Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Eduard Petiska - Noce poślubne

Seria opowiadań przeplatanych białymi wierszami o miłości. Zarówno opowiadania, jak i wiersze nie mówią o miłości szczęśliwej, ale o takiej nietakiej. Poza parą staruszków, która spędziła razem szczęśliwe życie, reszcie par się nie układa i po kilku latach życia razem, i zaraz w noc poślubną. Smutne, melancholijne, czasem bardzo czeskie w charakterze.

#37

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 8, 2007

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2007, beletrystyka, opowiadania, panowie - Skomentuj



Nancy Kress - Żebracy nie mają wyboru

Kolejny tom sagi o Bezsennych i Superbezsennych. Następne kilka lat z historii Stanów Zjednoczonych po tym, Bezsenni (zmodyfikowani genetycznie, nie potrzebujący snu i długowieczni) zostali wyrzuceni z Azylu przez Superbezsennych (jeszcze bardziej stunningowanych). Społeczeństwo podzieliło się na dwie warstwy - 10% Wołów, którzy tworzą rządy i pracują, żeby dostarczyć środków do życia i rozrywki pozostałej części ludzkości - 90% Amatorów Życia, stanowiących masę głosującą i spożywającą. Książka wielowątkowa - relacje pochodzą od Diany, agentki służb genetycznych, Dana Arlena, artysty umiejącego manipulować ludźmi i wywoływać sen na jawie i Billy'ego, staruszka żyjącego w jednej ze zautomatyzowanych mieścin Amatorów życia - opowiada o ostatecznej przemianie ludzkości, która od Superbezsennych dostała lek na wszystko - substancję działającą na poziomie komórki, czyszczącą ją ze wszelkich ciał obcych i pozwalającą na żywienie się ziemią i światłem. Zgrabny społeczny sf o przemianach społecznych i braku tolerancji dla szeroko pojętych Innych.

Inne tej autorki tu.

#36

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 8, 2007

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2007, panie, sf-f - Skomentuj


James Herriot - Jeśli tylko potrafiłyby mówić

... czyli przygody weterynarza na angielskiej prowincji chwilę przed II wojną światową. Jeśli ktoś spodziewa się miłych opowieści o zwierzątkach, to się nieco rozczaruje - historyjek jest dużo, ale trudno nazwać je miłymi. Ciężki poród u krowy, operacja świni z umazaniem się woniejącą zawartością jelit, kopanie przez konia, tarzanie się w nieczyszczonej wyściółce stajni czy chlewa, nie wspominając o konieczności usypiania ciężko chorych zwierząt - tego raczej się można spodziewać. W zasadzie jedynym jaśniejszym punktem jest przewijający się wątek rozpieszczonego pekińczyka, który wraz ze swoją panią prowadzi bardzo bogate życie towarzyskie.

Inaczej ma się sprawa z historiami o ludziach - są znacznie pogodniejsze. Herriot podejmuje pracę w malowniczej wsi, pełnej ciekawych ludzi. Pracuje u bałaganiarskiego, ale szarmanckiego weterynarza, nieustannie prowadzącego podjazdową wojnę z równie szarmanckim i bałaganiarskim bratem. Ludzie we wsi są mili, roztargnieni, czasem chamscy, czasem dziękują za to, co weterynarz robi dla ich zwierzęcia, czasem wręcz przeciwnie. Jak kto lubi angielską prowincję - bardzo miłe.

Inne tego autora tu.

#35

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 8, 2007

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2007, beletrystyka, panowie - Komentarzy: 2


Kazimierz Kwaśniewski - Śmierć i Kowalski

Sooo socjalistyczne, czyli ponownie Maciej Słomczyński w prl-owskim sztafażu. Źli malwersanci, zwykle obsadzeni wysoko na stanowiskach, zgarniają nielegalnie kasę, przepisują dom, szklarnię, samochód i dobra ruchome na żonę czy też teściową, a gdy przychodzi przysłowiowa kryska na przysłowiowego Matyska, rozglądają się, jakby to zwiać za zachodnią granicę i poprosić o azyl. W tym celu pomaga im przedsiębiorcze rodzeństwo z kumplem na Wybrzeżu, które obiecuje za niewielką (w stosunku do wielkości majątku oszusta przywłaszczającego sobie socjalistyczne dobro) zakwaterowanie bez paszportu na statku płynącym do krainy dobrobytu. Jak się łatwo domyślić, w tym momencie malwersanci giną. Oczywiście milicja się bardzo nimi przejmuje - nie w kategoriach ogólnoobywatelskich, ale szuka ich w celu wymierzenia sprawiedliwości za dokonane kradzieże. Do czasu, aż ginie jeden z trójmiejskich taksówkarzy.

Nie cierpię wszechwiedzącego narratora zwłaszcza w kryminałach. Tytułowy Kowalski nie spodziewał się, że cudem uniknął śmierci. Śmierć jechała do niego pociągiem. Śmierć czekała na peronie. Śmierć miała zaatakować, gdy nagle... Oczywiście narrator wie o wiele więcej niż lokalna milicja, składająca się z socjalistycznie myślących oficerów z Centrali i cichego, ale nieludzko sprawnego umysłowo lokalnego kapitana, który wszystko sobie po cichutku za pomocą mapy rozwiązuje.

TVP nakręciła w 1963 film na podstawie książki (nie jestem pewna, czy nie jest to zbeletryzowany scenariusz) pt. "Ostatni kurs" (zawiera spoilery, jeśli ktoś czytuje PRL-owskie kryminały w celu bycia zaskoczonym). W roli niesamowicie przystojnego taksówkarza Kowalskiego oczywiście Stanisław Mikulski, a w roli femme fatale - Barbara Rylska.

Inne tego autora tu.

#34

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 8, 2007

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: kryminal, panowie, prl, 2007, klub-srebrnego-klucza - Skomentuj




Kocham Pocztę Polską

Ja rozumiem, że w bywszym systemie w paczkach zza granicy bywały *gasp* dulary. Ale dziś, zwłaszcza na terenie UE obrót towarami mniej lub bardziej pierwszej potrzeby jest dość chyba codzienny. Otóż nie. Kupiony na amazon.co.uk prezent dla TŻ przyszedł rozbabrany, zapakowany w foliówką z dowcipną naklejką "paczka przyszła z zagranicy już uszkodzona". Yeah, right. Tak jak i poprzednia, i dwie paczki wcześniej. Szczęśliwie box z płytami naczelnej psychodelii z lat 70. nie jest towarem, na którym zależy ich mać pocztowcom.

PS Ale jak mi rozbabrzą mój stanik z Victoria's Secret i naplują w paletę cieni, to osobiście pójdę i poukręcam małe wścibskie główki. Dobrze, że nawet najgrubsze panie na poczcie noszą rozmiar B, więc w mój zakup się nie wcisną.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lipca 3, 2007

Link permanentny - Kategoria: Śmieszne - Komentarzy: 4


Masta pasta

Pasta z płynem do płukania ust w środku. Czekam na pastę z płynem do płukania ust na zewnątrz.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lipca 2, 2007

Link permanentny - Kategoria: Śmieszne - Skomentuj


Labirynt Fauna

W warstwie graficznej - piękny. Sepiowy, bardzo Gilliamowo-Jeunetowo-Gigerowy świat bajkowy stanowi doskonały kontrast do równie szaro-czarno-smutnego świata realnego frankistowskiej Hiszpanii. Mała Ofelia z ciężarną matką przyjeżdżają do nowego domu, żeby mieszkać z ojczymem - sadystycznym oficerem. W nocy Ofelię wróżki prowadzą do labiryntu, w którym mieszka faun. W dzień widzi, co ojczym robi z okolicznymi mieszkańcami, którzy - jego zdaniem - pomagają partyzantom.

Bardzo smutny, bardzo nie fair i posępny. Chowa się Brazil, jest jeszcze bardziej przerażająco. Serdeczne pozdrowienia dla genialnego dystrybutora, który film promował jako "dla dzieci". Pomijając to, że film stanowi jakąś tam sumę wszelkich koszmarów, nie jest umowny. W filmach typu "Lemony Snicket" (skądinąd bardzo dobrze się ogląda) jest przemoc i zło, ale w jakiś sposób ubrane w kostium i zawoalowane. Tutaj bez żadnych blokad są tortury, krew, przecinanie nożem twarzy i krótki instruktaż, jak można zabić człowieka butelką.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lipca 2, 2007

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 1