Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Fotografia+

Kawałek metra (9) - Saloniki

Wywiało mnie do Salonik, żeby jeszcze pospacerować choć raz w tym roku w sandałach. Udało się, a przy okazji okazało się, że w Salonikach od 2024 roku jest metro i można się przejechać, a nie tylko chodzić. Metra jest cała jedna linia, 13 stacji, wiedzie wzdłuż wybrzeża; druga linia w budowie. Zapytacie, co takiego szczególnego ma to metro? Otóż to Grecja, gdzie się człowiek pociera mitologią i gdziekolwiek nie kopią, to na coś trafiają. Pięknie zachowane wykopki są widoczne dla przesiadkowiczów na stacji Venizelou, a na innych też trafiają się jakieś artefakty. Bilet tani - 0,60€ za 70 minut, można się przesiadać, można też bilet dostać od wychodzących albo przekazać swój, jak coś zostało. Nie przejechałam całego, ale z najbliższej Sintrivani (Σιντριβάνι), gdzie mieszkałam i było blisko do Rotundy, muzeów i Białej Wieży, pojechałam na Venizelou (Βενιζέλου), gdzie jest market Kapani i plac Arystotelesa oraz do Agias Sofias (Αγίας Σοφίας), gdzie katedra. B. zadowolona.

Dotychczas: Berlin * Budapeszt * Buenos Aires * Dublin * Praga * Lizbona * Porto * Wiedeń * Saloniki.

Napisane przez Zuzanka w dniu Monday November 10, 2025

Link permanentny - Kategoria: Fotografia+ - Tagi: grecja, metro, saloniki - Skomentuj


Tam i z powrotem

[25/30.08.2025]

Ponieważ już za chwilę wyjeżdżam w cieplejsze (yay, me! ale serio, piździernik w tym roku nie sprzyjał), zwagarowawszy niechcący nastolatkę ze szkoły (yay, me, ponownie!), ostatni odcinek z tegorocznej sierpniowej wyprawy. W drodze do Brna zatrzymałam się obiad w bardzo obiecującej Ostravie - zdecydowanie można spędzić noc i przespacerować się po mieście. Między Brnem a Wiedniem zjadłam obiad w Mikulovie (bez zdjęć, jak to hinduskie, pyszne a niewyględne), obiecując sobie, że w drodze powrotnej wbiję na zamek, ale - haha - nawigacja nas wykierowała inaczej, żeby ominąć jakiś paskudny korek. I wreszcie nad Lesznem w drodze do Poznania balony.

  • Delphi II - Janáčkova 1797/4, Moravska Ostrava; restauracja grecka
  • Namaste FoodLand - Piaristů 28, Mikulov na Moravě; restauracja hinduska
Ostrava Ostrava Ostrava Ostrava / Mikulov Ostrava Delphii / Gdzieś po drodze Ostrava Delphii Gdzieś pod Wiedniem Leszno

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday November 1, 2025

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: czechy, ostrava - Komentarzy: 2


Tu jadłam!

Ustaliłam sobie pewien rytm - w poniedziałek do biura i do restauracji, a młodzieży nawynos. We wtorek, czwartek i sobotę gotuję w domu, ale w sobotę rano śniadanie. W środę i piątek co się nawinie, ale zwykle też z dostawą do domu. Mam zestaw pewniaków, o których już pisałam (kolejność dowolna): Yetztu, Brzask, Południe, Taj India, Niezły Meksyk, Mykonos, Ratajska, Bankcook, Why Tai, Do Środka, Tapasta, Pyra Bar… A poniżej lista nowych miejsc, które odwiedziłam w tym roku, wszystko za swoje, niesponsorowane, ale oczywiście chętnie będę reklamować za posiłek!

  • Niebiańska - Tarasy Cytadeli, świetne miejsce na kawku i ciastko po spacerze.
  • Start - Różana/Spadzista, kuchnia autorska, niestety rozczarowanie - drogo, bardzo długo się czeka na jedzenie przy prawie pustym lokalu, a dodatkowo bez efektu wow
  • Kaprys na Smak - Taczaka 22, krótkie menu, pyszne i mam poczucie zaopiekowania
  • Kawiarnia Kociak - Święty Marcin 28, zabytek PRL-u, galaretka z bitą śmietaną jak za dawnych lat
  • Sisi - Szamarzewskiego 1, miejsce z potencjałem, niestety nie radzą sobie z ruchem - niepełne zamówienie, a robiony na chybcika Croque Madame był z jednej strony przypalony, z drugiej zimny, rozczarowanie
  • Rex - rynek Łazarski 4, bardzo przyjemne śniadania i ciasta, krótkie menu
  • Coś Breakfast & Prosecco - Żydowska 33, cudowne, jedno z niewielu miejsc, gdzie zjadłam jajka po turecku
  • Bistro Charlotte - ul. Krysiewicza 3a/27, przyznam, że przylepiłam łatkę hipsteriady, ale jest pysznie i niedrogo, wbijam po poranną kanapkę z kozim serem, kiedy pracuję z biura
  • Betonhaus - Śniadeckich 12B, tak, byłam obrażona na Petit Paris w Starym Browarze, bo obsługa przekiepska, ale absolutnie się przeprosiłam w lokalu w parku Wilsona, nie dość, że otoczenie, to jeszcze świetne śniadania i pieczywo
  • TARG - Dolna Wilda 87, wprawdzie nie restauracja, ale co sobota targ rzemieślniczy - sery, oliwki, wędliny, pieczywo, warzywa od rolnika
Coś Coś Coś Niebiańska / Brzask Do Środka / Niebiańska Yetztu Yetztu / Południe Kaprys na Smak Kaprys na Smak / Kociak Sisi Sisi Bistro Charlotte Bistro Charlotte Bistro Charlotte Petit Paris - Betonhaus Rex Rex Start

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday October 26, 2025

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 4


Wiedeń - city break

[27-30.08.2025]

Nasłuchałam się o Wiedniu, że oszałamia, najpiękniejsza europejska stolica, a secesją można się pocierać na każdym rogu. Nie mówię, że się z tym nie zgadzam, ale. Poznań, w którym mieszkam, jakby dostał trochę dofinansowania na sensowne remonty budynków, absolutnie nie ma się czego wstydzić w kwestii jakości tkanki miejskiej; wiadomo, z zachowaniem proporcji, bo takiego Hofburgu na ponad 2000 pokoi nigdy nie było. Druga obserwacja - nie widziałam w zasadzie większej różnicy między Wiedniem a Berlinem, Wiedeń to Berlin, którego nie zdemolowano w 1945 roku i nie podzielono na kawałki, przez co się nie rozwarstwił. Podsumowując - piękne miasto, ale żeby zwaliło z nóg to nie. Mieszkałam w dzielnicy 2 - Leopoldstadt, tuż przy Praterze, który dla odmiany mnie nieco rozczarował, bo to ogromne, ale całkiem współczesne, hałaśliwe i tandetne wesołe miasteczko; nie byłam w muzeum, może tam było bardziej klimatycznie. Zaleta - z diabelskiego młyna ładny widok na miasto. Leopoldstadt to mieszanina biurowców, arterii i klimatycznych secesyjnych kamienic z okazjonalnymi plombami, takie normalne miejsce do życia - szkoły, parki, restauracje. Bardzo spodobał mi się zupełnie nieturystyczny Karmelitermarkt, z warzywami, rzemieślniczymi serami, piekarniami i kawiarenkami; najlepsze śniadanie w Wiedniu.

Wynajęłam uroczy, cichy - bo z widokiem na zieleń i podwórko, choć kompaktowy apartament w starej, właśnie remontowanej kamienicy. Młodzież dostała swój oddzielny pokój, chociaż była to tzw. służbówka, w której mieściło się łóżko i nic więcej, ale było okno i można było zamknąć drzwi. Jedyna wada - szukałam miejsca z parkingiem, wynajmujący potwierdził, że parking jest, nie trzeba rezerwować, po czym tuż przed przyjazdem się okazało, że parking owszem jest, ale publiczny i płatny, 800 metrów dalej. Nie była to ostatecznie wada, ale zirytowało mnie wprowadzanie w błąd, bo w takim ujęciu każdy lokal ma parking.

Adresy:

Café am Park / Cafemima / Joseph Brot Gasthaus Reinthaler / Mesze_Vienna

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday October 23, 2025

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: austria, wieden - Komentarzy: 2


Wiedeń - Heidi Horten Collection

[29.08.2025]

Muzeum oryginalnie nie miałam w planach, ale eloy je zlokalizował i nie żałuję, że poszliśmy, nawet kosztem opuszczenia innych sztandarowych opcji. Następnym razem. Muzeum, nie dość, że w ciekawym budynku, to jeszcze można poocierać się wielkie nazwiska XX-wiecznych malarzy: Margritte, Nolde, Warhol, Basquiat, Klimt, Schiele, Chagall, Picasso, Munch, Klee, Richter, Rothko, Miró czy Kokoschka. Uroczy jest Pokój Herbaciany, mimo że nie ma tam herbaty (trochę foch!), ale na suficie jest relief Kupelwiesera (powstrzymaj skojarzenia z “Seksmisją”). Oprócz obrazów była czasowa wystawa plakatów i multimediów ze starych filmów - Metropolis, Nosferatu czy Golema. WC nie sprawdzałam, młodzież ma bilety darmo.
Hanuschgasse 3.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday October 18, 2025

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: austria, sztuka, wieden - Skomentuj


Wiedeń - Schmetterlinghaus

[29.08.2025]

Zacznę od tego, że celowo ominęłam Hofburg - kolosalną rezydencję Habsburgów i przeszłam przez Burggarten do Palmiarni. Część Palmiarni to kawiarnia, ale do kawiarni stała - jak do większości kulinarnych must-have jak na przykład Sacher - kolejka; do Motylarni, która zajmuje drugą część budynku, kolejki nie było. W środku - tu dla odmiany bilety płatne, chociaż nieco taniej, również dla młodzieży - tajemnica braku kolejki się wyjaśniła. Przy temperaturze na zewnątrz w okolicach radosnych 35 stopni (nie żartuję, koniec sierpnia!), wewnątrz oprócz roślin i mnóstwa motyli, było też dodatkowe kilka, jak nie kilkanaście stopni więcej. Absolutnie warto, Motylarnia, choć nieduża, ale jest bardzo urokliwa, tyle że nie przy tych temperaturach.
Adres: Burggarten Hofburg, znajdziecie bez problemu.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday October 14, 2025

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: austria, wieden - Skomentuj