Więcej o
prl
Spodziewałam się po tytule czegoś innego (odsłony serwisu o kultowych rzeczach [2021 - link nieaktywny] z okresu PRL-u - relaksach, gumie Donald czy kasetach Stilon Gorzów), ale taka już uroda książek branych "na tytuł" z podaj.net. Zamiast oczekiwanych anegdotek przedmiotowych książka zawiera zestaw felietonów - i politycznych (które przekartkowałam ze względu na brak zainteresowania i wiedzy na temat polityki, jak kogoś interesuje historia okrągłego stołu czy Solidarności Walczącej, to znajdzie coś dla siebie), i społecznych. Te drugie przejrzałam z większym zainteresowaniem, bo i historia "Wojny domowej", zaproszenia "Rolling Stones" na koncert czy kariery Połomskiego i Ireny Dziedzic dość dobrze pokazują wpływ ustroju na kulturę masową w tych czasach. Niespecjalnie mam jednak przekonanie, że warto książkę mieć, bo literacko nie wciąga, a w niektórych tekstach brakuje jakiejś takiej myśli przewodniej, sensu, dla którego powstały. Nie jest to zła lektura, ale taka nijaka.
#46
Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 21, 2009
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
felietony, panowie, prl, 2009
- Skomentuj
Teraz cały wysiłek, jaki kibic wkłada w uczestniczenie w zawodach Formuły 1 bądź analogów, to zwykle konieczność wczesnego wstawania, żeby obejrzeć wyścig na płaskim monitorze o odpowiednio dużej przekątnej. W 1978 roku, kiedy wyszło "Góralskie tango", można było sobie o tym jak przebiega wyścig (i to raczej ten polski, a nie jakiś wyuzdany Monte Carlo czy inny Paryż-Dakar) przeczytać po jakimś czasie w czasopiśmie bądź posłuchać w radio, a i to niekoniecznie. Wyścig też jest dość przaśny - żeby uruchomić niektóre klasy pojemności silnika, na listę uczestników wciągane są prywatne samochody i kierowcy, których jedyną zaletą jest to, że w ogóle wystartują. Kiedy szlag trafia miskę olejową w jednym z rajdowych aut, rajdowcy przekupują lokalnego właściciela warsztatu, żeby wymontował potrzebną im część z oczekującego na naprawę auta sekretarza, którego się i tak nie da naprawić (auta, nie sekretarza), bo nie ma innych potrzebnych części. Nagrody w rajdzie to też gratka, ponieważ za pierwsze miejsce przysługiwał puchar Automobilklubu i komplet najnowszym opon, za za drugie - komplet pokrowców na siedzenia i kierownicę ("A tu widzę, że było się o co ścigać. Takie porządne pokrowce, panie, na lata. I to futro, panie, na kierownicę, żeby się ręce nie ślizgały. Takiego to nawet hrabia Potocki z Łańcuta nie miał. - Podoba się panu? - spytał Piekarski. - Panie Eugeniuszu, toć ja musiałbym oczu nie mieć, żeby mnie się to nie podobało. Takie różowe, ulubiony kolor mojej ślubnej"), a za trzecie - pasek antystatyczny.
Wyścig odbywa się w okolicach Zakopanego, na trasie co jakiś czas pojawia się pijany góral. I to on jest pierwszym podejrzanym, kiedy jeden z samochodów nie dojeżdża do końca zamkniętego odcinka specjalnego, a następnie zostaje znaleziony rozbity na zboczu góry. Potem podejrzanych jest więcej, bo jeden z dziennikarzy przegrywa nieswoje pieniądze na wyścigach, jeden z kierowców bierze mnóstwo pieniędzy od swojego sponsora-badylarza na pokrycie tajemniczych długów, żona opuszcza drugiego kierowcę po awanturze, jaką ten zrobił odkrywając, że połowica się puściła z jednym z pilotów. Milicja jednakowoż jest dość mało aktywna i oprócz robienia za narratora nie odkrywa tajemnicy. Trafia na nią przypadkiem jeden z uczestników rajdu, redaktor Dymek.
Ubolewam, że nie jestem w stanie rozpoznać żadnego z bohaterów książki, bo podobno byli znani. Niestety, w 1978 roku miałam małe rozeznanie w kwestiach rajdowych, prędzej w okolicach krokodyla Gieny czy misia Puchatka.
Ponieważ PRL-owskie kryminały miały misję (jak dziś publiczna telewizja) "bawiąc-uczyć", można się dowiedzieć na przykład tego, że polski przemysł zapałczany współpracował z monopolowym i pudełko zapałek postawione pionowo obok standardowej szklanki (tej takiej do koszyczka) oznaczało 100 g wódki, a 50 g i 25 g odpowiednio na niższym boku i na płasko. Bardzo wygodne do spędzania czasu w pracy. Podobnie cenną nauką była obserwacja, że ładne panny z hotelowego salonu piękności będą wolały w negliżu pobaraszkować ze znanymi rajdowcami i dziennikarzami, którzy w ramach igraszek oblepią biust panny pożądaną przez młodzież naklejką Castrol niż czekać, aż jakaś fanaberyjna mieszkanka hotelu zawinszuje sobie strzyżenie czy manicure (nie oszukujmy się, kto w PRL-u jeździł po hotelach).
PS PRL 4/4 jeszcze będzie, ale to trudny kryminał i nie wiem, jak ugryźć.
#24
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek czerwca 16, 2009
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2009, panowie, prl
- Komentarzy: 5
Lubię sprawdzać, jak się starzeją książki, którymi zachwycałam się w czasach nastoletnich. I, co miłe, ta się mało zestarzała. Oczywiście, jest przeraźliwie politycznie poprawna - zapisywanie się do ZSMP, impresje powojenne i nachalna propaganda "ucz się, dziecko, ucz", ale mimo wszystko to całkiem dobra historia dojrzewania nastolatki zaraz po wojnie. Nie oszukujmy się, mimo wzniosłych idei i bogatego życia wewnętrznego, w większości przypadków chodzi o płeć przeciwną i układanie sobie stosunków z rodzicami.
Inne tej autorki tutaj.
#20
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 24, 2009
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2009, mlodziezowe, panie, prl
- Komentarzy: 3
Milicja ma to do siebie, że jak sprawę zgłasza ładna i młoda dziewczyna, to przydzielają jej równie młodego i podatnego kapitana, który w ramach ochrony pójdzie i bez wielkiego wstrętu na basen. Dziewczynie zniknęła matka, niedługo potem w lesie zostają znalezione zwłoki innej starszej kobiety, a na samym końcu ginie bogaty ogrodnik. Śledztwo nie jest trudne, bo ogrodnik jako jedyny sprzedawał błękitne goździki, które znaleziono w domu zaginionej matki. Teraz już by łatwo nie było, bo większość kwiatów do kwiaciarni trafia z giełdy. Przestępca dodatkowo oddaje się nielegalnego hazardowi, co czyni z niego wrak człowieka i wyjaśnia, czemu zabijał. Słabe, ale miejscami zabawne.
#19
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 23, 2009
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2009, kryminal, panowie, prl
- Skomentuj
Kilkuwątkowa opowieść o śledztwie w sprawie kradzieży pieniędzy na wypłaty w pewnym dużym przedsiębiorstwie (objaśnienie dla młodszych: kiedyś ludzie nie mieli kont w bankach, a wypłatę dostawali w kopercie w kasie w nieznaczonych banknotach). Po kradzieży zaczynają ginąć ludzie związani z niektórymi pracownikami fabryki. Jednocześnie kochliwy dziennikarz zaprasza przygodnie poznaną pannę do mieszkania narzeczonej kolegi, odbywa z nią upojną noc, po czym ślad po pannie (jak również po tytułowym płaszczu w kratę oraz czerwonej torebce) ginie. Kolega zaczyna prowadzić śledztwo w celu odzyskania płaszcza i torby, bo zdaje sobie sprawę z problemów z zaopatrzeniem w damską garderobę i spodziewa się, że narzeczona po powrocie z zagranicznych wojaży zrobi mu z odwłoku jesień średniowiecza. Łatwo się domyślić, że oba śledztwa się ze sobą wiążą.
#14
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 3, 2009
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2009, kryminal, panowie, prl
- Skomentuj
Rzecz się dzieje dookoła placu Grunwaldzkiego w Szczecinie (co już jest nietypowe jak na kryminał, bo zwykle jest to Warszawa i Pałac Mostowskich). W jednej ze starych kamienic podczas kradzieży (i to niebagatelnej, bo pieniędzy ze sprzedaży volkswagena) zostaje zamordowana matka właścicielki, która przyszła jej zrobić zakupy. Milicja, mimo posiadania tzw. nowoczesnego aparatu, zabiera się do śledztwa jak pies do jeża i bez pomocy pewnej uczynnej studentki medycyny niewiele osiąga. Szczęśliwie studentka jest chętna i mimo wielokrotnego obrażania jej inteligencji przez porucznika (co oczywiście owocuje gorącym uczuciem w myśl przysłowia, że kto się lubi itd.), dodaje do śledztwa elementu kobiecego. Mężczyźni są zbyt prości, żeby wpaść na to, że kobieta po przyjściu z zakupów wypakowuje masło i mrożonego kurczaka do lodówki, a nie malowniczo rozkłada to na stole, czekając, aż kurczak zacznie chodzić, co w znaczący sposób zmienia tor śledztwa.
Cytat dnia:
(...) Przedtem i potem spełniał już ściśle rozkazy przełożonej (...).
- Przełożonej?
- Jak pan woli, może pan ją nazwać żoną. To właściwie nieistotna różnica. W każdym dobrym małżeństwie żona jest przełożoną swojego męża.
- No, wie pani! - obruszył się porucznik.
- Poznać, że pan jest kawalerem i pewnym spraw zupełnie nie rozumie.
Inne tego autora:
#6
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 1, 2009
Link permanentny -
Tagi:
panowie, kryminal, 2009, prl -
Kategoria:
Czytam
- Komentarzy: 6