Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panie

Maria Zientarowa - Wojna domowa / Wojna domowa trwa

Jak zapewne starsze z Was pamiętają z serialu, wcale nie było o wojnie, tylko o konflikcie pokoleń. Sąsiadka z góry, Irena (Janowska), pośredniczy często w kłótniach między sąsiadką z domu (Kwiatkowska) a jej nastoletnim synem, Pawłem (Musiał-Janczar). W drugim tomie do mieszkania narratorki wprowadza się tymczasowo Anula (Góralczyk), siostrzenica, której matka jest permanentnie w szpitalu, więc ciocina zyskuje własny egzemplarz nastolatki do nieledwie entomologicznej obserwacji. Kręcą się jeszcze panowie - ojciec Pawła (Rudzki), wiecznie w delegacjach (“bada, dlaczego ludzie tak mało produkują, a tak dużo konsumują”), a podczas krótkich pobytów w domu wychowujący syna krzykiem i zakazami oraz mąż Ireny (Szczepkowski), głównie przebywający w biurze. Kłótnie to może duże słowo, raczej nieporozumienia, bo przedwojenni rodzice - mimo że naprawdę próbujący zrozumieć - nie nadążają za zmieniającymi się modami na muzykę (jazz, trzeci nurt, blues, Szczepanik i Presley), modę (spodnie tak wąskie, że nie da się zgiąć nóg w kolanach, a potem nagle szerokie; berety zarzucone na korzyść czap z końskiego włosia), aktywności fizyczne (przepisywany skrzętnie podręcznik do jogi!) czy wyznaczniki bycia chuliganami.

Towary deficytowe: żyletki, zielone koszulki gimnastyczne, groszek w puszce (bywa rumuński), pomarańcze (przed świętami), banany (ale nikt nie kupuje, bo na pewno będą na wierzchu zielone, a w środku zgnite), szynka (wydzielana na specjalne okazje), ptasie mleczko (kitrane w bieliźniarce), radio odbierające stację Luksemburg.

Znak czasów: Adenauer coś knuje, doktor Kildare z telewizji, erwupegie, herbatniki 22 lipca, ormowcy, Kirszenstein, Sartre nie przyjmuje nagrody Nobla.

Się je: knedle z mrożonych śliwek, omlet z cebulką, wczorajszą zupę, zimny schab z surówką na Wielkanoc, rybę faszerowaną i w galarecie, sałatkę śledziową, zimny schab, zimną cielęcinę i pół kilo tatara (wszystko ze sklepu) na Boże Narodzenie, rosół.

Się przywozi z terenu: zająca, czeski naszyjnik ze sztucznych brylantów i rubinów oraz takież kolczyki.

Się pali: „Silesie” (okropne), „Carmeny”, fajkę (a w zasadzie nie pali, tylko trzyma w zębach, bo trzeba coś palić, ale i dbać o płuca), w klasie i tramwaju.

Się stoi: w kolejkach za wszystkim (i można całą “Trylogię” przeczytać).

Gender codzienny: kobiety tracą pieniądze niewiadomo na co, bo są kapuścianymi głowami do matematyki.

Się pożycza: cukier, wanilię, pieniądze do pierwszego.

Się odejmuje: lata podczas wypisywania życiorysu, bo była wojna i nikt nie sprawdzi.

Się pije: również w pracy, mąż narratorki wraca lekko nieużyteczny z biura i odsypia imieniny Karola czy Jadwigi.

Się (krypto)reklamuje:

Anula bez słowa zakasała rękawy, włożyła fartuch i nalała do zlewu płynu do zmywania „Ludwik”. Otworzyła kran i zapieniło się wspaniale. Od czasu, jak znalazłam w sklepie „Ludwika”, Anula zmywa na ochotnika.

Się jest w związku:

Mąż, który mimo że jesteśmy piętnaście .lat po ślubie, wciąż zachowuje się przyzwoicie, wstał nawet dość szybko z fotela i poszedł otworzyć.
Poszłam się umyć i kiedy wychodziłam z łazienki, zauważyłam, jak mąż cichutko odwija paczuszkę z szynką i wyjmuje plasterek. Udałam, że nie widzę. Ostatecznie całą pensję do domu przynosi, nie pije, nie pali i ma lekki chód, tak że prawie nie zdziera obcasów.

Inne z tej serii.

#48-49

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek czerwca 2, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, klub-srebrnego-klucza, panie - Komentarzy: 4


Rebecca Solnit - Matka wszystkich pytań

Nie podejmuję się streszczać wniosków z esejów Solnit, to coś, co zwyczajnie trzeba przeczytać. Tytułowe pytanie dotyczy prokreacji, które to pytanie zadaje się tylko kobietom i jedyna sensowna odpowiedź to brak odpowiedzi. Autorka analizuje też milczenie i uciszanie jako strategię patriarchatu, co ciekawe, dotyczy to obu płci w różnym zakresie; niedawno przeczytałam analogiczny artykuł Bartosza Sadulskiego z męskiej perspektywy. W pozostałych są obserwacje, czemu niektórych ludzi śmieszą nieśmieszne wszak żarty z gwałtu, odczytywanie “męskich” uznanych książek z perspektywy bohaterek opowieści, dekonstrukcja mitu o łowcy polującym na mamuta, podczas gdy samica czeka w jaskini czy wreszcie analiza męskiej psychozy, że zostanie fałszywie oskarżony o gwałt. Poruszające, posępne, dające do myślenia.

Inne tej autorki:

#43

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 20, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, felietony, panie - Skomentuj


Ali Smith - Jesień / Zima

Nastoletnia Elisabeth Demand chce zrobić wywiad ze starym sąsiadem, ale jej pragmatyczna matka ją zniechęca. Z tej sytuacji wychodzi wieloletnia przyjaźń między ciekawą świata dziewczynką a ponad 80-letnim erudytą Danielem Gluckiem, zapewne ocalałym z Holocaustu półkrwi Żydem, który w fantastycznie barwnych rozmowach uczy ją zachwytu światem, opowiada o mniej znanej sztuce. Mija 20 lat, Elisabeth wraca do rodzinnego miasta, żeby odnowić paszport, a gdy dowiaduje się, że Daniel zapadł w śpiączkę, przychodzi codziennie do domu opieki i trzyma go za rękę, zaniedbując nieco matkę, która na starość odkryła, że może być w związku z kobietą. Bardzo pretekstowa akcja pełna jest reminiscencji i przypadkowych epizodów zarówno z życia Daniela, jak i Elisabeth, zapewne niektóre to półsen starszego człowieka. Gdzieś w tle pobrzmiewają echa rozpoczętego Brexitu i narastających nastrojów antyemigracyjnych, zwizualizowanych w postaci płotu, który nagle zagrodził ścieżkę spacerową w miasteczku, bo za płotem rozpoczęto budowę obozu dla tych, którzy po Brexicie staną się personami non grata. Oba wątki łączy - zgodnie z tytułem - jesienna schyłkowość.

W “Zimie” Art, blogger publikujący artystowskie i pretensjonalne artykuły o swoim postrzeganiu natury, kłóci z dziewczyną; Charlotte wyprowadza się i w ramach zemsty rozpoczyna ośmieszanie byłego już chłopaka w social mediach. Jako że wstyd mu jechać samemu na święta do matki, proponuje przypadkowo poznanej Lux fuchę - za 1000 funtów będzie przez 3 dni udawać Charlotte. Na miejscu okazuje się, że jego matka, Sophia, zachowuje się nawet jak na nią ekscentrycznie, a w opuszczonym i zaniedbanym domu nie ma w zasadzie nic do jedzenia, nie chce też rozmawiać z synem o tym, co się z nią dzieje. Razem z Lux trafiają na kontakt do siostry Sophii, Iris, która mi wieloletniej waśni między siostrami przyjeżdża bez wahania z jedzeniem i wsparciem. Przez trzy świąteczne dni odbędzie się wiele dyskusji - o uchodźstwie (Lux jest Chorwatką mieszkającą w Kanadzie), empatii, aktywizmie i realnym wpływie na zmiany, postrzeganiu świata, sztuki i natury, które niekoniecznie doprowadzą do jakiegokolwiek fabularnego końca, ale klimatycznie przypominają tematy przewijające się w “Jesieni”. Pobrzmiewają echa protestów przeciwko broni nuklearnej w Greenham Common, w których zapewne brała udział Iris.

Jakkolwiek nieźle mi się oba tomy czytało i przeczytam niebawem pozostałe z cyklu, tak nie są to książki proste i linearne. Wydarzenia są poszatkowane, czasem te same przedstawiane z wielu punktów widzenia, obudowane czasem mocno przeintelektualizowanymi odniesieniami do literatury (Szekspir, Dickens) i kultury. Bardzo delikatnie - raczej jako głosy w dyskusji - pojawia się Brexit, nie jest do końca określone, czy to porażka, czy zwycięstwo, pojawia się sprzeczny wielogłos, mnóstwo transparentów z hasłami. Mimo tego, coś w nich jest uroczego i melancholijnego, nawet niesympatyczne na pierwszy rzut oka postaci mają głębię i wieloznaczność. Oczywiście wolałabym, żeby całość się spinała, a nie była niezależnymi wariacjami na temat, ale przemawia do mnie zamiłowanie do zamykania wątków, którego w życiu czasem nie ma.

#39-40

Napisane przez Zuzanka w dniu środa maja 10, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, panie - Skomentuj


Rachel Cusk - Arlington Park

To, że Cusk nie będzie cukierkowa, to wiedziałam. Ale nie spodziewałam się, jak bardzo posępna będzie. Pięć kobiet, wszystkie mieszkają w Arlington Park, bogatym przedmieściu Londynu, z najlepszymi szkołami, prestiżowymi domami i ludźmi, którzy coś znaczą. Niektóre z kobiet wżeniły się w Arlington, inne pracowicie dorobiły się opcji zakupu domu, żeby mieć dla siebie i swojej rodziny jak najlepszą szansę na rozwój i przyszłość. Wszystkie są wykształcone, wszystkie miały aspiracje i widoki na kariery. Teraz rodzą i wychowują dzieci, prowadzą domy, spotykają się w losowych konfiguracjach, czasem z sympatii, czasem dla zachowania pozorów, czasem, żeby poocierać się o blichtr i zaimponować znajomością. Dla każdej z nich codzienność to tortura, żadna nie jest szczęśliwa. Każda czegoś zazdrości, coś robi wbrew sobie, nawet wyjście do parku z dzieckiem to uciążliwy, przykry rytuał (por. Zuzanka nienawidziła placów zabaw). Luźna fabularnie seria historii, epizodów pokazuje, jak coś, co jest z zewnątrz spełnieniem marzeń, w środku przypomina więzienie - kobiety są skrępowane coraz bardziej toksycznym związkiem, kolejną ciążą, szarością kolejnych dni, gdzie coś tak zwyczajnego jak wyjście do centrum handlowego jest ekscytujące. Pada dużo gorzkich refleksji o poczuciu bycia mordowaną drobnymi codziennymi ciosami, o utracie siebie kosztem dzieci i związku, o tym, jak mężczyznom łatwo utrzymywać pasje i emocje tam w świecie, poza domem. Gdzieś w losowej recenzji przeczytałam oburzony głos, że opisane kobiety to zakały, powinno im się zabrać dzieci i oddać tym, które docenią radości macierzyństwa, bo to skandal, żeby matka dbała bardziej o siebie niż o maluszka, żeby nie czerpała radości z uśmiechu potomka, tylko spychała konieczność przebywania z dziećmi na kogoś innego. Przewrotnie zostawię to jako podsumowanie świata, w którym widać podszewkę i szwy i to chyba uwiera, kiedy się o tym czyta. I dobrze, niech uwiera.

Inne tej autorki tutaj.

#32

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek kwietnia 11, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, panie - Skomentuj


Christel Petitcollin - Jak mniej myśleć

Tę książkę zachwalano mi (przepraszam, zapomniałam już kto, bo odleżała swoje na kindlu) jako objawienie, wreszcie pozwoli mi to zrozumieć, jak działa mój zbyt mocno, szybko i chaotycznie myślący mózg, który nie umie się wyłączyć. I w pierwszej części, gdzie autorka opisuje sposób myślenia, zachowania i przypadki osób określanych jako “nadwydajni”, owszem, co chwila zaznaczałam jakieś fragmenty, które totalnie REL, jak mawia młodzież. Że często myślę tak szybko i dużo, i na tak wielu poziomach, że jestem w stanie wyartykułować z tego 10%, więc to, co wychodzi do ludzi, jest nieskładne, kryptyczne i w zasadzie niezrozumiałe, a ja przed końcem wypowiedzi już wiem, że nie trafiłam i przestaję. Że obserwuję i zauważam setki nieistotnych szczegółów, przez co umyka mi czasem obraz i sens całości; pożądane przy korekcie tekstu, niepożądane przy zrozumieniu jakiejś metafory. Że nadwrażliwość na bodźce typu dźwięk, szybkie przeładowanie przy byciu wśród ludzi, taka idiotyczna mieszanka ekstrawertyczności, bo w gronie znajomych zdarza mi się robić one woman show, po czym uciec, bo za dużo i nie chcieć rozmawiać przez dwa tygodnie. W drugiej części pojawiają się już jakieś elitystyczne idee, że nadwydajni są lepsi od innych oraz sugestie w kierunku homeopatii (sic!), przemieszane z szukaniem diagnozy pod kątem ADHD i bipolarności. Część trzecia, po której sobie najwięcej obiecywałam, to sposoby radzenia sobie z tym chaosem w głowie. Do kilku rzeczy doszłam sama (spisywanie myśli, żeby wyrzucić z głowy; śledzenie, skąd konkretny ciąg myśli się wziął; medytacja; szukanie ludzi podobnych), reszta jest z gatunku mocno niekoniecznie. Podsumowując, nie objawienie, bibliografia tylko francuskojęzyczna, można przeczytać, ale rewolucji w myśleniu nie robi.

#28

Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 29, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, panie, poradnik - Skomentuj