Więcej o
                                    czechy
                            
                                                                            
                    
                
                
                                [5.07.2025]
W okolicach Liberca zamków jak naplute, można więc przy okazji podjechać kawałek w plener na spacer. Kilka odwiedziłam poprzednio - Valdštejn i Svijany,  Trosky,  Hrubą Skále i  Sychrov, bardzo mi się podobało. Zaplanowałam sobie i teraz leniwą wycieczkę przez trzy zamki, piękny dzień, podjedziemy autem, obejrzymy, wypijemy kawę czy coś zimnego, little did I know. Otóż zamki mają to do siebie, powinnam była o tym pamiętać, że zwykle wznoszone były na górach, a dodatkowo raczej nie planowano ich z myślą, że ktoś będzie wjeżdżał samochodem. Tak, do każdego poza zamkiem Vartenberk trzeba się było mozolnie wspinać, czy to ścieżką obok skały, czy to przez lasek, a obiecujące znaki “tylko 500 m!” cieszą tylko przez pierwsze 10 minut. Bo pod górę. Oczywiście, jak się już człowiek wskrobie i podreperuje nadwątlone siły, to widoki przepiękne, zwłaszcza jak się jeszcze wespnie na wieżę widokową. Tyle że już w drugim zamku mi się nie chciało, poprzestałam na widokach z murów.
Do zamku Grabštejn idzie się serpentynami wąskich ścieżek wzdłuż skalnego zbocza, patrząc z zazdrością na zamkniętą bramę, którą można by wjechać autem jak sołtys. Złachana nastolatka odmówiła zarówno zwiedzania, jak i wejścia na wieżę widokową, pozostając z ciastkiem i colą na dziedzińcu. Wieża ma widoki na medal i nawet nie tak wysoko trzeba się wspinać. Bilety w kasie można kartą, ale spożywkę gotówką. Następnym razem chętnie przejdę trasę “Skarby Grabštejnu”, wygląda obiecująco.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Zamek Lemberk również mieści się na wzgórzu, ale dla odmiany idzie się przez lasek łagodną drogą pod górę. Tu również można coś zjeść - ciasta i lody, albo się odświeżyć zimnym napojem. Można też zwiedzać i wejść na wieżę, toaleta w cenie. 
 
   
   
   
   
   
 
Wreszcie zamek Vartenberk, gdzie można spokojnie podjechać autem, ale - haha - czynny do 15 i tylko w weekendy. Przespacerowałam się dookoła i rzuciłam okiem na nietypowe, a raczej typowe dla Czech, figury świętych. Trzeba mieć fantazję, żeby trzymać na placyku świętego Sebastiana, malowniczo najeżonego strzałami, naprawdę. 
  
 
   
 
Adresy:
GALERIA ZDJĘĆ.
 
                
        Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday July 30, 2025
    Link permanentny -
                    
                    Kategorie:
                
                    Listy spod róży,                     Fotografia+                 -             
                    Tagi:
                
                    czechy,                     liberec                    
            - Komentarzy: 1
            
                            
            
                    
                
                
                                [3-6.07.2025]
Czemu znowu Liberec? Bo lubię i jednej strony zaczynam się w nim czuć zadomowiona, z drugiej jeszcze nie mam poczucia, że już wszystko widziałam. No i blisko. Poza klasyką - rynek, znane i nowe miejsca, gdzie można dobrze zjeść i oczywiście, o czym niebawem, Ta Góra - miałam tym razem przygodę. Zjedliśmy śniadanie, wyszliśmy z ratusza, nastolatka dokonała rajdu na sklepik azjatycki, bo są napoje w puszkach, których nie ma w Poznaniu i tu okazało się, że nie można płacić kartą, bo nie ma prądu. Ok, jestem przygotowana, mam korony jeszcze z ubiegłorocznej Pragi. Grubo zaczęło się już robić w CH Plaza, gdzie prądu również nie było, więc nie że w jednym sklepiku, ale wszędzie. Wyjechaliśmy z parkingu bez płacenia, udaliśmy się do Muzeum Techniki, gdzie - zgadliście - też nie było prądu, bo trafiliśmy na blackout, który odciął pół Czech. Wróciliśmy na sjestę, bo bez prądu nie ma nic - sklepów, restauracji, zwiedzania; na szczęście jedna z zalet apartamentu - e-zamki - działały, bo bez tego bieda. Zasilanie wróciło po chyba trzech godzinach, cieszyłam się, że nie utknęłam w pociągu, windzie, na lotnisku, w samolocie czy w odwiedzonym wieczorem kompleksie basenów Babylon, które mieści się na poziomie -2, więc jak nie mają chociaż generatora awaryjnego, mogło być wesoło inaczej. 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Adresy:
Restaurace Plzeňka - Duli - Moskevská 13, kuchnia czeska, pyszny kapuśniak
Mountain - Felberova 15/13, Indická a Nepálská Restaurace 
saber - nám. Malé 292, śniadania
MASA BUKA - Nikosova řecká taverna, Sokolská 168
VITA Café Bistro - Zhořelecká 414/19, śniadania
Wink Café - Tržní náměstí 876/11, śniadania
GALERIA ZDJĘĆ i zima 2024, jesień 2021, lato 2021 okolice rynku i Masarykova.
                
        Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday July 26, 2025
    Link permanentny -
                    
                    Kategorie:
                
                    Listy spod róży,                     Fotografia+                 -             
                    Tagi:
                
                    czechy,                     liberec                    
            - Skomentuj
            
                            
            
                    
                
                
                                [3-6.07.2025]
Najpierw trzeba iść do Biura Informacji Turystycznej i kupić wejściówki, niedrogo, tylko trzeba wycelować, bo zwiedzanie jest w krótkim oknie i tylko o każdej pełnej godzinie; tam też można się dowiedzieć, że ze zwiedzania tylko klatka schodowa i wieża, bo w głównej sali odbywają się svadby i turyści mają nie przeszkadzać. Trochę szkoda, bo podobno sala występowała w wielu filmach i robi wrażenie (oraz bywali tam Masaryk czy Hitler). Ale cały XIX-wieczny ratusz robi wrażenie, więc nie czułam się jakoś specjalnie poszkodowana. Witraże, marmury, schody, rzeźbione poręcze - wszystko na bogato, po czym wchodzi się na strych, a tam jak w stodole - drewno i wewnętrzne rynny. Trochę przypomina mi to estetykę budynku rektoratu Politechniki Poznańskiej, gdzie na parterze marmury, a na 5. piętrze, gdzie się odbierało dyplomy, to już tylko linoleum i olejne lamperie w kolorze brudnego beżu. Na wieżę idzie się wąskimi schodkami, nie na samą górę na wysokość 65 metrów, ale i tak widać całe miasto. B. zadowolona. Anegdotka - oryginalnie na czubku wieży był rycerz, socjaliści zamienili go na czerwoną  gwiazdę (można oglądać w Muzeum Północnoczeskim), potem pojawił się królewski lew, a ostatecznie wrócił oryginalny rycerz. 












 
GALERIA ZDJĘĆ.
 
                
        Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday July 19, 2025
    Link permanentny -
                    
                    Kategorie:
                
                    Listy spod róży,                     Fotografia+                 -             
                    Tagi:
                
                    czechy,                     liberec                    
            - Skomentuj
            
                            
            
                    
                
                
                                [6.07.2025]
Tak, wróciłam do Liberca, ale zanim będzie o Libercu, opowiem o tym, co Czechy mają miłego, czyli o mikromiejscach. Stany mają Wielki Kanion, Australia Uluru, Irlandia Giant’s Causeway, a pod Libercem, zaraz obok Kamenickego Šenova, można się wspiąć na kilkudziesięciometrową górkę, coś w stylu górki, na jaką się wspinało za dzieciaka w okolicznym parku i wydawało się, że hoho, mały człowiek na szczycie świata. Ale Panská skála mimo niepozornych rozmiarów to kawał geologicznej historii, bo to bazaltowe skały, które 30 milionów lat temu znajdowały się kilkadziesiąt kilometrów pod ziemią i przez to lawa ukształtowała się w nietypowe, pięciokątne wąskie słupy. Obdarzone dobrą pamięcią czytelniczki mogą pamiętać, że podjęłam już próbę wejścia na skałę, ale ongiś była mgła i nie było nic widać. Teraz widoczność na kilometry, wspinaczka emocjonująca, ale bez przygód, weszłam bez tlenu, nie mam selfie ze szczytu, ale możecie sobie mnie tam wyobrazić. Parking płatny, ale darmowe toalety, można też zaparkować darmo w wioseczce za górką. 








 
GALERIA ZDJĘĆ.
 
                
        Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday July 10, 2025
    Link permanentny -
                    
                    Kategorie:
                
                    Listy spod róży,                     Fotografia+                 -             
                    Tagi:
                
                    czechy,                     liberec                    
            - Skomentuj
            
                            
            
                    
                
                
                                [22.05.2024]
W praskiej Dzielnicy Żydowskiej misja niby jest prosta - wejść do 7 budynków, zgromadzonych w kilku sąsiadujących kwartałach, przechodząc przez zabytkowy cmentarz. Niewyczerpujące, nie trzeba schodzić pół miasta, ale jak nie wyszło mi kilka lat temu, tak nie wyszło i tym razem. Przeszłam z młodzieżą przez synagogę Pinkasa, gdzie oczywiście oczy mi się podejrzanie zwilżyły, gdy czytałam kilkadziesiąt z tysięcy nazwisk pomordowanych czeskich i morawskich Żydów, ciekawą architektonicznie synagogę Klausa, cmentarz mimo padającego drobnego deszczyku, po czym znienacka wyskoczyło kilka sklepików z pamiątkami i lodziarnia, więc już było po zwiedzaniu. Nieco oporną grupę zaciągnęłam jeszcze do najpiękniejszej synagogi Hiszpańskiej, która - a wiem, co mówię - wygląda bardziej na bogato niż mauretańskie kawałki Alhambry (o czym niebawem). Kiedyś zobaczę pozostałe. 
 
 
 
 
 
 
  
  
   
 
  
  
 
 
  
 
 
 
  
  
GALERIA ZDJĘĆ i poprzednia wizyta w 2017.
                
        Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday July 30, 2024
    Link permanentny -
                    
                    Kategorie:
                
                    Listy spod róży,                     Fotografia+                 -             
                    Tagi:
                
                    czechy,                     praga,                     cmentarz                    
            - Skomentuj
            
                            
            
                    
                
                
                                [21-23.05.2024]
Wąskie uliczki, sklepiki, mnóstwo turystycznych knajpek, muzea - Mala Strana to dzielnica, którą najlepiej zwiedzać piechotą. Na Ścianie Lennona poza mnóstwem tagów pojawił lokalny poznański folklor - Pan Peryskop. Miminki na Kampie wyświecone w niektórych miejscach, a do listy miejsc na następny raz dopisałam sobie Galerię Sztuki Współczesnej, podobnie jak Pałac Wallensteina. Spacer najwęższą uliczką, nieudana wizyta w muzeum Kafki, wreszcie Sikający Panowie Černego przy muzeum, co nieco wzruszyło piórka niektórych uczestników wycieczki, bo widać gloryfikowanie sikania jednak nie licuje z powagą miasta. 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Do Starego Mesta, co ciekawe, można przejść Mostem Karola w zasadzie bez tłumów. Lody, większe zgromadzenie przy przy Orloju, a na finał mobilna Głowa Franza Kafki pod centrum handlowym. Tuż obok, przy domu handlowym Máj Národní, właśnie powstawała nowa instalacja Černego - motyle mutanty połączone ze Spitfire’ami. Nie zdziwicie się zapewne, że część wycieczki za najbardziej interesujący uznała sklep Flying Tiger Copenhagen? 
 
   
 
 
  
 
GALERIA ZDJĘĆ.
                
        Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday July 20, 2024
    Link permanentny -
                    
                    Kategorie:
                
                    Listy spod róży,                     Fotografia+                 -             
                    Tagi:
                
                    czechy,                     praga,                     sztuka                    
            - Skomentuj