Więcej o
klub-srebrnego-klucza
Autor, Bohdan Petecki, znany jest raczej jako autor książek science-fiction. Pod pseudonimem publikował powieści kryminalne, co niespecjalnie dziwi, bo jednak nie są to dzieła wybitne, nawet porównując z innymi książkami z tego okresu.
Obiecujący młody lekarz, chociaż raczej z takich bardziej zabawowych, co to konkretnie nie pamiętają wczorajszej nocy, ale musiało być epicko, sądząc po skali zniszczeń w zakupionej wysiłkiem rodziców[1] kawalerce, uczestniczy w sekcji zwłok wraz ze swoim mentorem. Sytuacja jest o tyle nietypowa, że na stole leży niejaka Wójcikowa, która swego czasu wynajmowała narratorowi stancję. Ktoś zmasakrował jej głowę, a z mieszkania zginęły pieniądze i sporo specyficznych złotych precjozów w kształcie węży, do których denatka miała słabość (biżuterii, nie gadów), podobnie jak do pożycia intymnego[2]. Śledztwo prowadzi kapitan Bula[3], co - oprócz wrodzonej bezczelności - sprawia, że narrator włącza się do śledztwa, włamując się do mieszkań podejrzanych czy idąc do łóżka z siostrzenicą zamordowanej. Dopiero po jakimś czasie dociera do niego, że jest jednym z podejrzanych. Pojawia się wątek szantażu oraz szpiegostwa, zakończonego samobójstwem po aresztowaniu, zaś morderca dwukrotnie zasadza się na narratora, bo sprawa, jak się okazało, była osobista (mnoówpn mnmqebśpvł aneengbebjv łngjbśpv, m wnxą jfmlfgxb cemlpubqmvłb zh j żlpvh - ebqmvpr xhcvyv zvrfmxnavr v qnjnyv cvravąqmr, zvnł ngenxplwaą qmvrjpmlaę, b xgóeą avr qonł, an fghqvnpu mqnjnł orm jlfvłxh zvzb pmęfglpu uhynarx).
Się pije: radebergera, koniak, zsiadłe mleko (na litry).
Się pali: Giewonty.
Się je: zsiadłe mleko i jajecznicę (na kaca), kotlet (jakby był, ale nie ma), zrazy z kaszą, ser, wino (u Wolnego), ruskie pierogi (u Kapusty), kiełbasę czosnkową, jajka na boczku z “jarzyniskami”.
Się czyta: Maigreta (narrator), Ulissesa (ojciec narratora).
Się ma o sobie dobre mniemanie: Nie ma sobie czym zawracać głowy. Dziewczyny ciągną jak owce na hali, mało że nie dzwonią, tak gnębi je myśl, że ktoś ich w porę nie dostrzeże.
Się podrywa na: wspólne podróże palcem po mapie.
[1]
Ojciec był zawsze rzeczowy. Urodził się jako czwarty syn najbiedniejszego chłopa we wsi Mogiła pod Krakowem, tuż przy Placu Centralnym dzisiejszej Nowej Huty. Było to szczególne wyróżnienie ze strony Opatrzności, zważywszy, że stan posiadania najbogatszych nawet mieszkańców wioski tak samo dobrze uzasadniał jej nazwę. (...) Moja matka pochodziła z tak zwanej dobrej rodziny i wiedziała, co robić z pieniędzmi. Zresztą nigdy ich jej nie brakowało.
W czasie okupacji uczyła języków i raz po raz sprzedawała „coś ze złota”. Utrzymywała ojca, zanim prysnął do lasu, no i swojego jedynaka, który ujrzał mroczny świat trzeciego roku wojny.
[2]
- Życie Płciowe - powtórzyłem. - Tak nazwał ją jeden z naszych kolegów. Był pan już w jej mieszkaniu. Na pewno zwrócił pan uwagę na bogate zbiory uciesznych pisemek i fotografii. Biedna Wójcikowa miała bzika na tym punkcie. Poza tym była przezacną kobieciną. Kiedyś uczyłem się przed egzaminem i nie spałem ze trzy noce. Przyszła, obrzuciła mnie matczynym spojrzeniem i orzekła smutnym głosem, z najświętszą powagą: „Drogi panie Janku, najważniejsza rzecz uregulować sobie życie płciowe”. Miała sceniczne „ł”. Opowiedziałem
to kolegom i tak już zostało.
[3]
Tak się złożyło, że kapitana Bulę znał dość dobrze mój ojciec. Był w lesie w jednym oddziale z jego bratem, który padł potem w walce z bandami.
Inne tego autora, inne z tego cyklu.
#14
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek stycznia 31, 2022
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2022, kryminal, panowie, klub-srebrnego-klucza
- Skomentuj
Zamordowano Mimi Bellamy. O zbrodnię oskarżony jest jej mąż, pan Bellamy - stąd zapewne błędny tytuł, powinna być albo “Sprawa Bellamy” albo “Sprawa Bellamy’ego i Ives” - bo współoskarżoną jest pani Ives, żona dawnego kochanka Mimi, z którym prawdopodobnie znowu ją coś łączyło. Narrator pokazuje dwa wątki - jeden to przebieg procesu, z wzywaniem kolejnych świadków, przesłuchaniami, apelowaniem do ławy przysięgłych, przemówieniami obrońcy i oskarżyciela, drugi zaś to didaskalia podawane przez Wszystkowiedzącego Dziennikarza z Doświadczeniem jego przypadkowej towarzyszce, Rudowłosej Początkującej (czy czuję tu bagienny odorek mansplainingu? być może[1]). Mnóstwo świadków, mozolne odtwarzanie wydarzeń z dnia morderstwa, plotki, pomówienia, kłamstwa, przemilczanie, wreszcie werdykt. I już po werdykcie sędzia dostaje list, w którym morderca wyznaje wszystko i pozostawia sumieniu sędziego, co z tym zrobi.
Społecznie: kobiecy protest jest zawsze “mniej lub bardziej” prawdziwy. Ale nigdy na serio.
[1] Więc jak relacja z procesu była bardzo wciągająca, a rozwiązanie niespodziewane, tak scenki z publiczności, gdzie Rudowłosa Początkująca relacjonowała proces, opierając się na męskim ramieniu przypadkiem spotkanego Wszystkowiedzącego Dziennikarza z Doświadczeniem, doprowadzały mnie do mdłości. Ciągła infantylizacja (“jest pani małym, biednym, nie orientującym się w niczym stworzonkiem, które pisze i które nie miało nic lepszego do roboty, jak pojawić się na procesie o morderstwo”, “taka drobinka jak pani, która ma takie wspaniałe rude włosy i te urocze dołeczki na buzi, musi niemal dosłownie wspinać się na tę poręcz, żeby w swoim zapale dowiedzieć się, o co tu chodzi”, “czy pani nie ma ani odrobiny rozsądku, mały osiołku?”, “A z pani jest miły, mały głuptasek - powiedział reporter z przebaczającym uśmiechem”) prowadzi początkowo do dość nieśmiałych protestów Rudowłosej, ale ostatecznie ta wtula się w płaszcz Dziennikarza, bo w trakcie procesu się w nim zakochała (“rudowłosa dziewczyna poczuła nagle, że płacze, rozpaczliwie, nie wstydząc się swych łez. Płacze wtulona w coś, co pachniało tweedem, tytoniem i rajem”). Meh. Naprawdę jestem w stanie wybaczyć autorce przypisywanie cech charakteru na podstawie wyglądu (“piękne usta, których kształt zdradzał stanowczość, szlachetność i wrażliwość”, “przymilne małe usta”), ubioru ([buty] “zbytkowne i wystarczająco niepraktyczne, żeby je mogła nosić nawet najgłupsza z kobiet”) czy tuszy (“w okrągłych jasnoniebieskich oczach z zaczerwienionymi powiekami, które patrzyły smutno i beznadziejnie, było coś szczerego, wzruszającego i rozrzewniającego”), ale można było niewnoszący nic poza ekspozycją wątek pary z widowni pominąć.
Tłumaczenie miewa kwiatki, poza wspomnianym tytułem. X “ma aferę” z Mimi, zaś “odkąd [Y] dowiedziała się z ust Elliota Farwella, ze Mimi Bellamy ma romans z X, każdy jej postępek jest rewelacją”.
Inne z tego cyklu.
#4
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek stycznia 17, 2022
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2022, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panie
- Skomentuj
30-letni kapitan Hastings, poważnie ranny w I wojnie światowej, przyjmuje gościnę swojego przyjaciela, Cavendisha. Wprowadza się do dworu w Styles i wpada w sam środek konfliktu - leciwa macocha właśnie wyszła za ewidentnego łowcę posagów, niejakiego Inglethorpa, a to mocno zmienia sytuację na froncie dziedziczenia. Niedługo potem pani Inglethorp umiera w dziwnych okolicznościach, w strasznych boleściach i mimo pierwszej diagnozy lokalnego lekarza, że to przyczyny naturalne, podejrzewa się otrucie. Ewidentnym podejrzanym jest świeżo poślubiony małżonek, ze względu na spadek, sporo poszlak wskazuje na niego. Wtem Hastings odkrywa, że tuż obok dworu mieszka jego przyjaciel, Hercules Poirot, uciekinier z okupowanej Belgii. Detektyw chętnie się włącza w śledztwo i - co ciekawe - kwestionuje po kolei wszystkie poszlaki wskazujące na Inglethorpa. Rozwiązanie intrygi jest dość finezyjne - mnzbeqbjnł znłżbarx j mzbjvr m xhmlaxą, n cbfmynxv jfxnmhwąpr an fvrovr fcebxhebjnł, żrol mbfgnł nerfmgbjnal, bfąqmbal v bpmlfmpmbal, pb mnormcvrpmlłbol tb cemrq cbabjalz cbfgnjvravrz cemrq fąqrz. Poirot swata dwie pary, a Hastings się oświadcza, ale dostaje kosza.
Społecznie: kobieta może być sprawna, inteligentna i pracowita, ale co z tego, jak jest szpetna (“Dobry Bóg poskąpił jej urody, ale dał serce i rozum”). Jeśli jest piękna, może być oschła, niemiła, niewierna, nie jest to istotne, ważne, że ma ogień w “cudownych piwnych oczach”. Kobieta w spodniach - najgorzej, chyba że jest w służbie pomocniczej, to wtedy w porządku. Kobietom obca jest wiedza prawnicza.
Na konwulsje: koniak.
Się pali: cienkie rosyjskie papierosy.
Się nie lubi: cudzoziemców, no chyba że są grzecznymi Belgami.
Się je: sery i herbatniki.
Inne tej autorki, inne z tego cyklu.
#142
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek grudnia 30, 2021
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2021, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panie
- Skomentuj
“Powieść nagrodzona w konkursie zorganizowanym przez Komendę Główną Milicji Obywatelskiej i Państwowe Wydawnictwo »Iskry«”.
1 listopada 1971 do małego domku starego zegarmistrza na Bródnie wchodzi tajemniczy mężczyzna. Zegarmistrz nie jest zdziwiony ani najściem, ani słowami, jakie padają z ust przybysza, nie dziwi go też pistolet w jego ręku, idzie na śmierć ze spokojem. Wzburza to napastnika, który poświęca jednak czas i z zimną krwią ustawia liczne zegary w małym domku punktualnie na 11. Od tego momentu akcja rozdziela się na dwa tory - życie napastnika po zbrodni i właściwe śledztwo. Powieść jest pozbawiona akcentów społecznych, sporo za to w niej wątków politycznych - w przeszłości zagłada Żydów przy jednoczesnej obojętności współmieszkańców (“Kto [by] się zadawał z Ży…”), dziewczynka, którą matka uratowała z transportu, wyrzucając z pędzącego pociągu, skonfliktowani ze sobą “leśni” - alowcy, akowcy czy bechowcy, współcześnie ocena wojennych zachowań - czy dla walczących lepiej byłoby zginąć w akcji, czy żyć kolejne lata z wyrzutami sumienia, czy matka powinna ratować dziecko, czy jednak pozwolić mu umrzeć ze sobą. Kapitan Korda ma za sobą przeszłość w leśnym oddziale, co nie przeszkadza mu wspierać współczesnego systemu jako jedynego właściwego.
Morderca nie czuje spokoju po dokonanej zbrodni, którą traktuje jako wymierzenie sprawiedliwości po 28 latach. Krąży po Polsce i odwiedza kobiety ze swojej przeszłości, od których wcześniej odchodził, szukając Zegarmistrza. Ku jego zaskoczeniu, wszystkie są szczęśliwe w tym miejscu, w którym są w życiu, bez niego. Powoli dociera do niego, że zmarnował prawie całe dorosłe życie na zemstę, która wcale nie dała mu satysfakcji. Co ciekawe, nie popełnia żadnego błędu, ani planując, ani wykonując zbrodnię, a organa ścigania i tak trafiają na jego ślad. Korda i jego podwładny, czasem nieposłuszny, ale kreatywny porucznik Gabler, na miejscu przestępstwa znajdują “Romans Teresy Hennert” Nałkowskiej, pochodzący z prowadzonej przez Żydówkę przed wojną biblioteki w małym miasteczku. W miasteczku ciągle są świadkowie masakry z 1943 roku, kiedy to we dworze hitlerowcy w zasadzce zabili 17 partyzantów, a zarządcę dworu, fascynata zegarów, aresztowali. Idąc po śladach żyjących jeszcze ludzi - Zegarmistrza, dawnych właścicieli dworu na emigracji we Wiedniu czy sieroty uratowanej z transportu - wyjaśniają tajemnicę zasadzki sprzed lat i odkrywają tożsamość mściciela. Wyjaśnienie tajemnicy Zegarmistrza jest trywialne: mrtne, fltanyvmhwąpl cneglmnagbz, żr zbtą cemlwść qb qjbeh, mngemlznłn bśzvbyrgavn jgrql fvrebgn, zlśyąp, żr cbzntn cemloenarzh qmvnqxbjv. Korda wygłasza umoralniającą pogadankę podczas aresztowania.
Inne tej autorki, inne z tego cyklu.
#141
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 26, 2021
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2021, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panie
- Komentarzy: 3
Bardzo nieudane wydawnictwo propagandowe z końcówki lat 50. - 18 nowelek opisujących różne śledztwa z czasów świeżo po wojnie. Oszustwa, morderstwa (w tym przypadkowe, popełnione przez osobę określaną jako chorą psychicznie z powodu przejść wojennych), zuchwałe kradzieże, fałszerstwa, wszystko to wykrywane niezawodnie przez dzielną milicję, która przy niedostatku środków technicznych (pogoń na rowerze, przekazywanie pilnych wiadomości dalekopisem, porównywanie odcisków ręki, jeżdżenie od przedsiębiorstwa do przedsiębiorstwa i przeglądanie ankiet personalnych) zawsze daje radę sprawę wyjaśnić. Niestety sprawy są streszczane tak powierzchownie, że czasem traciłam wątek, zwłaszcza jak w śledztwie pojawiało się dużo osób oznaczonych inicjałami. Nie wiem, czy to problem redakcji, ale w nowelce 17 pojawia się odniesienie do bohatera nowelki 18.
Jak to później wyśmiewał Barańczak, przestępcy zwykle są miernego wyglądu, nadużywają (“leżał w gnoju (...) kompletnie pijany”) i ogólnie widać przepaść między nimi a resztą społeczeństwa. Za to funkcjonariusze… ”Kapitan jest przystojnym mężczyzną, ubiera się
starannie, nosi szary garnitur z jasnym krawatem, ciemna dyplomatkę i miękki kapelusz o szerokim rondzie. Jego wygląd zewnętrzny jest nie bez znaczenia dla dalszego rozwoju wypadków”, konkretnie bez wahania kładą rękę na kolanie przesłuchiwanej kobiety, zdobywając jej zaufanie.
Społecznie: pojawiają się “kurtyzany” na emeryturze, inteligent, który został robotnikiem, jest “zdeklasowany”, dziecko można sprzedać “bogatym, to jeszcze zarobimy”, ksiądz nie zdradza, kto na niego napadł, bo obowiązuje go tajemnica spowiedzi (sic!), o przestępstwo podejrzewa się często Cyganów albo “bumelantów” (np. dziewczynę, która nie pojawia się w pracy pod pretekstem ciąży), największą hańbą jest nieślubna ciąża.
Fotograficznie: ”fotograf (...) nastawia przesłonę na cztery i pół - tak nisko idą chmury, tak jest ciemno”. Ja to bym ustawiła na 1.4/1.8, ale pewnie miał tylko taki obiektyw.
Historycznie: podejrzani są podejrzani, bo “brali udział w ”wypadkach czerwcowych” oraz odgrażali się, że kolegę “załatwią”, bo zeznawał przeciwko nim po protestach.
Lokalnie: w dwóch nowelkach akcja dzieje się w Poznaniu - się baluje na ulicy Palacza albo w Izbie Rzemieślniczej[1], w “Bałtyku” jest kino, spotyka się na placu Wolności i placu Wiosny Ludów, pije kawę w “Arkadii”.
Się pije: koniak “martini”, wiśniówkę, likier wiśniowy, wódkę (pod ogórki i kiełbasę).
Się pali: “wawele”, “belwedery”, “żeglarze”.
Się je: boczek z papieru (i przyczynia się to do wpadki oszusta), zająca w śmietanie z buraczkami (a potem umiera na owrzodzenie przełyku, żołądka i dwunastnicy), jajecznicę, ziemniaki z ogórkami (kradzione), czarny chleb z cebulą i ogórkami.
Się ma dziury w koszulach: bo się przypina kalesony agrafkami, a te drą materiał.
[1] Nieświadoma tego faktu, wybrałam to miejsce na poślubny obiad. A autor przestrzega, że dziewczęta, które chodzą na zabawy w Izbie Rzemiosła, są traktowane jak ścierki.
Inne z tego cyklu.
#139
Napisane przez Zuzanka w dniu środa grudnia 22, 2021
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2021, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panowie
- Skomentuj
1940. Pisarz, Ellery Queen, incognito przyjeżdża do małego miasteczka Wrightsville. Jako że przestawia się jako pisarz, zostaje błyskawicznie zaakceptowany przez miejscowy establishment, wynajmuje skromny, sześciopokojowy domek od potomka założycieli miasta, właściciela banku Wrighta i zaczyna zbierać materiał do powieści. Szybko się orientuje, że jego gospodarze mają tajemnice - najstarsza córka, Lola, zniknęła z domu i po jakimś czasie wróciła w niesławie, podobno rozwiedziona, nikt jej nie odwiedza, a ona sama tęgo popija; średnią Norę narzeczony 3 lata wcześniej pozostawił dzień przed ślubem i od tej pory dziewczyna nie wychodzi ze swojego pokoju. Pisarz zaprzyjaźnia się z najmłodszą, Pat i przez “zaprzyjaźnia się” mam na myśli, że wyrywa ją z ramion aktualnego narzeczonego, spędza z nią dużo czasu oraz dochodzi co najmniej do obściskiwania i pocałunków, o czym wie całe miasteczko oraz rodzina Wrightów. Sytuacja się komplikuje, kiedy wtem wraca Jim, niewierny narzeczony Nory, para błyskawicznie się pobiera, a Wright daje mu stanowisko wspólnika w banku. Młodzi po podróży poślubnej wprowadzają do małego domku, zmuszając Ellery’ego do szukania gościny w posiadłości Wrightów. Wygląda na to, że widmo dramatu wiszące nad małym domkiem zniknęło, ale do czasu. Podczas rozpakowywania rzeczy męża Nora znajduje tajemnicze listy, po lekturze których mdleje; obrotny Ellery i Pat odkrywają, że w listach do swojej siostry Jim opisuje postępującą chorobę w Święto Dziękczynienia, Boże Narodzenie i wreszcie jej śmierć po Sylwestrze. Dodatkowo pikanterii dodaje fakt, że listy były ukryte w tomie “Toksykologii”, w rozdziale o arszeniku. Na początku w małżeństwie Nory i Jima wszystko jest w porządku, ale potem młodą parę najeżdża z przedłużającą się wizytą siostra Jima, Rosemary, wielkomiejska wydra, Jim zaczyna pić do nieprzytomności, a kłótnie pary słychać aż w domu rodziców. Ellery i Pat decydują się prowadzić śledztwo, ale nie informować nikogo aż do sylwestrowej nocy, kiedy rzeczywiście ma miejsce morderstwo. Druga połowa książki to detalicznie rozpisany proces i schizma w miasteczku, którego mieszkańcy są przeciw Jimowi i Wrightom.
Społecznie: panowie w wieku poborowym biorą udział w loterii w Waszyngtonie i “szczęśliwie” losują wysokie numery.
Szowinizm: wielokrotnie nawet wyważone wypowiedzi Nat, przerażonej zagrożeniem, jakie grozi jej siostrze, są określane przez adorującego ją Ellery’ego jako “histeryczne”. Kobiety mogą tylko zajmować się domem i ewentualnie działalnością dobroczynną oraz ładnie wyglądać, nawet jeśli skończyły - jak Nat - studia.
Fatfobia: Ellery zastanawia się, jak Rosemary może się w ogóle podobać mężczyznom, skoro jest taką kupą tłuszczu. Pozostałe dziewczęta są ładne, bo szczupłe. Najmniej poważany ławnik jest najgrubszy, bo grubymi łatwo manipulować.
Tłumaczenie: mocno przestarzałe. Jako że przełomowe momenty akcji odbywają się w amerykańskie święta, pojawiają się dość egzotyczne opisy sposobów świętowania np. Halloween (ze wspomnieniem, że dzieci kładą się spać z obolałymi pośladkami, bo psikusy nie są mile widziane) czy Dnia Świętej Walentyny…
[1] Personalia autora to jednocześnie personalia bohatera cyklu (w "Srebrnym kluczu" pojawił się tylko jeden tom) i pseudonim duetu autorów Frederica Dannaya and Manfreda Benningtona Lee.
Inne z tego cyklu.
#135
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek grudnia 6, 2021
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2021, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panowie
- Skomentuj