Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panie

Monika Pastuszko - Matka Polka sika w krzakach

Wbrew tytułowi, to nie książka piętnująca rozwydrzone madki, a solidne opracowanie na temat problemów z funkcjonowaniem osób zajmujących się pracą opiekuńczą, nie tylko nad nieletnimi. Poza tytułowym oddawaniem moczu, na który rzadko gdzie poza domem jest opcja, a brak toalet prowadzi do tzw. moczowej smyczy, czyli ograniczenia mobilności zwykle kobiet, które nie dość, że fizjologicznie są poszkodowane, to jeszcze często są w ciąży, w połogu, z maluchem na ręku i problemem z mobilnością i nie mogą oddalić się na większą odległość, nie ma usprawnień dla kobiet karmiących, celowej organizacji miasta pod kątem ruchu pieszego i wózków (wiadukty, krawężniki, hałaśliwe drogi szybkiego ruchu), kontroli hałasu czy zwyczajnie miejsca, gdzie jest bezpiecznie. Opisane zjawiska czasem regulują ruchy oddolne typu inicjatywy budżetu obywatelskiego, czasem można zgłaszać jako usprawnienia do urzędu miasta, ale ogólnie dobrostan osób “nieproduktywnych” - z niepełnosprawnością, starych, opiekunek dzieci, dzieci - jest na drugim albo trzecim planie.

Sama pamiętam koszmarną zimę AD 2009, kiedy pojawiła się od dawna niewidziana ilość śniegu, zamiast radości z bieli popłakałam się, próbując przepchnąć wózek z płaczącym dzieckiem przez zaspy na chodnikach, bo odśnieżono jezdnię, zrzucając pod nogi pieszych zwały śniegu. A popłakałam się, bo kiedy próbowałam iść ulicą, zostałam otrąbiona przez radiowóz, że mam nie zawadzać na drodze osiedlowej. Dziś pewnie wdałabym się w pyskówkę, wtedy grzecznie poszłam przenosić wózek z dzieckiem przez grudy. Czasów ciąży, kiedy na przystanku okazywało się, że nie ma gdzie usiąść, a stać nie mogłam czy pociążowego dzwonienia do ochrony, bo w centrum handlowym toaleta z przewijakiem była zamknięta na klucz, nawet nie chcę wspominać. Po lekturze został mi wkurw na organizację świata, który pozornie wspiera dzietność, ale ignoruje potrzeby, jakie za tym idą. Idźcie czytać o tym, gdzie sikają kobiety, potem machajcie wskaźnikami, dziadersi.

#75

Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday October 1, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, felietony, panie - Skomentuj


Joanna Chmielewska - Harpie

Książki Chmielewskiej zaczęłam dzielić na dwie grupy. Te, do których mam sentyment, kiedyś mnie bardzo bawiły, ale teraz widzę braki warsztatowe: akcja kuleje, chaos, rozwój sytuacji jest zawsze na jedno kopyto - nikt nikomu nic nie mówi, więc sprawa wyjaśnia się cudem, narratorka wie, że o czymś zapomniała, w trakcie ludzie robią dziwne rzeczy i dotykają ich niespodziewane konsekwencje. Tu mam klasykę - ”Wszystko czerwone” czy ”Całe zdanie nieboszczyka”. “Harpie” należą do drugiej grupy - jest zgrabnie wymyślona intryga, fachowcy z organów prowadzą sensownie śledztwo na tyle, na ile im świadkowie pozwalają, ale świat opisany jest tak paskudny i patologiczny, że mnie otrząsa. Hm, może podział przebiega przez “jest Joanna/nie ma Joanny”?

Dorota na 24 lata, jest półsierotą - 40-letnia matka zmarła po porodzie, a 25-letni ojciec odmówił kontaktu[1], wychowują ją więc trzy ciotki. Nie jest to komfortowe, bo każda z ciotek jest paskudna na swój sposób - Felicja jest apodyktyczna i kontroluje każdy oddech, Melania jest zwyczajnie przykra, wredna i kąśliwa, zaś Sylwia - najmniej szkodliwa - jest dość głupia. Dorota jest co chwila wyzywana od idiotek, brzydul i kretynek, jej osiągnięcia - znajomość nastu języków obcych - są ignorowane, ciotki komentują jej każdy krok w sposób negatywny, komenderują nią i tylko cudem udaje jej się zaoszczędzić nieco swoich zarobionych pieniędzy zanim harpie jej zabiorą. I do tej radosnej warszawskiej willi wjeżdża czwarta dama - Wandzia Parker, chrzestna babka ze Stanów po 50 latach na obczyźnie. Emituje vibe pieniędzy, obiecuje cuda, ale żąda obsługi, luksusów i przysmaków, nie wydając grosza. Wszyscy już są zirytowani, zwłaszcza że dama waleniem kija do krykieta daje znać, że potrzebuje towarzystwa czy obsługi, gdy wtem okazuje się, że rzeczywiście spisała testament na rzecz Dorotki i ciotek, tyle że następnego dnia zostaje znaleziona martwa. Śledztwo wykazuje, że nie były to przyczyny naturalne; niedługo potem zaczynają się zakusy na życie Dorotki.

Więc jak doceniam bogactwo postaci i sytuacji - paskudne ciotki, dom zaśmiecony hałdami kitranych przez dziesięciolecia śmieci, głupie a zabawne nawyki, cwanego acz prostodusznego pomocnika Marcinek, atrakcyjnego i niegłupiego taksówkarza Jacka czy wreszcie przesympatycznych i fachowych funkcjonariuszy, tak warstwa emocjonalna jest zwyczajnie obrzydliwa, a wszyscy czarno-biali. Dobrzy - Dorotka i Jacek - są piękni, utalentowani i bez wad, źli - ciotki, chrzestna babka, Marcinek - paskudni, rozkapryszeni, żarłoczni i absolutnie pozbawieni nie tylko empatii, ale i podstawowych ludzkich odruchów. To opowieść o przemocy psychicznej, konsekwentnym i długotrwałym niszczeniu dziecka przez toksyczną rodzinę; autorka żyje w radosnym wyparciu, że taka sytuacja nie zostawia żadnych konsekwencji w psychice[2]. Dorotka oczywiście czyta w ciotkach jak w otwartej książce, poza drobnymi momentami załamania spływa po niej jak po kaczce, one gadają, a ona robi swoje, a kiedy dostaje spadek, jest skłonna kontynuować bliskie kontakty z ciotkami, bo przecież to RODZINA. Humor oczywiście zasadza się na rzucaniem tzw. zabawnych słów typu gropa, wołoduch, zwekslować oraz wprowadzeniu osoby z zagranicy, która zapomniała polskiego i przekręca słowa, co daje pretekst do tzw. zabawnych dialogów (wypąkać zamiast wykąpać, wywał i zalew zamiast wylewu i zawału czy co majniej zamiast co najmniej).

[1] Ależ oczywiście, że jest to obśmiane, bo jak to, 40-latka dostaje małpiego rozumu z powodu młodszego faceta, kara musi być.

[2] I tak, mogę sobie dośpiewać, że to mała Irenka odreagowuje swoją rodzinę i przejaskrawia, ale i tak mam dreszcze.

Inne tej autorki.

#74/#19

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday September 28, 2025

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2025, kryminal, panie - Skomentuj


Anna Kłodzińska - Królowa nocy

Dyrektor Derbach, zamożny mężczyzna po 50-tce, zostawia na wakacjach żonę i syna, wraca do Warszawy, bo kończy mu się urlop. Dla uczczenia powrotu udaje się do baru w hotelu Europejskim, raju smakoszów, gdzie spożywa pyszny posiłek i poznaje piękną młodą Angielkę, Liz Wight. Jako że jest gościnnym Polakiem, proponuje jej zwiedzanie Warszawy, które oczywiście kończy się w jego mieszkaniu na tapczanie. Nie dziwi go zupełnie, że piękna młoda kobieta nie waha się iść ze starym dziadem na, jak to potem określa Szczęsny, miłosne pitigrili (sic!), za to jest absolutnie zaskoczony, kiedy pojawia się szantażysta, okazując mu dowody miłosnych zapasów z panną nie dość, że w jego sypialni, to jeszcze w szlafroczku jego małżonki. Płaci, ale w pewnym momencie odmawia, sprawa cichnie do momentu, kiedy w jego drzwiach pojawia się kapitan Szczęsny ze zdjęciem zamordowanej dziewczyny i negatywem z reportażem przygód pięknej Liz z panem Derbachem.

Sprawę udaje się wykryć, bo szantażysta dywersyfikuje źródła utrzymania i oprócz fotografowania klientów swojej “podopiecznej” zleca też kradzieże narkotyków, które potem sprzedaje “hipom”. Milicję na jego ślad naprowadza dziwnie zachowujący się narkoman, niejaki Donat Chciuk; chłopak niespecjalnie kontaktuje, dzieli się mądrościami w stylu “genetyka transformacji ujawniła u niego tylko 11 chromosomów, dlatego ma negatywne faksymilia”, ale daje się podpuścić Szczęsnemu i jak po sznurku prowadzi do złoczyńcy.

Się je: Jajko mollet, barszcz z paszczecikiem, kaczkę pieczoną, pieczarki w kokilce, tort hiszpański, polędwicę, sardynki, masło, tort serowy (?), szynkę (a resztki może wziąć sobie sprzątaczka, biedna kobieta z mężem pijakiem), czekoladową bombonierkę (przyniesioną na ugłaskanie żony).

Się pije: kawę i sok z czarnej porzeczki, francuski koniak, whisky White Horse, kawę marago, neskę na otrzeźwienie, wódkę na stres.

Się używa: mydła yardleya, ale tylko na własny użytek, żona i dziecko tylko zmarnują.

Inne tej autorki.

#73/#18

Napisane przez Zuzanka w dniu Friday September 26, 2025

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2025, kryminal, panie, prl - Skomentuj


Anna Kłodzińska - Trzy ciosy sztyletem

Major Szczęsny łamie sobie głowę, jak może znaleźć bezczelnego mordercę trzech osób, które nie są ze sobą w ogóle związane - utytułowany profesor akademicki na progu emerytury, rzutki biznesmen ze Szczecina i piękna kobieta sukcesu. Tym bardziej jest zirytowany, że morderca po każdej zbrodni wysyła list, gdzie chełpi się tym, co zrobił i wyśmiewa wysiłki milicji. Oczywiście sprawę rozwiązuje się po części dzięki przypadkowi - znajomy jubiler opowiada o koledze, którego odwiedził dziwny klient i wypytywał o pochodzenie słowa “diament”; morderca zostaje okradziony przez dwie damy z półświatka o dźwięcznych ksywkach Atrofia i Atonia i trafia do akt, bo milicja po nalocie znajduje jego dokumenty; podczas obserwacji jednej z ofiar ucieka nieostrożnie do mieszkania sąsiadów i dzięki temu milicja może sporządzić jego portret pamięciowy. Narracja przeplata szczegóły śledztwa i punkt widzenia przestępcy, żeby w finale po pościgu przez pół Polski pokazać cały proces mordercy, gdzie dużo mówi się o jego problemach psychicznych i zawiści jako motoru popychającego do zbrodni.

Się nosi: futra i futrzane czapki.

Się je: tort Sachera z bitą śmietaną (w Wiedniu), pieczoną mieszankę z mielonych wątróbek, chleb z zimnym schabem i keczupem, kanapki z salami, pastą łososiową, sardynką i camembertem, do tego sałatkę jarzynową, jajeczka w majonezie (na domówce u biznesmena), dwa jajka w szklance (w barze mlecznym, dlatego dzielnicowy - wielbiciel potrawy - miał ksywę Jajeczko), jajka a la madrileña (w sobie pomidorowym, zapiekane z serem, w - a jakże - Madrycie), kotlet cielęcy, barszcz z pasztecikiem, schab po myśliwsku ze śliwkami (w restauracji), kawałki bułki z pasztetem (prowizorycznie, podczas ucieczki).

Się pije: denaturat pod chleb i ogórek kiszony, czystą wodę (w wiedeńskiej kawiarni), piwo do obiadu, koniak, mrożoną wódkę, whisky White Horse, tanie białe wino (w Madrycie), winiak (na podryw), kawę po obiedzie, oranżadę (do popicia bułek).

Się pali: radomskie.

Się odnotowuje problemy społeczne: życie półświatka, którego nie ma sensu karać czy im pomagać, bo i tak przepiją

Metody śledcze: branie dziecka za ręce podczas przesłuchania, żeby dodać mu odwagi, udawanie hydraulików, żeby wejść do mieszkania podejrzanego (nie można stosować wieczorem).

Epoka: w szafce w pracy pracownik trzyma mydło, papier toaletowy i ręcznik, bo nie ma wspólnych; sąsiadka spieszy się, bo ma zamówioną kolejkę w mięsnym; fraza o szachu perskim zostaje dowcipnie spointowana, że nie Persja, a Iran, nie Szach, a Khomeini; się nosi latarkę do piwnicy, bo kradną żarówki.

Się cytuje: pisarza Simonowa (nie, nie Sofronowa), wschodnie mądrości.

Inne tej autorki.

#70/#16

Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday September 18, 2025

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2025, kryminal, panie, prl - Skomentuj


Gabrielle Zevin - Jutro jutro i znów jutro

Sadie i Sam spotykają się przypadkiem w szpitalu. Alice, siostra Sadie choruje na nowotwór, Sam z kolei ma stopę potrzaskaną w wypadku, do tego nie mówi. Sadie nawiązuje z nim kontakt, grają razem w gry komputerowe; nastolatka zirytowana na rodzinę zajmującą się siostrą, korzysta z wolności w szpitalu, a że jeszcze przy okazji wpisuje sobie te wizyty jako wolontariat - tym lepiej. Do czasu, kiedy Sam się o tym dowiaduje od nieco złośliwej Alice, wtedy zrywa wszelkie kontakty z osobą, którą uważał za jedyną przyjaciółkę. Mija kilka lat, oboje spotykają się przypadkiem w Nowym Jorku, mimo początkowej sztywności zaczynają razem pracować nad grą komputerową i chwilę potem dołącza do nich współlokator Sama, Marx i Dov, wykładowca MIT, on-and-off toksyczny kochanek Sadie, ale też utalentowany projektant gier. I nagle jest lawina, której się nie da zatrzymać - pierwsza gra jest sukcesem, druga psuje stosunki między Samem i Sadie, a do tego klinem, który się wbija między współpracowników, jest związek Sadie i Marxa; ale są kolejne gry, firma Unfair Games jest liderem. Z nielinearnej narracji - na przykład z informacji udzielanych post factum w wywiadach - wiadomo, że stanie się coś, co zachwieje i tak już kruchym zawodowo-prywatnym, platonicznym związkiem między Sadie i Samem. Czy się rozejdą po tragedii, czy jednak znajdą sens w tym, żeby iść obok siebie?

To brzmi drętwo, ale to moja najlepsza książka przeczytana w tym roku. Wzruszałam się tak chyba ostatnio na “Poddanych Microsoftu” i to chyba właśnie taki klimat jest najbliższy powieści Zevin. To opowieść o pasji, nerdach, feminizmie, związkach, zazdrości i wsparciu, dziedzictwie kulturowym i przywłaszczeniu, rodzinie - biologicznej i przysposobionej, przyjaźni, zaufaniu i nieufności. I o grach komputerowych - nie jestem gamerką (zatrzymałam się na etapie “Match 3”), ale czuć, że autorka jest, a przynajmniej dobrze odrobiła lekcję na temat pisania gier, marketingu, silników, warstwy graficznej i grywalności. Ale mimo tego, że to opowieść o entuzjastach gier, nawet jeśli kogoś gry nie interesują, mocno osadzona w znanej mi popkulturze, a do tego o tym, co niezmienne od czasów Szekspira - byciu razem mimo przeciwności losu.

#69

Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday September 17, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, panie - Komentarzy: 1


Anna Kłodzińska - Śledztwo prowadzi porucznik Szczęsny

Na Złotej 21 DC[1] gospodarz domu przygotowuje się do wizyty komisji porządkowej, zagląda więc do dawno nie odwiedzanych lochów za piwnicami. Kiedy czuje charakterystyczny zapach, wie, że to nie będzie jego najlepszy dzień - w odległym zakamarku znajduje zwłoki kobiety w stanie daleko posuniętego rozkładu. Milicja przybywa szybko, porucznik Szczęsny zarządza techników i patologa. Z pomocą gospodarza analizuje listę lokatorów, dzięki czemu niedługo potem wiadomo, że Kowalikówna, która miała od kilku tygodni spędzać urlop u rodziny, nigdy tam nie dotarła. Udaje się odtworzyć przebieg ostatniej nocy, kiedy ją widziano, przy okazji wychodzi sprawa nielegalnego handlu mięsem, szaber mienia poniemieckiego, konflikty na tle uczuciowym, pijaństwo, wtykę na posterunku milicji, a w finale - już po wyeliminowaniu innych podejrzanych - zostaje sprytny morderca, który próbuje się zasłonić chorobą psychiczną. Dodatkowo, ma za sobą epizod u Śjvnqxój Wrubjl, jvęp wrfg anmljnal frxpvnemrz v gb frxgę jfmlfpl jvavą, żr wrfg rebgbznarz (“retmanem”).

To jedna z pierwszych, jak nie pierwsza, historia śledztwa prowadzonego przez atrakcyjnego blondyna z ciemnymi oczami, najpierw porucznika, na końcu już majora Szczęsnego. To służbista, szczególarz, nad życie prywatne przedkłada pracę. Kobiety na niego lecą, młode czy stare, ale w tym tomiku jest raczej oziębły, nie interesuje się żadną z pań; nie że konflikt interesów, raczej jest zbyt zmęczony i zaangażowany w śledztwo. Książka była wydana w 1957 roku, pojawiają się drobne przytyki do “starych porządków” typu

– W każdym przypadku przestępstwa pomoc społeczeństwa jest dla nas bardzo ważna. Ludzie muszą nauczyć się traktować zbrodniarzy i bandytów jako zakałę społeczną, jako coś, co fatalnie przeszkadza im w spokojnym, normalnym życiu. A tymczasem wciąż jeszcze pokutuje u nas niechęć do munduru milicyjnego i bierna postawa wobec przestępcy.
Antosiak poruszył się i chrząknął:
– To zostało sprzed wojny — odparł. — Ja sam nie znosiłem widoku policji i właściwie często byłem bardziej po stronie złodzieja niż policjanta. No, nie mówię o mordercach.
– Ma pan rację, to pozostałość z okresu sanacji… Ale nie przyszedłem tu na dyskusję polityczną.

Humor: Cieć wyraża się brzydko, gdzie ma komisję; patolog opowiada polityczne dowcipy i zachęca do śmiania się, wszak nie są na komisariacie; sekretarz partii ma stare nawyki, więc nadużywa Jezus-Maria nadaremno.

Szowinizm powszechny: Babom trzeba mówić kłamstwa typu “znaleziono bombę” zamiast informacji o zwłokach, żeby nie panikowały. I tak się dowiedziały, bo nie są głupie i nic się nie działo. Żeby kobieta była traktowana jako ładna, to musi się uśmiechać. Kobieta jest odsądzana od czci po tym, jak umówiła się z żonatym majstrem, ojcem sześciorga dzieci - to ona chce coś ciałem uzyskać, to nie tak, że majster ją wabi lepszą posadą. Baby od razu ryczą, nie da się z nimi rozmawiać. Kobieta, która w nocy idzie do domu obcego mężczyzny, sama się prosi o kłopoty.

Się dba o zdrowie: zasadniczo się nie dba - major przychodzi z katarem do pracy, a Szczęsny zarywa nocki, nie myśli o jedzeniu, a w domu zostaje tylko na dzień, żeby wykurować się po otrzymaniu ciosu w głowę.

Się pali: wczasowe (Szczęsny), sporty (na przesłuchaniu).

Się wykłada kosz na śmieci: Trybuną Ludu.

Się je: kanapki z kiełbasą jałowcową, konserwy (podstawa diety Szczęsnego), podsmażaną kaszankę z kapustą.

Się pije: kawę (Szczęsny na litry), zmrożoną wódeczkę (pod kaszanką).

Się otwiera: windę kluczykiem do konserw.

Bawiąc uczyć: jak wykrywać krew chemicznie czy biologicznie.

[1] DC = Default City = Warszawa.

Inne tej autorki.

#68/#16

Napisane przez Zuzanka w dniu Monday September 15, 2025

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2025, kryminal, panie, prl - Skomentuj