Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panie

Chimamanda Ngozi Adichie - Połówka żółtego słońca

Głównymi bohaterkami opowieści są siostry bliźniaczki, córki bogatego przemysłowca z rodu Ibo: Olanna - śliczna i buntownicza - opuszcza dom, by zamieszkać w miasteczku uniwersyteckim z biednym intelektualistą Odenigbo; Kainene - brzydsza, ale bardziej posłuszna - prowadzi firmę ojca oraz najpierw skrycie, a potem już oficjalnie spotyka się z Richardem, Anglikiem, aspirującym pisarzem, zachwyconym Afryką. Siostry oddaliły się od siebie, bo różne charaktery, bo inne aspiracje czy wreszcie miłość od rodziców rozdzielona nierówno. Chociaż może spoiwem całej historii jest życie Ugwu, prostego chłopca, który z wiejskiej chaty awansował do roli służącego u “pana profesora” Odenigbo; jego naiwne postrzeganie świata i prostota, skontrastowane z intelektualnymi rozmowami gości uniwersyteckich, stanowi tło dla wydarzeń w Nigerii z końca lat 60. XX wieku, zachłyśniętej wolnością tuż po uwolnieniu się spod kolonialnego buta Wielkiej Brytanii. Bujne życie towarzyskie, rozmaite problemy miłosne i drobne intrygi polityczne zostają niespodziewanie przerwane przez bagatelizowany konflikt między plemionami Hausa, Joruba i Igbo, czystki etniczne dają asumpt do założenia niepodległej Republiki Biafry. Jeśli nie słyszeliście o takim państwie, to dlatego, że istniało trzy lata; zignorowane przez mocarstwa światowe, które traktowały podział Nigerii jako okazję do wzmocnienia wpływów i rynek zbytu, również dla broni, po wyniszczającej wojnie, w której zginęło prawie 2 miliony ludności cywilnej, nie tylko w wyniku działań wojennych, ale z powodu głodu i chorób.

I tak jak nastrój początkowych dwóch części książki jest raczej lekki, bo zabawne jest zetknięcie prostego Ugwu z wyrafinowaną śmietanką intelektualną (scena prasowania skarpetek) czy łagodnie irytujące są intrygi matki Odenigbo, nie akceptującej jego wyzwolonej partnerki, tak od połowy klimat zmienia się drastycznie. Pijani nadzieją na samodzielne państwo intelektualiści nagle trafiają w sam środek brutalnej wojny. Wyrzuceni z domów, pod ostrzałem, stłoczeni na wyniszczonej ziemi z innymi uchodźcami, bez dostępu do jedzenia, lekarstw i czasem nawet czystej wody, obserwują, jak ich nowopowstający kraj rozsypuje się z powodu wewnętrznego rozłamu, obserwowany w milczeniu przez świat. Nie wiem, czy znając drugą połowę książki, chciałabym ją przeczytać; zostawia w głowie ślad.

– Ale jak to u nas powiadają, wojna światowa oprócz zła przyniosła również dobro – powiedział Okeoma. – Brat mojego ojca walczył w Burmie i wrócił podekscytowany jednym tylko pytaniem: otóż dlaczego dotychczas nikt nie powiedział mu, że biali nie są nieśmiertelni?
– Dlaczego pan to robi?
Hrabia ponownie nałożył okulary.
– Pracowałem z bojownikami o wolność w Etiopii, a wcześniej latałem wspomagać warszawskie getto – powiedział, uśmiechając się nieznacznie, jakby to miało stanowić odpowiedź na pytanie.

Inne tej autorki tutaj.

#30

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 9, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, panie, beletrystyka - Skomentuj


Aleksandra Marinina - Jasne oblicze śmierci

Luba Siergijenko podjęła kiepską decyzję - wyjechała do Turcji, gdzie okazało się, że zamiast ciekawej i dobrze płatnej pracy jako managerka hotelu dostała propozycję prostytucji, a kiedy odmówiła, musiała się chwytać wszystkiego, żeby mieć na życie i powrót do kraju na tarczy. Jej przyjaciółka, Miła, znalazła się w tej sytuacji znacznie lepiej, nie wybrzydzając na łóżkowych partnerów[1] i po miesiącu wróciła do domu, zabierając również pieniądze należne Lubie. Kiedy wreszcie Lubaszy udało się wrócić, wyjaśniło się, dlaczego jej narzeczony, Władik Strielnikow, ignorował jej rozpaczliwe telefony: znajomi poinformowali ją, że właśnie ożenił się w cerkwi z Miłą i proceduje rozwód cywilny z pierwszą żoną, na co wcześniej nie mógł się dla Luby zdobyć. Nie jest więc dziwne, że dziewczyna zapragnęła śmierci eks-przyjaciółki, udała się więc do szamana, który przygotował dla niej rytuał - który, jak wyznał potem milicji, oczywiście nie miał prawa zadziałać, wszak to zabobony - i był setnie zdziwiony, kiedy zapłakana Luba przybiegła powiedzieć, że spowodowała śmierć Miły. Niedługo potem popełniła samobójstwo. Organy rozpoczęły śledztwo, przyglądając się dokładnie przede wszystkim Strielnikowowi i jego kręgowi towarzyskiemu. Szybko okazało się, że dżentelmen ów wykorzystuje swoich przyjaciół, a mimo to wszyscy panowie nie chcą złego słowa o nim powiedzieć. W przeciwieństwie do wkurzonych żon, z których jedna postanawia wyjaśnić pewną sprawę z przeszłości, która może rozbić triumwirat kolegów.

O, jaka ta intryga absurdalna - póexn hcvgrw qb avrcemlgbzabśpv v mtjnłpbarw cemrm wrqartb m cnaój qnzl zśpv fvę wrqabpmrśavr an bwpmlzvr, xgóel zngxę mqenqmnł v qbcebjnqmvł qb fnzboówfgjn, benm an xbovrgnpu mjvąmnalpu m gemrzn xbyrtnzv. Gehqab wą jlxelć, ob cemrovren fvę mn ubzbfrxfhnyvfgę. Dużo jest o zdradach małżeńskich (że każdy zdradza, więc lepiej udawać, że nie ma problemu, bo przyłapany pan uniesie się honorem i odejdzie), sporo o przemocowym zarządzaniu w firmie (wątki, jak Strielnikow orze kolegami i niszczy im życie osobiste - przeurocze), wreszcie trochę o religii i wierze w klątwy. Już absolutnie serio, passus o rodzicach Luby daje mocno do myślenia.

Kamieńskiej jest stosunkowo mało, jest jej zimno od października do maja (siostro!), bolą ją plecy, które sobie uszkadza dźwigając podczas wizji lokalnej oraz nie ma kawy i pieniędzy na kawę[2]. Ma za to przemyślenia na temat urody podejrzanych[3]. Trochę na siłę doklejona jest prokurator / pisarka kryminałów Tatiana Obrazcowa, znana z poprzedniego tomu śledztwa Stasowa; wzięła ze Stasowem ślub, ale ciągłe mieszka i pracuje w Petersburgu. W Moskwie jest na chwilę, bo mąż namawia ją na przeprowadzkę[4], w metrze spotyka żyjącą jeszcze Miłę, która czyta jej książkę. Dzięki temu milicja może policzyć, jak daleko ofiara szła lub jechała do miejsca zbrodni. A, Tatiana zostaje również wykorzystana do przeprowadzenia dyskretnego wywiadu z jednym z przyjaciół, na który nie może sobie oficjalnie pozwolić Kamieńska. Oleg Zubow jest chory, ale mimo to przychodzi do pracy[5].

[1]

[Miła] Przyzwyczaiła się rozwiązywać wszystkie problemy przez łóżko (...) niczego się nie boi, jest szalona i lubi ryzyko. A Luba się boi, zresztą to w ogóle nie jest w jej stylu. Smagli, owłosieni Turcy wzbudzali w niej wstręt, którego nie mogła przezwyciężyć nawet za cenę powrotu do domu.
Zdaniem pracowników hotelu Rusin Miła Szyrokowa była wielką miłośniczką seksu pod różnymi postaciami (...) Mimo takiego podejścia współpracownicy traktowali ją z sympatią, ponieważ nie potrafili się na nią gniewać. (...) No bo właściwie dlaczego?

[2]

- Coś mi się wydaje, Aśka, że chyba jesteś chora.
- Czemu? Źle wyglądam?
- Wyglądasz jak pączek w maśle, ale z jakiegoś powodu nie pijesz kawy. Siedzę u ciebie bitą godzinę, a ty przez ten czas nie wypiłaś ani jednego kubka. Jak to rozumieć?
- To dziecinnie proste, detektywie Korotkow. Kawa się skończyła. A kupić nowej puszki nie mam za co, pieniądze się skończyły razem z aromatycznym brązowym proszkiem. Więc się męczę.

[3]

- Gdzie twój słynny, legendarny obiektywizm? Odkąd to oceniasz ludzi po wyglądzie zewnętrznym?
- Odkąd wygląd zewnętrzny zaczął determinować charakter człowieka. (...) Ładne dzieci od małego przyzwyczajają się, że wszystko im wolno. A to przeradza się w przekonanie, że wszystko dzieje się zgodnie z ich życzeniem. I wyrastają na ludzi pewnych siebie, niezależnych, upartych, skorych do uśmiechu i energicznych, ponieważ nie boją się życia. Czego się mają bać, skoro wszystko im się udaje? A jeśli ładne dziecko wyrośnie na piękność, no to koniec, przepadło. Taka osoba nie czuje żadnych ograniczeń, wszystko jej się udaje, idzie jak z płatka, wszyscy ją kochają.

[4] … stosując argumenty typu: “A prowadzenie domu nie zajmie ci dużo czasu, jutro przecież pojedziemy i kupimy wszystko co trzeba [mikser i ekspres do kawy]. Pralkę automatyczną też. Będziesz tylko wciskała guziki. Jeśli chcesz, kupię ci nawet zmywarkę”. Ja wiem, że jak na Rosję AD 1990 to jest układ absolutnie partnerski, ale i tak.

[5] “jeszcze bardziej zachmurzony niż rano, gdy go wezwano do zwłok (...) , wyciągając z łóżka, ponieważ był na zwolnieniu z powodu ostrej infekcji dróg oddechowych. Było to jeszcze jedno dziwactwo eksperta. W razie najmniejszego niedomagania brał zwolnienie, spędzał w łóżku równo dobę, po czym wracał do pracy, oznajmiając z cierpiętniczą miną wszystkim i każdemu z osobna, że jest ciężko chory, ale roboty ma tyle, że musi harować jak wół, i w ogóle wszyscy dokoła to potwory i nieuświadomieni egoiści, nie dają mu spokojnie pochorować, człowiek musi chodzić do pracy, a tak podle, tak podle się czuje… Oleg Zubow uwielbiał swoją pracę i za nic w świecie nie zgodziłby się chorować dłużej niż jeden dzień, ale bardzo mu zależało, żeby otoczenie nie miało żadnych wątpliwości, że on, Zubow, składa swoje zdrowie na ołtarzu wykrywania przestępstw. Wszyscy muszą wiedzieć, że źle się czuje, że cierpi, ale mężnie wypełnia swoje obowiązki. Wszyscy muszą wiedzieć, że wyświadcza wielką przysługę, nadal chodząc do pracy, chociaż powinien właściwie położyć się i umrzeć”.

Się pali: w samolotach.

Inne tej autorki tu.

#28

Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 4, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, panie, kryminal - Skomentuj


Olga Gitkiewicz - Nie zdążę

To smutna historia o tym, że całkiem sporo Polaków ma wszędzie daleko. Wraz z upadkiem PRL-u i monopolu państwowego na transport w 1989 rozpoczął się stopniowy spadek liczby połączeń (słynne “wygaszanie”), a za tym postępujący spadek pasażerów. Sporo reportażu[1], trochę doświadczeń własnych i wywiadów, dużo niegospodarności i zamiatania problemów pod dywan przez kolejne rządzące ekipy, korporacyjny bełkot zasłaniający indolencję i niechęć do rozwiązań; to wszystko pokazuje obraz społeczeństwa, w którym każdy może liczyć tylko na siebie. Albo - jak dzieci i młodzież - rodziców, którzy zawożą i przywożą ze szkoły, osoby bez prawa jazdy - na ludzi dobrej woli, żeby dostać się do lekarza lub sklepu. Tam, gdzie to zawodzi, rośnie grupa ludzi wykluczonych.

Nie chcę streszczać książki ani wypisywać celnych obserwacji (a jest ich sporo!), nie mam też recept na naprawę sytuacji, ale mogę za to zachęcić do przeczytania. Zwłaszcza że książka pięknie wydana, na bardzo miłym w dotyku papierze.

[1] Nie spodobała mi się tylko humoreska? zabawa formą? w stylu zajdlowskim (czy w stylu finału “Opowieści Podręcznej”), gdzie to etnografowie przyszłości spierają się nad kształtem Cesarstwa Pekap. Zbędne w zestawieniu z resztą książki.

#25

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lutego 28, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, panie, reportaz - Komentarzy: 3


Ewa wzywa 07 43-44-45

Helena Sekuła - Ślad rękawiczki #043

Spis osób:

  • Albinos (Władysław Gorciarz)
  • Raf (Rafał Dezyr)
  • Basia - kierowniczka lokalu kategorii drugiej “Kosowianka”, ma wyczulone i subtelne ucho
  • Sierżant Kamiński - odważny i pewny siebie, zaniedbuje procedury z tragicznym końcem
  • Kazio - szatniarz, portier i gladiator w “Kosowiance”
  • Małysz - odbiło mu i wyharatał szybę kuflem
  • kapral Polny - kierowca milicyjny
  • pułkownik Piotr Żarnocha - naczelnik Wydziału Zabójstw
  • Michalina Zawadzka - matka Ity, kobieta z nadczynnością aparatu mowy
  • Ita Zawadzka - “wieszak” w CORZE, długonoga, smukła, złocistośniada karnacja i tycjanowskie włosy
  • Justyna Miłoszowa - główny projektant Zakładów Konfekcyjnych CORA, zielona pastela na powiekach
  • dyrektor Seweryn Miłosz - Zakłady Przetwórstwa, kochanek Ity
  • Inżynier Wiktor Tybur - szpakowaty, wysoki, szczupły mężczyzna, kawaler
  • Wacław Żelest - znajomy Gołębiowej, magazynier w Zakładach, żonaty, ale nienachalnie
  • Barbara Żelest - żona Wacława, nieistotna dla fabuły
  • Melania Gołębiowa - podobno rajfurka, właścicielka willi “Sfinks”, w kwiecie wieku i z pretensjami
  • Maria Kos - pokojówka, kucharka i portierka w “Sfinksie”
  • porucznik Konrad Wysocki - świeżak po szkole, gęsta czarna czupryna, żywe oczy, chłopięca twarz[1]
  • Technik milicyjny - wyga, spryciarz i przechera
  • Ksawery Jurek - właściciel willi “Rybitwa”, wynajmuje letnikom oraz kolportuje złote monety

Dwóch rzezimieszków przypadkiem staje się świadkami bójki w knajpie, unikają podania personaliów najpierw próbując ucieczki, potem w sposób ostateczny, zabijając konwojujących ich milicjantów. Stawia to oczywiście całą milicję w stan gotowości, wszystkie ręce na pokład, najwyższy priorytet. Niedługo po tych wydarzeniach, właścicielka willi “Sfinks” w Otwocku zostaje znaleziona martwa, śledztwem zajmuje się młody porucznik Wysocki. Na pierwszy plan wychodzą anonimy, rozsyłane do wielu osób, sugerujące, że denatka wynajmowała pokoje na godziny, w których dyrektor Miłosz z rudą modelką wyprawiali bezeceństwa. I rzeczywiście - było pożycie pozamałżeńskie i libacje alkoholowe w tajemnicy przed współmałżonkami, a dodatkowo wszyscy coś przed milicją zatajali (oraz straszyli kontaktami w samym ministerstwie). Wysocki znajduje złote monety u denatki i sarka, bo ekspertyza ewidentnie fałszywych numizmatów ma trwać 8 dni, ale ponieważ jest sprytny, odkrywa, że taką monetę znaleziono w samochodzie zamordowanych milicjantów, co łączy dwie sprawy i nagle pozwala na nieograniczone zasoby analityczne i eksperckie.

Rozwiązanie zagadki nie jest tak oczywiste, bo przecinają się tu dwie sprawy - przestępcza (fałszerstwa monet) i społeczna (zdrada małżeńska i jej konsekwencje). Na trop zbrodniarza doprowadza tytułowa rękawiczka.

Się pije: wódkę, koniak (Wysocki z Miłoszem, bo nie znajduje wymówki).
Gender: “była punktualna (...) Pod tym względem była zaprzeczeniem kobiecości”.

[1] Oczywiście Wysocki nie cierpi swojego młodzieńczego wyglądu, wolałby zmarszczki i siwe skronie.

Inne tej autorki tutaj.

Julitta Mikulska - Klamka z mosiądzu #044

Spis osób:

  • Krawczykowa - dozorczyni, robi swetry na drutach oraz pokątnie sprzedaje towar pierwszej potrzeby
  • Andrzej Krawczyk (ps. Gruby) - syn dozorczyni, lubi wystawać na rogu i nadużywać alkoholu
  • Janusz Wala - inkasent Gazowni Miejskiej, porządny człowiek
  • Jacek Pawłowski - niegdyś “hiepies”[1], z dzwonkiem na szyi i boso, aktualnie w wojsku
  • Aurelia Jastrzębska - ciotka Pawłowskiej
  • sierżant Sęk - dobroduszny i jowialny, z okrągłym brzuszkiem, rumieni się jak dziewica
  • major Żuchraj - specjalista od parzenia herbaty
  • porucznik Andrzej Jaksa - magister prawa, nosi się po cywilnemu, w lekkim beżowym garniturze
  • porucznik Adam Walendziak - oficer śledczy
  • kapitan Wierzbicki - przełożony Jaksy
  • inżynier Edward Fabisiak - okradziony z Pragi-Południe
  • Liliana Caban - śliczna dziewczyna, ludowa sukienka maxi, w ręku rumuński koszyczek
  • Marek Kubiak - nastolatek, co sypia w kuchni, bo ma małego psa
  • doktor Zajchert - patolog
  • Jerzy Turkuć - sprawca pijackich burd
  • Alojzy Szybka (ps. Zajączek) - notoryczny pijak i złodziejaszek
  • Julian Ciąkota (ps. Julo) - hippies, mimo upału ma dziury w spodniach wypchane szmatami
  • Kornel Wilnik (ps. Siaja) - ze Skarżyska, ma ule i paczki od brata z Kanady
  • porucznik Magdalena Jaskólska - urocza blondynka w modnym letnim spodnium
  • Cabanowa - nie chce robić kariery jako sprzątaczka, bo się nie utrzymuje na żadnej posadzie
  • Wyględzka - sąsiadka Cabanowej
  • Żużu - hippies[2] i plotkarz
  • Mały - skundlone włosy, sprytne oczka i nikły wąsik, słodycze to jego słabość
  • porucznik Dębicki - Komenda Powiatowa Skarżysko Kamienna
  • Wilnikowa - matka Jula
  • Stecka - właścicielka willi, wdowa po urzędniku bankowym
  • pan Tadzio - kierowca cysterny, służył w Czerwonych Beretach

Porucznik Jaksa mozolnie rozwiązywał sprawę niewyjaśnionych włamań i kradzieży do mieszkań zamożnych obywateli Warszawy i okolic. Cechą wspólną był dobry wywiad (włamywacze bez pomyłki znajdowali wszystkie schowki) oraz brak śladów włamania. Przypadkiem dowiaduje się o śledztwie w sprawie morderstwa młodego poborowego, prosi więc znajomego majora o pozwolenie na obserwację wydarzeń. Młody Pawłowski, który nie wrócił z przepustki z powodu tego, że nie żył, obracał się wcześniej w zdegenerowanych kręgach młodzieży hippisowskiej. Milicja idzie tym tropem, trafność linii śledczej potwierdza znalezienie tytułowej ozdobnej klamki z mosiądzu, skradzionej z mieszkania Pawłowskich, noszonej przez jednego z hippisów na szyi w roli ozdoby (nie rozumiem tak bardzo). Sprawę włamań udaje się Jaksie wyjaśnić przy okazji, a dodatkowo nawiązuje bliskie stosunki z uroczą porucznik Jaskólską, ku uciesze majora Żuchraja.

Się pali: sporty (major Żuchraj), fajkę (Jaksa), płaskie (Jaskólska).
Się je: zrazy w barze, salceson, chleb i ogórek kiszony, generalski tort w kawiarni.
Się stoi: w kolejce po kapcie szkolne oraz po nabiał:

(...) obywatelki - zwrócił się do grupki gospodyń - niepotrzebnie tracą czas. Właśnie do sklepu przywieźli mleko, śmietankę też widziałem. Jak w porę nie pójdziecie, może zabraknąć.

[1] [Ubierali się] “W kolorowe łachy. Chodzili boso, zarośnięci i obwieszeni łańcuchami, dzwonkami, licho wie czym. Jeden nawet nosił na szyi oślą czy krowią szczękę”.

[2] "Rudy (...) obnażony do pasa. Pierś, na wzór mumii faraona, pokrywały mu łańcuchy, naszyjniki i cała masa brzęczącego żelastwa. Na szelkach podtrzymujących spodnie widniały wielkie sztuczne kwiaty".

Maciej Bordowicz - Toccata #045

Spis osób:

  • Wacławski - właściciel knajpki w miasteczku, łysiejący czterdziestolatek
  • Ramoń - zżarty alkoholem chuderlawy, niski, starzejący się facet, lokalny wariat
  • Palewski - wysoki, szczupły gość, niestety alkoholik
  • sierżant Zygmunt Morawski - milicjant, lokator Wacławskiego, ledwo po 30, a już z trójką dzieci
  • Goch, Michałek i Walendzik - trójka dziwnych klientów knajpki
  • porucznik Adam Płoński - świeżo upieczony żonkoś
  • Irmina Płońska - już małżonka, szybko poznaje realia życia z milicjantem
  • major Darewicz - mentor Płońskiego
  • kapral Załęski - odbywa ostatni patrol
  • Stanisław Nałęcz - proboszcz parafii w okolicy, człowiek o łagodnych, niebieskich oczach
  • Józef Antosiak - łamało go w krzyżu, więc pierwszy znalazł zwłoki

1949. Ramoń, lokalny wariat (jak się potem okazuje, osoba wymagająca silnego wsparcia psychiatrycznego po przeżytej traumie wojennej, kopał groby dla zabitych w obozie koncentracyjnym i napatrzył się na rzeczy, na które nikt nie powinien patrzeć) doprasza się w knajpie Wacławskiego o alkohol. Klienci się śmieją, czasem ktoś piwo czy wódkę postawi mimo irytacji szynkarza. W kącie siedzą trzej dziwni mężczyźni, w pewnym momencie budzą w Ramoniu paniczny strach. W nocy ktoś zabija Wacławskiego, sierżanta Morawskiego i jego żonę, czego Ramoń jest świadkiem, schowany na zapleczu knajpy. Milicja początkowo podejrzewa tego ostatniego, ale na podstawie badań balistycznych (dość ograniczonych ówczesną techniką, ale zawsze) wyklucza go jako zbrodniarza, tym bardziej, że na pobliskiej stacji kolejowej ktoś strzela do milicjanta i poważnie rani zawiadowcę stacji. Akcja jest dwutorowa - ze śledztwa przeskakujemy do trzech przestępców, którzy - z jednym poważnie rannym - szukają schronienia u znajomego księdza w kościele. Jeden z nich wyznaje księdzu przewiny w ramach sakramentu spowiedzi, wiążąc go tajemnicą i czyniąc współwinnym (co chyba niekoniecznie jest zgodnie z doktryną kościoła). Tytułową Toccatę gra ksiądz na organach, przydaje się do przywabienia pewnego siebie zbrodniarza, który nad logikę przedkłada przemoc.

Książka jest pisana dramatycznie podniosłym językiem, pewnie dla podkreślenia grozy tematu:

Widzi całą sytuację, cisnęła mu się w oczy jak uderzenie odgiętej gałęzi.
Od tygodnia upał jak zaraza buszował między spaloną ziemią a bezobłocznym niebem.
Jak gdyby odłupano od nich całe zmęczenie od duchoty i wódki, pokładali się na stolikach ze śmiechu, niemal tarzali twarze w zakąskach, wypadały im z warg wyćpane do końca pety.
Jego idea [pomysłu] błysnęła w oczach i natychmiast zapadła się pod ciemny, kontrastujący z siwizną włosów, łuk brwi.

Się je: marynowane śledzie, baleron.

Się pije: ciepłą wódkę (bo upał), koniak i wino (bo przełom w śledztwie, dzięki świeżo zakupionym kapciom).

Inne tego autora:

Inne z tego cyklu tutaj.

#24

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lutego 27, 2020

Link permanentny - Tagi: prl, panowie, panie, 2020, kryminal - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Olga Drenda - Duchologia

Autorka o swojej pracy - szerokim spektrum z wycinków rzeczywistości z okresu transformacji między upadkiem PRL-u a połową lat 90. XX wieku:

Zdałam sobie sprawę, że wspomnienia z lat 80. i 90. są pełne zakłóceń. Taka jest oczywiście sama ich natura, skłonna do fałszerstw i zmyłek – ale dlaczego w pokoleniowej pamięci siedzi tak wiele napędzanej technologią grozy? Czy to dlatego, że pamiętamy poprzez obraz pełen „duchów”, powidoków, rozdwojeń, jak w skłonnym do implozji aparacie telewizyjnym Rubin?

Dla mnie to był koniec szkoły podstawowej, liceum i początek studiów, czyli też okres gwałtownych zmian i życiowo, i geograficznie (przeprowadzka z prowincjonalnego, małego Włocławka do metropolitalnego, wielkiego Poznania), i społecznie. To, co działo się wokół mnie, rejestrowałam jako normalne, wszak wszystko się zmieniało - ceny (galopująca inflacja!), oferta sklepów, to, co teraz nazywa się identyfikacją wizualną, dostęp do wielkiego świata najpierw z pomocą VHS, chwilę potem - telewizji satelitarnej (czy jej namiastki dla niemówiącym innym językiem niż polski w postaci programu “Bliżej świata”). Do dziś pamiętam subskrypcje na rzadkie książki, wyczekiwane latami “Zrób Sam Vademecum”, z którego najbardziej zaczytałam tom o projektowaniu wnętrz w okresie braku wyboru (schowki i podesty w małych przestrzeniach, fotele Kon Tiki, futrzaki, słomiane maty czy zastępowanie durnostojek pustymi opakowaniami - puszki po kakao “z darów”, puszki po piwie czy kartony po proszku do prania).

Nie chcę streszczać poszczególnych rozdziałów - o postrzeganiu Polski przez zagranicznych reporterów, o rozwoju pewnej wersji ruchu New Age (Kaszpirowski w oficjalnym obiegu), rozjeździe między aspiracji w kolorowych czasopismach i telewizji (śp. babcia marzyła o oglądaniu “Dynastii” w kolorze) a życiem codziennym, zwłaszcza w małych miastach, pirackich-niepirackich kasetach bez hologramu i ich konsekwencjach dla rynku muzycznego; to był świat codzienny, wtedy nie chwytało się dziwności i nieprzystawania tego wszystkiego do siebie wzajemnie. Jeśli pamiętacie cokolwiek z tamtego okresu, to lektura obowiązkowa.

Inne tej autorki:

#22

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lutego 21, 2020

Link permanentny - Tagi: 2020, panie, reportaz - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Helena Sekuła - Kieliszek bordeaux

Ginie Igor Ordon, ekscentryczny rzemieślnik, zajmujący się ceramiką, również przemysłową. Major Korosz, jeden z najzdolniejszych inspektorów milicji, w pracowni zamordowanego odkrywa, poza artystyczną ceramiką, kota[1]. Nie odkrywa natomiast cyjanku, którym zaprawione było tytułowe wino w kieliszku denata. Milicja nie narzeka na brak podejrzanych - Ordon miał zasłużoną opinię bon vivanta i znawcy kobiet[2]: była żona Barbara, konkubina Monika, kochanka i sponsorka Ilona były trzymane od siebie z daleka za pomocą uczynnego, choć nie wylewającego za kołnierz gospodarza Aniołka i cynicznej asystentki Ewy. Im głębiej śledztwo wchodzi w życie denata, tym więcej brudu się pokazuje - zakochana w nim dziewczyna, która się stoczyła w wódkę i popełniła samobójstwo, mnóstwo długów i procesów sądowych, wyrok i kara więzienia[3], wreszcie mężczyźni nienawidzący go za powodzenie u kobiet i same kobiety, zwłaszcza porzucone lub oszukane. Major najpierw zbiera wszystkie dowody i poszlaki, po czym najpierw metodą eliminacji, a potem drobną prowokacją łapie mordercę.

Autorka sprytnie rozpoczyna nie od samej zbrodni, a od poszukiwań zaginionej w halnym turystki, Moniki Vessel, która okazuje się być ostatnią konkubiną Ordona. Przy okazji pojawia się dość zabawny z perspektywy czasu epizod w szpitalu, gdzie pacjentka kradnie luminal, a lekarz proponuje pacjentce papierosa oraz potencjalnie suicydalną pacjentkę nazywa psychopatyczną (chociaż zaskakująco atrakcyjną). W ogóle damska uroda jest clou opowieści:

Patrząc na tę piękną kobietę major skojarzył sobie, że w najbliższym otoczeniu Ordona nie spotkał kobiety brzydkiej. Wszystkie były ładne, interesujące i coś sobą reprezentowały. Ale Barbara była chyba najładniejsza z nich wszystkich. Wysmukła, średniego wzrostu z masą płomiennorudych włosów, miała subtelną delikatną twarz o bardzo jasnej gładkiej karnacji.
Major nagle zdał sobie sprawę, że stoi i po prostu gapi się na nią z zachwytem i że ona o tym wie, że prawdopodobnie jest przyzwyczajona do tego rodzaju niemego podziwu.
- Pani jest bardzo piękna - usprawiedliwił swoje milczenie. - Przed chwilą widziała pani uosobienie zachwytu - chciał zażartować.

Gorzej niestety z damskimi walorami intelektualnymi, panie są określane jako “wykolejona” [Ewa] albo “słaba, kobieca, dość lękliwa o miernej inteligencji i słabej odporności psychicznej” [Barbara]. Oraz emancypacja prowadzi do prób samobójczych, więc lepiej nie ryzykować zbyt samodzielnej kobiety.

Bawiąc-uczyć: wypalanie ceramiki i działanie pieca wysokotemperaturowego.
Nagrody: bernardyn Bari odznaczony honorową odznakę GOPR.
Się pije: wódkę, wino (tytułowe), koniak Meukow, jarzębiak.
Się pali: “Rarytasy”.

[1] “Puszysty, perski kot przerwał drzemkę, leniwie podniósł się z nagrzanej podłogi i wygięty w łuk wlepił w niego bursztynowe ślepia”. Szczęśliwie sierotkę zgadza się adoptować gospodarz domu, Wincenty Aniołek(!). Niestety, wbrew moim podejrzeniom, kot nie ma znaczenia dla fabuły.

[2]

Panie! Nieraz to i żal, i śmiech brał... Bywało, taki zmarnowany rano idzie, przystanie na papierosa, to mówię: panie Igorze, kapusty nie przekwasisz, kobiet nie przekochasz. To on śmieje się i powiada: ale próbować trzeba…

[3]

A nie mówił panu, za co w więzieniu siedział?
- Co miał nie mówić, mówił! Nie za żadną hańbę, a za politykę siedział, to nie żaden wstyd. No nie? Jak były błędy i wypaczenia... no wie pan, ten kult jednostki, to go jako takiego więcej starszego z AK - posadzili, bo partyzant był. A za Gomułki to go wypuścili i sprawiedliwość oddali, bo panie, przecież za ojczyznę się narażał, wszak nie?

Inne tej autorki tutaj.

#13

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lutego 3, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, panie, prl, kryminal - Skomentuj