Więcej o
Czytam
Lata 2010. Rodzina Smartów spędza wakacje w Norfolk, nie są jednak specjalnie szczęśliwi, choć utrzymują pozory. Wynajęty dom jest straszną ruiną i Eve - matka - wprawdzie usiłuje odzyskać wpłacone pieniądze, ale decyduje, że zostaną na całe lato; i tak zaszywa się w szopie w ogrodzie, gdzie pisze kolejną popularną książkę, chociaż już jej to nie bawi. Jej drugi mąż, Michael, doktor literatury, wymawia się pracą, żeby wracać do miasta, gdzie sypia z kolejnymi studentkami (i nie tylko), nudzi go spędzanie czasu na prowincji, gdzie nikt nie docenia jego erudycji. 12-letnia Astrid brzydzi się domem, a nudę zabija nagrywając na kosztowną kamerę wschody słońca i analizując wszystko, co widzi. Wreszcie 16-letni Magnus, do niedawna oczko w głowie mamy, genialny matematyk, jest na skraju załamania - żart, który zrobił, żeby przypodobać się popularnym kolegom, zakończył się samobójstwem koleżanki ze szkoły. I w tym momencie pojawia się tajemnicza Amber, która zaczyna rozmawiać ze wszystkimi. Eve myśli, że to studentka Michaela, i stara się traktować ją mimo niechęci z szacunkiem, Michael, że fanka powieści Eve, nie dziwi go więc, że nie interesuje się nim jako samcem, Astrid się w niej od razu zakochuje i uważa za swoją najlepszą przyjaciółkę, a Magnus - po tym, jak przerwała jego próbę samobójczą - zaczyna z nią sypiać. Ten dziwny układ, podawany w narracji każdej z czterech osób - trwa kilka tygodni, po czym nagle się kończy, kiedy Eve wyrzuca Amber, trochę bez pointy, trochę w sytuacji pozwalającej na świeże rozpoczęcie dla każdego członka rodziny.
Dziwna powieść, nie rozumiem jej fenomenu i obecności na listach nagradzanych. Amber, tytułowa Przypadkowa, jest dziwna. Nieskrępowana konwenansami, czasem niegrzeczna, nadszczera tupeciara wchodzi do letniego domu i zostaje, dopóki jej to pasuje. Problem w tym, że nie ma wyjaśnienia - poza przypadkowym zdarzeniem w finale - po co się pojawiła, jaki miała cel i czy to, co zrobiła w londyńskim mieszkaniu Smartów, było od początku zamierzone. Dobrze się czyta, chociaż miejscami krindż przeplata się z sytuacją bez wyjścia, ale chyba niekoniecznie coś z tej lektury zostaje.
Inne tej autorki.
#82
Napisane przez Zuzanka w dniu Monday October 14, 2024
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2024, beletrystyka, panie
- Skomentuj
Andrea nie umie w stabilność. Nie jest w związku, co stanowi sporą bolączkę dla jej matki, nie lubi swojej pracy w agencji, chociaż wykonuje ją sprawnie, unika tego, co trudne, izolując się od brata i bratowej, którym urodziła się córka z nieuleczalną chorobą rozwojową. Wprawdzie rzuciła chętnie brane narkotyki, ale dalej zdarza jej się za dużo pić, imprezować i wracać z przypadkową podrywką z imprezy. Była w dłuższych związkach, ale za każdym razem kończyło się źle. Mobbowana przez charyzmatyczną wykładowczynię zarzuciła studia artystyczne, jedyną pozostałością są kolejne bloki ze szkicami widoku z okien jej nowojorskiego mieszkania. Ale tak naprawdę w stabilność dookoła niej nie umie nikt - związek jej brata się sypie, bo patrzenie na wegetację dziecka skazanego na śmierć nie łączy ludzi, jej matka po tym, jak ojciec przedawkował kilkanaście lat wcześniej, nie pozbierała się, a pustkę zatyka działalnością aktywistyczną, przyjaciółka po wymarzonym ślubie i pięknym dziecku odkrywa, że ani jej przystojny mąż jej nie kocha, ani ona jego. Co musi się zdarzyć, żeby zaczęła sobie układać życie i czy w ogóle to możliwe, kiedy ma się taki bagaż i 40 lat?
Na okładce oczywiście wydawca udaje, że to lekka książka dla kobiet, informując o “zjadliwie komicznym stylu” narratorki. Otóż nie, to nie jest Bridget Jones, tylko chaotyczna, dygresyjna opowieść o tym, że dysfunkcyjne dorastanie, przypadek czy wypadek losowy mogą wpuścić człowieka w taki kanał, że wyjście z tego jest co najmniej trudne, jeśli nie niemożliwe. Finał daje nadzieję, że Andrea poustawia sobie priorytety, z drugiej strony, czy będzie to już sytuacja “na zawsze”, nie wiadomo. Ale tak samo ma każdy - brat, przyjaciółka, matka, były kochanek, współpracowniczka, nie wiadomo.
#81
Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday October 10, 2024
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2024, beletrystyka, panie
- Skomentuj
Sherlock Holmes się wyjątkowo nudził i z tej nudy trzy razy dziennie wkłuwał sobie kokainę, bo to rozjaśnia umysł. Na szczęście pojawia się panna Mary, która opowiada dziwną historię - o zaginięciu ojca, corocznie wysyłanych anonimowo cennych perłach, wreszcie o dziwnym ogłoszeniu, którego autor obiecuje jej wyjaśnienie tajemnicy ojca. Watson od razu się zakochuje, Sherlock jest niewrażliwy, bo kobiety są zdradliwe, ale obydwaj udają się na spotkanie z łysym mężczyzną, który okazuje się synem znajomego ojca Mary, majora Sholto. Major lata temu okradł ojca Mary ze skarbu, pozyskanego od więźniów w Indiach, a kiedy ten upomniał się o swoją działkę, w kłótni tak niefortunnie upadł, że nie wstał. Po nagłej śmierci majora tajemnica wyszła na jaw, ale skarb zaginął, co stało się idee fixe drugiego syna, który - co wyjaśnia powód ogłoszenia - skarb niedawno odnalazł. Detektyw spóźnia się, znaleziony skarb
znowu ginie, ale są ślady, które pozwalają znaleźć człowieka z drewnianą nogą i jego egzotycznego zausznika. W finale ślub.
Książka podzielona jest na dwie części - jedna to samo śledztwo, z kreatywnym użyciem psa myśliwskiego i grupy londyńskich oberwańców oraz współpracą z początkowo niechętną policją, druga zaś to opowieść przestępcy o wydarzeniach sprzed lat. Poza wspomnianą kokainą, realia XIX wieku są dość znaczące - dokerzy są pogardzani, bo brudni, podobnie każdy, kto nie jest Anglikiem czy chociaż lokalną warstwą rządzącą, postrzelenie domokrążcy przez lorda jest traktowane jako drobne wariactwo. Watson w zasadzie wcale nie chce znaleźć skarbu, bo wtedy Mary byłaby znacznie bogatsza od niego, a to by go pozbawiło męskości, więc nie mógłby się oświadczyć. I wreszcie kolonializm, cywilizowani Anglicy przejmujący forty w Indiach i wyrzynający lokalną ludność oraz pozyskujący bogactwa - dobrze, prymitywni mieszkańcy, usiłujący odebrać, co ich - bardzo niedobrze, wrzućmy ich na dożywocie do więzienia.
Inne z tego autora, inne z tej serii.
#80/#14
Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday October 9, 2024
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2024, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panowie
- Skomentuj
Wbrew moim oczekiwaniom, że dostanę przekrojowy reportaż o trendach w mieszkalnictwie i wnętrzarstwie z rysem historycznym, to zbiór wywiadów z losowo wybranymi designerami z okresu PRL-u, którzy opowiadają o swoich zainteresowaniach, dziedziczności i ścieżkach, jakie doprowadziły ich do miejsca, w których są. Nie znałam żadnej z tych osób i po lekturze wywiadów kojarzę tylko twórcę marki Vox, w pozostałych przypadkach nie zapamiętałam kompletnie nic, bo opowiadają o swojej rodzinie, wojnie, socjalizmie (bardzo oględnie i jakby zawsze obok), zrealizowanych niszowych projektach (niestety bez zdjęć!) czy innych przypadkowych wydarzeniach. Czyta się przyjemnie, to sensownie przeprowadzone wywiady, ale zdecydowanie to rzecz do błyskawicznego zapomnienia po lekturze.
#79
Napisane przez Zuzanka w dniu Monday October 7, 2024
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2024, panie, reportaz
- Skomentuj
Niru jest synem nigeryjskich emigrantów, mimo wysiłków rodziców czuje się już Amerykaninem. Kończy liceum z całkiem niezłą lokatą, ma zapewnione stypendium na Harvardzie, bo do tego świetnie biega. Kiedy odkrywa, że podobają mu się inni chłopcy, ultrareligijne wychowanie wpędza go jednak w ogromne poczucie winy, a gdy ojciec znajduje zainstalowaną przez przyjaciółkę w żartach appkę do randek, wpada w kłopoty. Ojciec wysyła go do Nigerii do kościoła, żeby lokalny kapłan wybił mu z głowy te grzeszne myśli. Komformistycznie, Niru się modli, obiecuje, bo chce wrócić do normalności, szkoły, treningów i przyjaciół, zwłaszcza z Meredith, która niechcący wpędziła go w kłopoty. Jego stłumione uczucia jednak wychodzą na jaw i z drugiej części, w narracji Meredith, już wiadomo, że skończy się to tragedią.
Z jednej strony purytańskie, wsteczne środowisko emigrantów, twarda rodzicielska miłość, sugeruje narastający u bohatera konflikt, bo widzi, jak bardzo różni się narracja ojca od tego, co oferuje współczesna rzeczywistość sporego miasta w Stanach. Z drugiej - to właśnie ta amerykańska codzienność doprowadza do dramatycznego finału, którego się nie spodziewałam. To trafna, smutna opowieść o dojrzewaniu, homofobii, destrukcyjnym wpływie religii, wpływowi grupy równolatków i rasizmie; nie jest może nowatorska, ale pozostaje w pamięci.
#78
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday October 5, 2024
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2024, beletrystyka, panowie
- Skomentuj
Narratorka, Sława, wraca z pogrzebu swojej przyjaciółki Mai i analizuje szczegóły dziwnej przyjaźni. Lata temu Maja poderwała ukochanego Sławy i się z nim ożeniła, a późniejsza znajomość została odzyskana tylko dzięki Renacie, powolnej, otyłej, tępej umysłowo i pozbawionej sex-appealu wspólnej przyjaciółce. I nagle zaczyna się zastanawiać, czy Mai ktoś nie zamordował. Podejrzenie pada na egzotycznego Radżiwa Khana z Singapuru (posługującego się polszczyzną w stylu pana Mulgaarda), z którym przyjaciółka się ostatnio prowadzała. Zwierza się z podejrzeń pułkownikowi Serwiczowi, znajomemu jej zmarłego męża, ale ten ją zbywa, więc rozpoczyna wraz z Renatą prywatne śledztwo - odwiedza w przebraniu dancing w hotelu (obowiązkowo jest striptiz), obserwuje dom pięknej partnerki Radżiwa, cudem unika napadu, wreszcie zirytowana tym wszystkim udaje się z dawno odkładaną wizytą do krewnej męża w Szwecji, co wcale nie kończy ciągu zaskakujących wydarzeń.
To taka mniej zabawna Chmielewska, z wszechobecną i przyjazną milicją, która nie waha się wystawić na wabia wścibskiej 40-latki, żeby zdobyć dowody na działanie szajki handlarzy narkotyków. Opisy imprezy w hotelu, gdzie przebrane za “dewizówki” panie zostawiają nachalnych Arabów z rachunkiem do zapłacenia, podróży promem, gdzie restauracja i strefa wolnocłowa za walory wymienialne oraz drogie parówki za złotówki, wreszcie wizyta w Szwecji z jej drożyzną i jednocześnie nieskrępowaną bezpretensjonalnością to ewidentnie doświadczenia autorki. Akcja jest dość przewidywalna, bezbłędnie wytypowałam sens podarowania futra z norek i zgadłam osobę mordercy.
W tle intrygi kryminalnej pojawia się temat przyjaźni i pożycia damsko-męskiego. Kobiety nazywające się przyjaciółkami bynajmniej się nie lubią. Maja spotyka się ze Sławą tylko po to, by chwalić się powodzeniem w życiu, futrami i biżuterią. Sława z kolei gardzi Renatą, wprost wyszydzając ją bez skrępowania przy każdej okazji. Zaniedbywana latami przyjaciółka tylko czeka, żeby wyswatać narratorkę z kuzynem. Sława wspomina, że ukochany rzucił ją dla Mai tylko dlatego, że nie chciała iść z nim do łóżka, wspomina potem, że przyjmuje tylko platoniczną adorację panów, bo "sparzyła się" na gorących uczuciach. Wiem, to kryminał i w PRL-u sprawy "kobiece" były traktowane jako bzdurne - szmatki, gierki, fryzjer i kwiatki, ale i tak nieustająco mnie to rozczarowuje.
Się nie pali: narratorka!
Się je: fistaszki i daktyle (na przyjęciu); słone paluszki; udziec barani z zieloną sałatą (najtańszy na dancingu), szynkę, polędwicę, sałatkę i śledzie (tu już zagraniczni fundują); jajecznicę na boczku z bułką paryską i kiełbasę (na śniadanie, gospodarz domu); szwajcarską czekoladę z orzechami, bulion, stek, kompot, krem z bitej śmietany, mrożonego ananasa z puszki (?!), kurczaka z frytkami (na promie); gotową zupkę, szynkę z puszki, desery z kremem i cytrusy (w Szwecji); wędliny, łosoś, sałaty, szyjki rakowe, kremy z czekoladą, wielosmakowe lody (w Szwecji, ale na przyjęciu); karpia, kurczaka, główkę sałaty, kilogram keksu, pasztet w puszce (na Boże Narodzenie).
Się zachwyca w Szwecji: windami, zsypami bez insektów i pojemnikami na surowce wtórne.
Się kupuje: mięso na kartki.
Się pije: kawę i koniak, Cinzano (podczas remanentu stanu posiadania denatki), czerwone wino, armeńską brandy “Ararat”, pieniące się niskoprocentowe wino (w Szwecji), wino bułgarskie, wytrawną “Sophię”.
Się wychodzi za mąż: za dwa razy starszego ekonomistę, którego największą zaletą było mieszkanie i słabe zdrowie (szybko umarł).
Się leczy: kroplami walerianowymi, kwasem bornym, rumiankiem.
Się posługuje stereotypami: “czarni” brudzą jak świnie, rozrzucając niedopałki, zaś krzykliwie ubrani Cyganie szczypią kobiety w wypukłości.
Się całuje: z dubeltówki.
Się przywozi promem ze Szwecji: stare lodówki, pralki, telewizory, video, zmywaki Svinte (do żelazka).
Się ogląda: "W kamiennym kręgu".
Się dostaje w prezencie: perfumy od Chanela (sic!).
Inne tej autorki.
#77/#13
Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday October 2, 2024
Link permanentny -
Tagi:
2024, kryminal, panie, prl -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam
- Skomentuj