O, ty na te kapućki w kwiatki to się nawet załapiesz. Ja już nie, bo to dziecięce (występują do numeru 40 włącznie, sniff – a też ostatnio wzdychałam do nich, jeno do wersji lila).
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
... że byłam z Hanką w jakiejś niesamowicie słonecznej miejscowości ze skałkami, zachodami słońca, egzotycznymi budynkami i dużo kotów. Czego sobie i wszystkim życzę. Wprawdzie ciągle coś gubiłam (a to torbę, a to zakrywatko od aparatu, obiektyw 18-70 mi się zapodział i miałam tylko 50mm), ale i tak było dobrze. Tyle potem się obudziłam, bo była ogromna burza z grzmotami i tyle po śnie.