Więcej o
panowie
Tak, wiem, planuję właśnie zacząć narzekać na to, na co narzekałam przy każdziutkiej wcześniejszej książce Franzena - że jest nieprzyjemna. Powinnam być mądrzejsza, wszak to Franzen. Okropni, zaburzeni ludzie, za których zachowanie się wstydzę, nawet tylko czytając, zero zrozumienia dla ich motywacji, a jednocześnie coś mnie pcha, żeby czytać, bo to jak podglądanie czegoś szokującego, zdrapywanie strupa, odgryzanie skórki przy paznokciu, będę żałować, ale i tak to zrobię. To nie jest tak, że to zła książka, bardzo dobrze się ją czyta, ale zostawia taki nieprzyjemny osad w głowie.
Jak w innych książkach, Franzen rozgrywa temat erozji rodziny. Początek lat 70., toczy się jeszcze wojna w Wietnamie. Russ Hildebrandt, pastor pomocniczy jednego z lokalnych kościołów, ma kryzys na wielu poziomach - jakiś czas temu został wykluczony z Crossroads (nb. to oryginalny tytuł książki), wspólnoty młodzieży, którą sam założył, za co wini nawet nie zbuntowaną młodzież, ale Ricka Ambrose’a, młodego, charyzmatycznego działacza, którego traktował jak syna; nie może znaleźć wspólnego języka z ukochaną wcześniej córką Becky; nie pociąga go już żona, która się roztyła[1] i straciła cały powab, pociąga go za to jedna z parafianek, owdowiała Frances. Z gracją słonia Russ usiłuje dyskretnie spędzać czas z potencjalną podrywką pod pozorem działalności dobroczynnej. Marion, żona Russa, żyje w ciągłym wstydzie z powodu przeszłości, o której nie chce z nikim rozmawiać do momentu, kiedy nie wyleje się to z niej podczas wizyty u znienawidzonej terapeutki. Najgorsze dla Marion jest to, że terapeutka wcale nie uważa jej za najgorszego człowieka na świecie, a wręcz twierdzi, że została wielokrotnie skrzywdzona i należy się jej współczucie i pomoc. Sposobem na poradzenie sobie z tym dysonansem jest faza manii - cicha żona pastora decyduje się na zerwanie z wizerunkiem łagodnej pani domu, wraca do palenia i zaczyna katować się morderczą dietą, żeby schudnąć i odzyskać życie, które świat jej zabrał 30 lat wcześniej. Clem, najstarszy syn, odkrywa swoją seksualność oraz zobowiązanie, jakim jest miłość, i przerażony tym faktem, decyduje się - wbrew woli ojca, pacyfisty - zaciągnąć do wojska. Becky, rozsądna i odpowiedzialna 17-latka na progu studiów, zakochuje się w zajętym chłopaku z zespołu, co rozpoczyna szereg niekoniecznie rozważnych decyzji. Wreszcie Perry, średni syn, niesamowicie inteligentny, obdarzony doskonałą umiejętnością grania na innych, w tym członkach chrześcijańskiej wspólnoty, okazuje się być lokalnym dealerem narkotyków i manipulatorem, niestety jego cwaniactwo obnaża starsza siostra. I oczywiście wszystko się rozsypuje jeszcze bardziej.
To nie jest tylko książka o rodzinie, ale też o amerykańskim podejściu do wiary i religii, wraz z konkurującymi ze sobą różnymi kościołami. Absurdalnie, najmniej wierzącą osobą jest Russ, pastor, dla którego modlitwa to praca, a nie ukojenie czy siła. Marion, wychowana jako ateistka, w trakcie załamania nerwowego doznała objawienia i właśnie dewocyjna modlitwa pozwoliła jej wyjść z czarnej dziury depresji. Becky, również niewierząca mimo bycia córką pastora, wybrała najpierw wspólnotę, żeby zbliżyć się do ukochanego Tannera, potem - po upaleniu się marihuaną - wpadła w religijny trans, z którego już nie wyszła. Clem wprawdzie nie używa religii do rozwiązania swoich egzystencjalnych problemów, za to wybiera drogę ascezy i rezygnacji z siebie, żeby dać coś innym. O Perrym, któremu po zażyciu ogromnych dawek kokainy objawia się bóg, już nawet nie wspominam. Do tego wszystkiego autor dokłada jeszcze ogromne tło społeczne, w tym konflikty na tle rasowym, wynikające pośrednio z dobroczynności białych w stosunku do mniej uprzywilejowanych - Indian Nawaho i Czarnych.
[1] I tu pozdrawiam serdecznie, otóż Marion - prawie 50-letnia, matka czwórki dzieci - waży oszałamiające 65 kilo. Ale na szczęście robi się bardzo atrakcyjna, bo głodząc się i paląc papieros za papierosem, chudnie 10 kilo i już wszystko się jej świetnie układa. Tyle że nie.
Inne tego autora tutaj.
#72
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek czerwca 13, 2022
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2022, beletrystyka, panowie
- Skomentuj
Emerytowani bohaterowie pod wodzą Cohena Babrarzyńcy, do niedawna zasiadającego na tronie Imperium Agatejskiego (por. Ciekawe czasy), zaopatrzeni w tajemniczą beczułkę i porwanego minstrela, kierują się w stronę Cori Celesti, żeby - jak się w trakcie okazuje - zwrócić bogom ukradziony u zarania legend ogień. Co, jak z kolei odkrywa Patrycjusz Vetinari, według jednej z legend może spowodować zapaść magii na jakiś czas, wystarczająco długi, żeby Świat Dysku się rozpadł. Zbiera więc ekipę, składającą się z Leonarda z Quirmu, kapitana Marchewy i słynnego z niemagiczoności maga Rincewinda (tu proszę zaznaczyć, że ten ostatni nie zgłosił się na ochotnika), żeby w zbudowanym przez Leonarda statku powietrznym przeszkodzić bohaterom w ich dosłownie ostatniej wyprawie. Dużą rolę odgrywa Bibliotekarz oraz Myślak Stibbons; pierwszy ma cztery chwytne kończyny, drugi coraz bardziej umie w dyplomację i ma mocny zmysł techniczny. Dużo żartów z korporacji i stylów zarządzania, trochę kreatywnego przekształcania ziemskiej historii wynalazczości i science-fiction, wszystko jest obficie podlane pratchettowskim ciepłym humorem.
”Ostatni bohater” to w zasadzie nowelka, ale całkiem obszerna, a dodatkowo w dużym formacie oraz zawierająca mnóstwo grafik i diagramów, więc dodatkowo uczta dla oczu, tyle że powoli się czyta, bo przewracanie dużych kartek jest taaakie wyczerpujące.
Inne tego autora.
#71
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota czerwca 11, 2022
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2022, panowie, sf-f
- Skomentuj
Jest sobie szwedzki artysta, Simon Stålenhag malujący przedziwne obrazy, gdzie zwyczajne, sielskie pejzaże zaludniają dziwne roboty, budynki rodem z enerdowskiego socrealizmu, uzbrojeni w futurystyczne artefakty żołnierze czy wreszcie ludzie, którzy się zupełnie temu, co jest wokół nich, nie dziwią. I to - na pewnym poziomie - jest doskonałym streszczeniem tego nietypowego mini-serialu. Rolnicze Ohio, koło niedużego miasteczka mieści się Pętla - miejsce pracy urzędników i naukowców, głównie fizyków - którzy coś badają. Co konkretnie - nie wiadomo, ale po całej okolicy poniewierają się maszyny nieznanego pochodzenia, o czasem zaskakujących mocach - przenoszenia w czasie, zatrzymywania czasu, przepowiadania przyszłości, rozdzielania rzeczywistości na alternatywne ścieżki, czasem też są świadome i człekokształtne. Każdy z odcinków jest niezależnym epizodem, ale ich fabuła splata się ze sobą. I tak jak na obrazach, nikt się niczemu nie dziwi[1]. 10-letnia Loretta szuka matki, która pracuje w Pętli; matka zabrała jeden z kamieni, z których zbudowana jest tajemnicza kula. Loretta z tym kamieniem przenosi się kilkadziesiąt lat w przyszłość, gdzie spotyka samą siebie - matkę dwóch synów, również pracującą w Pętli. Jeden z synów Loretty wędruje w jeszcze dalszą przyszłość, dziewczyna drugiego odkrywa, że umie wstrzymać czas dla całego świata, strażnik Pętli wtem odkrywa, że w innej linii czasu miałby inne życie.
Serial ma 1 sezon, 8 odcinków, nie wiem, czy będzie więcej. Wbrew moim obawom, stanowi zamkniętą całość, zagadki są - do pewnego poziomu - wyjaśnione. Do pewnego poziomu, gdyż, jak wspomniałam, tu się nikt niczemu nie dziwi, nikt niczego nie wyjaśnia - skąd się wzięły artefakty, kto je stworzył, raz pojawia się informacja, że Pętlę założył teść Loretty, drugi raz, że niektóre z tworów są jego projektu. Tymczasem wszystko jest dość stare, często zniszczone, nawet pracownicy Pętli nie znają zastosowania niektórych mechanizmów. Desant obcej cywilizacji? Świat alternatywny, w którym czas zatoczył tytułową pętlę i cywilizacja odrodziła się w prawie identycznym kształcie na gruzach poprzedniej (przeskoki są między latami mniej więcej 1960 do połowy lat 80., potem do okolic roku 2000)? Poza małym miasteczkiem jest też duże, bardzo futurystycznie wyglądające miasto, ale czy świat tak samo tak wygląda jak w okolicach Pętli? Dziwne i dość niepokojące, ale bardzo ciekawe; klimatem podobne do Eureki czy Fringe’a.
[1] Co oczywiście strasznie mnie irytowało i zmuszało do głośnej dyskusji z ekranem. No na litość, niszczeje sobie budowla, w której można zamienić się z kimś na jaźń, wchodzą tam dzieci bez nadzoru, wychodzą, gromada naukowców jest tak zajęta, że tego nie bada. Bo po co.
Przeczytałam też w międzyczasie Złodzieja czasu Pratchetta.
#68
Napisane przez Zuzanka w dniu środa maja 25, 2022
Link permanentny -
Kategorie:
Czytam, Oglądam, Seriale -
Tagi:
2022, panowie, sf-f
- Skomentuj
To książka o znikaniu i o tym, co zostaje po zniknięciu. Marzena poznaje Antoniego, mają syna, coś z nim jest nie tak chyba; Antoni - pilot myśliwców - ginie, kiedy Klemens ma rok. Po Antonim zostaje ogromna wyrwa w życiu obojga, załatana prowizorycznie albumem z wycinkami, który zawsze ze sobą nosi Klemens. Olga od zawsze kocha Igora, ale pewnego dnia odrzuca oświadczyny i wyprowadza się ze wspólnego mieszkania. Po Igorze zostaje jej album ze zdjęciami, który maniakalnie przegląda i zastanawia się, co było, gdyby. Los rzuca Olgę niespodziewanie w miejsce, gdzie może zaopiekować się Klemensem, kiedy Marzena traci przytomność na ulicy. To wszystko obudowane jest taką masą detali, które wzajemnie wszystko ze sobą łączą, nawet jeśli pozornie do niczego nie prowadzą - bilet na lot balonem, fortepian z kaliskiej fabryki, tatuaż. Każdy z bohaterów jest unikalny i żywy. Czytelnikowi znika finał opowieści, która wtem urywa się, pozwalając - jak w życiu - postaciom wrócić do anonimowości codziennego życia. Nieco zmienionym przez to, co się stało. Bardzo ładna, bardzo trudna do opisania książka.
Inne książki tego autora.
#63
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek maja 9, 2022
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2022, beletrystyka, panowie
- Skomentuj
Lata 60. Elwood doskonale radzi sobie w szkole, wspierany przez ciężko pracującą babkę; rodzice wprawdzie zniknęli, kiedy miał 3 lata, ale chłopak jest ambitny i rozważny, więc ma szansę na otrzymanie dobrej edukacji mimo bagażu swojej rasy. Bo Elwood jest czarny, a kiedy dzieciak jest czarny, to ma znacznie mniejsze szanse na uniknięcie kłopotów niż dzieciak o białej skórze. Czasem wystarczy, że wda się w bójkę. Czasem zostaje zgarnięty przez policję, gdy przenocuje w czyimś garażu, żeby nie zamarznąć. A czasem - jak Elwood - w drodze na wymarzoną uczelnię wsiądzie na stopa do samochodu, który okazuje się kradziony, co czyni z niego współwinnego kradzieży. Tak Elwood ląduje w placówce edukacyjnej zwanej Miedziakiem, miejscu, gdzie “kłopotliwi” chłopcy mają szansę nauczyć się, jak prawidłowo postępować - ”Chłopców nazywano „uczniami”, a nie „osadzonymi”, aby odróżnić ich od agresywnych przestępców zaludniających więzienia. Tutaj, dodał Elwood w myśli, agresywni przestępcy są zatrudnieni jako personel. (...) Jeśli chciałoby się scharakteryzować ogólną tendencję, należałoby stwierdzić, że miedziaki miały przejebane wcześniej, w trakcie i potem.”
Narratorem jest na zmianę nastoletni Elwood i Elwood dorosły, dość szybko więc wiadomo, że nie zrobił kariery akademickiej, podobnie jak wielu innych “absolwentów” Miedziaka - “wszyscy oni mogliby być innymi ludźmi, gdyby nie zniszczył ich Miedziak. Lekarzami, którzy leczą ludzi z chorób albo operują mózg, wynalazcami jakiegoś gówna ratującego życie. Kandydatami na prezydenta. Ci zmarnowani geniusze – jasne, nie wszyscy byli geniuszami, a Chickie Pete nie zajmował się teorią względności Einsteina – ale odmówiono im nawet przyjemności bycia zwykłymi chłopcami. Okaleczeni i kulawi, zanim wyścig się rozpoczął, nigdy nie mieli poznać, jak to jest być normalnym człowiekiem”. Jest też, oczywiście, drugie dno historii Elwooda, acz dla autora najważniejsze jest pokazanie, że problem nie dotyczył jednej konkretnej placówki “naprawczej”, a wieloletniej, celowej polityki niszczenia pokoleń czarnych, którzy - bez względu na to, czy rzeczywiście popełnili przestępstwo, czy nie, mogli zwyczajnie zniknąć i nikt nie dochodził, co się z nimi stało. Współcześnie, po odkryciu niezliczonych szczątków zakatowanych na śmierć chłopców, Elwood staje przed dylematem, czy chce opowiedzieć o tym, czego był świadkiem lata wcześniej.
Inne tego autora.
#60
Napisane przez Zuzanka w dniu środa maja 4, 2022
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2022, beletrystyka, panowie
- Skomentuj
W jednej z londyńskich kamienic ktoś zamordował wodza plemienia Ku, Arona. Kilkunastoosobowe plemię okazuje się pochodzić z Nowej Gwinei, a do Londynu zostało sprowadzone przez etnografkę, Ewę Ku, która wraz z ojcem-pastorem badała ludy prymitywne. Inspektor Pibble natrafia na mur milczenia ze strony członków plemienia, Ewa z kolei opowiada mu o wierzeniach i zwyczajach oraz twierdzi, że ani nie mógł wodza zabić żaden mężczyzna z plemienia, ani nikogo obcego nie było w kamienicy. Uwagę policji zwraca młody awanturnik, który również trafił na Nową Gwineę, spłodził dziecko z jedną z czarnych kobiet, a aktualnie wraz z nową, atrakcyjną (białą!) żoną również mieszka w kamienicy. Jego żona, jak się okazuje, jest dawną ukochaną jednego ze współpracowników Pibble’a, sprawa robi się więc nieco osobista. Rozwiązanie zagadki jest dość niespodziewane i brutalne, zaś Pibble ląduje z rozbitą głową w szpitalu.
Niestety książka jest przenudna, zaczynałam ją chyba z trzy razy, do zapomnienia natychmiast po przeczytaniu. Mam jeszcze jedną książkę tego autora, przeczytam, żebyście Wy nie musiały.
Inne z tej serii.
#54
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek kwietnia 26, 2022
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2022, kryminal, panowie, z-jamnikiem
- Skomentuj