Więcej o
czechy
[12-13.02.2024]
Poprzednim razem obiecałam sobie, że w libereckim aquaparku Babylon zobaczę wreszcie tę zachwalaną replikę bramy Angkor Wat, która podobno pcha się każdemu pod oczy. I co? Nie zobaczyłam, chyba jestem jakoś wybrakowana. Lepiej, spędziłam urocze dwie godziny w aquaparku, nie robiąc w nim żadnego zdjęcia, tylko mocząc się w ciepłej wodzie i okazjonalnie zjeżdżając na drugiej co do wielkości zjeżdżalni. Wyszłam tuż przed pokazem laserów o 20:30, bo przecież.
Kilka zdjęć zrobiłam w pobliskim centrum nauki i rozrywki IQLandia, poprzednio zignorowanym, bo w 2021 trzeba było w maseczkach. To też zdecydowanie miejsce na kolejny raz, tylko przemknęliśmy się przez część atrakcji - ogromne bańki mydlane, wirówka poruszająca się w każdej płaszczyźnie, model 1:1 lądownika Sojuz (w środku podśmiarduje i bynajmniej nie ma za dużo miejsca, nawet dla mnie), złudzenia optyczne, światełka, obraz, dźwięk i niestety tłum ludzi, w tym ludzi mikrych rozmiarów, ale o potężnych walorach wokalnych. Trafiliśmy na czeskie ferie, a jak doniósł M., który był tam tydzień później, było jeszcze gorzej, bo do samego wejścia czekał prawie godzinę, albowiem wtedy były już ferie czeskie i niemieckie (nie licząc tych polskich). Przy kompleksie jest parking, ale do niego była również kolejka, krążyliśmy więc jak sępy, odbijając się od kolejnych miejsc, opłacanych stertą monet w automacie, aż wpadłam na pomysł, żeby rozmienić banknot w sklepie z artykułami metalowymi (sic!). Pro-tip na przyszłość - można sprawnie zapłacić przez stronę https://parking.liberec.cz/en (samo rozpoznaje lokalizację albo można podać numer najbliższego parkomatu). W okolicy jest też jeden z najwyższych budynków w Libercu, urząd miasta, gdzie - niestety tylko latem - jest taras widokowy i najdłuższa w Czechach winda typu paternoster. Do zobaczenia się tam z Paniami w 2025.




Adresy:
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday March 9, 2024
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
czechy, liberec
- Skomentuj
[14.02.2024]
Na ulicy Masarykovej - na którą już po raz kolejny się zasadzam, żeby przejść ją wzdłuż i zaglębić w boczne uliczki - już wcześniej bywałam, poprzednio w Muzeum Regionalnym, które znajduje się dokładnie po przekątnej skrzyżowania. Nie ukrywam, że mniej od ekspozycji ciągnęła mnie architektura i wieża widokowa, a jak się przy bliższym spojrzeniu okazało, ponad 30-metrowa szklana drabina. W środku okazało się, że nie dość, że cena jest z moich ulubionych - “co łaska”, płatny tylko wstęp na wieżę, to jeszcze ma eklektyczny i całkiem ciekawy zbiór eksponatów. Zaczęło się nieco dramatycznie - nastolatce odlepiła się podeszwa w bucie, na szczęście w samochodzie była druga para, a tuż po wejściu uderzyła fala dźwięku, bo w hallu miał próbę skądinąd niezły zespół rockowy, ale było tak dramatycznie głośno, że nie było słychać nawet własnych myśli (oczywiście, że jestem stara i mam za złe). Potem już było tylko lepiej - sztuka użytkowa z biżuterią, lokalnym szkłem i plakatami, automatofony, których można używać! (nb. uruchomienie takiej ulicznej pozytywki wcale nie jest takie trywialne i trzeba się korbą dobrze namachać, żeby sensownie grała), wystawki z wypchanymi zwierzętami w ich naturalnym środowisku, pozostałości po okresie okupacji - w okolicy mieściły się niewielkie obozy koncentracyjne, czy po czasach austro-węgierskich, galeria fotografii, wystawa współczesnych obrazów czy zautomatyzowana szopka z mnóstwem figurek. Na dziedzińcu "Sublima", która w 2021 stała przed ratuszem. No i wieża, niestety bez windy, ale z prezentacją o czeskim szkle wyświetlaną na ścianach, niestety po czesku i szklaną, 38-metrową drabiną w duszy klatki schodowej. Na górze widoki na całe miasto, widać Jested . Z filmu reklamowego sądząc, udało mi się pominąć bibliotekę, ubolewam. Pro-tip - warto zacząć od poziomu -1, bo szatnia. Jest dostępna papierowa ulotka z mapą po polsku.
Adres: The North Bohemian Museum, Masarykova 11.


















GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday March 2, 2024
Link permanentny -
Tagi:
sztuka, czechy, liberec, muzeum -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+
- Komentarzy: 2
[13.02.2024]
Usłyszałam gdzieś, że każde wejście na Ještěd to jak pierwszy raz, bo za każdym razem jest inaczej. Byłam latem, byłam jesienią, to był pierwszy raz zimą. Wprawdzie internet obiecywał, że kolejka jeździ raz na godzinę, ale na miejscu okazało się, że od przerwy konserwacyjnej jesienią nie jeździ do odwołania. Da się więc wejść piechotą, jakieś 3 godziny pod górę albo wjechać jak sołtys samochodem do górnego parkingu (Parkoviště Ještědka), a potem przejść jakieś 800 metrów asfaltową, nawet niespecjalnie śliską drogą. Dla mnie urocza przechadzka, dla nastolatki najgorszy dzień w życiu (... jak dotychczas *demoniczny śmiech*), na szczęście coca-cola i porcja frytek z hotelowej jadłodajni ją cudownie naprawiła. Był śnieg, okiść, przepięknie błękitne niebo, słońce grzało przez szyby, na zewnątrz było umiarkowanie zimno i raczej tylko w cieniu. Nie mam dość, chcę wrócić, nie wykluczam wreszcie przenocowania w hotelu.


















GALERIA ZDJĘĆ, również z listopada 2021 i sierpnia 2021.
Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday February 18, 2024
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
czechy, liberec, jested
- Skomentuj
[29.04-3.05]
Zatrzymuję się na chwilę. Przy wiadukcie, przy maleńkim cmentarzu pośrodku niczego, przy pałacyku czy ukradkiem na rondzie, bo akurat nic nie jedzie. A czasem nawet bez zatrzymywania się.
Lewin Kłodzki
Szczytna / Rýbrcoul – duch hor
Kamieniec
Gdzieś w drodze, ale ładna stacja
Hřbitov Chvalkovice
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday July 2, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
czechy, kudowa-zdroj, polska, chvalkovice, lewin-klodzki, kamieniec
- Komentarzy: 2
[3.05.2023]
Moim pierwszym w ogóle wyjazdem zagranicznym były kolonie w Czecho-Słowacji (tak, łatwo sprawdzić, ile to lat temu). Dostałam paszport, w którym dumnie acz niespecjalnie błyskotliwie wpisałam sobie w znakach szczególnych “DZIECKO”, co budziło dużo radości na granicach, kiedy przekraczałam je na ten paszport już jako dorosła. Tak, były czasy, że sprawdzano paszporty na wszystkich granicach. Ale weszłam w dygresję, celem moim było wspomnienie, że w ogrodzie zoologicznym w Dvůr Králové (Dvurze Kralovem?!) już miałam okazję być, aczkolwiek niewiele - poza faktem, że byłam - pamiętam. Trafiliśmy na moment, że najbardziej znana część - safari, gdzie się jedzie wśród zwierzyny hasającej luzem, również wśród dużych kotowatych - była akurat zamknięta, ale samo zoo wynagradza. Dość duże, nieco mniejsze od poznańskiego Nowego Zoo, sporo zwierząt, dobrze przygotowana infrastruktura, akwaria, wybiegi i kwiaty, bardzo przyjemne. Najwięcej czasu spędziłam z nastolatką przy pingwinach, bo skojarzenia z “Pingwinami z Madagaskaru” zawsze żywe, oraz przy gepardach, którym ktoś złośliwie za sąsiedztwo dał borsuka, chodzącego w kółko ewidentnie złośliwie na wysokich łapach, czym niepomiernie koteczki irytował.
GALERIA ZDJĘĆ
Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday June 13, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
czechy, ogrod-zoologiczny, dvur-kralove
- Skomentuj