Więcej o
prl
Mecenasa Natorskiego znowu (zakładam, że chonologicznie rzecz się dzieje po wydarzeniach “Zaczeło się w sobotę”) odwiedza dziwny klient, tuż przed zamknięciem biura. Niejaki Bonder, mówiący z silnym akcentem re-emigrant z milionami dolarów, sporządza testament w trybie pilnym, twierdząc, że wpadł w panikę z powodu wróżby, jakoby śmierć była blisko. Niedługo potem milicja prosi Natorskiego o rozpoznanie zwłok zamordowanego; Natorski rozpoznaje w denacie swojego klienta, chociaż głównie po oznakach zewnętrznych (strój, okulary). Co ciekawe, w kwestii badań grafologicznych próbek i testamentu biegli dają sprzeczne opinie. Milicja zaczyna analizować potencjalnych spadkobierców - nieślubnego syna, Konrada, studenta filologii polskiej w Filadelfii (sic!), który sporo opowiada o swoim ojcu, jak już przełamuje niechęć do władz[1] i dość pretensjonalną[2] byłą żonę, Aldonę, której zmarły zapisał cały majątek. Szybko okazuje się, że była żona przyjaźni się z panem Sowickim, właścicielem mercedesa i entuzjastą pięknych i młodych dam, który z kolei jest zaprzyjaźniony z atrakcyjną Weroniką[3], przyjaciółką Konrada, a wszyscy dodatkowo znają się z panem Falczewskim, który uprzejmie użyczył kawalerki denatowi, żeby ten nie musiał się włóczyć po hotelach. W celu uzyskania potwierdzenia, że ktoś się pod Bondera podszył, milicja wytacza solidne działa: Downar przebiera się za zagranicznego turystę[4], żeby wybadać panią Aldonę, atrakcyjna funkcjonariuszka Barbara[5] podrywa Sowickiego i indaguje go o okulary i wadę wzroku (znowu astygmatyzm!), klasycznie jest pozyskiwana szklanka[6], wreszcie w celu “dyskretnego” zbadania mercedesa podejrzanego, milicja dokonuje przypadkowej stłuczki, żeby samochód wylądował w warsztacie znajomego Pakuły.
[1]
- Dlaczego nie zwrócił się pan od razu do milicji?
Chłopak zmieszał się.
- Bo ja wiem... Myślałem o tym, ale... U nas, w Chicago, trzeba się dobrze zastanowić zanim ktoś zdecyduje się zwrócić w takiej sprawie do policji. Nigdy nie wiadomo czy policja nie ma jakichś powiązań ze sprawą. Można sobie jeszcze zaszkodzić.
Downar pokiwał głową.
- No tak. Ale tutaj nie Ameryka.
[2]
Pieniądze wydane na gabinety kosmetyczne, na przeróżne kremy, odżywki i masaże nie poszły na marne. Miała już dobrze po pięćdziesiątce, ale wyglądała o wiele młodziej. Twarz gładka, leciutko opalona, oczy niebieskie, pełne młodzieńczego blasku, misterne uczesanie było niewątpliwie dziełem doświadczonego fryzjera. Szczupła, zgrabna. Na pierwszy rzut oka można było ją wziąć za młodą dziewczynę, gdyby nie szyja, na której czas pozostawił ślady. Miała na sobie bardzo elegancki komplet, zakupiony w paryskim domu mody. Na nogach pantofelki z jaszczurczej skóry. W ręku torebka także z jaszczurki, czy może z węża. Można ją było uznać za bardzo przystojną i szykowną panią, ale... Doświadczony obserwator już po paru minutach rozmowy orientował się bez trudu, że ta cała kosztowna i starannie wyreżyserowana elegancja nie zdoła całkowicie zatuszować wrodzonej wulgarności.
Przyszła, roztaczając wokół siebie woń paryskich perfum. Długa, jedwabna spódnica, przechodząca u góry w rodzaj małego gorseciku, nadawała jej postaci cechy teatralnej pretensjonalności. Wrażenie to potęgowała bluzka z bufiastymi rękawami, zapięta wysoko pod szyją. Ten dziwny ubiór uzupełniał słomkowy kapelusz z dużym rondem, ozdobiony
kolorową wstążką. Mimo woli to wszystko kojarzyło się z bohaterkami sztuk Przybyszewskiego, Zapolskiej czy Pirandello.
Downar z pewnym wysiłkiem zapanował nad początkowym osłupieniem następnie zaś w gładkich słowach wyraził swój zachwyt.
[3]
To była rzeczywiście bardzo efektowna dziewczyna. Wysoka, świetnie zbudowana blondynka o dużych ciemnych oczach, których spojrzenie łączyło w sobie naiwność dziecka z wyrachowaniem i bezwzględnością doświadczonej, bardzo sprytnej kobiety. Downar momentalnie zdał sobie sprawę z tego, że ma przed sobą przeciwnika, którego lekceważyć mu nie wolno.
- Nic specjalnie ciekawego. Inteligentna, włada paroma językami. Studiowała romanistykę, ale rzuciła. Przeniosła się na prawo, także nie skończyła. Obecnie, zupełnie prywatnie, pilotuje cudzoziemskich turystów.
- Czyli kurwa.
- Coś w tym rodzaju. Tylko że ze znakiem „A”. Najlepszy towar, za dolary, ewentualnie za zachodnioniemieckie marki.
[4]
Przez następnych parę dni Downar kręcił się po mieście ucharakteryzowany na rodaka z zagranicy. Słomkowy kapelusz z szerokim rondem, barwny krawat z nagą tancerką, zamszowe mokasyny, przeciwsłoneczne okulary, a na szyi zawieszony potężny aparat fotograficzny. Był opalony na ciemny brąz i prezentował się bardzo efektownie.
[5]
W momencie kiedy nalewał do filiżanki śmietankę, weszła właśnie bardzo młoda i bardzo ładna dziewczyna. Oprócz tego była fantastycznie zgrabna i efektownie ubrana. Długa kolorowa spódnica, obcisły, złotawy sweterek bez rękawów, podkreślający opaleniznę, a na szyi drewniane korale. Jasnoblond włosy, swobodnie rozpuszczone, były puszyste, porządnie wyszczotkowane.
[6]
- Mam także jego odciski palców.
- Odciski palców? - zdziwił się Downar. - A to jakim sposobem?
- Zwyczajnie. Na wszelki wypadek wziąłem do kieszeni szklaneczkę. Pili coca-colę. Jak tylko wstali to ja ciach do ich stolika. Zabrałem jego szklanką a swoją postawiłem i za nimi. Linie papilarne zawsze mogą się nam przydać.
Się pali: amerykańskie cygara (i zostawia odciski palców).
Się pije: Courvoisier u mecenasa, wódkę z winem i szampanem na chrzcinach, gin z
sokiem grapefruitowym, z lodem oczywiście.
Szowinizm codzienny:
- No powiedz co u ciebie? Żenisz się?
- Na razie nie.
- Masz rację. Po diabła sobie brać babę na kark. Zawsze to skrępowanie. „A gdzie byłeś?” „A dokąd idziesz?” „A kiedy wrócisz?” Jak brzydka, to żadna frajda, a jak ładna, to znowu
kłopoty. Nie warto.
Inne tego autora tu.
#29
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek marca 6, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, panowie, prl, kryminal
- Skomentuj
Helena Sekuła - Ślad rękawiczki #043
Spis osób:
- Albinos (Władysław Gorciarz)
- Raf (Rafał Dezyr)
- Basia - kierowniczka lokalu kategorii drugiej “Kosowianka”, ma wyczulone i subtelne ucho
- Sierżant Kamiński - odważny i pewny siebie, zaniedbuje procedury z tragicznym końcem
- Kazio - szatniarz, portier i gladiator w “Kosowiance”
- Małysz - odbiło mu i wyharatał szybę kuflem
- kapral Polny - kierowca milicyjny
- pułkownik Piotr Żarnocha - naczelnik Wydziału Zabójstw
- Michalina Zawadzka - matka Ity, kobieta z nadczynnością aparatu mowy
- Ita Zawadzka - “wieszak” w CORZE, długonoga, smukła, złocistośniada karnacja i tycjanowskie włosy
- Justyna Miłoszowa - główny projektant Zakładów Konfekcyjnych CORA, zielona pastela na powiekach
- dyrektor Seweryn Miłosz - Zakłady Przetwórstwa, kochanek Ity
- Inżynier Wiktor Tybur - szpakowaty, wysoki, szczupły mężczyzna, kawaler
- Wacław Żelest - znajomy Gołębiowej, magazynier w Zakładach, żonaty, ale nienachalnie
- Barbara Żelest - żona Wacława, nieistotna dla fabuły
- Melania Gołębiowa - podobno rajfurka, właścicielka willi “Sfinks”, w kwiecie wieku i z pretensjami
- Maria Kos - pokojówka, kucharka i portierka w “Sfinksie”
- porucznik Konrad Wysocki - świeżak po szkole, gęsta czarna czupryna, żywe oczy, chłopięca twarz[1]
- Technik milicyjny - wyga, spryciarz i przechera
- Ksawery Jurek - właściciel willi “Rybitwa”, wynajmuje letnikom oraz kolportuje złote monety
Dwóch rzezimieszków przypadkiem staje się świadkami bójki w knajpie, unikają podania personaliów najpierw próbując ucieczki, potem w sposób ostateczny, zabijając konwojujących ich milicjantów. Stawia to oczywiście całą milicję w stan gotowości, wszystkie ręce na pokład, najwyższy priorytet. Niedługo po tych wydarzeniach, właścicielka willi “Sfinks” w Otwocku zostaje znaleziona martwa, śledztwem zajmuje się młody porucznik Wysocki. Na pierwszy plan wychodzą anonimy, rozsyłane do wielu osób, sugerujące, że denatka wynajmowała pokoje na godziny, w których dyrektor Miłosz z rudą modelką wyprawiali bezeceństwa. I rzeczywiście - było pożycie pozamałżeńskie i libacje alkoholowe w tajemnicy przed współmałżonkami, a dodatkowo wszyscy coś przed milicją zatajali (oraz straszyli kontaktami w samym ministerstwie). Wysocki znajduje złote monety u denatki i sarka, bo ekspertyza ewidentnie fałszywych numizmatów ma trwać 8 dni, ale ponieważ jest sprytny, odkrywa, że taką monetę znaleziono w samochodzie zamordowanych milicjantów, co łączy dwie sprawy i nagle pozwala na nieograniczone zasoby analityczne i eksperckie.
Rozwiązanie zagadki nie jest tak oczywiste, bo przecinają się tu dwie sprawy - przestępcza (fałszerstwa monet) i społeczna (zdrada małżeńska i jej konsekwencje). Na trop zbrodniarza doprowadza tytułowa rękawiczka.
Się pije: wódkę, koniak (Wysocki z Miłoszem, bo nie znajduje wymówki).
Gender: “była punktualna (...) Pod tym względem była zaprzeczeniem kobiecości”.
[1] Oczywiście Wysocki nie cierpi swojego młodzieńczego wyglądu, wolałby zmarszczki i siwe skronie.
Inne tej autorki tutaj.
Julitta Mikulska - Klamka z mosiądzu #044
Spis osób:
- Krawczykowa - dozorczyni, robi swetry na drutach oraz pokątnie sprzedaje towar pierwszej potrzeby
- Andrzej Krawczyk (ps. Gruby) - syn dozorczyni, lubi wystawać na rogu i nadużywać alkoholu
- Janusz Wala - inkasent Gazowni Miejskiej, porządny człowiek
- Jacek Pawłowski - niegdyś “hiepies”[1], z dzwonkiem na szyi i boso, aktualnie w wojsku
- Aurelia Jastrzębska - ciotka Pawłowskiej
- sierżant Sęk - dobroduszny i jowialny, z okrągłym brzuszkiem, rumieni się jak dziewica
- major Żuchraj - specjalista od parzenia herbaty
- porucznik Andrzej Jaksa - magister prawa, nosi się po cywilnemu, w lekkim beżowym garniturze
- porucznik Adam Walendziak - oficer śledczy
- kapitan Wierzbicki - przełożony Jaksy
- inżynier Edward Fabisiak - okradziony z Pragi-Południe
- Liliana Caban - śliczna dziewczyna, ludowa sukienka maxi, w ręku rumuński koszyczek
- Marek Kubiak - nastolatek, co sypia w kuchni, bo ma małego psa
- doktor Zajchert - patolog
- Jerzy Turkuć - sprawca pijackich burd
- Alojzy Szybka (ps. Zajączek) - notoryczny pijak i złodziejaszek
- Julian Ciąkota (ps. Julo) - hippies, mimo upału ma dziury w spodniach wypchane szmatami
- Kornel Wilnik (ps. Siaja) - ze Skarżyska, ma ule i paczki od brata z Kanady
- porucznik Magdalena Jaskólska - urocza blondynka w modnym letnim spodnium
- Cabanowa - nie chce robić kariery jako sprzątaczka, bo się nie utrzymuje na żadnej posadzie
- Wyględzka - sąsiadka Cabanowej
- Żużu - hippies[2] i plotkarz
- Mały - skundlone włosy, sprytne oczka i nikły wąsik, słodycze to jego słabość
- porucznik Dębicki - Komenda Powiatowa Skarżysko Kamienna
- Wilnikowa - matka Jula
- Stecka - właścicielka willi, wdowa po urzędniku bankowym
- pan Tadzio - kierowca cysterny, służył w Czerwonych Beretach
Porucznik Jaksa mozolnie rozwiązywał sprawę niewyjaśnionych włamań i kradzieży do mieszkań zamożnych obywateli Warszawy i okolic. Cechą wspólną był dobry wywiad (włamywacze bez pomyłki znajdowali wszystkie schowki) oraz brak śladów włamania. Przypadkiem dowiaduje się o śledztwie w sprawie morderstwa młodego poborowego, prosi więc znajomego majora o pozwolenie na obserwację wydarzeń. Młody Pawłowski, który nie wrócił z przepustki z powodu tego, że nie żył, obracał się wcześniej w zdegenerowanych kręgach młodzieży hippisowskiej. Milicja idzie tym tropem, trafność linii śledczej potwierdza znalezienie tytułowej ozdobnej klamki z mosiądzu, skradzionej z mieszkania Pawłowskich, noszonej przez jednego z hippisów na szyi w roli ozdoby (nie rozumiem tak bardzo). Sprawę włamań udaje się Jaksie wyjaśnić przy okazji, a dodatkowo nawiązuje bliskie stosunki z uroczą porucznik Jaskólską, ku uciesze majora Żuchraja.
Się pali: sporty (major Żuchraj), fajkę (Jaksa), płaskie (Jaskólska).
Się je: zrazy w barze, salceson, chleb i ogórek kiszony, generalski tort w kawiarni.
Się stoi: w kolejce po kapcie szkolne oraz po nabiał:
(...) obywatelki - zwrócił się do grupki gospodyń - niepotrzebnie tracą czas. Właśnie do sklepu przywieźli mleko, śmietankę też widziałem. Jak w porę nie pójdziecie, może zabraknąć.
[1] [Ubierali się] “W kolorowe łachy. Chodzili boso, zarośnięci i obwieszeni łańcuchami, dzwonkami, licho wie czym. Jeden nawet nosił na szyi oślą czy krowią szczękę”.
[2] "Rudy (...) obnażony do pasa. Pierś, na wzór mumii faraona, pokrywały mu łańcuchy, naszyjniki i cała masa brzęczącego żelastwa. Na szelkach podtrzymujących spodnie widniały wielkie sztuczne kwiaty".
Maciej Bordowicz - Toccata #045
Spis osób:
- Wacławski - właściciel knajpki w miasteczku, łysiejący czterdziestolatek
- Ramoń - zżarty alkoholem chuderlawy, niski, starzejący się facet, lokalny wariat
- Palewski - wysoki, szczupły gość, niestety alkoholik
- sierżant Zygmunt Morawski - milicjant, lokator Wacławskiego, ledwo po 30, a już z trójką dzieci
- Goch, Michałek i Walendzik - trójka dziwnych klientów knajpki
- porucznik Adam Płoński - świeżo upieczony żonkoś
- Irmina Płońska - już małżonka, szybko poznaje realia życia z milicjantem
- major Darewicz - mentor Płońskiego
- kapral Załęski - odbywa ostatni patrol
- Stanisław Nałęcz - proboszcz parafii w okolicy, człowiek o łagodnych, niebieskich oczach
- Józef Antosiak - łamało go w krzyżu, więc pierwszy znalazł zwłoki
1949. Ramoń, lokalny wariat (jak się potem okazuje, osoba wymagająca silnego wsparcia psychiatrycznego po przeżytej traumie wojennej, kopał groby dla zabitych w obozie koncentracyjnym i napatrzył się na rzeczy, na które nikt nie powinien patrzeć) doprasza się w knajpie Wacławskiego o alkohol. Klienci się śmieją, czasem ktoś piwo czy wódkę postawi mimo irytacji szynkarza. W kącie siedzą trzej dziwni mężczyźni, w pewnym momencie budzą w Ramoniu paniczny strach. W nocy ktoś zabija Wacławskiego, sierżanta Morawskiego i jego żonę, czego Ramoń jest świadkiem, schowany na zapleczu knajpy. Milicja początkowo podejrzewa tego ostatniego, ale na podstawie badań balistycznych (dość ograniczonych ówczesną techniką, ale zawsze) wyklucza go jako zbrodniarza, tym bardziej, że na pobliskiej stacji kolejowej ktoś strzela do milicjanta i poważnie rani zawiadowcę stacji. Akcja jest dwutorowa - ze śledztwa przeskakujemy do trzech przestępców, którzy - z jednym poważnie rannym - szukają schronienia u znajomego księdza w kościele. Jeden z nich wyznaje księdzu przewiny w ramach sakramentu spowiedzi, wiążąc go tajemnicą i czyniąc współwinnym (co chyba niekoniecznie jest zgodnie z doktryną kościoła). Tytułową Toccatę gra ksiądz na organach, przydaje się do przywabienia pewnego siebie zbrodniarza, który nad logikę przedkłada przemoc.
Książka jest pisana dramatycznie podniosłym językiem, pewnie dla podkreślenia grozy tematu:
Widzi całą sytuację, cisnęła mu się w oczy jak uderzenie odgiętej gałęzi.
Od tygodnia upał jak zaraza buszował między spaloną ziemią a bezobłocznym niebem.
Jak gdyby odłupano od nich całe zmęczenie od duchoty i wódki, pokładali się na stolikach ze śmiechu, niemal tarzali twarze w zakąskach, wypadały im z warg wyćpane do końca pety.
Jego idea [pomysłu] błysnęła w oczach i natychmiast zapadła się pod ciemny, kontrastujący z siwizną włosów, łuk brwi.
Się je: marynowane śledzie, baleron.
Się pije: ciepłą wódkę (bo upał), koniak i wino (bo przełom w śledztwie, dzięki świeżo zakupionym kapciom).
Inne tego autora:
Inne z tego cyklu tutaj.
#24
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lutego 27, 2020
Link permanentny -
Tagi:
prl, panowie, panie, 2020, kryminal -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
Witold Szymanderski - Ekspedycja #040
Spis osób:
- Michał Jasiołd - student, robi za malarza i rysownika podczas wykopalisk
- Hanka - studentka archeologii
- Bożena - studentka archeologii
- Marian Zakrzewski - cioteczny brat Michała, archeolog
- Henryk Zakrzewski - ojciec Mariana, przed wojną mieszkał w Lubczy
- docent Zenon Karpiak - archeolog z publikacjami
- Barbara Kawecka - asystentka docenta Karpiaka
- doktor Benedykt Tur - nieco starszy, ale przed 30
- Janusz Mazanek - licealista, robi w wykopie, ale wolałby oglądać regaty
- kopacz Matryba - obsługuje łopatę
- Miecio Kowalski - nietrzeźwy klient lokalu "Zamkowa", rok temu pracował w wykopie, ale nie performował
- pani Malińska - wynajmuje lokatorom płci męskiej
- starszy sierżant Łukaszczyk - komendant posterunku MO w Lubczy, woli czytać gazetę niż rozmawiać z żoną
- kapral Wąsik - pilnuje posterunku, jak Łukaszczyka nie ma
- starszy szeregowiec Chudziński - nowy na posterunku, lokalni mu nie ufają
- plutonowy Nachyła - zastępca Łukaszczyka
- Latoniak - stróż na wykopaliskach, z psem
- Porucznik Szłapowicz - niedawno przydzielony do Suchodołu młody prawnik po rocznym kursie oficerskim
- pani Lipkowa - wynajmuje lokatorom płci żeńskiej
- Komorowski - lekarz, partner do brydża Karpiaka
- Józek Kluka - z Suchodołu, lubi wypić
- Boruta - gospodarz Karpiaka
- Leszczyński - rejent, jeszcze przedwojenny
- Alicja Maciejewska - przypadkowa podrywka Zakrzewskiego
Namówiony przez kuzyna, Michał przyjeżdża na wykopaliska w rodzinnej Lubczy. Ekspedycja nie jest zachwycająca, gorąco, wykopy, mozolna praca; Michał angażuje się z Hanką. Pominięty w pracach polowych pijaczek Miecio ukradkiem przeszukuje kwatery archeologów, ale łapie go na gorącym uczynku gospodyni wynajmująca pokoje. Okazuje się, że archeologowie niby znajdują same ceramiczne skorupy, ale w rzeczach doktora Malińska odkrywa złote monety (tyle że dolary, a nie zabytkowe numizmaty). Niestety, docent Tur zostaje znaleziony martwy w wykopie, Michał znika, podobnie jak złote monety. Milicja usiłuje mozolnie dojść do tego, gdzie przyjezdni i lokalni znajdowali się w chwili morderstwa, ale sprawę pozwala rozwiązać artykuł w gazecie, rekonstrukcja zbrodni i nieszczęsny szczur.
Bawiąc-uczyć: metody przeprowadzania badań archeologicznych w terenie.
Się pije: piwo (bo na wódkę za gorąco)
Złote myśli: lepiej dwa razy popatrzeć, niż raz nie dojrzeć.
Inne tego autora:
Jerzy Gierałtowski - Grobowiec rodziny von Rausch #041
Spis osób:
- Sierżant - przez niefrasobliwość zarabia guza
- Jan Niwka - starzec o białych, sterczących jak szczotka włosach, grabarz
- kapral Zbyszek - młody, błyska białymi zębami
- porucznik Zygmunt Turzyca
- porucznik Krzysztof Zbieć
- Krystyna Mielczarek - sekretarka pułkownika, posiadaczka pięknych nóg, ale za poważna
- pułkownik - grozi paluszkiem swawolnym podwładnym, ale sekretarkę trzyma po godzinach
- plutonowy Bilski - świetny fizjonomista
- Magda Cieplik - de domo von Rausch, wygląda jak wyrośnięty chłopak
- Kazimierz Rausch - stary, o nalanej twarzy, rozwodnik
- Henryk Skawiński - przypadkowy lokator rodzinnego grobowca von Rauschów
- major Leszek Garlicki (ps. Belfer) - jakby nie mundur, można by go wziąć za naukowca
- John Ceplik - właściciel Polish Funeral Home Ltd.
- obywatelka von Rausch - uważa (adoptowaną) córkę za dziwkę i złodziejkę
- Tkaczyk - stróż, nie nosi spodni w pracy
Stary grabarz zgłasza włamanie do ewangelickiego grobowca. Dzielny sierżant wchodzi do środka, nie czekając na wsparcie techniczne i obrywa od ukrywających się przestępców, którzy uciekają. Milicja odkrywa, że pod pretekstem przywożenia zwłok z zagranicy przemycane są złote dolary, a tak naprawdę sprytne fałszywki, sprzedawane naiwniakom. Słabym ogniwem jest stary Rausch, który coś wie, ale ginie w na pierwszy rzut oka nieszczęśliwym wypadku. Milicja zaczyna prześwietlać wszystkie rodziny, które sprowadzały zwłoki z zagranicy za pomocą Polish Funeral Home Ltd., żeby wreszcie dokonać spektakularnego aresztowania.
Historia była kanwą do jednego z odcinków “07 zgłoś się”, ale w przeciwieństwie do serialu nie było spektakularnej golizny, uwodzenia funkcjonariusza czy w zasadzie jakichkolwiek emocji.
Się pali: ekstra mocne, sporty, machorkę.
Się pije: wódkę, piwo, pliskę (z okazji sukcesu śledztwa).
Się je: śledzia (pod wódkę).
Fizjologia: porucznik Turzyca zastanawia się, czemu mężczyźni podczas sikania w plenerze patrzą w niebo.
Się nosi: cajgonowe ubranie.
Inne z tego cyklu tutaj.
#18 (przeczytałam też po raz kolejny EW07 #42).
Napisane przez Zuzanka w dniu środa lutego 12, 2020
Link permanentny -
Tagi:
prl, 2020, kryminal, panowie -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
Ginie Igor Ordon, ekscentryczny rzemieślnik, zajmujący się ceramiką, również przemysłową. Major Korosz, jeden z najzdolniejszych inspektorów milicji, w pracowni zamordowanego odkrywa, poza artystyczną ceramiką, kota[1]. Nie odkrywa natomiast cyjanku, którym zaprawione było tytułowe wino w kieliszku denata. Milicja nie narzeka na brak podejrzanych - Ordon miał zasłużoną opinię bon vivanta i znawcy kobiet[2]: była żona Barbara, konkubina Monika, kochanka i sponsorka Ilona były trzymane od siebie z daleka za pomocą uczynnego, choć nie wylewającego za kołnierz gospodarza Aniołka i cynicznej asystentki Ewy. Im głębiej śledztwo wchodzi w życie denata, tym więcej brudu się pokazuje - zakochana w nim dziewczyna, która się stoczyła w wódkę i popełniła samobójstwo, mnóstwo długów i procesów sądowych, wyrok i kara więzienia[3], wreszcie mężczyźni nienawidzący go za powodzenie u kobiet i same kobiety, zwłaszcza porzucone lub oszukane. Major najpierw zbiera wszystkie dowody i poszlaki, po czym najpierw metodą eliminacji, a potem drobną prowokacją łapie mordercę.
Autorka sprytnie rozpoczyna nie od samej zbrodni, a od poszukiwań zaginionej w halnym turystki, Moniki Vessel, która okazuje się być ostatnią konkubiną Ordona. Przy okazji pojawia się dość zabawny z perspektywy czasu epizod w szpitalu, gdzie pacjentka kradnie luminal, a lekarz proponuje pacjentce papierosa oraz potencjalnie suicydalną pacjentkę nazywa psychopatyczną (chociaż zaskakująco atrakcyjną). W ogóle damska uroda jest clou opowieści:
Patrząc na tę piękną kobietę major skojarzył sobie, że w najbliższym otoczeniu Ordona nie spotkał kobiety brzydkiej. Wszystkie były ładne, interesujące i coś sobą reprezentowały. Ale Barbara była chyba najładniejsza z nich wszystkich. Wysmukła, średniego wzrostu z masą płomiennorudych włosów, miała subtelną delikatną twarz o bardzo jasnej gładkiej karnacji.
Major nagle zdał sobie sprawę, że stoi i po prostu gapi się na nią z zachwytem i że ona o tym wie, że prawdopodobnie jest przyzwyczajona do tego rodzaju niemego podziwu.
- Pani jest bardzo piękna - usprawiedliwił swoje milczenie. - Przed chwilą widziała pani uosobienie zachwytu - chciał zażartować.
Gorzej niestety z damskimi walorami intelektualnymi, panie są określane jako “wykolejona” [Ewa] albo “słaba, kobieca, dość lękliwa o miernej inteligencji i słabej odporności psychicznej” [Barbara]. Oraz emancypacja prowadzi do prób samobójczych, więc lepiej nie ryzykować zbyt samodzielnej kobiety.
Bawiąc-uczyć: wypalanie ceramiki i działanie pieca wysokotemperaturowego.
Nagrody: bernardyn Bari odznaczony honorową odznakę GOPR.
Się pije: wódkę, wino (tytułowe), koniak Meukow, jarzębiak.
Się pali: “Rarytasy”.
[1] “Puszysty, perski kot przerwał drzemkę, leniwie podniósł się z nagrzanej podłogi i wygięty w łuk wlepił w niego bursztynowe ślepia”. Szczęśliwie sierotkę zgadza się adoptować gospodarz domu, Wincenty Aniołek(!). Niestety, wbrew moim podejrzeniom, kot nie ma znaczenia dla fabuły.
[2]
Panie! Nieraz to i żal, i śmiech brał... Bywało, taki zmarnowany rano idzie, przystanie na papierosa, to mówię: panie Igorze, kapusty nie przekwasisz, kobiet nie przekochasz. To on śmieje się i powiada: ale próbować trzeba…
[3]
A nie mówił panu, za co w więzieniu siedział?
- Co miał nie mówić, mówił! Nie za żadną hańbę, a za politykę siedział, to nie żaden wstyd. No nie? Jak były błędy i wypaczenia... no wie pan, ten kult jednostki, to go jako takiego więcej starszego z AK - posadzili, bo partyzant był. A za Gomułki to go wypuścili i sprawiedliwość oddali, bo panie, przecież za ojczyznę się narażał, wszak nie?
Inne tej autorki tutaj.
#13
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lutego 3, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, panie, prl, kryminal
- Skomentuj
Walerian Drohiczyn - Feralny wtorek #034
Spis osób:
- Bartłomiej Władysław Miś (69) - denat, znaleziony przy torach, przedwojenny oficer
- maszynista Galiński - kolejarz, udziela pierwszej pomocy, acz nieskutecznie
- Fetczak - podejrzany parokroć o udział w napadach, lubi wypić
- dróżnik Kiwilsza - zatrudnia do prac prostych
- Klonowicz Sebastian, syn Jana - znajomy Fetczaka, ze wsi Barbara
- Bożena Małaszewicz - elegancka i zatroskana, siostrzenica BW Misia, rozwiedziona i z córką Alinką
- Janina Kałużyńska - siostra Misia, nie żyje już podczas drugiego śledztwa
- Stefan Kałużyński - szwagier Misia, nie żyje już podczas drugiego śledztwa
- kapitan Jerzy Majski - pomocnik i przyjaciel narratora
- Koński - znajomy Misia, handlarz obrazów i łowca okazji
- Kazimierz Pomian-Zakrzewski z Waśniewic - wielbiciel Rodakowskiego, wybitny kolekcjoner
- Beniamin Sztos - współpracownik Misia, nie pomaga w pierwszym śledztwie, bo nie żyje od 2 lat
- Sztosowa - żona Sztosa, żyje, ale nie pomaga ani w pierwszym, ani w drugim śledztwie, bo jest paskudna, stara i bardzo głupia
- Rytwiańska - znajoma Misia, kolekcjonuje stare książki
- porucznik Waldek Tchórzewski - łebski chłopak, chociaż jąkała, za to z idealnym manicure
- Krzysztof Gar - handlarz, ale niezbyt szanowany w środowisku, długowłosy i z bokobrodami
- Profesor Rokicki - znawca sztuki
- Wojciech Borowik - z wykształcenia aktor, kolekcjoner i bibliofil
- Józef Polanowski - z Łodzi, handlarz obrazów
- Stanisław Siaś - kumpel Gara od szemranych interesów
- hrabia Goczałkiewicz z Przystałowic - poprzedni właściciel pięknego obrazka Watteau
- Kupść - handluje książkami
- Maliszewscy - kupili Kossaki i się nie wstydzą
- Szymon Potocki - obywatel szwedzki od dwóch lat, właściciel okazałego zakładu krawieckiego
- Grzegorz Fariaszewicz - pośredniczył w sprzedaży szkicu Michała Anioła, ale od roku nie żyje
- Kazimierz Fariaszewicz - syn Grzegorza, elektronik, jeszcze żyje
- Krzysztof Gródecki - z Fariaszewiczem robił w handlu obrazami
- Ramocka - pracownica antykwariatu, za drobną opłatą robi za ręczne ksero
Narrator opowiada o kontynuacji umorzonego śledztwa sprzed 7 lat, kiedy to znaleziono przy torach zwłoki niejakiego Misia, starszawego znawcy antyków. Milicja zafiksowała się wtedy na tym, że w domu Misia znaleziono napisany przez niego odręcznie samobójczy list oraz listę poleceń dotyczącą jego rzeczy. Śledztwo jest otwarte, ponieważ “znaleziono potencjalnego mordercę” (czego bliżej autor nie precyzuje), a kolejna ekipa szuka dowodów i powodu zbrodni. Już sama obdukcja wskazuje, że Miś nie był w stanie sam sobie sprokurować wszystkich uszkodzeń, wyskakując z pociągu, dodatkowo jest sporo niejasności w sprawie zaginionego szkicu podobno spod ręki Michała Anioła, pomniejszych Kossaków czy wreszcie złotych monet, jakie miał starszy pan. Milicja poza wypytywaniem znajomych denata, którzy pamiętają zaskakująco dużo jak na taki upływ czasu (poza tymi, co już nie żyją, co nadaje większego realizmu) dokonuje prowokacji, markując chęć zakupu wspomnianego szkicu Leonardo[1]. Odkrywa też, jak kolekcjonerzy i handlarze sztuki oszukiwali Skarb Państwa oraz trafia na małą orgietkę w górskiej willi. Zbrodniarz wpada, bo nie pomaga mu dywersyfikacja źródeł dochodu.
[1]
Trochę kłopotu było z forsą. 300 tysięcy służbowych pieniędzy na pokaz nie jest otrzymać łatwo. Waldek przysięgał, że nie zgubi. Podpułkownik z Komendy Głównej, który załatwiał wypożyczenie tej góry banknotów, domagał się stanowczo, aby Tchórzewskiego cały czas konwojowało dwóch uzbrojonych funkcjonariuszy. Łaskawie zgodził się, aby byli oni w cywilu. Żarty na bok. Ostatecznie w trójkę zagwarantowaliśmy własnymi pensjami, że pieniądzom nic się nie stanie.
Ewa Szczypiorska - Prezent dla Barbary #035
Spis osób:
- porucznik Jacek Mikucki - opalone czoło i ciemne włosy zwracały uwagę przechodniów
- major Olszewski - jeden myślący funkcjonariusz więcej dla niego wart niż zastępy fachowców[2]
- pułkownik Zieliński - ma tremę, wypuszczając młodziaka na akcję
- Szczęsny Surkowski (70) - ulubiony aktor Mikuckiego, niestety występuje w nekrologu
- inż. Rawicz - wysoki, przystojny i elegancki nawet w rannych pantoflach
- Joanna Rawiczowa - niby na poziomie[1], ale ma brudno w domu
- Jurek Rawicz (14) - co nietypowe, lubi milicjantów
- Surkowska - siostra aktora, niezamężna nauczycielka, hoduje koty wbrew woli brata
- Józef Karwicz - emerytowany radca prawny
- Eugeniusz Michalski - kierownik apteki, farmaceuta, gotuje cuchnące świństwa we wspólnej kuchni
- Krystyna Michalska - młoda żona Eugeniusza, w ciąży, okrągła buzia, oczy i figura
- Maria Surkowska - de domo Kowalska, była żona aktora
- Józefa Grzesik - kuchta u Surkowskiego, leży w szpitalu z połamanymi nogami
- Marian Olkowiak - młody malarz, krętacz, a mimo to ulubieniec Surkowskiego
- Nowacki - nie oddał Surkowskiemu pożyczonych 10 dolarów
- Paulette Olkowiak - nowoczesna Francuzka, podobno moralność nagina do piękna
- prof. Łużyński - specjalista od pajęczaków
- Stanisław Mikucki - ofiara popularności kuzyna
- doktor Gałęski - chirurg ze szpitala na Bielańskiej
- Paweł Deczyk - mechanik samochodowy Surkowskiego
- plutonowy Kwiatkowski - nie dostał odznaki sprawnego wywiadowcy, ale ma klucz francuski
- proboszcz z Sobkowa - młodzieniec w dżinsach i sandałach na bosych stopach
Porucznik Mikucki wraca właśnie z nieudanego urlopu z Bułgarii (4 tygodnie padało!), gdy dowiaduje się z gazet o śmierci ulubionego aktora, Surkowskiego. Ponieważ marzy od dawna o wielkiej, samodzielnej sprawie, nie waha się przerwać urlopu kilka dni przed czasem, gdy szef proponuje przyjrzenie się okolicznościom śmierci aktora. Niby wszystko jest w porządku, ale szybko okazuje się, że aktor nie był lubianym człowiekiem zarówno w domu (własność aktora, ale kwaterunkiem rozparcelowany wśród przypadkowych lokatorów), jak i wśród znajomych; w dokumentach aktora śledczy znajduje kopie listów z pogróżkami i groźbami spraw sądowych. Po jakimś czasie[3] okazuje się, że przeczucie było słuszne - śmierć Surkowskiego nie była naturalna, bo w jego organizmie znaleziono jad skorpiona. Rozwiązanie sprawy dość absurdalnie opiera się na tym, że porucznik odwiedza rodzinną miejscowość i wścieka się na widok zrewitalizowanego kościółka (“Matka Boska, spowita w szale na tle różowego nieba, miała twarz girlaski”), dzięki czemu odkrywa kradzież zabytku, ustala podejrzanego i sposób podania denatowi trucizny.
Seksizm codzienny:
Porucznik Mikucki przyjrzał się uważnie młodej celniczce. Była ładna i zgrabna. Niemniej jednak jej głowa, uczesana w mnóstwo loczków, nie sprawiała wrażenia specjalnie myślącej. Miał ochotę trochę z nią porozmawiać, ale autokar już ruszał.
… i zrobiło mu się jej bardzo żal. Ponieważ jednak zaraz sobie przypomniał, że dzisiaj to już druga kobieta, nad którą się się lituje, więc zadał sobie ironiczne pytanie: Ciekawe jestem, czy gdyby obie były mniej ładne, też wzbudzałyby we mnie takie gorące współczucie?”
Bawiąc-uczyć: klasyfikacja skorpionów.
Się pali: giewonty.
[1]
Należała do tego typu kobiet, które przy najbardziej czcigodnych gościach potrafią siedzieć na kanapie z podwiniętymi nogami, a mimo to nikt ich nie określi jako źle wychowane. Natomiast przy niej nikomu nie wpadłoby na myśl tak siedzieć.
[2] W zachwycie nad intelektem Mikuckiego proponuje mu rękę swojej 12-letniej córki. Oczywiście za jakiś czas.
[3] Realia: na wyniki badania krwi w Instytucie Chorób Tropikalnych czeka się 6 tygodni.
Aleksander Minkowski - Kiedy wracają umarli #036
Spis osób:
- Agnieszka Brel - niepospolitej urody, a przy tym zaskakująco skromna, tyle że denatka
- Katarzyna Kwiryn - współlokatorka Agnieszki, ładna, lecz w zimnym, skandynawskim typie
- Władek Grela - poczciwina, nos w podręcznikach, zakochany bez wzajemności w Agnieszce
- Krzysztof Brel - brat Agnieszki, marynarz, przystojny, ale nie podobny do siostry[1]
- Antoni Wojda - narzeczony panny Kwiryn, prywatna inicjatywa
- Francesco Lago - papuzi król[2], właściciel hurtowni farmaceutycznej z Ameryki Południowej
- Nr 1 - marynarz, siwy i kudłaty, z kwadratowymi, włochatymi dłońmi (Jerzy Rysa)
- Nr 3 - marynarz, dwa metry wzrostu, w barach metr, nogi prostowane na beczce i białe zębiska (Witold Płaz)
- Erna Roll - zna wszystkie języki marynarskie, 20 lat temu musiała być ładna
- Mulewicz - magazynier w porcie, nagle umiera na zawał serca
- Karpiak - następca Mulewicza, wuj Agnieszki
- kapitan Ryszard Julski - niewysoki, krępy, włosy opadają mu na czoło
- porucznik Zbigniew Blady - wysoki i bardzo szczupły, doskonały pływak
- redaktor Derkacz - włącza się w sprawę jako czwarta władza
- Kurt Hesse - bosman z Heliosa, znajomy Wojdy
Z komunikatu w prasie wynika, że studentka III roku AM w Gdańsku, Marta Brel, została zamordowana na plaży w Sopocie. Milicja rozpytuje wśród znajomych dziewczyny, bez specjalnego efektu. Porucznik Blady, nowy w wydziale, jest zirytowany, bo w śledztwie widać spore braki (nie są przesłuchiwane kluczowe osoby) oraz ma wrażenie, że część informacji jest zatajana. Redaktor Derkacz, kolega Julskiego, dostaje zlecenie na napisanie o sprawie, ale - tak jak Blady - ma poczucie, że można by w sprawie zrobić więcej. Wydarzenia zaczynają toczyć się szybciej, kiedy z Antwerpii przypływa chłopak Agnieszki (przedstawiany jako jej brat); jednocześnie w mieście pojawia się przemycone złoto. Rozwiązanie, jak się łatwo domyślić, sugeruje już sam tytuł (zbeqrefgjb qmvrjpmlal olłb fsvatbjnar, n wrw oeng/pułbcnx olł cbqfgnjvbalz zvyvpwnagrz).
Bawiąc-uczyć: zasada działania jednorękiego bandyty, wycieczka do Tivoli w Kopenhadze. Co ciekawe, w Antwerpii jest popyt na złotówki.
Się pije: śmierdzącą i mdłą wódkę w Danii, piwo, setę z ogórkiem konserwowym, “iazembiak, please!”, egri burgundi.
Się pali: silesje, larki, sporty, caporale, carmeny.
Śmierdzi: śledziem i bigosem.
Rasizm i seksizm powszechny:
- Ja też miałem Murzynkę - powiedziałem do Nr 1. - W Dakarze. Senegalki są brzydkie, ale jej babkę musiał popieścić jakiś mieszaniec, bo nie była całkiem czarna. Piersi miała jak Jane Mansfield, mówię ci, woltyżerka, żaden cyrk by się nie powstydził.
- Podobno tutaj można rwać na frajer - powiedziałem. - Dunki nie robią z tym ceregieli.
Po kilku minutach jasnowłosa piękność wślizgnęła się skromniutko do gabinetu i postawiła na biurku dzbanek, dwie filiżanki i cukierniczkę.
[1] A tak naprawdę Marcin Szczęśniak (zwany Lalusiem), chłopak Agnieszki. Marynarz, stawia pierwsze kroki w przemytniczym biznesie.
[2] Miał na sobie pomarańczowe spodnie i szafirową marynarkę (...) Brunet z hiszpańskim wąsikiem, taki śmieszny facet. Pod koszulą nosił apaszkę w purpurowe grochy.
Inne tego autora, inne z tego cyklu.
#10
Napisane przez Zuzanka w dniu środa stycznia 22, 2020
Link permanentny -
Tagi:
panie, panowie, prl, kryminal -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
Narratorem jest Zygmunt, autor kryminałów (sic!). Znienacka dostaje anonimowy list z prośbą o niesprecyzowaną pomoc przy uratowaniu porwanej Anny, jednak tajemniczy mężczyzna w taksówce marki “Warszawa” w ostatniej chwili rejteruje i nie zdradza żadnych szczegółów. Autor wyjeżdża z żoną do Zakopanego[1] (co ciekawe, mieszkają w osobnych pensjonatach), żeby jeździć na nartach (żona, Zygmuś niechętnie), pisać książkę (Zygmuś), spotykać się z innymi ludźmi (żona z głupawym narciarzem, Zygmuś z sąsiadką z nogą w gipsie). Wtem znajomy milicjant zabiera Zygmunta na miejsce znalezienia zwłok, gdzie Zygmunt rozpoznaje w denacie wspomnianego kierowcę taksówki. Dzięki zapamiętanemu detalowi samochodu organy identyfikują jedną Annę (ale okazuje się, że znikła[2]), a niedługo potem na milicję zgłasza się kolejna Anna, twierdząc, że zamordowany to jej chory psychicznie mąż. Kiedy autor chce wrócić do Zakopanego, żeby kontynuować wypoczynek/pracę, pojawia się jego młoda[3] żona, informuje o planowanym rozwodzie i wielkiej miłości do kogoś właśnie poznanego, po czym pakuje walizkę i znika. Na bazie mętnych przesłanek Zygmunt jedzie więc za nią na Wybrzeże (cały czas trzymając pokój w Zakopanem). Tu znowu kolejny obcy mężczyzna zabiera go na przejażdżkę, tym razem pociągiem, szantażuje losem wiarołomnej żony i każe nic nikomu nie mówić. Żona znajduje się z gachem dzięki zaradnemu, choć niewyględnemu koledze pana Miecia, Zygmuś znowu zatrzymuje pokój w Zaiksie (już ma dwa) i wprowadza się do chaty opodal willi, w której mieszka żona. Wdaje się w bójkę z szoferem gacha (a może porywacza?), po czym włamuje się do opustoszałego domu, gdzie nakrywa go wdowa po zamordowanym w górach. Finał jest ogromnie chaotyczny - wszyscy są podejrzani, Zygmunt szantażuje mordercę za pomocą ogryzka jabłka (identyfikacja po zębach), brakujące zwłoki i zaginieni się odnajdują, a kilkoro przestępców ląduje za kratkami, pozostawiając do rozpracowania resztę siatki znanemu skądinąd Stasiakowi z wywiadu.
Trivia: podkoszulek antyreumatyczny rozmiar 6.
Się je: kiełbasę szynkową, ciasto z prodiża, śledzie w oliwie, polędwicę (w Wierzynku), polędwicę z borówkami (w zakopiańskiej Halamie), cytrynową zupę z ryżem i pieczeń wołową, polędwicę po angielsku (w Watrze), kiełbasę, sardynki, ser (na kolację), jajecznicę z
trzech jaj, pół litra mleka, dwa duże rogale i masło (w barze mlecznym), wątróbkę (w Zaiksie), krupnik i smażone ryby (u rybaka), chleb, bryndzę i powidła śliwkowe.
Się pije: nalewkę (w tym porzeczkową), żytniówkę, jarzębiak, koniak, wódkę (pod kiełbasę), setkę i piwo (pod śledzia), radziecki koniak.
Mental load: mąż narzeka, że żona na drogę nie zrobiła herbaty w termosie.
Bawiąc-uczyć: klasyfikacja gatunkowa żółwi (nie śpiewających).
Szowinizm codzienny:
[3] Henryk opowiedział mi o swojej rodzinie i spytał, czy zadowolony jestem z nowej żony. Odparłem, że nie narzekam.
- Ładna babka. Bardzo efektowna. Tylko trochę dla ciebie za młoda.
Uśmiechnąłem się.
- Na razie nie czuję tej różnicy wieku, a co będzie dalej, to zobaczymy.
- Zawsze byłeś ryzykant.
Wziąłem Henryka pod rękę.
- Daj spokój. Nie przesadzaj. Nie możesz ode mnie wymagać, żebym się żenił z jakimś starym pudłem. Wystarczy, że sam już nie jestem pierwszej młodości.
- Szuka pan kogoś?
- Szukam.
Przez chwilę milczał a potem znowu się odezwał:
- Pewnie pan żony szuka.
- Zgadł pan - uśmiechnąłem się kwaśno. Pokiwał głową.
- Dla mnie to, panie, nie nowina. Trzy razy już w życiu szukałem żony. Tak, tak, trzy razy. I muszę panu w zaufaniu powiedzieć, że za każdym razem żałowałem jak znalazłem. A
niech idzie w czorty. Co się pan będziesz przejmował i jeszcze dopłacał do tego zniknięcia. Powiadam panu, że to nie żaden interes. W ogóle to nie interes się żenić. Ile by to człowiek
nerwów i pieniędzy zaoszczędził, żeby się nie żenił. Głupi zwyczaj i bardzo niepraktyczny. (...)
A doświadczony człowiek mówił dalej:
- Absolutnie nie opłaca się szukać żony. Sama się znajdzie. Przekona się pan. Prędzej czy później wróci z płaczem do domu. Wtedy tylko trzeba porządne manto kobiecie spuścić i
będziesz pan miał spokój do końca życia. Chyba, że się pan chcesz pozbyć baby, no to w takim razie rozwód.
Trochę się bałem, żeby przez roztargnienie
nie nacisnęła spustu. Kobiety miewają takie niekontrolowane
odruchy, szczególnie kiedy są podniecone.
[1]
Dziwne. Do Zakopanego prawie wszyscy przyjeżdżają aby uprawiać sporty zimowe, a żadna taksówka nie jest zaopatrzona w bagażnik przystosowany do wożenia nart.
[2] Więc Downar, również zaprzyjaźniony, wraz z narratorem podszywają się pod prasę, żeby sąsiadka zaginionej Anny wpuściła ich do jej mieszkania, które następnie - głównie archiwum zdjęć, bo Anna jest fotografką - przeszukują.
Inne tego autora tu.
#9
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek stycznia 21, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, panowie, prl, kryminal
- Skomentuj