zawistne Paszczaki, nie do końca złe, ale czasem niemiłe. W twórczości Anny jest pełno muminkowego zachwytu nad pięknem lasu, skontrastowanego z uśpieniem wywołanym przez ciężką zimę.

Inne tej autorki tutaj.

#88 (#89 już przeczytałam, #90 i #91 po kawałku, czy dobiję do setki w grudniu?)

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 1, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, beletrystyka, panie - Komentarzy: 2


Jeffery Deaver - Pokój straceń

Tym razem przestępca jest znany od samego początku, a są nim Stany Zjednoczone. Przeciwnik ustroju, Amerykanin, gardłujący na swoim blogu, że USA i jego polityka w kierunku państw Ameryki Południowej jest, delikatnie mówiąc, niesympatyczna oraz szkodliwa, zostaje zastrzelony. Rhymes i Sachs, mimo nietypowości zlecenia (miejsce zabójstwa znajduje się na Bahamach, a lokalna policja w zasadzie nie jest zainteresowana wyjaśnieniem, więc zwyczajnie nic nie robi, gubi dowody, a do sprawy przydziela żółtodzioba, który wcześniej był inspektorem bezpieczeństwa obiektów turystycznych), wykrywają, że delikwent zginął zestrzelony za pomocą drony (drona?). Do apartamentu analityka wprowadza się pani prokurator z grubo nałożonym makijażem, która usiłuje zgromadzić dowody pozwalające na aresztowanie i oskarżenie szefa komórki bezpieczeństwa. Irytuje Amelię, która jej zwyczajnie nie lubi. Oprócz snajpera obsługującego dronę jest też czyściciel, który torturuje ostrym nożem potencjalnych świadków, zanim i tak ich zabije. Poza tym jest smakoszem, świetnym kucharzem oraz spryciarzem, bo tylko niesamowity zbieg okoliczności (a w zasadzie kilka zbiegów) sprawia, że nie udaje mu się zabić Amelii, Rhyme'a i pani prokurator. Rhyme udaje się na wycieczkę, a na końcu jest operacja, jak już się uda wyjaśnić, kto i czemu zabijał.

Zdecydowanie wolę sprawy kryminalne niż polityczne.

Inne tego autora tu.

#87

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek listopada 29, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, kryminal, panowie - Skomentuj


Terry Pratchett - Mgnienie ekranu

Przykro mi, nie lubię zbiorów opowiadań. W środku w zasadzie jest większość opowiadań już publikowanych (wzruszające #ifdefDEBUG + 'world/enough' + 'time', zabawne o hollywoodzkich kurczakach, kilka znanych ze Świata Dysku) oraz spora porcja tekstów publikowanych w różnych miejscach, niestety o różnej jakości. Niestety niewiele, żeby do tego wracać.

Lektura tej książki jest dość przełomowa dla mnie, albowiem to pierwsza książka przeczytana z Kindle'a. Polubiliśmy się, chociaż teraz mam dwa razy więcej dylematów, jak kupować (co jednak w papierze, a nie w bitach, jak znaleźć tanio i co chcę jako następną lekturę).

Inne tego autora tu.

#86

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek listopada 26, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, felietony, opowiadania, panowie, sf-f - Komentarzy: 4


Andrzej Sapkowski - Sezon burz

Fabułę w zasadzie można streścić następująco: idzie Wiedźmin na akcję, nie wszystko się udaje, a potem konsekwencje nieudanej akcji ścigają go do końca tomu. W międzyczasie ląduje w więzieniu, w łóżku pewnej atrakcyjnej czarodziejki, spożywa (również z Jaskrem), ucieka, jedzie, płynie, jest okradziony, oszukany, pomówiony, ale ratuje i nieustająco błyska również słowem, nie tylko orężem. Wszystko, co było smacznego w opowiadaniach, jest smaczne i tu. Nie ma rozczarowania umieszczeniem historii pomiędzy opowiadaniami (przed strzygą z Wyzimy), wszystko się świetnie splata. Chcę ciąg dalszy, zdecydowanie. Zupełnie nie przeszkadza mi, że to nie jest arcydzieło literatury polskiej, świetnie się czyta, jest barwnie, egzotycznie i z lekką nutką nostalgii.

Pozyskuję z przyjemnością frazę "śliski jak gówno w majonezie".

Inne tego autora:

#85

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 25, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, panowie, sf-f - Komentarzy: 11


O zaskoczeniach

Madame śpiewa piosenkę. Jest niezaprzeczalna melodia, są wyróżnialne słowa, zdecydowanie powtarzalne zdarzenie, więc nie twórczość własna. Jest to piosenka, którą śpiewają w placówce dla małego Frankiego, którego tata jest Brytyjczykiem. Śpiewają ją po angielsku. Jakiś czas temu rozróżniałam tylko melodię, teraz zaczęły się wyodrębniać frazy. Dziś, podczas kąpieli, szybko zgooglałam. I wtem okazało się, że dziecko me od kilku miesięcy śpiewa przebój:


to stop the train
in case of emergency just pull down the chain
just pull down the chain
penatly for improper use 5 pounds

Wyznam, że zaskoczenie moje byłoby chyba tylko większe, jakby śpiewała "Bilet miesięczny na okaziciela" na znaną melodię.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 25, 2013

Link permanentny - Kategoria: Maja - Komentarzy: 1



Orson Scott Card - Gra Endera

Wszyscy czytali, więc nie będę pisać, o czym jest (oraz można iść do kina, jak się ma z kim dziecko zostawić i kiedy ;-)). Za każdym razem mam mokre oczy, kiedy Ender zdaje ostatni egzamin na symulatorze z grami. Za każdym razem zastanawiam się, gdzie jest granica dobra wszystkich a dobra jednostki. Że cholernie ciężko być dorosłym, który musi podejmować trudne decyzje, ale znacznie ciężej być dzieckiem. I cały czas łapałam się na tym, że zapominam, ile lat ma Ender. Że sześć, kiedy zostaje odcięty od rodziców i rodzeństwa; że jedenaście kiedy zaczyna dowodzić własną armią.

Za każdym razem też, kiedy czytam "Grę", uważam ją za najlepszą w cyklu. Oczywiście potem czytam znowu "Mówcę umarłych", którego lubię bardziej, więc zmieniam zdanie. Ale na razie jestem na fali zachwytu, mimo że czytałam tę książkę z 6(?) razy. I mam ją w postaci luźnych kartek.

Inne tego autora:

#84

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota listopada 23, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, panowie, sf-f - Skomentuj


Martha Grimes - Przystań nieszczęsnych dusz

Tym razem rzecz się dzieje w Dorset, gdzie 20 lat temu 5-letnia Tess zgłosiła telefonistce, że jej mama leży i się nie odzywa, a dookoła jest pełno czerwonej farby. Współcześnie dla akcji w okolicznych hrabstwach ktoś zaczyna mordować dzieci - syna rzeźnika, wnuka księdza, córkę adwokata; za każdym razem dziecko jest samo i dostaje nożem w plecy. Scotland Yard wysyła Jury'ego (głównie po to, żeby się go pozbyć sprzed oczu kapryśnego inspektora Racera, żałującego tylko, że nie wysyła go do Belfastu) oraz bogato zaopatrzonego w leki Wigginsa (który cierpi, bo przy morzu w lutym na pewno mu coś zaszkodzi). Leki, a konkretnie pastylki miętowe Fisherman's Friend, przydają się do nawiązania znajomości z lokalnym policjantem, Brianem Macalvie, który od wspomnianych 20 lat ma nadzieję, że znajdzie mordercę i ma wrażenie, że seryjny zabójca dzieci ma coś z tym wspólnego. Jury dzwoni do niezawodnego lorda Caverness, Melrose'a Planta, bo potrzebuje dyskretnie (chociaż w gustownym rolls-roysie) dostać się do pewnej rezydencji, w której mieszka rezolutna 10-letnia lady, dziedziczka majątku. Możliwe, że w niebezpieczeństwie.

Mało w tym tomie pyskatej lady Ardry, szczęśliwie cierpi na podagrę w majątku Melrose'a, jest za to lokalna tawerna z elokwentną barmanką i grającą szafą pełną Elvisa (którego Macalvie nie trawi) oraz mocnego cydru (który Macalvie zdecydowanie trawi). Jest kot, wprawdzie dość niechętny, ale korzystający z domku tajemniczej Molly Singer, fotografki z agorafobią, w której Macalvie rozpoznaje uczestniczkę wydarzeń sprzed lat. I to, co lubię najbardziej - piękny, stary dwór wśród wrzosowisk, pełen tajemnic (i z garażem pełnym drogich samochodów) z nawiązaniami do "Dziwnych losów Jane Eyre".

Inne tej autorki: tu.

#83

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek listopada 22, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, kryminal, panie - Komentarzy: 4