Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Fotografia+

Projekt Jeżyce - Wąska/Żurawia

Wąska w zasadzie nie jest wąska, tylko całkiem normalna, za to jest bardzo krótka - ma długość jednego kwartału domów, z czego połowa to dziki parking. Służy do dojeżdżania z Kościelnej do Poznańskiej i to by było na tyle. Oraz jest przy niej jeden z ładniejszych murali w okolicy.


(tak, to mniej więcej cała ulica)

Żurawia jest ciut dłuższa, prowadzi od Rynku Jeżyckiego do Poznańskiej (z drugiej strony niż Wąska). Można zaglądać w podwórka i spotykać nieco nieufne, choć piękne koty. Można - i to była moja główna motywacja - iść na dobrą kawę do Tłoka, a na świeżo przygotowaną mini-pizzę do Sztosu. 6 rodzajów w stałej ofercie plus dwa rodzaje zmieniające się co tydzień; jadłam pizzę z boczkiem, suszonymi śliwkami i czerwoną cebulą, pycha, chrupiąca, na cienkim cieście.

Adresy:
Sztos - Żurawia 19.
Tłok - Żurawia 13.
Cukiernia Hanusia - Żurawia 5.

GALERIA ZDJĘĆ (również inne ulice).

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek kwietnia 17, 2015

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto, Projekt Jeżyce - Tag: murale - Skomentuj


Kate Atkinson - Za obrazami w muzeum

Ruby Lennox opowiada swoje życie - od poczęcia do pogrzebu matki. Opowiada w sposób nieciągły, pełen dygresji, bo i ma o czym dygresje robić. Jej rodzina od kilku pokoleń umierała na wojnach (mężczyźni) albo odchodziła znienacka. Cioteczna babka, Ada, umarła po ciężkiej chorobie. Prababka, Alice, zniknęła pewnego dnia, zostawiając po sobie zestaw pięknych zdjęć i niemowlę. Siostra, Gilian, zginęła w wypadku. Matka, Bunty, odeszła na tydzień, podczas którego przedsiębiorczy ojciec oddał je pod opiekę swojej kochance. Ale wróciła, co niespecjalnie wszystkich ucieszyło, bo nie była specjalnie miła. Między wierszami pojawia się jeszcze jedna osoba, którą Ruby odkrywa powoli z pokładów swojej niepamięci. Atkinson buduje świat z kobiet, mężczyźni są na poboczu; pomijając niedopowiedziany twist zaszyty w fabule, który każe przerzucać kolejne kartki, fascynujący jest niegdysiejszy świat przedmieść Yorku, małomiasteczkowe lata 50. (koronacja królowej Elżbiety w jednym z pierwszych telewizorów w okolicy!), potem już bardziej świadome i kosmopolityczne lata 60. i 70.

O książce pisała dees, bardziej składnie i wnikliwie. A ja dodałam w ramach gratisu zdjęcia z berlińskiego Aquarium (i tutaj).

Inne tej autorki tutaj.

#128

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 28, 2014

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Fotografia+ - Tagi: beletrystyka, panie, 2014 - Skomentuj



O niebezpiecznych ulicach

Zaczęło się zabawnie, bo na Kościuszki po obu stronach synchronicznie stała miejska tkanka w postaci dwóch żuli, machająca niczym stewardesy podczas prezentacji zasad bezpieczeństwa w samolocie, tyle że tutaj w celu nagarnięcia klienta na napiwek za wskazanie parkingu.

Wyznam Wam, że czasem się zapuszczam w różne podejrzane okolice. Czasem jest ciemno, czasem po bramach snują się szemrane cienie. Czasem miauczą. Ale dziś weszłam w ulice, na których odczuwałam strach przed kolejnym krokiem. Zwykle, kiedy fotografuję balkony czy gargulca albo innego orła na szczycie, przesuwam się o kilka kroków to w jedną, to w drugą, żeby znaleźć dobry kadr. Dziś się bałam. Zamiast patrzeć przez wizjer, patrzyłam pod nogi, sprawdzając, czy tam, gdzie chcę postawić stopę, nie będzie psiej kupy. Witajcie, moi mili, w okolicy Kwiatowej, Rybaków, Łąkowej i Kopernika, miejscu, gdzie najodważniejsi patrzą pod nogi. Living on the edge.

TŻ zabrał mnie na burgera do Świętej Krowy. Sama kanapka wprawdzie jest mocno niewyględna, bo duża i bogato załadowana składnikami, ale całkiem całkiem. Ujął mnie etos kapusty kiszonej, dodawanej do burgera na kwasie, wymalowany na oknie wystawowym. Koło 13-14 jest tłok, potem już nie aż tak i można usiąść w środku. Na instagramie obiecują ładny food porn.

A co poza ostrożnością w tym rejonie? Niespodziewanie konsulat Urugwaju, klatka schodowa z przepięknie zdobionym sufitem (aktualnie w remoncie, ale wrócę, jak się remont skończy), sztukaterie, zapomniana stara tablica z nazwą ulicy. Ulica, która ma stykające się ze sobą ściany. I samochody. Setki samochodów, zaparkowanych metodą "na awaryjne" albo po prostu stojących wszędzie, bo tak. Samochodów, dla ustalenia uwagi, nie lubię tu.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lutego 19, 2014

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 8


In my dreams

A gdyby tak znaleźć wreszcie te Heinleinowskie drzwi do lata? Z zatrzymanym czasem, gdzie można wejść, spędzić dowolne godziny, a potem wrócić w tej samej chwili? Późne popołudnie po upalnym dniu, słońce już niżej, nie białe, ale ciepłe, złote. Można spać w tym zatrzymanym, letnim drżącym powietrzu, spać tak długo, aż wreszcie się nabierze chęci, żeby wstać. I wstanie się tylko dlatego, że ma się ochotę, nie że trzeba. Można czytać tom za tomem, nie martwiąc się, że życie jest za krótkie na przeczytanie chociaż ułamka tego, co warto przeczytać (a przecież i literatura niska warta jest swojej chwili). Można. Zbieram w głowie te wszystkie zdjęcia z łóżkami pełnymi poduszek, szezlongami w ogrodach, stolikami przy plaży. Może to tam, trochę bliżej absolutu?

Tak, nie wysypiam się, a nie wysłane głosowanie wspólnoty mieszkaniowej w sprawie naprawy balkonów irytuje mnie, a nie mogę się ogarnąć, żeby je wysłać.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 17, 2012

Link permanentny - Kategorie: Z głowy, czyli z niczego, Fotografia+ - Komentarzy: 1


W porannej mgle

Droga prowadzi przez opłotki, bo omijam dwa przejazdy kolejowe i potencjalne korki. Bruk, nieużytki, hurtownie tego i owego na zupełnym końcu świata. A przecież cały czas miasto w samym centrum Europy.


(okolice Truskawieckiej i Podolańskiej, stare budynki Chłodni)

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 2, 2012

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 1