Prawda was wyzwoli, czyli o wolnej prasie w Ankh-Morpork. Zaczyna się niewinnie, bo od kartek z "nowinkami", jakie młody de Worde wysyła za niewielką opłatą do ludzi, którzy chcą nowinki czytać. Gdy przypadkiem trafia na wynaleziony właśnie druk, zaczyna do niego docierać, że w zasadzie sam może tworzyć zawartość swojej gazety. I jak na zawołanie Patrycjusz Vetinari zostaje oskarżony o kradzież i próbę zabójstwa sekretarza.
Młody de Worde i Sacharissa są dość bezpłciowi, ale bardzo warto ze względu na parę bandytów - pana Tulipana (dość nieokrzesanego, ale znawcę sztuki) i pana Szpilę (tego, co mówi i jest od pracy koncepcyjnej). Sporo Straży (pojawia się kwestia pochodzenia gatunkowego Nobby'ego Nobbsa), trochę krasnoludów i duża rola psa Gaspode'a.
#32
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek czerwca 12, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2007, panowie, sf-f
- Komentarzy: 6
Przyjemna komedia romantyczna o amerykańskim kucharzu, który pojechał do Francji i tam dopiero pokazał, co to znaczy gotowanie (yeah, right). Sielska historyjka o tym, jaki fajny jest slow food, że francuscy właściciele knajp są niesamowicie temperamentni, a córki właścicieli często zostawiają na krześle koronkowe biustonosze. Zwłaszcza gratka dla fanów Earla, bo w roli głównej Jason Lee (chociaż przez cały film miałam nieodparte wrażenie, że to Azrael z Dogmy ze swoim diabelskim uśmiechem).
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek czerwca 12, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Skomentuj
Po bardzo słabej "12" miłe zaskoczenie. Bardzo spójna, wielowątkowa intryga. Doskonali etatowi bohaterowie (Matt Damon w roli amanta, Clooney z bogatą mimiką i Brad Pitt, który dla odmiany głównie pije, a nie je, jak w poprzednich częściach), ciekawi nowi - niezły Pacino, okrutnie zestarzona Ellen Barkin (ja wiem, że ma ponad 50 lat, ale na litość, coś masakrycznego), brak Julii Roberts. Same zalety. Dużo gagów, spory element zaskoczenia, chociaż od początku wiadomo, że - jak we wszystkich filmach gangstersko-włamywackich - musi się udać.
Dodatkowy plus za piękne widoki, stylizację muzyczną i kolorystyczną na lata 70.
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek czerwca 11, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Komentarzy: 4
Kotek bez szwów (bardzo dzielny). Wyniki wstępne kiepskie - nowotwór złośliwy. Ciąg dalszy życia na wulkanie z nadzieją, że kolejne głaskanie kociego brzucha nie wykryje nowych guzów.
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek czerwca 11, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Koty
- Komentarzy: 7
Przyznam się bez bicia, że kiedy film wszedł do kin, miałam Nastawienie. O, będzie o tym, jak ksiądz-bandyta zabił biedną dziewczynę podczas egzorcyzmów. Okazało się, że nie. Takie jest początkowe założenie filmu, który rozpoczyna się od śmierci dziewczyny (w tej roli pechowa Jennifer Carpenter, ta sama, która w Dexterze grała siostrę tytułowego bohatera) i przeradza się w historię procesu, mającego ocenić, czy ksiądz mógł dziewczynę uratować, czy też nie. Dużo retrospekcji, które stopniowo zmieniają podejście do tego, jak naprawdę historia Emily wyglądała.
Niezły, ale raczej dla wielbicieli thrillerów sądowych niż horrorów.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 10, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Skomentuj
Bardzo przyzwoita ekranizacja Pratchettowego "Wiedźmikołaja", przynajmniej od strony wizualnej. Genialny Śmierć, bardzo przyzwoita Susan, doskonali magowie (i Hexx), fantastyczny Albert, Pan Herbatka przerażający. Niestety, brakuje tego, czego brakuje i w książce - sensownej i spójnej akcji. Quest w poszukiwaniu przyczyn zniknięcia Wiedźmikołaja, Śmierć zastępujacy go w corocznych obowiązkach, pojawianie się nowych antropomorficznych personifikacji różnych aspektów życia niezbyt dobrze łączy się w zgrabną całość. Brakuje też tego, czego nie brakuje w książce - gier słownych i uroczego języka - trochę z tego zostało, ale znacznie sprawniej się książkę czyta niż ogląda.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 10, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Komentarzy: 3
Po "Śniadaniu na Plutonie" i prześlicznym Cillianie Murphym, trafiłam na "Intermission". Wielowątkowa czarna komedia z kilkoma fajnymi aktorami - Colin Farrell w roli niezbyt błyskotliwego bandyty, który za pomocą opanowanego ciosu główką dostaje to, co chce, Cillian - kumpel Farrella, chłopak porzucony przez dziewczynę dla żonatego, wpadający na dość nietypowy pomysł, żeby dziewczynę odzyskać, porzucona żona po 40-tce, która sprawdza swój sex-appeal z poznanym w barze dla starszych pań kolejnym kumplem Cilliana, kapitan policji z nietypowymi metodami, wąsata młoda kobieta, która po złych doświadczeniach unika wiązania się z mężczyznami.
Jest napad na bank, demoniczny dzieciak, demolujący tabor pojazdów komunalnych, reżyser usiłujący kręcić film o irlandzkim miasteczku, dużo razy powtórzone "fok!", ludzie, którzy szukają miłości i spektakularne pościgi samochodowe.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 10, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Skomentuj
Dawno, dawno temu, jak jeszcze mieszkałam w domu rodzinnym, bardzo późnymi wieczorami w TV leciało "Życie jak sen". Bardzo późno, bo historia życia pewnego nowojorskiego wydawcy książek, Martina Tuppera, obfitowała w s.e.k.s z przygodnymi kobietami, które bynajmniej nie krępowały się w kwestii pokazywania biustu. Jako że Martin wychowywał się głównie przed telewizorem, w którym ciągle leciały stare filmy, do dzisiaj w sytuacjach, w których życie wymaga od jego umysłu jakiegoś komentarza, widzi kawałki starych filmów. Każdy, kto ma nadczynną wyobraźnię i w sytuacjach zdecydowanie nieodpowiednych niewłaściwe skojarzenia, doceni to, co scenarzyści w życie Martina Tuppera wstawiają. Pewnie w Polsce jest to bardziej wyjęte z kontekstu, gdzie w zasadzie poza niektórymi aktorami (głównie Reaganem, z którym scenek jest stosunkowo dużo) amerykańskie stare filmy są całkiem nierozpoznawalne, ale przez kontekst (młot pneumatyczny czy kafar wbijający pale podczas s.e.k.su) wcale nie mniej śmieszne.
Martin poza licznymi przygodami z pięknymi paniami, ma nastoletniego syna z ex-żoną Judith, jędzowatą sekretarkę Toby i ciemnoskórego przyjaciela-gwiazdę TV (witamy w krainie politycznej poprawności, słodkie lata 90.). Bywa trochę gwiazd - Fran Drescher, David Bowie czy Mimi Rogers, ale głównie serial skupia się na tym, czy Martin zaliczy i kogo. Rozwijające, dowcipne, czasem cyniczne i złośliwe.
Niestety, na DVD wyszły tylko pierwsze dwa sezony, dość dawno (2004) i to w dość egzotycznym hiszpańskim wydawnictwie (ale z English captions, więc nie ma problemu dla językowo upośledzonych), więc obawiam się, że na następne 4 sezony się nie doczekam.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 10, 2007
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 2
Wygrzebałam na Allegro kawałek serii odświeżonych kryminałów wydanych przez Rzeczpospolitą. Kazimierz Kwaśniewski, jak kto jeszcze nie wie, to pewien bardzo znany tłumacz Ulyssesa Joyce'a. Niestety, jak jego anglo-klimatyczne kryminały o błyskotliwym Joe Aleksie można cenić i lubić, tak Słomczyńskiego wizja polskiego kwiatu milicji jest co najmniej... słaba.
Niepozorna i uważana za brzydką kasjerka z banku w małej miejscowości cudem przeżywa napad na konwój z pieniędzmi. Ze względu na doskonałą pamięć kapitan milicji wpada na pomysł, żeby za pomocą dzielnej milicjantki przeistoczyć skromną i nieśmiałą brzydulę w piękną kobietę, wystawić ją w miejscowości letniskowej jako bogatą prywatną inicjatywę z bratem (w tej roli przystojny milicjant) i czekać, aż przestępca przyjedzie tam wydać skradzione 500-złotówki. Oczywiście za pomocą zmiany fryzury, makijażu i sukienki z Kopciuszka robi się królewna, która oczywiście źle się czuje w blichtrze i obmierzłym luksusie nadmorskiego hotelu "Imperial" i przy spojrzeniach zachwyconych mężczyzn.
Milicja nie ma problemu z wygospodarowaniem kasy na pobyt przynęty w hotelu, fryzjera, manikjurzystkę i spożycie w lokalach nocnych, ma za to pewien problem z logicznym myśleniem. Zaczynając od podania w prasie imienia i nazwiska cudownie ocalałej, kończąc na braku ochrony jej mieszkania, do którego oczywiście chwilę po wyjeździe panny trafia tytułowy zbrodniarz.
Mimo tych wad czyta się nieźle, nie ma jakichś spektakularnie śmiesznych okoliczności socjalistycznej przyrody. Nie dziwmy się skromnej pannie Małgorzacie, że zakochała się w dzielnym kapitanie - w ekranizacji zagrał go sam Zbigniew Cybulski.
Inne tego autora tu.
#31
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek czerwca 7, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
kryminal, panowie, prl, 2007, klub-srebrnego-klucza
- Skomentuj
Bardzo lubię skandynawskie kryminały. Odwrotnie jak z Cadfaelami, tutaj głównym mięskiem, do którego mnie ciągnie, jest społeczna otoczka, która spod akcji policyjnej prześwituje. Tutaj jest to świat roku 1989 widziany przez komisarza policji w mieście Ystad - uchodźcy przyjeżdżający promem z Polski, bieda (taka ichnia, pan komisarz rezygnuje z lepszej whisky na rzecz wódki), porzucenie przez żonę, ojciec z Alzheimerem i sprawa bestialskiego morderstwa dwojga staruszków. Posępne, ale bardzo klimatyczne.
Inne tego autora tutaj.
#30
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek czerwca 7, 2007
Link permanentny -
Tagi:
panowie, 2007, kryminal -
Kategoria:
Czytam
- Komentarzy: 2