[30.07.2023]
Ponieważ zwykle przez Gniezno tylko przejeżdżamy, a ja za każdym razem tęsknie wspominam, że może by tak na spacer, pojechaliśmy na kawę i ciasto, bo blisko. Przyzwyczajona do cyfrowego luksusu z Wrocławia, chciałam zainstalować sobie appkę pokazującą gnieźnieńskie figurki królików, ale odbiłam się jako posiadaczka “zbyt nowego” androida; jeśli chcecie mapkę, wydrukujcie papierową. Znalazłam trzy, czwartego napotkałam kiedyś tuż przy jeziorze. Króliki są, oględnie mówiąc, dość nienachalne estetycznie, znacznie pochlebniejsze są figury polskich królów. Pomiędzy rzeźbami jest bardzo przyjemny kawałek starego miasta w niemieckim stylu.
GALERIA ZDJĘĆ, starsze - 2012 i 2017.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 6, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Wielkopolska w weekend, Fotografia+ -
Tag:
gniezno
- Skomentuj
[30.07.2017]
W dalszym ciągu na wieżę prowadzi 240 stopni (chociaż licząc w górę Maj zmalwersował 4, osiągając 236), w katedrze uroczo chłodno, a refleksy witraży wprowadzają kolor na surowe posadzki. Pod katedrą jarmark i festyn z okazji okrągłej rocznicy koronacji. Obiad zjedliśmy w towarzystwie I. w bezpretensjonalnym Misz-maszu.
GALERIA ZDJĘĆ, wcześniejsza z 2012 tutaj.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 30, 2017
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Maja, Fotografia+ -
Tagi:
gniezno, polska
- Skomentuj
Najpierw był poranek pełen pytania: "A dzisiaj do kogo pojedziemy, mamusiu?". Potem ciężkie przebudzenie po krótkiej drzemce w samochodzie. Po odpoczynku na gnieźnieńskim bruku (i posiłku regeneracyjnym z banana) już było lepiej.
W jeziorze Jelonek pływają czarne kaczki, ale takie odpasione, nie rzucają się na kawałki precelków. Dookoła katedry gołębie też nieźle odżywione na diecie ze ślubnego ryżu, więc nie było efektu wow na widok zawartości Majutowych kieszeni. Przyznam, że spodziewałam się, że katedra będzie większa niż poznańska, sama nie wiem czemu. Miała za to dużo schodów, ale o tym za chwilę. Sama gnieznieńska starówka jest kompaktowa, symetryczna i całkiem miła na świąteczne popołudnie; na kawę i galaretkę z owocami w kolorowej restauracji "Za drzwiami".
Wspominałam, że proszę o powstrzymanie mnie przed włażeniem po niebotycznych schodach, bo potem będę jęczeć, cierpieć i wyrzekać? Znowu weszłam, tym razem na wieżę katedry. Tym razem dziecko me, które niczego się nie lęka, wchodziło częściowo samo i całkiem samo zeszło, szybciej niż rodzice z zakwasami i skurczem w udzie. Ale widoki rekompensują, ludzie również - młode dziewczę lat naście wróciło z dwóch kondygnacji schodów na górę, ponieważ nie policzyło schodów, po których przeszło i chciało zacząć od początku.
Tymczasem w jednym z antykwariatów, zaraz przy katedrze. #samaniewiem.
GALERIA ZDJĘĆ (a w następnym odcinku o zmianie perspektywy na bazie Skansenu Miniatur w Pobiedziskach).
Napisane przez Zuzanka w dniu środa sierpnia 15, 2012
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Maja, Fotografia+ -
Tagi:
gniezno, polska
- Komentarzy: 5