Więcej o
kryminal
Mała szwedzka miejscowość Kärdla[1], wszyscy się znają, a już zwłaszcza znają rodzinę Fenningów - ciężko pracującą, kostyczną żonę, leniwego męża, kapitana w stanie spoczynku, który nie pracuje od powrotu z wojska, kręci się po okolicy i aktualnie podrywa żonę właściciela hotelu, córkę Siri, niezbyt ładną, za to głupawą i syna Nisse’a, który właśnie zdał maturę (kiepsko, bo kiepsko, ale zdał). I nagle idzie hyr, że z Ameryki wraca po latach brat kapitana, podobno senator i podobno milioner, co z jednej strony rodzinę cieszy, bo od zawsze kiepsko im się wiedzie, z drugiej martwią się, bo jak tu godnie go przyjąć oraz może będzie się domagał czegoś. Ale do wizyty nie dochodzi, bo amerykański Fenning zostaje znaleziony martwy w strumieniu opodal domu rodzinnego. Policja sprawdza alibi rodziny jako najbardziej podejrzanej, ale wszyscy mieszkańcy kierują spojrzenia na sąsiada Fenningów, młodego Ronny’ego, który ma tego pecha, że jego ojcem był amerykański czarny dżentelmen. Książka ma cztery części - przedstawienie wsi i rodziny, w drugiej ginie gość, w trzeciej zaś do akcji wkracza Paul Kennet, dziennikarz z żyłką detektywistyczną i razem z miejscowymi osobami z kręgów prawnych snuje rozważania, wreszcie w czwartej wszyscy gromadzą się w podupadłej willi rodziny Fenningów, gdzie mordercę dosięga ramię sprawiedliwości.
Bardzo przyjemna ramotka, z elementami humorystycznymi (“miał zęby i oczy wiewiórki ustawicznie rozglądającej się za jakimś orzeszkiem do schrupania. Chwilowo miał minę przepraszającą i wyglądał tak, jak gdyby gotów był nawet zrezygnować z orzeszka”). Śledztwo policyjne jest bardzo powierzchowne, ciekawsze są już hipotezy adwokata, autora kryminałów i hotelarza, ale tak naprawdę dopiero dziennikarz robi uczciwą wizję lokalną, szuka śladów i wiarygodnego motywu.
[1] Co ciekawe, aktualnie ulokowana w Estonii. Fikcyjna lokalizacja czy były zmiany granic od lat 50.?
Inne z tej serii.
#92
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota listopada 2, 2024
Link permanentny -
Tagi:
2024, kryminal, panowie, klub-srebrnego-klucza -
Kategoria:
Czytam
- Komentarzy: 1
Małżeństwo detektywów - psycholożka i matematyk - zostaje poproszone przez Freda, szkolnego przyjaciela Kestera, o wyjaśnienie dziwnego listu. Jego żona Eileen, dziedziczka ⅓ rodowej fortuny, zmuszona testamentem do mieszkania w posiadłości wraz z apodyktycznym bratem Aleckiem i innymi członkami rodziny, zostaje ostrzeżona, że wspomniany brat planuje jej zabicie. Przyjeżdżają więc do pięknego dworu, gadka szmatka, przyjęcie, łowienie ryb i wtem druga siostra - Beatrix - idzie zrobić nielubianemu brat żart, co kończy się jej śmiercią - spada z tarasu do wody na skały. Niebawem zostają znalezione też zwłoki Aleca, telefon przecięto, ale dzięki inżynierskim umiejętnościom Freda, udaje się połączyć z policją. Ponieważ zamek jest odcięty od świata, mordercą jest ktoś z domowników lub gości, niestety czas śmierci Beatrix wyklucza wszystkich. Sprawę rozwiązuje oczywiście Kester z dopingiem wiernej i zachwyconej Jocelyn, która służy jako gumowa kaczuszka i obiekt ciągłego mansplainingu.
Domyśliłam się, zapewne trochę po tytule, że niekoniecznie trzeba wierzyć temu, co świadkowie widzieli. Dla nieco większej frajdy przydałby się plan zamku, ale domyślam się, że narzezanie takiego byłoby trudne. Klimat brytyjskiej, nieco zdegenerowanej szlachty autorom udało się oddać dość dobrze, ale szowinizm i protekcjonalność bohaterów sprawiają, że podczas czytania przewraca się oczami.
Się je: cynaderki (na kolację), baraninę i apetycznie wyglądające sałatki (na zamku).
Się kpi: z ubrań żony, z jej nieumiejętności czytania drzewa genealogicznego (jasne, ziom, ona chce, żebyś się poczuł ważny, jak jej wyjaśniasz).
Się pije: czerwone wytrawne wino, Johnnie Walker z lodem, koniak (na nerwy).
Się tresuje psa: dobrą kiełbasą.
Się narzeka: na tę dzisiejszą młodzież - A panna Beatrix! Chociaż z innego ojca i z innej matki niż pan Colin, to przecież miała mu być za siostrę, bo za córkę ją nasza pani wzięła. Tak się od małego kochali, że potem już nie jak siostra z bratem. Pewnikiem inna krew się odezwała.
Się pali: „Playersy”, długie amerykańskie.
Się ma romans: z nudów.
Inne tych autorów, inne z tej serii.
#89
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota października 26, 2024
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2024, kryminal, panie, panowie
- Skomentuj
Zygmunt, jeden z dyrektorów kombinatu obuwniczego, dostaje telegram z Paryża z zaproszeniem na uroczyste odczytanie testamentu jego francuskiego dziadka. W jeden dzień załatwia paszport (uhm!), bilet na samolot i odkrywa, że tuż obok siedzi piękna sekretarka, panna Ewa, która okazuje się jego kuzynką (co jednak wcale nie sprawia, że wydaje się mniej ponętna). Na miejscu w domu dziadka czeka już reszta ekscentrycznej rodziny, a podcza odczytania dokumentu okazuje się, że to takie Squid Games - majątek dostają ci, co wytrzymają do śniadania o 6 rano. Jest krótki epizod w klubie ze striptizem[1], ale bohaterowie nie uczestniczą w rozrywkach, pada pierwszy trup. Po powrocie krew się leje, tworzą się sojusze, a rano - kiedy zostają tylko Polacy - okazuje się, że dziadek kazał wystrzelić się w kosmos i dzięki dylatacji czasu wrócić za 100 lat (bzdura, ale niech będzie). Problem w tym, że Zygmuntowi gb jfmlfgxb fvę śavłb, n cbqpmnf śavnqnavn qbfgnwr gryrtenz m Cnelżn…
Są książki dobre, są książki słabe, ale niezamierzenie zabawne (zwłaszcza z okresu PRL) i są książki do niczego. Niestety ta należy do ostatniej kategorii. Liczyłam na jakąś rodzinną intrygę z teściową-pijaczką, dwoma rezolutnymi synami, żoną i potencjalną kochanką-sekretarką, niestety nie dostałam nic, nawet głupiej zagadki kryminalnej.
Się je: owsiankę (niechętnie), pasztet i sałatkę z homarów (w klubie nocnym), w girlandach majonezu i zieleni: kraby, żabie udka, pasztety, salami, polędwica, szynka, pomidory, pieczona kura i, jako główny przysmak, ślimaki faszerowane ślimakiem, przesyconym czosnkiem (na rodzinnej kolacji w Paryżu).
Się pije: koniak (na butelki), lurowatą herbatę, mleko (na kaca), francuskie wino (w samolocie), veuve-clicquot.
[1] Klub to oczywiście przykład, jak sobie ludzie wyobrażają dekadencję - a to roznegliżowany Czarny na wejściu, w środku ciemnoskóry Hindus za barem, panowie w damskich szmatkach i z makijażem, ruletka, porno i narkotyki.
Inne tej autorki.
#87
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek października 24, 2024
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2024, kryminal, panie, prl
- Skomentuj
Parker Pyne przez lata był urzędnikiem, zajmującym się gromadzeniem i przetwarzaniem danych statystycznych. Dzięki temu doznał oświecenia, że większość problemów ludzkich da się zgromadzić w kilku kategoriach, a jak się rozpozna kategorię (nuda, finanse, zdrada), to można łatwo temu zaradzić. Po przejściu na emeryturę daje więc do gazety anons treści “Czy jesteś szczęśliwy? Jeżeli nie, zasięgnij rady pana Parkera Pyne'a, 17 Richmont Street”. W pierwszych 7 opowiadaniach dzięki parze współpracowników - pięknej Madeleine i równie atrakcyjnym Claudzie - udających kochanków, damy w potrzebie, napastników czy tancerzy oraz prostej psychologii, Pyne ratuje znudzone sobą związki, udaremnia kradzież, aranżuje przygodę życia czy pokazuje, że nawet po śmierci męża można jeszcze cieszyć się codziennością. W pozostałych 5 historiach, które dzieją się w Azji, Pyne raczej służy jako detektyw, odkrywający morderstwa, oszustwa czy kradzieże.
Jak to u Christie, pełno szowinizmu - kobiety nie można chwalić ani mówić prawdy, należy utrzymywać ją w ciągłej niepewności, inaczej nabiera niepotrzebnej pewności siebie czy rasizmu - Arabowie kłamią tak łatwo jak oddychają, są raczej głupkowaci i umieją tylko potakiwać. Klienci pana Pyne’a rekrutują się z warstw wyższych, wtedy są zarozumiali i pretensjonalni, co jest u autorki zaletą, rzadziej z warstw niższych, a i wtedy detektyw się z nich nieco podśmiewa, skoro tak łatwo jest sprawić, żeby zapomnieli o kłopotach.
Inne tej autorki.
#85 / #16
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek października 21, 2024
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2024, kryminal, panie
- Skomentuj
Irena, zniszczona alkoholem, papierosami i narkotykami 29-latka, dostaje drugą szansę - odnajduje ją Michał, Amerykanin polskiego pochodzenia, i proponuje, że przywróci jej świetność. I rzeczywiście - robi z niej gwiazdę estrady, Miriam; nie jest to jednak związek oparty na miłości, Michał wymaga trzeźwości i nie jest zainteresowany Ireną erotycznie, tylko finansowo. W pewnym momencie zaczynają się problemy - ktoś zatruwa lek na gardło piosenkarki, ginie lekarz, który lek miał zbadać, ktoś szantażuje Irenę przeszłością, każąc jej przemycać coś przez granicę, a gdy ta odmawia, cudem unika śmierci w samochodzie-pułapce, ginie “sympatia” lekarza, która widziała mordercę… Dzielny porucznik Warowski rozdziela dwie sprawy - wybuchu i szpiegostwa, do którego zmusza Miriam żądny przygód syn dyrektora i szkodzącego leku[1], który ewidentnie był przyczyną dwóch morderstw. Oczywiście z prologu, gdzie młoda Irena rozbija rodzinę małomiasteczkowego pijaka, wiadomo, skąd się po latach wziął mściciel.
Jak na PRL, to naprawdę jadący po bandzie kryminał, ze wszystkimi tropami - dwoma wątkami: aferą szpiegowską z szantażem i wieloletnią, przygotowaną na zimno wyrafinowaną zemstą (fxemljqmbal qmvrpvnx fcemrq yng mnenżn NVQF bfboę, xgóen qbcebjnqmvłn qb śzvrepv zngxv, fvbfgel v bwpn). Do tego dochodzi homoseksualizm, oczywiście widziany negatywnie przez służby (“amoralny bubek”), jako efekt rozczarowania kobietami.
Luksus w PRL: willa, fiat 125p, kolorowy telewizor i sprzęt wideokomputerowy, pelerynka z lisa lub etola z norek, zagraniczne perfumy, woda toaletowa OR “Masculin” w sprayu, szampan “Veuve clicquot”.
Się je: peto myśliwskiej, zsiadłe mleko, domowe ciasto.
Się pali: służbowe papierosy “Caro”.
Nazwiskizm: Wieńczysław Bicz, Borwicz.
Się ceni: kobiety bez uprzedzeń i przestarzałych poglądów w dziedzinie uczuciowo-seksualnej.
[1] Oczywiście pierwsza diagnoza lekarza, kiedy Miriam skarży się na działanie leku to “histeria”.
Inne tej autorki.
#84
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota października 19, 2024
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2024, kryminal, panie, prl
- Skomentuj
Sherlock dostaje donos od osoby z kręgów profesora Moriarty’ego, że właściciel ziemski Douglas zostanie zabity. Zanim jednak detektyw przemyśli, co zrobić, pojawia się inspektor policji potwierdzający fakt morderstwa, więc razem udają się do posiadłości zamordowanego. Na miejscu jest żona i przyjaciel, ale nie są wystarczająco zmartwieni jak na deklarowane uczucia. Szybko wychodzi na jaw, że zbeqrefgjb wrfg zvfglsvxnpwą, mnzvnfg bsvnel mtvaął ancnfgavx. I tu gładko przechodzimy do drugiej części, gdzie do pewnej doliny na Dzikim Zachodzie przyjeżdża McMurdo, fałszerz pieniędzy. Szybko kumpluje się z lokalną Lożą Masońską, która tu jest gangiem bezkarnych morderców i rozpoczyna razem z nimi przestępczą karierę. Tyle że ma wyrzuty sumienia, bo serce kradnie mu piękna panna i zwierzają mu się też uczciwi, zaszczuci ludzie. Jak jesteście starymi wyjadaczkami kryminałów, to oczywiste jest rozwiązanie - McMurdo nie jest tym, za kogo się podaje. I w klamrze łączącej obie części wychodzi, że to Douglas, uciekający przed zemstą gangu.
Bardzo mało detektowania, sporo rysu historycznego; to raczej nietypowa książka przygodowa z elementami kryminału. Wspomniany profesor Moriarty opisywany jest jako geniusz zbrodni o oficjalnie czystych rękach, w książce wprawdzie nie ma powiedziane, że to właśnie on stał za anonimem, ale właśnie dzięki udziałowi Holmesa - wykryciu tajemnicy morderstwa, na której policja by się wyłożyła - dochodzi do śmierci osoby, która miała być chroniona. W finale jest to wyjaśnienie beefu między detektywem a złoczyńcą, co źle świadczy o przenikliwości tego pierwszego.
Inne z tego autora, inne z tej serii.
#83/#15
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek października 17, 2024
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2024, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panowie
- Skomentuj