Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Olga Drenda - Wyroby. Pomysłowość wokół nas

"Wyroby" to przegląd rzeczy i historii rzeczy, które powstały z niczego, na wzór, z resztek i siłą ludzkiej pomysłowości i uporu, częścią wspólną ich jest czasem niezamierzona unikalność. Nie można ich było kupić w sklepie, a przynajmniej nie w ramach handlu uspołecznionego. To opowieść o przejściu z kiczu do obiektu kultowego, ze śmiecia do elementu kolekcji, o zapełnieniu luki na rynku w czasach niedoboru i dziwnym hobby w czasach nadmiaru. Nasze babcie dziergały na drutach brzydkie swetry, teraz takie swetry stały się elementem świątecznej zabawy, napędzanej przez przemysł fast fashion. Dziadkowie na działkach odzyskują rzeczy zużyte i niepotrzebne, gromadząc je w ramach estetyki zza płotu; ujęła mnie szczególnie idea niepolskiej, ale bardzo słowiańskiej w odbiorze waniennej Madonny. I w PRL-u, i współcześnie, króluje adhocism - jeśli można zrobić coś głupiego, co działa, to nie do końca jest takie głupie. Ciekawe, melancholijne, wspominkowe, ale wymęczyłam tę książkę, czytając po kilka stron w ciągu kilku miesięcy; to nie jest wina książki, raczej mojej niechęci do non-fiction, którego lektura idzie mi jak krew z nosa, a jednak ciągle niektóre tytuły kupuję. Konsekwencja.

Nie da się uciec od wątku biedy: wyroby często tworzyli ludzie, którzy, gdyby mieli wybór i możliwości, woleliby inne, lepsze przedmioty.
Do tamtej pory byłam wierną i zadowoloną użytkowniczką sympatycznych zabawek edukacyjnych produkcji krajowej i radzieckiej, niestety w porównaniu z błyszczącym, miękkim winylem amerykańskim dotychczasowi ulubieńcy nieco jednak przybledli. Importowany Goofy, pomalowany starannie i równo, pozbawiony zeza i obszarpanych krawędzi charakterystycznych dla produkcji rodzimej, był pierwszą tak dobitną lekcją o tym, że istnieje jakiś świat pierwszy i drugi, i o niesprawiedliwości mierzonej tym, komu w udziale przypadają ładniejsze zabawki.
Dlatego wizyta w centrum chińskim przynosi momenty drobnych zachwytów, ale i grozy: niektóre przedmioty tam zebrane wyglądają tak, jakby zaprojektowała je sztuczna inteligencja, tak silny jest w nich element przypadkowości i nadmiaru: przedmioty, które powstały nie wiadomo, w jakim celu, i tak samo nie wiadomo, co z nimi zrobić, gdy się nie sprzedadzą.
„Załatwianie” było pewnym rodzajem zaradności, umiejętnością społeczną, będącą sposobem dostosowania się do realiów gospodarki wiecznego niedoboru produktów, usług, strategią przystosowania w sytuacji długookresowej reglamentacji towarów. (...) Ambiwalentne historie związane z niektórymi ogrodzeniami sprawiają, że nie każdy chętnie opowiada o tym, skąd co się wzięło. To, co wczoraj było zaradnością, dziś nazywa się częściej cwaniactwem; to, co kiedyś było zagospodarowane, niejeden nazwałby kradzionym.

Inne tej autorki.

#143 (ale jeszcze mam dwie inne przeczytane, nie dobiłam do #150, chociaż było blisko)

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek grudnia 31, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, panie, reportaz - Skomentuj


Agatha Christie - Tajemnicza historia w Styles

30-letni kapitan Hastings, poważnie ranny w I wojnie światowej, przyjmuje gościnę swojego przyjaciela, Cavendisha. Wprowadza się do dworu w Styles i wpada w sam środek konfliktu - leciwa macocha właśnie wyszła za ewidentnego łowcę posagów, niejakiego Inglethorpa, a to mocno zmienia sytuację na froncie dziedziczenia. Niedługo potem pani Inglethorp umiera w dziwnych okolicznościach, w strasznych boleściach i mimo pierwszej diagnozy lokalnego lekarza, że to przyczyny naturalne, podejrzewa się otrucie. Ewidentnym podejrzanym jest świeżo poślubiony małżonek, ze względu na spadek, sporo poszlak wskazuje na niego. Wtem Hastings odkrywa, że tuż obok dworu mieszka jego przyjaciel, Hercules Poirot, uciekinier z okupowanej Belgii. Detektyw chętnie się włącza w śledztwo i - co ciekawe - kwestionuje po kolei wszystkie poszlaki wskazujące na Inglethorpa. Rozwiązanie intrygi jest dość finezyjne - mnzbeqbjnł znłżbarx j mzbjvr m xhmlaxą, n cbfmynxv jfxnmhwąpr an fvrovr fcebxhebjnł, żrol mbfgnł nerfmgbjnal, bfąqmbal v bpmlfmpmbal, pb mnormcvrpmlłbol tb cemrq cbabjalz cbfgnjvravrz cemrq fąqrz. Poirot swata dwie pary, a Hastings się oświadcza, ale dostaje kosza.

Społecznie: kobieta może być sprawna, inteligentna i pracowita, ale co z tego, jak jest szpetna (“Dobry Bóg poskąpił jej urody, ale dał serce i rozum”). Jeśli jest piękna, może być oschła, niemiła, niewierna, nie jest to istotne, ważne, że ma ogień w “cudownych piwnych oczach”. Kobieta w spodniach - najgorzej, chyba że jest w służbie pomocniczej, to wtedy w porządku. Kobietom obca jest wiedza prawnicza.

Na konwulsje: koniak.

Się pali: cienkie rosyjskie papierosy.

Się nie lubi: cudzoziemców, no chyba że są grzecznymi Belgami.

Się je: sery i herbatniki.

Inne tej autorki, inne z tego cyklu.

#142

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek grudnia 30, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panie - Skomentuj


O dniu dobroci dla siebie

[22.10.2021]

Czasem muszę sobie pochodzić, zwykle z aparatem, zawsze sama. Żeby popatrzeć na inne niż zwykle miejsca, wyczyścić głowę, przemielić wszystkie myśli, złe i dobre, wpaść na jakiś pomysł, który zapełni mi nieliczne wolne godziny, celną ripostę do dawno wysłanej korespondencji, te klimaty. W październiku poszłam obejrzeć nowy mural między Sołaczem a Golęcinem, na malowanie którego nie udało mi się dotrzeć. Sołacz jesienią, bo na Sołacz mi ogólnie niezbyt po drodze (z pozdrowieniami dla tych, co jeszcze w Pałacu). Mural przy Kutrzeby, świetne miejsce na ciekawą sesję, bo metalowe lustra i czerwonolistne drzewa. Rynek Wielkopolski, gdzie zaszalałam z roślinami, których nazw nawet nie znałam. Wreszcie Nowy Rynek, gdzie finalnie złapał mnie deszcz, a nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa. Zmarzłam, przewiało mnie, trochę zmokłam, nakombinowałam się z parkowaniem, bo nie zawsze się sensownie dało, ale to był bardzo dobry dzień. Jutro planuję taki kolejny, w środku mnie ssie cabin fever po prawie 20 dniach w zamknięciu.

Już wiem, jak się nazywają, sprawdziłam.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa grudnia 29, 2021

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Tag: solacz - Skomentuj


The Witcher 2

Naprawdę chciałam cieszyć się scenografią, kostiumami, efektami specjalnymi i całkiem dobrze obsadzonymi aktorami, bo tu w zasadzie nie mam większych zarzutów[1]. Ba, nawet dialogi się poprawiły w stosunku do pierwszego sezonu, i fabuła zgrabniejsza. Nie czepiam się absolutnie odjazdu od oryginalnych wydarzeń z Sagi, jest konflikt i wojna, są pionki na szachownicy, Geralt usiłuje utrzymać przy życiu i zrozumieć rolę Ciri w tym całym zamieszaniu, Yennefer ma swoje, czasem sprzeczne z Geraldowymi interesy, jak z punktu A do punktu B dojdą, mniejsza; tak dawno czytałam Sapkowskiego, że mnie to nie boli. Problem tkwi w szczegółach i braku logiki. Na samym wstępie zepsuto finał najlepszego chyba opowiadania o Nivellenie, w którym z dumnego, cynicznego i dojrzałego samotnika książę staje się jęczącym przegrywem. Potem już było tylko gorzej. Yennefer miota się po lesie, w Kaer Morhen pojawia się Groot (w ogóle jak na odludną fortecę, zaskakująco łatwo tam się pojawić, a to czarodziejka, a to trupa wędrujących dam negocjowalnego afektu, a to czarodziej-odszczepieniec, nieustająco wszyscy są zaskoczeni, ale jak to wrogowie?!). Nenneke jest również czarodziejką, mimo że podział między magią a kapłaństwem był dość znaczący. W ogóle to, co się wydarzyło w świątyni Melitele, nie mam słów. Magiczne portale otwiera się jak splunąć, ale chwilę później czarodzieje i czarodziejki mozolnie na koniach przemierzają ostępy, bo jednak portale są trudne. Tak trudne, że Ciri przez losowo otwarty portal bezpiecznie trafia z Yennefer splądrowanego gospodarstwa, mieszkańcy nie żyją i nie zdarzyło się to wczoraj, ale pod chatą dogodnie czekają osiodłane, nakarmione i wypoczęte konie. Wiedźmin z wysiłkiem odnajduje Jaskra w więzieniu, po czym zabiera go do warowni na wielki finał, gdzie Jaskier nie jest do niczego potrzebny poza comic reliefem i przypomnieniem o magicznej mocy jaspisu (oraz wyjaśnieniem, czemu jest wysoko na liście płac, skoro gra epizody). Nie umiem wyłączyć myślenia, przykro mi, takie pierdołki znacznie psują mi oglądanie. Powtórzę dla nieuważnych - nie przeszkadzają mi odstępstwa od fabuły powieściowej, ale przeszkadza mi brak logiki.

[1] No dobra, za każdym razem, gdy widziałam skądinąd świetnego Bodnię w roli Vesemira, myślałam o Obeliksie. A jak już wyciągnął flaszeczkę i łyknął magicznego napoju... Cała podniosłość i powaga sceny poszła w buraki.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek grudnia 28, 2021

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 3


Barbara Nawrocka - Zatrzymaj zegar o 11

“Powieść nagrodzona w konkursie zorganizowanym przez Komendę Główną Milicji Obywatelskiej i Państwowe Wydawnictwo »Iskry«”.

1 listopada 1971 do małego domku starego zegarmistrza na Bródnie wchodzi tajemniczy mężczyzna. Zegarmistrz nie jest zdziwiony ani najściem, ani słowami, jakie padają z ust przybysza, nie dziwi go też pistolet w jego ręku, idzie na śmierć ze spokojem. Wzburza to napastnika, który poświęca jednak czas i z zimną krwią ustawia liczne zegary w małym domku punktualnie na 11. Od tego momentu akcja rozdziela się na dwa tory - życie napastnika po zbrodni i właściwe śledztwo. Powieść jest pozbawiona akcentów społecznych, sporo za to w niej wątków politycznych - w przeszłości zagłada Żydów przy jednoczesnej obojętności współmieszkańców (“Kto [by] się zadawał z Ży…”), dziewczynka, którą matka uratowała z transportu, wyrzucając z pędzącego pociągu, skonfliktowani ze sobą “leśni” - alowcy, akowcy czy bechowcy, współcześnie ocena wojennych zachowań - czy dla walczących lepiej byłoby zginąć w akcji, czy żyć kolejne lata z wyrzutami sumienia, czy matka powinna ratować dziecko, czy jednak pozwolić mu umrzeć ze sobą. Kapitan Korda ma za sobą przeszłość w leśnym oddziale, co nie przeszkadza mu wspierać współczesnego systemu jako jedynego właściwego.

Morderca nie czuje spokoju po dokonanej zbrodni, którą traktuje jako wymierzenie sprawiedliwości po 28 latach. Krąży po Polsce i odwiedza kobiety ze swojej przeszłości, od których wcześniej odchodził, szukając Zegarmistrza. Ku jego zaskoczeniu, wszystkie są szczęśliwe w tym miejscu, w którym są w życiu, bez niego. Powoli dociera do niego, że zmarnował prawie całe dorosłe życie na zemstę, która wcale nie dała mu satysfakcji. Co ciekawe, nie popełnia żadnego błędu, ani planując, ani wykonując zbrodnię, a organa ścigania i tak trafiają na jego ślad. Korda i jego podwładny, czasem nieposłuszny, ale kreatywny porucznik Gabler, na miejscu przestępstwa znajdują “Romans Teresy Hennert” Nałkowskiej, pochodzący z prowadzonej przez Żydówkę przed wojną biblioteki w małym miasteczku. W miasteczku ciągle są świadkowie masakry z 1943 roku, kiedy to we dworze hitlerowcy w zasadzce zabili 17 partyzantów, a zarządcę dworu, fascynata zegarów, aresztowali. Idąc po śladach żyjących jeszcze ludzi - Zegarmistrza, dawnych właścicieli dworu na emigracji we Wiedniu czy sieroty uratowanej z transportu - wyjaśniają tajemnicę zasadzki sprzed lat i odkrywają tożsamość mściciela. Wyjaśnienie tajemnicy Zegarmistrza jest trywialne: mrtne, fltanyvmhwąpl cneglmnagbz, żr zbtą cemlwść qb qjbeh, mngemlznłn bśzvbyrgavn jgrql fvrebgn, zlśyąp, żr cbzntn cemloenarzh qmvnqxbjv. Korda wygłasza umoralniającą pogadankę podczas aresztowania.

Inne tej autorki, inne z tego cyklu.

#141

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 26, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panie - Komentarzy: 3


Agatha Christie - Śmierć na Nilu

Hercules Poirot przypadkiem jest świadkiem rozmowy dwojga zakochanych, Simona i Jackie, w restauracji, a potem - podobnie przypadkowo - spędza urlop w Egipcie, gdzie odkrywa, że para zakochanych pojawia się w innej konfiguracji. Simon właśnie ożenił się z piękną i bogatą Linett, a wyprawa do Egiptu jest ich podróżą poślubną, zaś wzgardzona Jackie podąża za nimi niby Nemesis. Linett zaprasza w pewnym momencie Poirota na rozmowę, proponując mu angaż jako ochroniarza, bo obawia się o swoje życie. Poirot odmawia, ale przygląda się badawczo całej sytuacji, widzi próbę zamachu podczas zwiedzania zabytków, nie zapobiega jednak morderstwu. Feralnego wieczoru wściekła Jackie strzela do Simona, postrzelonym zajmuje się doktor, a rozhisteryzowaną dziewczyną pielęgniarka; rano wszystkich przeraża odkrycie, że w tym czasie ktoś zastrzelił Linett. Odpada najbardziej oczywisty motyw, bo Jackie ma alibi nie do podważenia, ale detektyw odkrywa, że znacznie więcej osób nie przypadkiem znalazło się na wycieczkowym statku, bo życzyło źle pięknej i bogatej mężatce: nieuczciwy zarządca majątku, córka człowieka doprowadzonego do ruiny przez ojca Linett, handlarz bronią, złodziej biżuterii czy maszynista statku, któremu dziewczyna uniemożliwiła małżeństwo z ukochaną. Giną kolejne dwie osoby i w finale - już po wyjaśnieniu, kto jest kim i zeswataniu dwóch par w związki - dwie kolejne.

Koloryt epoki: jedna z występujących w powieści pań nienawidzi pracować z kobietami, według innego dżentelmena grube kobiety powinny mieć zakaz publicznej kąpieli. Majorka jest zimna i tania, a Egipt gorący, ale za to drogi. Najgorsi w Egipcie są “Nubijczycy”, żebrzące dzieci, które dla uciechy turystów zakopują się w gorącym piasku, że tylko im wystają czarne głowy, nachalni handlarze i bezrozumni służący (chyba że ktoś przywozi swoich). Bogaty absolwent prestiżowej uczelni liznął socjalizmu, głosi więc wywrotowe tezy, że na drzewach zamiast liści powinni wisieć finansiści (i inne darmozjady), ale jest to źle widziane w towarzystwie.

Już po przeczytaniu tomiku odkryłam, że właśnie wychodzi wysokobudżetowa ekranizacja z Kennethem Branaghem (człowiek-orkiestra, dał radę Wallanderowi, to i z Poirotem sobie poradzi), Gal Godot i niesławnym ostatnio Armiem Hammerem.

Inne tej autorki tutaj, inne z tej serii.

#140

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek grudnia 24, 2021

Link permanentny - Tagi: 2021, kryminal, panie, z-jamnikiem - Kategoria: Czytam - Skomentuj


O hradach, czyli zamkach

[13.11.2021]

Największą trudnością w okolicach Liberca jest wybór, gdzie pojechać. Bo, proszę Państwa, tam wszędzie pięknie. Jak naplute górek, punktów widokowych czy pięknych okoliczności przyrody, a do tego wszystko bogato upstrzone zamkami i pałacami. Żeby objechać wszystko, co ciekawe w najbliżej okolicy, pewnie i z pół roku za mało. Jako że mrok zapada w listopadzie szybko, wybrałam dwa zamki i... oczywiście, oba zamknięte.

Do zamku Valdštejn idzie się stromymi ścieżkami pod górkę przez jesienny liściasty las. Na górze można pokręcić się na terenie przed zamkiem, wejść na zabytkowy most z figurami świętych i wypić kawę albo piwo w bistro (otwartym mimo listopada!). Sporo ludzi, bo miejsce na trasie turystycznej, eloy spotkał niespodziewanie swoją szefową. Liberecký kraj wprawdzie bliżej niż San Francisco, gdzie ja z kolei spotkałam swego czasu swoje szefostwo, również z zaskoczki, ale i tak zdziwienie.

Svijany są głównie znane ze swojego browaru i do browaru dojeżdżają również w listopadzie wycieczki autokarowe. Browar otwarty, w przeciwieństwie do zamku, gdzie - dla odmiany - można wejść za bramę i przespacerować się po ogrodzie, ale to tyle. W ogrodzie pewnie ładniej latem, późną jesienią trawy i grzyby oraz huśtawka.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek grudnia 23, 2021

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: czechy, valdstejn, svijany - Skomentuj


Krzysztof Kąkolewski - Książę oszustów

Bardzo nieudane wydawnictwo propagandowe z końcówki lat 50. - 18 nowelek opisujących różne śledztwa z czasów świeżo po wojnie. Oszustwa, morderstwa (w tym przypadkowe, popełnione przez osobę określaną jako chorą psychicznie z powodu przejść wojennych), zuchwałe kradzieże, fałszerstwa, wszystko to wykrywane niezawodnie przez dzielną milicję, która przy niedostatku środków technicznych (pogoń na rowerze, przekazywanie pilnych wiadomości dalekopisem, porównywanie odcisków ręki, jeżdżenie od przedsiębiorstwa do przedsiębiorstwa i przeglądanie ankiet personalnych) zawsze daje radę sprawę wyjaśnić. Niestety sprawy są streszczane tak powierzchownie, że czasem traciłam wątek, zwłaszcza jak w śledztwie pojawiało się dużo osób oznaczonych inicjałami. Nie wiem, czy to problem redakcji, ale w nowelce 17 pojawia się odniesienie do bohatera nowelki 18.

Jak to później wyśmiewał Barańczak, przestępcy zwykle są miernego wyglądu, nadużywają (“leżał w gnoju (...) kompletnie pijany”) i ogólnie widać przepaść między nimi a resztą społeczeństwa. Za to funkcjonariusze… ”Kapitan jest przystojnym mężczyzną, ubiera się starannie, nosi szary garnitur z jasnym krawatem, ciemna dyplomatkę i miękki kapelusz o szerokim rondzie. Jego wygląd zewnętrzny jest nie bez znaczenia dla dalszego rozwoju wypadków”, konkretnie bez wahania kładą rękę na kolanie przesłuchiwanej kobiety, zdobywając jej zaufanie.

Społecznie: pojawiają się “kurtyzany” na emeryturze, inteligent, który został robotnikiem, jest “zdeklasowany”, dziecko można sprzedać “bogatym, to jeszcze zarobimy”, ksiądz nie zdradza, kto na niego napadł, bo obowiązuje go tajemnica spowiedzi (sic!), o przestępstwo podejrzewa się często Cyganów albo “bumelantów” (np. dziewczynę, która nie pojawia się w pracy pod pretekstem ciąży), największą hańbą jest nieślubna ciąża.

Fotograficznie: ”fotograf (...) nastawia przesłonę na cztery i pół - tak nisko idą chmury, tak jest ciemno”. Ja to bym ustawiła na 1.4/1.8, ale pewnie miał tylko taki obiektyw.

Historycznie: podejrzani są podejrzani, bo “brali udział w ”wypadkach czerwcowych” oraz odgrażali się, że kolegę “załatwią”, bo zeznawał przeciwko nim po protestach. Lokalnie: w dwóch nowelkach akcja dzieje się w Poznaniu - się baluje na ulicy Palacza albo w Izbie Rzemieślniczej[1], w “Bałtyku” jest kino, spotyka się na placu Wolności i placu Wiosny Ludów, pije kawę w “Arkadii”.

Się pije: koniak “martini”, wiśniówkę, likier wiśniowy, wódkę (pod ogórki i kiełbasę).

Się pali: “wawele”, “belwedery”, “żeglarze”.

Się je: boczek z papieru (i przyczynia się to do wpadki oszusta), zająca w śmietanie z buraczkami (a potem umiera na owrzodzenie przełyku, żołądka i dwunastnicy), jajecznicę, ziemniaki z ogórkami (kradzione), czarny chleb z cebulą i ogórkami.

Się ma dziury w koszulach: bo się przypina kalesony agrafkami, a te drą materiał.

[1] Nieświadoma tego faktu, wybrałam to miejsce na poślubny obiad. A autor przestrzega, że dziewczęta, które chodzą na zabawy w Izbie Rzemiosła, są traktowane jak ścierki.

Inne z tego cyklu.

#139

Napisane przez Zuzanka w dniu środa grudnia 22, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panowie - Skomentuj


The Wire

Detektyw NcNulty z Wydziału Zabójstw w Baltimore jest wściekły, bo aresztowany przez niego morderca, D’Angelo Barksdale, wychodzi wolny - świadkowie zmieniają zeznania. Kiedy ginie jeden ze świadków, detektyw skarży się sędziemu, że jego praca nie ma sensu - złapani przestępcy wychodzą, bo są częścią ogromnego gangu, który ma możliwości i środki na uciszenie świadków i posmarowanie wymiaru sprawiedliwości. Sędzia inicjuje powstanie grupy specjalnej, która ma na celu zinfiltrowanie gangu Barksdale’ów; problem w tym, że władze policji wcale nie są do tego chętne, bo wykrywalność. Fasadowa grupa, do której trafiają spady z innych działów - alkoholicy, prymitywne cwaniaczki, gryzipiórek kontrolujący lombardy, półgłówek nadużywający broni - nie ma w zasadzie żadnych narzędzi poza maszynami do pisania (przypominam, że rzecz się dzieje we wczesnych latach 2000: pagery, automaty telefoniczne, rzadko pojawiają się komórki-cegły, komputery to raczej zaawansowane edytory tekstu z malutkimi monitorami, Internetu funkcjonalnie nie ma, a do podsłuchu może służyć przenośny dyskretny magnetofon szpulowy). McNulty usiłuje uzyskać pozwolenia na podsłuch, komputery, wszystko, co zespół dostaje, jest solą w oku zwierzchników wydziału.

SPOILER ALERT! Ten serial ma prawie 20 lat, możemy uznać, że jestem chyba ostatnią osobą, która go jeszcze nie oglądała?

Pierwszy sezon kończy się gorzkim sukcesem - gang Barksdale’ów jest rozbity, ale czy to zmieniło cokolwiek w układzie sił w Baltimore, usunęło korupcję, złe zwyczaje w policji czy oczyściło ulice? #retoryczne Mimo pewnej daremności całej akcji to świetny kawał proceduralnego śledztwa, z urozmaiconą grupą bohaterów, zarówno po stronie policji, jak i przestępców. W policji nie ma rycerzy bez skazy, nawet spiritus movens całej akcji, McNulty, jest alkoholikiem z rozsypanym życiem osobistym. Są policjanci całkiem nierokujący, są i tacy, którzy okazują się nadspodziewanie przydatni, chociażby mój ulubiony nieudacznik Pryzbylewski (zięć Valczeka, łezka mi pociekła). Po stronie gangu też nie ma jednorodności - są bezwzględni przestępcy, ale też i tacy, którzy zwyczajnie nie mieli innej opcji, a system nie ułatwiał, jeśli się miało czarny kolor skóry i pochodziło z “klocków”. Bywa dramatycznie, bywa mizoginistycznie i rasistowsko, a profilowanie i brutalność policji jest na porządku dziennym, czasem nawet bez próby ukrywania tego, ale bywa też zabawnie i ciekawie realizacyjnie (np. scena rekonstrukcji zbrodni ze dialogami składającymi się tylko ze słowa “fuck”).

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek grudnia 21, 2021

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 3


Dan Lyons - Korposzczury

Z wszystkowyjaśniającym podtytułem “Jak kultura korpo zrobiła z naszej pracy piekło”. Autor “Fakapu” barwnie wyjaśnia, czemu współczesna praca w warunkach niestabilności (“zmiana jest stałą”) doprowadza ludzi do częstej zmiany pracodawcy, wypalenia, depresji, a czasem i do samobójstwa. Zwierzchnicy odcięci od pracowników, automatyzacja procedur ze wszystkimi paskudnymi konsekwencjami (patrz algorytmy Ubera czy normy w Amazonie), a wszystko to jest pochodną modelu biznesowego Venture Capital, który zakłada szybki zwrot z inwestycji, co najłatwiej uzyskać za pomocą oszczędności na pracownikach (dni wolne, ubezpieczenie zdrowotne, zlecenia zamiast umów o pracę, brak funduszu emerytalnego i dbania o dobrostan). Kilka rozdziałów opisuje najbardziej zrąbane metodyki projektowe, ze Scrumem i Agile na czele, przezabawny akapit poświęcając SAFe, zwanemu Shitty Agile for Enterprise. Końcówka to trochę nudna laurka dla etycznych inwestorów i opisów firm, które wbrew tendencjom rynkowym starają się zadbać o pracownika i w tym widzą model biznesowy.

Inne tego autora.

#138

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota grudnia 18, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, panowie, reportaz - Skomentuj