Więcej o
                                    czechy
                            
                                                                            
                    
                
                
                                [14.02.2024]
Na ulicy Masarykovej - na którą już po raz kolejny się zasadzam, żeby przejść ją wzdłuż i zaglębić w boczne uliczki - już wcześniej bywałam, poprzednio w Muzeum Regionalnym, które znajduje się dokładnie po przekątnej skrzyżowania. Nie ukrywam, że mniej od ekspozycji ciągnęła mnie architektura i wieża widokowa, a jak się przy bliższym spojrzeniu okazało, ponad 30-metrowa szklana drabina. W środku okazało się, że nie dość, że cena jest z moich ulubionych - “co łaska”, płatny tylko wstęp na wieżę, to jeszcze ma eklektyczny i całkiem ciekawy zbiór eksponatów. Zaczęło się nieco dramatycznie - nastolatce odlepiła się podeszwa w bucie, na szczęście w samochodzie była druga para, a tuż po wejściu uderzyła fala dźwięku, bo w hallu miał próbę skądinąd niezły zespół rockowy, ale było tak dramatycznie głośno, że nie było słychać nawet własnych myśli (oczywiście, że jestem stara i mam za złe). Potem już było tylko lepiej - sztuka użytkowa z biżuterią, lokalnym szkłem i plakatami, automatofony, których można używać! (nb. uruchomienie takiej ulicznej pozytywki wcale nie jest takie trywialne i trzeba się korbą dobrze namachać, żeby sensownie grała), wystawki z wypchanymi zwierzętami w ich naturalnym środowisku, pozostałości po okresie okupacji - w okolicy mieściły się niewielkie obozy koncentracyjne, czy po czasach austro-węgierskich, galeria fotografii, wystawa współczesnych obrazów czy zautomatyzowana szopka z mnóstwem figurek. Na dziedzińcu "Sublima", która w 2021 stała przed ratuszem. No i wieża, niestety bez windy, ale z prezentacją o czeskim szkle wyświetlaną na ścianach, niestety po czesku i szklaną, 38-metrową drabiną w duszy klatki schodowej. Na górze widoki na całe miasto, widać Jested . Z filmu reklamowego sądząc, udało mi się pominąć bibliotekę, ubolewam. Pro-tip - warto zacząć od poziomu -1, bo szatnia. Jest dostępna papierowa ulotka z mapą po polsku.
 
Adres: The North Bohemian Museum, Masarykova 11.


















 
GALERIA ZDJĘĆ.
 
                
        Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday March  2, 2024
    Link permanentny -
                    
                    Tagi:
                
                    sztuka,                     czechy,                     liberec,                     muzeum                 -             
                    Kategorie:
                
                    Listy spod róży,                     Fotografia+                    
            - Komentarzy: 2
            
                            
            
                    
                
                
                                [13.02.2024]
Usłyszałam gdzieś, że każde wejście na Ještěd to jak pierwszy raz, bo za każdym razem jest inaczej. Byłam latem, byłam jesienią, to był pierwszy raz zimą. Wprawdzie internet obiecywał, że kolejka jeździ raz na godzinę, ale na miejscu okazało się, że od przerwy konserwacyjnej jesienią nie jeździ do odwołania. Da się więc wejść piechotą, jakieś 3 godziny pod górę albo wjechać jak sołtys samochodem do górnego parkingu (Parkoviště Ještědka), a potem przejść jakieś 800 metrów asfaltową, nawet niespecjalnie śliską drogą. Dla mnie urocza przechadzka, dla nastolatki najgorszy dzień w życiu (... jak dotychczas *demoniczny śmiech*), na szczęście coca-cola i porcja frytek z hotelowej jadłodajni ją cudownie naprawiła. Był śnieg, okiść, przepięknie błękitne niebo, słońce grzało przez szyby, na zewnątrz było umiarkowanie zimno i raczej tylko w cieniu. Nie mam dość, chcę wrócić, nie wykluczam wreszcie przenocowania w hotelu. 


















 
GALERIA ZDJĘĆ, również z listopada 2021 i sierpnia 2021.
 
                
        Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday February 18, 2024
    Link permanentny -
                    
                    Kategorie:
                
                    Listy spod róży,                     Fotografia+                 -             
                    Tagi:
                
                    czechy,                     liberec,                     jested                    
            - Skomentuj
            
                            
            
                    
                
                
                                [29.04-3.05]
Zatrzymuję się na chwilę. Przy wiadukcie, przy maleńkim cmentarzu pośrodku niczego, przy pałacyku czy ukradkiem na rondzie, bo akurat nic nie jedzie. A czasem nawet bez zatrzymywania się. 
 Lewin Kłodzki
Lewin Kłodzki
 
 Szczytna / Rýbrcoul – duch hor
Szczytna / Rýbrcoul – duch hor
 Kamieniec
Kamieniec Gdzieś w drodze, ale ładna stacja
Gdzieś w drodze, ale ładna stacja Hřbitov Chvalkovice
Hřbitov Chvalkovice
 
 GALERIA ZDJĘĆ.
 
                
        Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday July  2, 2023
    Link permanentny -
                    
                    Kategorie:
                
                    Listy spod róży,                     Fotografia+                 -             
                    Tagi:
                
                    czechy,                     kudowa-zdroj,                     polska,                     chvalkovice,                     lewin-klodzki,                     kamieniec                    
            - Komentarzy: 2
            
                            
            
                    
                
                
                                [3.05.2023]
Moim pierwszym w ogóle wyjazdem zagranicznym były kolonie w Czecho-Słowacji (tak, łatwo sprawdzić, ile to lat temu). Dostałam paszport, w którym dumnie acz niespecjalnie błyskotliwie wpisałam sobie w znakach szczególnych “DZIECKO”, co budziło dużo radości na granicach, kiedy przekraczałam je na ten paszport już jako dorosła. Tak, były czasy, że sprawdzano paszporty na wszystkich granicach. Ale weszłam w dygresję, celem moim było wspomnienie, że w ogrodzie zoologicznym w Dvůr Králové (Dvurze Kralovem?!) już miałam okazję być, aczkolwiek niewiele - poza faktem, że byłam - pamiętam. Trafiliśmy na moment, że najbardziej znana część - safari, gdzie się jedzie wśród zwierzyny hasającej luzem, również wśród dużych kotowatych - była akurat zamknięta, ale samo zoo wynagradza. Dość duże, nieco mniejsze od poznańskiego Nowego Zoo, sporo zwierząt, dobrze przygotowana infrastruktura, akwaria, wybiegi i kwiaty, bardzo przyjemne. Najwięcej czasu spędziłam z nastolatką przy pingwinach, bo skojarzenia z “Pingwinami z Madagaskaru” zawsze żywe, oraz przy gepardach, którym ktoś złośliwie za sąsiedztwo dał borsuka, chodzącego w kółko ewidentnie złośliwie na wysokich łapach, czym niepomiernie koteczki irytował. 
 
 
 
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
GALERIA ZDJĘĆ
 
                
        Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday June 13, 2023
    Link permanentny -
                    
                    Kategorie:
                
                    Listy spod róży,                     Fotografia+                 -             
                    Tagi:
                
                    czechy,                     ogrod-zoologiczny,                     dvur-kralove                    
            - Skomentuj
            
                            
            
                    
                
                
                                [2.05.2023]
Zawsze chciałam mieszkać w miasteczku z zamkiem. Wybierając jakieś wakacyjną destynację oczywiście zaczynam od szukania zamków i pałaców w okolicy, a mieszkając w Kudowie dostaje się takich przybytków jak naplute. Náchod jest tuż za miedzą i poza supermarketem Albert (wolę Billę, ale i Albert nie jest zły) nad miastem, na wzgórzu, można do zamku. Ponieważ zamek na sporym wzniesieniu, można do niego po setkach schodów z miasteczka, można też autem na (płatny, aktualnie 50 koron) parking. Akurat padało oraz rodzina miała obiecane indyjskie jedzenie, więc odpowiedź była jakby oczywista i znacznie mniej kosych spojrzeń padło pod moim adresem. Zamek można zwiedzać dwoma różnymi trasami, w różnych godzinach, ja wybrałam zwiedzanie za czasów rodziny Piccolomini, której założyciel był prawdziwym XVII-wiecznym Europejczykiem - Florentczyk, hiszpański żołnierz, wymuszał haracze na Pomorzu, walczył dla cesarza Austrii, a zamek dostał za zabicie swojego ówczesnego czeskiego szefa, Wallensteina (co nie było trudne, bo tenże umierał na powikłania po syfilisie). Zwiedzanie jest tylko z przewodnikiem po czesku, ale Polacy dostają wydruki z opisami, a skoro cała grupa okazała się być z Polski, przewodniczka nie przeszkadzała. Wnętrza są umeblowane i ozdobione tak bardziej na bogato, złoto a skromnie. Bilety można kupić online (niestety ten kawałek po polsku nie działa), bo - zwłaszcza jak jest dużo chętnych - ma się pierwszeństwo. Można też wejść na wieżę, ale że zwiedzaliśmy zamek ostatnią turą o 16:30, to już nie było można; trochę foch, ale i z murów były ładne widoki. W zamkowej fosie jest wybieg dla dwóch niedźwiedzi, uratowanych z cyrku, ale były chyba doskonale zakamuflowane, bo się nie pokazały (foch ponownie). Podsumowując - następnym razem chcę na ryneczek, schodami na górę, na wieżę, drugą trasą po zamku i żeby niedźwiedzie pokazały puchate kupry.
Adresy:
- Love Curry - restauracja indyjska, Němcové 858
- Zamek Náchod - Zámek 1282
- hipermarket Albert - Polská 105












 
GALERIA ZDJĘĆ.
                
        Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday May 20, 2023
    Link permanentny -
                    
                    Kategorie:
                
                    Listy spod róży,                     Fotografia+                 -             
                    Tagi:
                
                    czechy,                     nachod,                     sztuka                    
            - Komentarzy: 2