Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o kryminal

Joanna Chmielewska - Romans wszechczasów[1]

Joanna wpada w sam środek zamieszania za sprawą wiosennych badyli i peruki (jak w “Całym zdaniu”) - kiedy z rozmazanym makijażem i przekrzywioną peruką wraca od znajomych, natyka się na mężczyznę, na którym robi piorunujące wrażenie. Jak się okazuje, jest podobna do jego flamy, Basieńki Maciejak, i absztyfikant prosi ją o nietypową przysługę - ma przez kilka tygodni udawać Basieńkę przed… jej mężem, z którym dama jest w separacji. Jest to na wskroś idiotyczne, ale oczywiście “to się przyda do prozy”, Chmielewska się zgadza. Mnóstwo stresu, nic nie dogadane, ale podstęp udaje się całkiem gładko, narratorka wskakuje w skórę chorobliwie uporządkowanej Maciejakowej, po czym dociera do niej, że nie tylko ona jest podstawiona, ale i jej “mąż”. Razem zaczynają ustalać, w co tak naprawdę zostali wrobieni, a dodatkowo pisarka poznaje podczas obowiązkowych spacerów na skwerku oszałamiającego i jednocześnie tajemniczego blondyna.

Jak to u Chmielewskiej, mocne są dialogi, a i cała akcja zaskakująco ma dużo sensu, zwłaszcza jak się potraktuje rzecz nieco bajkowo (zaufany oficer milicji, te sprawy). Nieco mniej ma sensu psychologicznie, wszyscy przed wszystkimi mają tajemnice, nikt nikomu nic nie mówi, w efekcie robi się komedia pomyłek. Po latach to już mnie nieco męczy, aczkolwiek czyta się bardzo przyjemnie.

Bawiąc-uczyć: flokowanie materiałów.

[1] Później wydawany jako “wszech czasów”, ale ja czytałam jeszcze w takiej formie i mi się utrwaliło.

Inne tej autorki, inne z tej serii.

#107

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 8, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, kryminal, panie, prl, z-jamnikiem - Komentarzy: 2


Grażyna Woysznis-Terlikowska - Rabarbarek

Już tytuł sugerował, że nie będzie to typowy kryminał z PRL-u i rzeczywiście. Akcja dzieje się na fikcyjnej tropikalnej wyspie, dawniej wypełnionej kasynami, ale na mocy międzynarodowego układu kasyna zlikwidowano, zaś wyspę przeznaczono pod uniwersytet, na którym studiuje najbardziej obiecująca młodzież świata, w tym Polka Barbara, zwana Rabarbarkiem. Kiedy jej narzeczony, Francuz Tony, wygrywa w konkursie wiedzy najnowszy model jaguara, młodzi są szczęśliwi, ale przez krótką chwilę, bo jeszcze tej samej nocy ktoś im kradnie samochód, a sąsiadowi Rabarbarka, znanemu jako Dziadziuś, wygrane w Totka dwa tysiące. Zgłaszają sprawę na milicję (bo tu jest milicja!), ale nieco rozczarowani obojętnym przyjęciem zaczynają śledztwo sami. Okazuje się, że spraw kradzieży wygranych było więcej i wygląda na to, że na wyspie działa wyjątkowo wredny gang złodziei.

Takie to nie wiadomo co, młodzieżowa przygodówka z tropem kryminalnym, niespecjalnie wpisuje się w serię (z drugiej strony wydano tu Samozwaniec czy Zientarową, więc). Nibylandia i jej mieszkańcy jest sielankowa, nie ma biedy, wszystko jest ładne i dostatnie. Studenci Uniwersytetu Międzynarodowego przyjaźnią się ze sobą od pierwszego wejrzenia, autorka tylko skwapliwie nadaje im stereotypowe cechy - Chińczyk jest szczupły i ma skośne oczy, Amerykanin ma duże ręce i jest ekstrawertyczny, Arab mówi Salem Alejkum i ciągle się kłania. Oczywiście wiodącą nacją są Polacy - śliczna i mądra Barbara, przystojny i inteligentny porucznik Skoczylas, delegowany z Warszawy czy wreszcie główny antagonista, cwany, choć pokojowo nastawiony, w finale okazuje się być również Polakiem.

Inne z tej serii.

#106 / #24

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek grudnia 6, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, kryminal, panie, z-jamnikiem - Skomentuj


S. S. Van Dine - Tajemnica domu Greene'ów

Rzecz się dzieje w latach 1920, w Nowym Jorku. Do prokuratora zgłasza się jego znajomy z klubu golfowego, Greene, i prosi o wyjaśnienie zbrodni, która miała miejsce w jego domu - ktoś wszedł, zastrzelił najstarszą siostrę, ranił młodszą i zbiegł. Policja typuje włamywacza, któremu nie udał się rabunek, ale on przeczuwa, że to nie koniec zbrodni. I rzeczywiście - z grona piątki rodzeństwa Greene’ów (jedno adoptowane) i ich sparaliżowanej matki ubywają kolejne osoby, a policja nie radzi sobie z odkryciem, co się dzieje. Na szczęście do sprawy dokooptowany zostaje Philo Vance, nowojorski bon vivant i genialny detektyw amator, który jest o krok przed wszystkimi. Sprawę relacjonuje jego znajomy, Van Dine (dziwna zbieżność z pseudonimem autora).

Tu wprawdzie też mamy zabytkowe domiszcze z ograniczoną liczbą postaci - rodzinę Greene’ów, lekarza rodzinnego i kilka osób dość ekscentrycznej służby, ale całość wlecze się niesamowicie. Detektyw wysnuwa coraz to nowe teorie, co nie zapobiega kolejnym śmierciom. W domu rządzi matrona rodu, wdowa Greene, zgorzkniała, toksyczna i zwyczajnie przykra i skutecznie utrudnia śledztwo, blokując na przykład dostęp do zabytkowej biblioteki, jak się okazuje, pełnej dzieł kryminologicznych, ale że “należy do plutokracji”, to trzeba się z nią zawsze zgadzać. Wszyscy są flegmatyczni i niespecjalnie błyskotliwi (poza mordercą), przewracałam oczami przy kolejnym opisie typu “usłyszał strzał, wstał z łóżka, założył ranne pantofle, szlafrok i dopiero wtedy poszedł poszukać źródła hałasu”.

Inne z tej serii.

#105 / #23

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek grudnia 5, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, kryminal, panowie, z-jamnikiem - Skomentuj


Bruno Miecugow - Morderstwo w Arce Noego

Dwie zmyłki - rzecz nie ma nic wspólnego z Biblią, a mimo pochodzenia autora i serii, nie jest to kryminał osadzony w PRL-u, a klasyka w stylu angielskim. Terry Blain, samodzielny i nieco niesztampowy pracownik agencji detektywistycznej zamiast na urlop (łowienie łososi w Szkocji) dostaje zadanie ochrony Toma Devera, znanego przedsiębiorcy, na którego życie ktoś kilkukrotnie nastawał. Żeby zminimalizować zagrożenie, Dever zabiera detektywa i grupę znajomych na odciętą od świata wyspę, zwaną Arką Noego; przyjeżdża on, jego zaufana sekretarka, bratanek, doktor rodzinny i współpracujący z nim naukowiec wraz z małżonką. Na wyspę dociera też niespodziewanie młoda wychowanka Devera, której nikt się nie spodziewał. Mimo wszelkich zabezpieczeń trup pada szybko, ale niespodziewanie nie jest to milioner, a jego sekretarka. Niedługo potem znika doktor oraz ciało pierwszej ofiary, a łącze telefoniczne zostaje przerwane, więc nie można poprosić o wsparcie z lądu. Blain musi wyjaśnić, kto jest mordercą, zanim będzie za późno.

To bardzo uczciwa zagadka, nawet dość oczywista, domyśliłam się fabularnego twistu dość szybko. Lubię, jak rzecz dzieje się w zamkniętym miejscu, z ograniczoną liczbą uczestników i nie ma żadnych cudów, tylko badanie śladów, poszlak i ludzkich motywacji. Dever, na którego życie się ktoś zasadza, jest osobą niespecjalnie sympatyczną, dziś powiedzielibyśmy, że to atencjusz i pracoholik, który uważa, że jest najważniejszy, sen jest dla słabszych, a że przy okazji jego agresywnego procesu inwestycyjnego zamknięto jakąś elektrownię w Brazylii, trudno. Autor przemyca trochę szydery z kobiet, co są plotkarkami, histeryczkami i podrywaczkami/łowczyniami posagów. Nie to, co mężczyźni.

inne z tej serii.

#104 / #22

Napisane przez Zuzanka w dniu środa grudnia 4, 2024

Link permanentny - Tagi: 2024, kryminal, panowie, klub-srebrnego-klucza - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Skomentuj


Dick Francis - Zasłona dymna

Edward Lincoln, znany aktor filmów akcji, bożyszcze tłumów, prywatnie jest spokojnym, rodzinnym człowiekiem - ukochana żona, dwóch nadzwyczaj aktywnych synów i córka z problemami rozwojowymi. Nie dziwi więc, że po powrocie ze szczególnie wyczerpujących zdjęć w Hiszpanii, gdzie w dramatycznym upale Evan, reżyser-perfekcjonista, kręcił z nim po raz setny to samo ujęcie człowieka umierającego z pragnienia w samochodzie na pustyni, Linc obiecuje sobie, że do następnego filmu będzie spędzał leniwie czas w rodzinnej Anglii z dziećmi. Tyle że odzywa się do niego jego ukochana ciotka Nereesa, która jest umierająca i chce przed śmiercią uporządkować swoje sprawy. W efekcie Linc leci do Johannesburga, gdzie znajduje się stado koni wyścigowych, odziedziczonych przez Nereesę po siostrze; konie - mimo świetnych warunków - nie wygrywają wyścigów. Na miejscu Linc w ramach utrzymywania incognito wpada w spiralę żądań ze strony dystrybutora filmów, poznaje kilku znajomych siostry Nereesy oraz bratanka jej zmarłego męża i niestety wpada na Evana, który kręci pretensjonalny film o słoniach. Mimo pozornej niewinności wyjazdu, ktoś zaczyna zastawiać na Linka śmiertelne pułapki, a w finale wracamy do rekonstrukcji wspomnianej sceny z ostatniego filmu Linca i Evana, kiedy ktoś na środku safari zostawia go przypiętego bez kropli wody do kierownicy samochodu w upale. Aktor ma do dyspozycji woreczek foliowy i zawartość kieszeni, żeby się uratować oraz wykryć zbrodniarza.

Sama akcja jest naprawdę wciągająca, to bardziej thriller niż kryminał, podejrzani są wszyscy. Co jednak najciekawsze, to lokalizacja - rzecz się dzieje w latach 70. w RPA. Linc kręci się w środowiskach elity, ale na obrzeżach jego pola widzenia pojawiają się “zawsze uśmiechnięci” czarni w rolach podrzędnych (jeden się nie uśmiecha na widok białego pana i jest to ewenement). Dystrybutor usiłuje podstępem namówić go na nagranie wypowiedzi popierającej apartheid, a piękna modelka wyjaśnia mu, że to wszystko w celu poprawy życia czarnych, którym jest lepiej, jeśli mają oddzielne strefy, szkoły i w ogóle się nie mieszają z białymi.

Inne z tej serii, inne tego autora:

#102 / #21

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek grudnia 2, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, kryminal, panowie, z-jamnikiem - Skomentuj


Isaac Asimov - Powiew śmierci

Brade jest wykładowcą chemii na uniwersytecie, zrobił doktorat, jest sumienny i pracowity, ale nie ma specjalnych ambicji, od lat czeka tylko na wymarzoną asystenturę, co oznacza stabilizację, bo teraz co roku czeka na przedłużenie kontraktu. Kiedy w pracowni znajduje zwłoki jednego ze swoich studentów, Neufelda, przede wszystkim martwi się, jak to wpłynie na jego notowania na uczelnianej giełdzie. Dopiero druga myśl to podejrzane okoliczności - doktorant, który zginął w trakcie prostego eksperymentu, bo pomylił nieszkodliwą substancję z trującą - dają mu do myślenia, czy było to samobójstwo, czy jednak morderstwo. Policjant przydzielony do sprawy nie wydaje się zbyt inteligentny (oczywiście do czasu), więc Brade sam zaczyna śledztwo z obawy, że wina spadnie na niego.

I jak sam kryminał jest całkiem zgrabny, w starym stylu samotnego detektywa broniącego swojego dobrego imienia i podejrzewanego przez policję, dodatkowo ze zjadliwą obserwacją środowisk akademickich, tak ma parę wad. Asimov rozepchał książkę sporą porcją podręcznika chemii, czasem nie związaną z akcją, więc czasem trochę nuda. Ale znacznie gorsze są wstawki obyczajowe, zwłaszcza dotyczące studentek. Kobiety są oceniane tylko za wygląd, komentowana jest ich atrakcyjność, potencjalne kompleksy (które oczywiście dziewczyna musi mieć, bo ma nadmierny zarost na twarzy) i… waga: np. z kłótni w pierogarni Brade wyciąga wniosek, że Neufeld dbał o swoją narzeczoną, bo chciał ograniczyć jej jedzenie, żeby nie przytyła do ślubu (sic!). Zapewne znak czasów, ale nawet w wikipedii stoi, że “Asimov w pewnym stopniu kultywował swój obraz jako sympatycznego rozpustnika” oraz - już w wersji angielskiej - zdarzało mu się obmacywać fanki na konwentach. Nowe, nie znałam.

Inne tego autora, inne z tej serii.

#101 / #20

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota listopada 30, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, kryminal, panowie, z-jamnikiem - Skomentuj