Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Sąsiedzi zgłaszają, że w piwnicy ich kamienicy nie dość, że ktoś mieszka, to jeszcze pali papierosy i może zaprószyć ogień. Okazuje się, że wyrodna córka Ewa wyrzuciła do piwnicy matkę-alkoholiczkę, bo ta przeszkadza jej w sprawach męsko-damskich. Mija kilka miesięcy, matka została wywieziona do rodziny na wieś, a córka zniknęła. Milicja odnajduje pokawałkowane zwłoki w walizce w dworcowej przechowalni, wszystko pasuje, matka rozpoznaje ciało córki. Niby sprawa zamknięta, ale Szczęsny, który kiedyś zobaczył Ewę, ma wrażenie, że dziewczynę gdzieś spotkał już po tym, jak zaginęła. Akcja przenosi się do Zakopanego, gdzie Szczęsny przebrany za niedowidzącego inżyniera obserwuje gości pensjonatu, w tym Barbarę, atrakcyjną urzędniczkę wydziału kwaterunku z Warszawy. Wybucha afera, kiedy okazuje się, że dama sprzedawała współmieszkańcom przydział na jedno i to samo mieszkanie; nie udaje jej się ująć, znika podobnie jak Ewa kilka miesięcy wcześniej. Kolejny skok w czasie i lokalizacji - w Łodzi ktoś wywołuje, jak to autorka określa, “sztuczne poronienia”, umiera 18-latka. Szczęsny jedzie i tam, bo w trakcie śledztwa padają znane personalia Ewy i Barbary. Tu dla odmiany się nie przebiera, ale wpada w pułapkę, z której ratuje go zakochana w nim od pierwszego wejrzenia 18-letnia licealistka.
Kłodzińska bardzo lubi karkołomne historie z przebierankami, udawaniem kogoś innego, ludźmi-kameleonami, na szczęście na tyle amatorskimi, że milicja czyta w nich jak w otwartej księdze. Są i wątki społeczne - braki na rynku mieszkaniowym, łapówkarstwo, nielegalna kontrola urodzeń (a można przecież legalnie w szpitalu, bo jest ustawa!), alkoholizm i dziedziczone skłonności przestępcze.
Się czyta: gazety w autobusie.
Się je: smażone ziemniaki, bigos, wędlinę, sałatki (na posiedzeniu rady dzielnicowej), jajko w majonezie, tort węgierski, szarlotkę z kremem, kanapki z szynką (droższe niż te z kiełbasą), pasztet, kaczkę.
Się pije: wódkę pod kiszone ogórki i wędlinę, wyborową.
Się nosi: świeczkę do piwnicy, bo kradną żarówki.
Szowinizm powszechny: “Przysłowie usłyszała, a teraz przytacza bez sensu, ot, kobieta.”
Się stosuje nieortodoksyjne metody: milicja kupuje alkoholiczce pół litra, żeby się dało ją przesłuchać, Szczęsny bierze przesłuchiwaną nastolatkę za rękę i czule patrzy jej w oczy, żeby nie bała się podczas zeznań.
Się pali: mazury.
Się leczy wrzody: surowym tartym kartoflem albo krowim łajnem.
Inne tej autorki.
#81/#22