Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
XIX wiek, okolice Londynu. 10-letni William Bellman popisuje się przed kuzynem i kolegami umiejętnością strzelania z procy i niechcący zabija młodego kruka. Kruki to, jak wiadomo, ptaki magiczne, wydarzenie to wpływa więc na jego życie, chociaż w niedostrzegalny sposób. Kilka lat później bogaty wuj proponuje mu pracę w swojej fabryce włókienniczej, która okazuje się idealnym miejscem dla przedsiębiorczego młodzieńca. Wszystko świetnie się układa, nawet kolejne śmierci bliskich Williama - matki, przyjaciół z dzieciństwa, kuzyna, wuja - nie mają dramatycznego wpływu na jego życie, chociaż na pogrzebach widuje tajemniczego mężczyznę w czerni, co budzi jego niepokój. Wszystko się zmienia, kiedy w wyniku epidemii umiera troje z jego czworga dzieci i ukochana żona, a ocalała cudem córka zapada w stan między życiem a śmiercią. Nad grobem bliskich zawiera pakt z mężczyzną w czerni i - w ramach bliżej nieokreślonej spółki - buduje największy, najwspanialszy dom mody pogrzebowej “Bellman & Black”.
Mam mieszane uczucia co do tej książki. To wiktoriańska powieść niesamowita z elementami nadprzyrodzonymi (czego nie lubię), ale bogato przeplatana opisem realiów wczesnego przemysłu włókienniczego (co już bardziej). Brakuje mi jednak zakończenia w sposób nieco bardziej wyrafinowany niż obungre mncenpbjnł fvę an śzvreć j vzvę źyr cbwęgrtb mnqbśćhpmlavravn, n cemrpvrż zótł qłhżrw żlć qboelz v pvrxnjlz żlpvrz.
Inne tej autorki tutaj.
#30