Więcej o
Słucham (literatury)
Paul Copeland, wdowiec z 6-letnią córką, jest prokuratorem. Oskarża aktualnie w trudnej sprawie o gwałt w kampusie (trudną, bo ofiara jest czarnoskórą prostytutką, a potencjalni gwałciciele to biali chłopcy z bogatych rodzin), nie dziwi go więc, że jeden z ojców oskarżonych studentów zaczyna szantażować Paula jego przeszłością, wyciągając historię jego ojca (dysydenta ze Związku Radzieckiego) i potencjalne nadużycia w fundacji charytatywnej imienia jego zmarłej żony. Jednocześnie odzywa się inna dramatyczna historia z przeszłości Paula - 20 lat wcześniej siostra Paula, Camille, zaginęła na letnim obozie wraz z trójką innych nastolatków, ciał dwojga z nich (w tym siostry) nigdy nie odnaleziono. Paul, który w tym czasie miał pilnować grupy chłopców, obściskiwał się w lesie z aktualną flamą, Lucy; poczucie winy pozostało do dziś. Jakiś czas po zbrodni odeszła matka Paula, zabierając część pieniędzy z ugody z właścicielem obozu. Pamięć o tych wydarzeniach powraca, kiedy nowojorska policja informuje prokuratora, że znaleziono ciało zamordowanego mężczyzny; Paul rozpoznaje w nim przyjaciela siostry, Pereza, który ewidentnie nie zginął w tamtych lasach. Wstrząsa to jego światem, bo daje mu nagle nadzieję, że jego siostra żyje.
Wątków w książce jest wiele, ale niestety jest to książka nastawiona na nieustające zaskakiwanie czytelnika, a nie - jak u Christie czy Doyle’a - pozwalająca na samodzielne odkrycie na podstawie podawanych tropów. Copeland ma charakter pitbulla, nie odpuszcza zarówno w prowadzonym śledztwie, jak i w prywatnej próbie odkrycia, co się stało 20 lat wcześniej, chociaż oczywiście w obydwu przypadkach jest zniechęcany albo szantażem, albo niewiarą otoczenia. Zaskakująco, to całkiem niezła książka, wciągająca i ciekawa, z seryjnym mordercą w tle, dużą polityką, wielką miłością czy wreszcie dość oczywistym pytaniem, czy warto za wszelką cenę wszystko wyjaśniać.
Inne tego autora tu.
#30/#4
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 19, 2019
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2019, panowie, kryminal
- Komentarzy: 1
Nie pamiętam, czy zawsze intryga u ESG była właśnie tak zawiązywana, ale tutaj jest sklejona na ślinę i spinacze - do biura detektywa przychodzi zamężna dama, przedstawia się fałszywym nazwiskiem i prosi o pomoc w kwestii potencjalnego szantażu. Udała się z pewnym politykiem na niezobowiązującą kolację, wtem strzelanina, policja, spisywanie zeznań, ale udało się jej zniknąć tylnym wejściem (tyle o niezobowiązującej kolacji). Problem w tym, że plotkarskie czasopismo usiłuje wyśledzić, kim był nieujęty w protokołach gość i jego flama, co może prowadzić do skandalu. Perry się zgadza i błyskawicznie sprowadza problemy, bo ignoruje prośbę klientki o zachowanie anonimowości, śledzi ją i zamiast dowiedzieć się o wysokość kwoty szantażu, wykrywa, że właścicielem czasopisma jest mąż klientki, co jakby utrudnia załatwienie sprawy polubownie czy na stopie dżentelmeńskiej. Kiedy zostają znalezione zwłoki wspomnianego męża, klientka informuje o tym Masona, niedwuznacznie sugerując (w panice albo z wyrachowania), że według niej to właśnie adwokat go zabił, ale ponieważ łączy ich pakt, to tego nie zezna policji.
To, co mnie zafascynowało, to Mason jako pracodawca. Kiedy zostają odkryte zwłoki w okolicach północy, adwokat budzi swoich współpracowników o 3 i każe im przyjść pracować, informując, że to będzie długi dzień - Paul Drake trochę narzeka, zaspana Della natomiast ofiarnie przybiega, mimo że jej praca ma polegać na “trzymaniu fortu” i czekaniu na telefon od szefa. Etyka też kuleje - Mason chętnie korzysta z przekupstwa, oszustwa, namawiania do fałszywych zeznań czy wręcz potencjalnego szantażu, szukając haków w przeszłości dziennikarza, żeby go uciszyć. Ale to nic - w strategicznym momencie wkręca swojego klienta, podstawiając nic nie wiedzącego świadka, dzięki czemu klient wyznaje zbrodnię. Wchodzi policja i Perry Mason, adwokat-geniusz, informuje funkcjonariuszy o przyznaniu się do zbrodni, proszę, tu protokół przygotowany przez pannę Street, wszyscy są pełni zachwytu, jakże on to sprytnie zrobił. To był ten moment, kiedy chciałam sobie wsadzić widelec w ucho (bo audiobook).
Inne tego autora:
#14/#3
Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 6, 2019
Link permanentny -
Tagi:
panowie, 2019, kryminal, klub-srebrnego-klucza -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam
- Skomentuj
Po spokojnym, choć czasem dramatycznym, jak przystało na losy rodziny na Śląsku, przerwane II wojną światową, ale oddanym z ironicznym dystansem prologu o historii rodu i domu rodziny K., nie ma żadnego ostrzeżenia przed przejściem do Wtedy. Do polskiego domu z tradycjami i ojcem, Starym K., egzekwującym wychowanie za pomocą bestialskiego bicia. Bicia, które oczywiście jest wyrazem miłości i troski o potomka, bez tego junior by się stoczył. Kuczok używa słów mistrzowsko, budując obraz wewnętrzny kilkuletniego narratora, przedszkolaka-pierwszaka, marzącego o wojnie, która pozwoliłaby na usprawiedliwione, jednorazowe użycie karabinu (wszak dzieci w czasie wojny mogą mieć karabiny, patrz Pomnik Małego Powstańca) do usunięcia Starego K. (bo byłby wtedy żołnierzem, a nie ojcobójcą). Przemocy jest więcej, zarówno w związku małżeńskim państwa K., wśród rodzeństwa (terror wprowadzany przez Starego K. i jednoosobowy zakon siostrzany nieelokwentnemu bratu ich obojga), jak i wśród rówieśników, egzekwujących falę za pomocą pięści, kopniaków i śliny.
To bardzo dobrze zaprojektowana książka, ze znaczącym podziałem zarówno tematycznym, jak i nastrojowym. Część pierwsza - Przedtem - jest nostalgiczna, nieco baśniowa mimo scen wojennych i biedy przeświecającej przez pozory jak przez przesiany materiał. Pojawia się sporo różnorodnych postaci, pełnokrwistych, z problemami i własnymi traumami. To, co znamienne, przedtem nie ma przemocy ani patologii. Część druga - Wtedy - to dorastanie w okolicach Stanu Wojennego, tu raczej (poza epizodem w sanatorium), uwaga skupiona jest na Starym K., ojcu-oprawcy, inteligentnym psychopacie, którego brutalne zapędy próbuje hamować matka, również niszczona psychicznie przez Starego K. Potem - oniryczna wizja zatopienia domu ze starzejącymi się rodzicami w gnojówce - nie przynosi narratorowi katharsis. Czytelnikowi też, niestety. Ale jest warta lektury.
#12/#2 (w trakcie słuchania wzięłam i przeczytałam, bo przez repetycje miałam wrażenie, że ciągle słucham tego samego, a tu nie)
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lutego 15, 2019
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
beletrystyka, panie, panowie
- Komentarzy: 4
Santiago zrezygnował z nowicjatu, bo ciągnął go świat i został pasterzem. Podczas wędrówki przez piękne hiszpańskie pastwiska, ponownie śni mu się sen o skarbie pod piramidami. Idzie sobie powróżyć do Cyganki, ale ostatecznie przekonuje go spotkanie z mitycznym królem Salemem, który wie wszystko o wszystkich ludziach (a udowadnia, że wie wszystko o Santiago poprzez szczegóły autoerotycznych uniesień młodego pasterza, popełniach w ukryciu). Nakręcony opowieścią o wierności własnej legendzie, oddaje mitycznemu królowi 1/10 swoich owiec (nie, nie wiem, po co półbogowi przyziemne owce), sprzedaje resztę i odpływa do Maroka. Zostaje okradziony na targowisku, ale radzi sobie mimo braku znajomości języka, zatrudniając się w sklepie z kryształami. A że jest pracowity i szybko się uczy, zbiera w niedługi czas pieniądze wystarczające na powrót do domu i odkupienie owiec, decyduje się jednak na kontynuowanie podróży przez Saharę. Na postoju w oazie poznaje piękną Beduinkę Fatimę i już-już chce zarzucić wszystko i z nią zostać, ale poznaje Alchemika, który mu wyjaśnia, że jak mu pisane jest znaleźć skarb, to powinien iść, bo będzie żałował. Idzie, zostaje znowu okradziony, potem zostaje okradziony po raz trzeci, wreszcie pod piramidami zamiast skarbu ma kolejny sen, że skarb jest w punkcie wyjścia.
Jaki to jest miałki i przegadany bieda-coaching o uzasadnianiu podążania do życiowego celu za pomocą "głosu wszechświata"! Król Salem i wszechświat pomagają tym wszystkim, którzy wypełniają własną życiową legendę. Chyba że to nie jest ich legenda, wtedy im nie pomagają. O tym, czy człowiek żyje według temu, co mu było pisane, pokazuje powodzenie życiowe - jeśli mu nie idzie, to znaczy, że nie było mu pisane. Albo się za mało starał, bo tylko tym, co się starają, wszechświat sprzyja. Jest sporo metafor o dostosowywaniu się rytmem życia do otoczenia, a konkretnie pustyni, która pozwala człowiekowi przez nią przejść pod warunkiem bliżej niesprecyzowanego dostosowania się (oczywiście, jeśli coś pójdzie nie tak, człowiek ginie, ale widać nie podążał swoją legendą albo za mało się starał). Jest i o miłości, którą można spokojnie opuścić na czas nieokreślony, bo jeśli to prawdziwa miłość, to poczeka na powrót (a jak się nie doczeka, to przynajmniej będzie dumna, że pustynia kochanka pochłonęła i wróci jako sokół czy inny podmuch wiatru), a jak nie była prawdziwa miłość, to nie szkodzi. Ja przesłuchałam, więc Wy już nie musicie.
#9/#1
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lutego 4, 2019
Link permanentny -
Tagi:
2019, beletrystyka, panowie, ameryka-poludniowa -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam
- Komentarzy: 4
To nie tak, że rodziny patologiczne zostały wymyślone w XX wieku. Puzo, znany ze współczesnych historii o rodzinie Corleone, wraca do przełomu XV i XVI wieku, żeby opowiedzieć o praprzodkach mafii - rodzinie Borgiów. Kardynał Rodrigo Borgia, nie stroniący od życiowych radości i bynajmniej nie przestrzegający zasad celibatu (chociażby czworo[1] dzieci z ulubioną konkubiną, Vanozzą), zostaje wybrany na papieża, przybiera imię Aleksander VI. Teoretycznie ma dbać o dobro kościoła, ale skupiony jest na budowaniu pozycji własnej rodziny - syn Cezar zostaje kardynałem (mimo braku predyspozycji), Juan - wodzem wojsk (mimo braku predyspozycji), a pozostałe dzieci - Lukrecję i Joffre - wydaje za mąż/żeni w celu uzyskania sojuszy politycznych. Ponieważ najbardziej na świecie kocha swoją córkę (a poza tym uważa, że wszystko powinno zostać w rodzinie), dla uniknięcia przykrości pierwszej nocy z niesympatycznym mężem, organizuje jej utratę dziewictwa z bratem, Cezarem. Potem jest już tylko lepiej - brat morduje brata, Lukrecja i Cezar obściskują się po kątach ze skutkiem w postaci dziecka (jednocześnie usynowionego przez Aleksandra i Cezara), wrogowie są torturowani, truci albo zastraszani. Trup ściele się gęsto.
Na wstępie zaznaczę, że nie przepadam za książkami historycznymi, nawet ubranymi w sztafaż powieści. Wynudziłam się setnie słuchając, nie zarzuciłam chyba tylko dlatego, że audiobooka czyta Wiktor Zborowski. Niespecjalnie mnie interesuje polityka Europy na progu XVI wieku, zwłaszcza w ujęciu sensacyjnym. Dodatkowo żadna z opisywanych postaci nie budzi ani odrobiny cieplejszego uczucia. Słyszałam, że jest dość udana ekranizacja, ale po przesłuchaniu książki jakoś nie wierzę, że warto inwestować czas.
[1] Książka jest beletryzacją, a nie dokumentem; Puzo opisuje losy czwórki dzieci, które Aleksander VI miał z Vanozzą, pomijając wszystkie inne z innymi konkubinami (a było ich oficjalnie koło 10).
#79/#11
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 19, 2018
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2018, beletrystyka, panowie
- Skomentuj
Oparta na faktach powieść, opisująca wyścig naukowców i szpiegów w celu rozpracowania radzieckiego szyfru dyplomatycznego. Na zamku Czocha, w tajnej kryjówce wywiadu, Niemcy konstruują maszynę deszyfrującą, ale mimo wysiłków ekipy ciągle nie działa prawidłowo. Oficer Jorg, który okazuje się być szpiegiem, należącym do supertajnej międzynarodowej organizacji z siedzibą w Paryżu, przypadkiem trafia na rozwiązanie (co jest o tyle zabawne, że udaje się rozszyfrować depesze tylko z powodu lenistwa Rosjan, którzy z braku wystarczającej ilości kart szyfrowych, używali ponownie już wykorzystanych). Po aresztowaniu łączniczki Jorga do zamku udaje się polsko-amerykańska ekspedycja, żeby przywrócić łączność. Pobocznie plączą się wątki amerykańskich naukowców, którzy dla idei donosili Związkowi Radzieckiemu o przełomowych wynalazkach, zwłaszcza związanych z rozszczepieniem atomu.
Nie czepiając się logiki (kwestie związane z kryptografią są solidnie przeanalizowane), wadą dla mnie jest pozostawienie wielu niedokończonych wątków, może w celu kontynuacji. Niestety, autor zostawia czytelnika w pół słowa, zaznaczając, że nie napisał o losach Jorga i Anny-Marii czy o tym, po co Compaigne pojechał do Paryża.
Narratorem w audiobooku jest sam autor, słuchając miałam wrażenie, że to odcinek "Sensacji XX wieku".
#56/#10
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek sierpnia 3, 2018
Link permanentny -
Tagi:
2018, beletrystyka, panowie -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam
- Skomentuj