Więcej o
Czytam
Zbiorek opowiadań o młodych mieszkańcach Moskwy. Czy mają 13 lat, czy 25, to i tak nie mają celu w życiu i zabijają czas pomiędzy kolejnymi imprezami, koncertami punkowymi, związkami polegającymi na szybkiej konsumpcji na imprezie i skakaniu w kolejny. Takie smutne to. Niby uważają, że każda miłość jest prawdziwa, ale z drugiej strony wszystko jest na pół gwizdka, jakby jutro miało nie nadejść.
(Przeczytałam jeszcze przed wyjazdem, ale jakoś mi się nie zebrało).
#29
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela września 5, 2010
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2010, beletrystyka, opowiadania, panie
- Skomentuj
Pierwszy kryminał Fossum, który mnie nie przeczołgał. I całkiem taki sobie. Dwutorowa akcja - komisarz Sejer wprowadza na przesłuchanie nieco obitą Ewę Magnus, nieco nieprzystosowaną malarkę i jednocześnie Ewa wraca myślami do spotkania ze swoją przyjaciółką z lat dziecinnych, które całkowicie zmieniło jej życie i zaprowadziło ją pod skrzydła Sejera. Malownicza narracja, ale całość dość przewidywalna. Głównie o sile przypadku.
Inne książki tej autorki tutaj.
#28
Napisane przez Zuzanka w dniu środa sierpnia 18, 2010
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2010, kryminal, panie
- Komentarzy: 2
Pan Wincenty jest aspirującym pisarzem, który wprawdzie jeszcze nie skończył żadnej powieści, ale ma cały opasły zeszyt szkiców. Pan Ludwik z kolei nie pisuje, ale namiętnie czytuje wszystko, co mu wpadnie w ręce, ze szczególnym uwzględnieniem pulpy i literatury niskich lotów oraz rubryki kryminalnej w prasie lokalnej. Panowie spotykają się co dzień w kawiarence, gdzie bujna pani Jadwinia serwuje im kawę i wypieki, czasem wtrącając się do prowadzonych przez panów dyskusji. Panowie głównie się irytują wzajemnie, ale z niezłym skutkiem rozwiązują na pierwszy rzut oka trudne sprawy kryminalne. A ten miły, młody sekretarz znanej pisarki ginie już w pierwszym epizodzie.
Książka składa się z króciutkich epizodzików (napisanych jako słuchowiska radiowe) z opcją samodzielnego rozwiązania zagadki. Czasem się da wydedukować, czasem nie. Jestem wielbicielką niespiesznej lektury przy kawiarnianym stoliku, powolnego sączenia kawy, podjadania czegoś dobrego przy tym i obserwowania znad stron gazety innych gości. I takie poczucie miałam podczas lektury. Miłe.
#27
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek sierpnia 9, 2010
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2010, kryminal, opowiadania, panie, panowie
- Komentarzy: 5
Rosyjska dusza jest jak spaniel, który, nawet jak mu wesoło, ma mordę rozpaczliwie smutną.
Każde powiedzenie o Rosji i Rosjanach (chociaż w dalszym ciągu raczej należałoby mówić "Sowietach", bo Związek Republik Radzieckich żyje i ma się świetnie) jest prawdziwe. I że śmieszno i straszno jednocześnie, że bieda i ogromne pieniądze, że życie udawało się zupełnym przypadkiem i podobnym przypadkiem można było z dnia na dzień spaść na samo dno, że to kraj jeszcze bardziej na niby niż Polska. Gdzie łapówka i przymknięte oko jest ważniejsze od miliona paragrafów, które z kolei dalej funkcjonują wedle metody "dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf".
Jackowi Hugo-Baderowi nie zazdroszczę warsztatu pisarskiego (chociaż jest świetny), nie zazdroszczę imponującej listy miejsc, w których był (bo, po prawdzie, to mnie tam nie ciągnie, poczekam, aż się Wschód ucywilizuje, choć może nie doczekam), ale zazdroszczę jednego - tej siły, która pozwala mu tam jeździć i wracać po nowe. Uporu, dzięki któremu może pisać o próbach jądrowych, wyniszczaniu Nieńców, katastrofie Konsomolca, zamkniętych miastach na Syberii, prawie że legalnych trasach przemytu narkotyków czy historii podmoskiewskich gangów z Luberca. I po każdym kolejnym felietonie o niewinnych (a są inne?) ofiarach niezabezpieczonych wybuchów jądrowych, o rosyjskiej mieszaninie niechlujstwa, obojętności, lenistwa i głupoty, o ludziach żyjących z groszowych zysków z transportu heroiny czy żyjących jak w średniowieczu mieszkańcach kręgu polarnego, zabijanych przez wódkę, jednak bardziej się boję niż mnie to śmieszy.
Warto przeczytać jako punkt odniesienia dla kryminałów Doncowej, Marininy i Polakowej.
#26
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lipca 30, 2010
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2010, panowie, reportaz
- Komentarzy: 2
Jedna z tych książek z dzieciństwa, których się po latach szuka, pamiętając tylko, że był budynek z galeriami i z tych galerii wchodziło się do domów, a przed domem rósł kasztanowiec. A potem się po latach czyta i już-już się wsiąka w magię domu, którego zacinające się normalnie drzwi przenoszą bohaterów w czwarty wymiar, gdy jak wiadro zimnej wody oblewa czytelnika natrętna pedagogiczna nuta. A to student fizyki trafia do ogrodu Izaaka Newtona i uczy się o przyciąganiu ziemskim, lubiący fajerwerki 10-latek trafia w czasy Napoleona i dowiaduje się o ówczesnych materiałach wybuchowych, a po wybuchu leci w gwiazdy i ogląda z bliska konstelacje, zaś babcia kochająca kokoszki trafia do kurnika i jest szczęśliwa. Wszyscy przez cały czas szukają tytułowego pierścionka, który ginie pani Izabeli, niegdysiejszej gwieździe opery. I znajdują, bez specjalnych efektów. Oczywiście na końcu wszyscy bratają się na przyjęciu przy galeryjce, bo wszyscy się lubią i chętnie z sąsiadami spotykają.
Urocza książka dla dzieci (tym bardziej, że jedna z dziewczynek Złudnych ma na imię Maja), ale zgrzyta bardzo czytana nieco później niż w wieku lat piętnastu.
#25
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lipca 29, 2010
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2010, dla-dzieci, panie
- Komentarzy: 4
Węgiersko-kanadyjski pisarz wraz z amerykańską żoną-malarką po raz kolejny przyjechali do Toskanii, tym razem po to, żeby kupić dom, obsadzić ogródek warzywami i spędzać niespiesznie życie w małym, włoskim miasteczku, zaprzyjaźnieni z sympatycznie sielskimi mieszkańcami Włoch. I tak też zrobili.
Jak nie jedzą, to podróżują, zwiedzając kilkusetletnie domy, kościoły i miasteczka i smakując koloryt lokalny. Máté opisuje to tak zgrabnie, że widzę kolory i cienie, czuję zapachy i nawet, gdzieś tam pod językiem, czuję smak potraw, których nie jadłam. I już, już rzucam się, żeby spakować małą walizkę i pojechać tą samą trasą, kiedy dociera do mnie, że tamtej Toskanii z lat 80. już pewnie nie ma. Jest za to strona internetowa autora [2021 - link nieaktualny], gdzie można - oprócz historii jego włoskiej winnicy - zobaczyć to, czego w książce brakuje - zdjęcia pięknych włoskich okolic:
Inne tego autora:
#24
Napisane przez Zuzanka w dniu środa lipca 21, 2010
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2010, panowie, podroze
- Skomentuj