Więcej o
beletrystyka
To skomplikowana formalnie powieść, utkana z poziomych pasów czterech utworów: ponad 80-letnia antykwariuszka Iris, córka właściciela fabryki guzików, żona potentata z ambicjami politycznymi, siostra pisarki, spisuje swoje wspomnienia dla wnuczki, której nie widziała od kilkudziesięciu lat, przeplatając sięgającą początków XX wieku sagę rodzinną swoim współczesnym życiem. Wtręty z gazet, relacjonujące z równą obojętnością samobójstwo siostry Iris, Laury, bale ze szczegółowym opisem bogatych strojów śmietanki towarzyskiej, mieszają się z fragmentami tytułowego "Ślepego zabójcy", skandalicznej książki napisanej przez Laurę i wydanej już po jej śmierci; skandalicznej, bo opisującej tajemne schadzki z lewicowym, wyjętym spod prawa aktywistą, Alexem, który dla swojej kochanki snuje fantastyczną opowieść o mieście na odległej planecie. Początkowo rozbieżne historie zaczynają się łączyć ze sobą, a sielskość dzieciństwa w bogatej rodzinie szybko znika, przygnieciona rzeczywistością - śmiercią matki w przedwczesnym połogu, bankructwem okaleczonego przez 1. wojnę światową ojca, koniecznością poślubienia przez Iris dwukrotnie starszego od niej mężczyzny, żeby kosztem siebie uratować rodzinę.
To historia z zaskoczeniem, bo dopiero pod koniec Iris wyjaśnia przemilczane przez kilkaset stron tajemnice. To jest jej największy problem - milcząca zgoda, z jaką wchodziła w kolejne sytuacje; kiedy wreszcie ryzykuje wszystko, co cenne (i nie chodzi tu o ekskluzywne podróże Queen Mary, spotkania z premierem i drogie futra), żeby uzyskać sprawiedliwość i poczucie sprawstwa, jest już za późno i Iris płaci za to utratą rodziny. Atwood minimalnymi środkami potrafi pokazać okrucieństwo wobec kobiet, przykryte płaszczykiem społecznej akceptacji - bogaty, łaskawy mąż (którego zazdrości Iris wiele mniej szczęśliwych kobiet) i jego elegancka siostra stopniowo niszczą Iris i Laurę. Dodatkowo, co moim zdaniem jest rzadkie, to - szkoda że marginalnie - opowieść o starości, nieuchronnej i niemożliwej do zablokowania utracie siebie: zapominanie słów, problemy z niesprawnymi rękami i nogami (i nieustająca groźba złamania, które może oznaczać niesprawność już do końca) czy wreszcie zależność od innych i ich infantylizujące podejście.
Nie dziwię się, że książka, choć mentalnie osadzona jeszcze w XX wieku, wylądowała na liście 100 najlepszych książek wieku XXI.
Inne tej autorki tutaj.
#74 (ale w trakcie przeczytałam ponownie Żulczyka i coś jeszcze nie wydanego, czym mam się nie chwalić, więc #74-76).
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota listopada 3, 2018
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2018, beletrystyka, kanada, panie
- Skomentuj
Ha! Całe dorosłe życie byłam przekonana, że odbębniłam dostępną klasykę literatury anglosaskiej, a tu niespodzianka. Nie czytałam Wichrowych Wzgórz. I teraz zastanawiam się, czy przez to ominęło mnie nastoletnie wzruszenie, bo lektura w wieku, hm, balzakowskim zmęczyła mnie setnie. Oraz kazała powątpiewać w liczne zachwyty. Absolutnie wszyscy bohaterowie są irytujący, od opisów brudu w Wichrowych Wzgórzach dostaję gęsiej skórki, a wielka miłość między Heathcliffem i Catherine jest, ekhm, nieco przereklamowana. I co chwila ktoś umiera na tajemniczą chorobę.
Pan Lockwood, bliżej nieokreślony bohater marginalny, dzierżawi Drozdowe Gniazdo od niejakiego Heathcliffa, mieszkającego nieopodal w zaniedbanej posiadłości Wichrowe Wzgórza. Przez złą pogodę pozostaje na noc tamże, mimo niechęci gospodarza i niegrzecznej służby. Wygrzebuje z kredensu stare dokumenty i zmyśla historyjkę o kobiecie wołającej zza okna, posługując się poznanymi właśnie personaliami Catherine. Heathcliff wpada w furię, Lockwood decyduje się przedrzeć przez zadymkę do domu, odchorowuje to, a w czasie choroby Ellen Dean, gospodyni Drozdowego Gniazda, a dawniej Wichrowych Wzgórz, wprowadza go w skomplikowaną, ocierającą się o chów wsobny, historię.
Heathcliff został przygarnięty przez właściciela Wichrowych Wzgórz, Earnshawa Seniora. Hindley Earnshaw (syn) znienawidził go od pierwszego wejrzenia, a Catherine (córka), pokochała jak brata. Umarł Earnshaw Senior, Hindley się ożenił, urodził mu się syn Hareton, umarła żona; nagromadzoną złość rozładowywał na Heathcliffie. Po kilkunastu latach, mimo deklarowanych uczuć do Heathcliffa, Catherine przyjęła oświadczyny sąsiada, bogatego i dobrze wychowanego (w przeciwieństwie do Heathcliffa) Edgara Lintona, mieszkającego w Drozdowym Gnieździe. Wściekły Heathcliff zniknął na trzy lata, po czym wrócił bogaty, wygrał od Earnshawa Juniora Wichrowe Wzgórza, ożenił się z zemsty z siostrą Lintona, Isabel, mimo że chemii między nimi nie było. Łatwo się domyślić, że uczucie do Catherine nie wygasło, aczkolwiek się nieco zniuansowało, bo wciąż miłość, ale i nienawiść. Catherine zasadniczo była chętna, bo Edgar był dość nudny, ale WTEM umarła w połogu, pozostawiając córkę o tym samym imieniu. Isabel uciekła od przemocowego męża (w ogóle co kilka kartek ktoś kogoś bije, kimś poniewiera i lży słowami obraźliwymi), w dalekim Londynie urodziła syna o imieniu Linton.
Tu następuje kilkanaście lat przerwy, podczas których różne osoby się spotykają, jeżdżą między posiadłościami, aż wreszcie umiera Isabel, a Edgar musi oddać siostrzeńca znienawidzonemu sąsiadowi. Heathcliff knuje diaboliczny plan - rozkochuje w sobie kuzynów (Catherine i Lintona), po czym wymusza na nich ślub, żeby przejąć Drozdowe Gniazdo. Umiera Edgar, umiera Linton, Catherine smętnie snuje się po Wichrowych Wzgórzach, Lockwood ucieka z posiadłości do Londynu, po czym, kiedy wraca, żeby wypowiedzieć umowę dzierżawy, dowiaduje się, że Heathcliff wpadł w fazę manii i wtem umarł z imieniem Catherine (starszej) na ustach. Catherine (młodsza) uczy pogardzanego wcześniej Haretona (również swojego kuzyna) czytać, a ponieważ Hareton jest całkiem gładki, wygląda na to, że rzecz się na czytaniu nie skończy.
I tak zostałam z nieco zdziwioną miną, bo mam poczucie, że zmarnowałam kilka godzin na złą prozę. Wy już nie musicie.
#73
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 23, 2018
Link permanentny -
Tagi:
2018, beletrystyka, panie -
Kategoria:
Czytam
- Komentarzy: 2
Rozpisana na kilkuset stronach opowieść o perypetiach amerykańskiej rodziny, Waltera - adwokata o zacięciu ekologicznym i jego żony Patty, młodzieżowej gwieździe koszykówki, która po kontuzji została żoną i matką, opiekując się przez kilkanaście lat dziećmi i zajmując domem na prowincji. Narrator wpuszcza czytelnika w ten moment powieści, kiedy wzorcowa rodzina Berglundów zaczyna się rozpadać - wcześniej zawsze uśmiechnięta i unikająca stawania po jakiejkolwiek stronie w sąsiedzkich konfliktach Patty, teraz robi karczemną awanturę sąsiadce. Nawet po tym, jak Beglundowie wynoszą się do Waszyngtonu, okolica huczy od plotek, bo syn Berglundów, Joey, wbrew woli swoich rodziców, przeprowadza się do sąsiadki, z której córką sypia.
Druga odsłona to spisywany w celach terapeutycznych dziennik Patty, w którym pisząca w trzeciej osobie autorka rozpoczyna swoją historię od dorastania w rodzinie, gdzie zawsze była na ostatnim miejscu. Zgwałcona na randce przez syna partnera biznesowego ojca, została przekonana, że dla dobra rodziny nie powinna zgłaszać sprawy na policję, bo zostanie tylko niesmak. Mimo że była nagradzaną koszykarką, najpierw w liceum, potem na studiach, zawsze czuła się gorsza i niewiele warta. Dlatego chyba po części zrezygnowała ze swojej wielkiej życiowej miłości - Richarda, punkowego muzyka, zmieniającego dziewczyny jak rękawiczki, i związała się z Walterem, najlepszym przyjacielem Richarda. Kiedy autorka dochodzi do swojej, opisanej w poprzedniej części, przemiany, diagnozuje, że był to moment, kiedy stwierdziła, że ma dość udawania osoby wystarczająco dobrej.
Kolejne części skupiają się po części na Walterze, który próbując ratować przyrodę i świat przed przeludnieniem (co od zawsze było jego obsesją), wplątuje się w szemrane interesy i wielką politykę oraz romans z piękną, młodą dziewczyną; po części na Joeyu, który - wbrew liberalnym rodzicom wchodzi w konserwatyzm i za wszelką cenę chce zrobić szybkie pieniądze.
Co jest cenne w tej książce, to epicki rozmach w pokazywaniu dramatów w skali mikro - skąd się bierze życiowe zagubienie, dlaczego mimo pozornego szczęścia ciągle marzymy o czymś więcej, co potrafi zniszczyć nasze życie, skąd się bierze smutek spełnionego marzenia. Rodzina Berglundów, na pozór szczęśliwa, pęka w wielu miejscach, jej członkowie redefiniują swoje role - po 20 latach znajdują się w dramatycznie złych miejscach: Patty chce wyrwać się z zaprawianej alkoholem i antydepresantami stagnacji i przeżyć wielką miłość, do Waltera dociera, że jego praca jest zaprzeczeniem ideałów, a dwójka ich dzieci buntuje się przeciwko nim i światu. W skali makro autor obala kolejne mity amerykańskiej propagandy sukcesu, wdając się niestety przy tym w nudne dywagacje na temat polityki amerykańskiej, machinacji związanych z kontraktami wojskowymi (wojna w Iraku) czy stronnictw politycznych. Zbrzydziła mnie też uparcie wstawiana przez autora tematyka fekalna - erotyczne pogawędki kochanków przez telefon, opisujących jakże podniecające spożywanie odchodów czy wstrząsająca (idiotyzmem) rozbudowana historia połknięcia obrączki i wygrzebywania jej z zawartości sedesu.
Mimo kilkuset stron lektury, nie wiem, jak ostatecznie zdefiniował autor tytułową wolność - czy lepsza jest wolność wyzbycia się pragnień i pozostawania z tym, co jest, czy wręcz przeciwnie - niszczenie tego, co się ma, bo gdzieś może czekać więcej swobody. Nie kuszą mnie kolejne powieści Franzena.
Inne tego autora:
#72
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek października 15, 2018
Link permanentny -
Tagi:
beletrystyka, panowie, 2018 -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
Lato 1935, angielska prowincja, upalne lato. Z wizytą do domu rodzinnego ma przyjechać najstarszy syn Leon, student, z kolegą; wszyscy przygotowują się, bo to rzadka okazja, kiedy dorastająca rodzina będzie jeszcze razem. Matka, ofiara częstych migren, ogromnym wysiłkiem zwalcza nadciągającą chorobę, więc 23-letnia Cecilia, starsza córka, zarządza przygotowaniami do uroczystej kolacji. 13-letnia Briony, najmłodsza, chce wystawić na cześć ukochanego brata sztukę, którą sama napisała, ale wszystko idzie nie tak - 15-letnia kuzynka Lola zabiera jej najlepszą rolę, a młodsi bracia Loli, 9-letni bliźniacy, nie są materiałem na aktorów, a do tego albo się biją, albo są karani (np. za zmoczenie łóżka). Zirytowana Briony przypadkiem obserwuje scenę przy fontannie, gdzie Cecilia natyka się niespodziewanie na syna sprzątaczki, Robbiego, pracującego podczas przerwy w nauce jako architekt krajobrazu. Robbie jest protegowanym pana domu, który zasponsorował mu studia na prestiżowej uczelni, co spowodowało dziwną atmosferę między Cecylią a młodzieńcem. W wyniku nieostrożnej przepychanki nadtłukuje się zabytkowy wazon, a odłamki wpadają do fontanny. Cecylia rozbiera się do bielizny i wchodzi do fontanny, pozostawiając Robbiego w osłupieniu. Aby załagodzić sytuację, Robbie pisze list do Cecylii, ale zamiast wersji ostatecznej podaje jej przez Briony list z erotycznym dopiskiem. Zirytowana niepowodzeniem sztuki Briony oczywiście do listu zagląda, a kiedy niebawem natyka się w bibliotece na Cecylię kochającą się z Robbiem, uznaje, że ten ostatni krzywdzi jej siostrę. Leon z przyjacielem docierają do posiadłości, podczas coraz bardziej dramatycznej kolacji znikają bliźniacy, a w trakcie ich poszukiwań Lola zostaje zgwałcona. Mimo że nie rozpoznała napastnika, Briony wskazuje jednak na Robbiego, przez co chłopak zostaje aresztowany.
Sielski, romantyczny początek zupełnie nie przygotowuje na kolejne części - część drugą, rozdzieloną na trzy głosy opowieść o Cecylii, która w 1940 usiłuje się spotkać z wypuszczonym z więzienia i wcielonym od razu do armii Robbiem; o Robbiem, usiłującym wraz z cofającą się armią wydostać z Dunkierki[1]; wreszcie o samej Briony, która z wiekiem zrozumiała, że oskarżenie Robbiego było zemstą zakochanej w nim dziewczynki, więc w ramach pokuty zostaje pielęgniarką i zajmuje się okaleczonymi przez wojnę mężczyznami (romantycznie rojąc sobie, że trafi na jej oddział lekko ranny Robbie, wybaczy jej, a ona połączy go z siostrą). Część trzecia, dziejąca się w 1990 roku, to swego rodzaju nota odautorska, dodana do całości przez 77-letnią Briony.
Jest to jak najbardziej zasłużenie książka z fabularną zmyłką, niespodziewaną i zmieniającą całą wymowę wcześniej opisanych wydarzeń. Może mi się to rozwiązanie nie podobać, bo ociera się nieco o mohemravr pmjnegrw śpvnal, xvrql manan cvfnexn Oevbal jlwnśavn, żr mzlśyvłn fmpmęśyvjr mnxbńpmravr uvfgbevv fjbwrw fvbfgel v wrw xbpunaxn wnxb mnqbśćhpmlavravr cb xemljqmvr, wnxą vz jlemąqmvłn, ale doceniam jego wymowę.
[1] Przyznam, że ten kawałek mnie zmęczył. Nie lubię książek wojennych, opisujących zabijanie ludzi, rany i ucieczkę przed atakującymi myśliwcami.
#71
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek października 1, 2018
Link permanentny -
Tagi:
2018, beletrystyka, panowie -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
Stoneybridge to sielska, choć raczej uboga wioska w zachodniej Irlandii, której mieszkanka - dwudziestoletnia Chicky - poznaje Amerykanina Waltera i wbrew woli rodziny wyrusza z chłopakiem do Nowego Jorku. Sielanka kończy się po kilku miesiącach, kiedy Walterowi młoda Irlandka się nudzi i się z nią rozstaje. Dumna dziewczyna nie wraca z podkulonym ogonem do rodzinnej wsi, ale zostaje w Nowym Jorku, zatrudnia się jako pomoc w pensjonacie. Co jakiś czas odwiedza Irlandię, snując bajkę o małżeńskim szczęściu, niestety pewnego dnia dzieci jej siostry planują ją odwiedzić i mistyfikacja się wyda. Chicky ogłasza, że jej mąż zginął w wypadku i po odbyciu "żałoby" wraca do Stoneybridge z zaoszczędzonymi na ciężkiej pracy pieniędzmi ("spadkiem po mężu") i kupuje od ekscentrycznej starej panny piękny, choć zapuszczony dom tuż przy klifie. Planuje remont i otwarcie ekskluzywnego pensjonatu. Właściwa akcja książki opisuje przygotowania do otwarcia i pierwszy tydzień działania pensjonatu z perspektywy Chicki, jej siostrzeńca Riggera (którego praca w hotelu ratuje od wykolejenia się po chuligańskich epizodach) i ambitnej siostrzenicy Orli. Pozostałe rozdziały to historie życia 10 gości, którzy spędzili urlop w Kamiennym Domu po jego otwarciu: amerykański gwiazdor filmowy odkrywa, co w jego życiu jest najważniejsze, zgorzkniała staruszka wyjawia swój sekret, małżeństwo lekarzy ciężko doświadczone tragedią w pracy znajduje spokój, przyszłej narzeczonej udaje się znaleźć porozumienie z niesympatyczną teściową (chociaż wolałaby spędzić czas z ukochanym), młody Szwed decyduje się na zmianę drogi życiowej czy wreszcie małżeństwo, które wygrywa nocleg w hotelu zamiast wyprawy do Paryża, o której marzyli.
I jakkolwiek polecam książkę niezmiernie, bo to nadzwyczaj przyjemna i pogodna lektura, tak niestety miejscami osłabia mnie powierzchownością opisywanych wydarzeń. Najsprytniejszym wyjściem z sytuacji, kiedy porzucił kogoś chłopak, jest brnięcie latami w piramidalne kłamstwo ze zmyślaniem historii małżeńskich czy sfingowaniem jego śmierci. Sposobem na krnąbrnego nastolatka, którego poprawczak nie nauczył poszanowania prawa, jest odesłanie na prowincję i zatrudnienie przy remoncie. Wsparciem dla ambitnej dziewczyny, zainteresowanej komputerami i biznesem, jest nauczenie jej gotowania. Trauma przeżyta przez emerytowaną nauczycielkę, kiedy miała 11 lat, usprawiedliwia jej pogardliwe zachowanie wobec otoczenia. Muzyka w irlandzkim pubie budzi w duszy młodego biznesmena bunt przeciw materializmowi (i pracy korporacji ojca), więc po tygodniu w hotelu podejmuje decyzje życiowe, z którymi bujał się latami. Dodatkowo ze względu na to, że historie wszystkich zbiegają się w kulminację w postaci inauguracyjnego tygodnia w Kamiennym Domu, niektóre sytuacje są kilkukrotnie opisywane z różnych punktów widzenia, co nie jest odkrywcze, tylko dość nudne.
Inne tej autorki:
#69
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek września 17, 2018
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2018, beletrystyka, panie
- Skomentuj
Rzecz się dzieje w szpitalu psychiatrycznym w Kobierzynie, gdzie autorka zostaje zawieziona karetką (karetką lepiej niż starą taksówką, większy szacunek wśród współpacjentek). W karcie zapewne zapisano: 28 lat, pacjentka depresyjna, bezczynna, wycofana z relacji towarzyskich, przyjęta do szpitala psychiatrycznego z powodu pogarszania się stanu psychicznego i nadużywania leków. Cechuje ją postępująca apatia, spadek energii z zaleganiem w łóżku, utrata zainteresowań, gorsze skupienie i koncentracja uwagi, unikanie ludzi, płaczliwość z myślami i tendencjami samobójczymi.
Szpital nie okazuje się miejscem, gdzie człowiek zdrowieje, raczej przechowalnią egzemplarzy wybrakowanych, kobiet (i kilku mężczyzn, przyklejonych do oddziału kobiecego z braku miejsca), którzy nie radzą sobie w społeczeństwie. Przypadkowo dobierane leki, lekarze z łapanki, świat marginesu, ale i tak lepiej niż na zewnątrz. "Może ich, ludzi, tam na zewnątrz nie ma? Mam nadzieję, że nie ma. Bo jeżeli na zewnątrz nie ma już ludzi, to mogę wracać choćby zaraz". Mimo niechęci pielęgniarek, więziennej atmosfery, podziału na my (górne piętro, pacjentki zdrowsze) i one (parter, pacjentki bardziej zaburzone), kradzieży i animozji, to wczasy, odpoczynek od przemocy ze strony ojców, wujków, mężów, matek, Kościoła, rachunków, eksmisji i chwilówek, od presji korporacji i własnych nierealistycznych oczekiwań.
Autorka sugeruje, że to książka-pamiętnik, częściowo autobiograficzna, ale może też być świadectwem całych pokoleń pensjonariuszek Kobierzyna. Fantastyczna, refleksyjna lektura. Jedna wada to objętość - w czytniku ok. 100 stron, na których czasem znajduje się akapit tekstu.
#67
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek września 10, 2018
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2018, beletrystyka, panie
- Skomentuj