Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o beletrystyka

Chimamanda Ngozi Adichie - Połówka żółtego słońca

Głównymi bohaterkami opowieści są siostry bliźniaczki, córki bogatego przemysłowca z rodu Ibo: Olanna - śliczna i buntownicza - opuszcza dom, by zamieszkać w miasteczku uniwersyteckim z biednym intelektualistą Odenigbo; Kainene - brzydsza, ale bardziej posłuszna - prowadzi firmę ojca oraz najpierw skrycie, a potem już oficjalnie spotyka się z Richardem, Anglikiem, aspirującym pisarzem, zachwyconym Afryką. Siostry oddaliły się od siebie, bo różne charaktery, bo inne aspiracje czy wreszcie miłość od rodziców rozdzielona nierówno. Chociaż może spoiwem całej historii jest życie Ugwu, prostego chłopca, który z wiejskiej chaty awansował do roli służącego u “pana profesora” Odenigbo; jego naiwne postrzeganie świata i prostota, skontrastowane z intelektualnymi rozmowami gości uniwersyteckich, stanowi tło dla wydarzeń w Nigerii z końca lat 60. XX wieku, zachłyśniętej wolnością tuż po uwolnieniu się spod kolonialnego buta Wielkiej Brytanii. Bujne życie towarzyskie, rozmaite problemy miłosne i drobne intrygi polityczne zostają niespodziewanie przerwane przez bagatelizowany konflikt między plemionami Hausa, Joruba i Igbo, czystki etniczne dają asumpt do założenia niepodległej Republiki Biafry. Jeśli nie słyszeliście o takim państwie, to dlatego, że istniało trzy lata; zignorowane przez mocarstwa światowe, które traktowały podział Nigerii jako okazję do wzmocnienia wpływów i rynek zbytu, również dla broni, po wyniszczającej wojnie, w której zginęło prawie 2 miliony ludności cywilnej, nie tylko w wyniku działań wojennych, ale z powodu głodu i chorób.

I tak jak nastrój początkowych dwóch części książki jest raczej lekki, bo zabawne jest zetknięcie prostego Ugwu z wyrafinowaną śmietanką intelektualną (scena prasowania skarpetek) czy łagodnie irytujące są intrygi matki Odenigbo, nie akceptującej jego wyzwolonej partnerki, tak od połowy klimat zmienia się drastycznie. Pijani nadzieją na samodzielne państwo intelektualiści nagle trafiają w sam środek brutalnej wojny. Wyrzuceni z domów, pod ostrzałem, stłoczeni na wyniszczonej ziemi z innymi uchodźcami, bez dostępu do jedzenia, lekarstw i czasem nawet czystej wody, obserwują, jak ich nowopowstający kraj rozsypuje się z powodu wewnętrznego rozłamu, obserwowany w milczeniu przez świat. Nie wiem, czy znając drugą połowę książki, chciałabym ją przeczytać; zostawia w głowie ślad.

– Ale jak to u nas powiadają, wojna światowa oprócz zła przyniosła również dobro – powiedział Okeoma. – Brat mojego ojca walczył w Burmie i wrócił podekscytowany jednym tylko pytaniem: otóż dlaczego dotychczas nikt nie powiedział mu, że biali nie są nieśmiertelni?
– Dlaczego pan to robi?
Hrabia ponownie nałożył okulary.
– Pracowałem z bojownikami o wolność w Etiopii, a wcześniej latałem wspomagać warszawskie getto – powiedział, uśmiechając się nieznacznie, jakby to miało stanowić odpowiedź na pytanie.

Inne tej autorki tutaj.

#30

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 9, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, panie, beletrystyka - Skomentuj


John Steinbeck - Grona gniewu

Tom Joad wychodzi przedterminowo z więzienia, co cieszy go ogromnie, bo wreszcie zobaczy swoją rodzinę i będzie mógł oddychać świeżym powietrzem farmy w Oklahomie. Kiedy dociera na miejsce, jego rodzina, zmuszona przez zachłanne banki, planuje przenieść się do żyznej i obfitującej w pracę Kalifornii. Sprzedaż dorobku całego życia przynosi grosze, bo sprytni handlarze doskonale wiedzą, jak wykorzystać efekty kryzysu; całe oszczędności idą na rozsypującą się ciężarówkę i podróż. Im bliżej Kalifornii, tym więcej wątpliwości przynoszą rozmowy z napotkanymi ludźmi, niektórzy z nich właśnie wracają, załamani tym, że wbrew kolorowym ulotkom jednak nie ma pracy albo jest za grosze, a mieszkańcy i lokalna policja są nadzwyczaj niechętni “Oklakom” i traktują ich jak przestępców. Rodzina nie dociera w całości do celu - babka i dziadek umierają po drodze, starszy syn, Noah i Connie, mąż Rosysharn, ciężarnej córki, odłączają się, aby szukać szczęścia i pracy, Tom wplątuje się w awanturę z policyjnymi prowokatorami i musi się oddzielić od rodziny. Wygłodzeni, zmuszani do pracy za marne centy, które ledwo wystarczają na przeżycie, tracą wszystko i - ponieważ przychodzi zima - nie mają perspektyw na zmianę.

Beletryzujące rozdziały z odyseją rodziny Joadów przeplatane są bardziej reportażowymi wstawkami, w których autor opisuje mechanizmy przymusu ekonomicznego, obserwuje społeczne zmiany budowania wspólnot wśród wygnańców, przepaść, dzielącą obywateli tego samego kraju o różnym statusie czy wreszcie budzące się ruchy socjalistyczno-związkowe.

Zmęczyłam się lekturą, nie tylko dlatego, że trudny temat czy spora objętość. Bohaterowie są zbyt schematyczni i pozbawieni cech indywidualnych (przegrany ojciec, straceńczo odważna matka, lekkomyślny syn, kapryśna córka w ciąży, psotne nastolatki, sprawiające kłopot, ksiądz, który stracił wiarę czy wuj w depresji), nie byłam w stanie się do nich przywiązać ani czuć cokolwiek, kiedy znikali z nurtu fabuły. Jakkolwiek to ważna pozycja historycznie, tak niespecjalnie dobrze się zestarzała, a bogaty, powolny rytm narracji autora sprawia, że odkładałam książkę co kilka stron, żeby poczytać coś innego. Nie że nie polecam, ale na pewno nie sięgnę ponownie.

Inne tego autora tutaj.

#14

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lutego 4, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, beletrystyka, panowie - Komentarzy: 6


Doris Lessing - Idealne matki

Dwie śliczne dziewczyny, Lil i Roz, zaprzyjaźniają się w szkole i od tej pory są nierozłączne. Wychodzą za mąż, rodzą synów - Lil ma Iana, a Roz Toma, wreszcie obie zostają samotne - jedna jest wdową, druga rozwódką. Historia zaczyna się od momentu, kiedy jedna z synowych przerywa sielski lancz matek z synami i wnuczkami, rzucając w powietrze coś, co psuje wszystko. Odkryła bowiem, że Vna wnxb anfgbyngrx olł xbpunaxvrz Ebm, n Gbz - xbpunaxvrz Yvy. Niby żadne tabu nie zostało naruszone, ale świat rodzin trzęsie się w posadach. Retrospekcyjnie autorka opowiada o tym, jak obaj panowie dorastali ze swoimi ciągle atrakcyjnymi matkami, uważanymi przez okolicznych panów za lesbijki, skoro nie wyrażały chęci męskiego towarzystwa.

To nie jest pełnoprawna powieść (a szkoda! ma potencjał narracyjny), tylko nowelka. Podobno film jest bogatszy psychologicznie, książka tylko szkicem opisuje całą sytuację, zostawiając wszystkich w kawiarni na klifie bez decyzji, co dalej.

Inne tej autorki tutaj.

#7

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 19, 2020

Link permanentny - Tagi: 2020, beletrystyka, panie - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Shaun Bythell - Pamiętnik księgarza

Shaun Bythell pod wpływem impulsu kupuje zaniedbany antykwariat w rodzinnym miasteczku Wigtown. Wyobrażenie: odwiedzany przez zamożnych i hojnych klientów uzyskuje dla nich cenne pozycje księgarskie, a resztę czasu spędza w wygodnym fotelu przed kominkiem w otoczeniu ukochanych książek. Rzeczywistość: klienci zdejmują książki z półek i zostawiają gdzie bądź, handryczą się o ceny i, co najgorsze, zadają idiotyczne pytania; w sklepie jest wilgotno i zimno (a czasem śmierci kocim moczem); Amazon zabija małe sklepiki, stosując dumping cenowy; współpracownicy nie zawsze chcą współpracować i uważają właściciela za blokadę rozwoju sklepu; od dźwigania pudeł z książkami bolą plecy. Każdy dzień w Book Shopie to powtarzalne rytuały - walka z programem do sprzedaży internetowej (0 zamówień albo obniżone ceny wystawionych książek), wyjazdy w celu wycen księgozbiorów, w których raczej jest 30% sensownych pozycji, reszta to makulatura, cieknące okno, zaginiony kot czy marudny listonosz, odbierający przesyłki do klientów. Mimo negatywów, to bardzo pozytywna i sympatyczna opowieść o tym, że jednak ludzie czytają, zdarzają się nieroszczeniowi klienci, cieszący się ze znalezionego rarytasu; kilkadziesiąt notatek to opis Festiwalu Książek, wzbudzającego całe miasteczko. Wśród codziennej rutyny autor przemyca fantastyczną galerię lokalnych postaci, od irytujących do uroczych. Szczególne miejsce zajmują współpracownicy - ekscentryczna Nicky, świadek Jehowy, przynosząca wygrzebane ze śmietnika łakocie (skądinąd strasznie mnie irytuje tłumaczenie “piątkowe łasuchowanie”, w oryginale “foodie Friday”) i wkładająca książkę Darwina na półkę z fikcją, studentka Flo, wzbijająca się na wyżyny niegrzeczności w stosunku do klientów czy Andrew z zespołem Aspergera, który poległ na ułożeniu książek alfabetycznie. Absolutnie nie przeszkadza mi mizantropia autora ani jego niechęć do nowoczesnych mediów (znakiem firmowym antykwariatu jest rozstrzelany kindle na ścianie).

Ależ oczywiście, że chciałabym mieć własny antykwariat, w którym spędzałabym czas na fotelu przed kominkiem, czytając i popijając herbatę.

#2

Napisane przez Zuzanka w dniu środa stycznia 8, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, beletrystyka, panowie - Komentarzy: 1


Khaled Hosseini - Chłopiec z latawcem

Zacznę od tego, że to nie jest jednak powieść z twistem, tylko taka, w której z czasem narrator (a przy tym czytelnik) dowiaduje się pewnych rzeczy, które zmieniają narrację. Tutaj są to rzeczy dość oczywiste, ale nie one stanowią o wartości książki.

1975. 12-letni Amir mieszka w Kabulu z wpływowym ojcem, sunnitą ze szlachetnego plemenia Pasztunów. W domku w ogrodzie mieszka służący Ali, szyita z plemienia Hazarów, z rok młodszym od Amira synem, Hasanem. Chłopcy są nierozłączni, Hasan uwielbia Amira i zrobiłby dla niego wszystko, jednak Amir ma należne mu z urodzenia i statusu poczucie wyższości; przyjmuje uczucie i zaangażowanie Hasana za pewnik, chociaż oczywiście go bardzo lubi. Co ciekawe, to ojciec, człowiek szanowany, popycha Amira w stronę dziwnej przyjaźni z synem służącego, absurdalnie też Amir ma wrażenie, że zasmuca ojca. Punktem zwrotnym jest turniej latawców, który Amir chce wygrać, żeby zasłużyć na szacunek ojca. Wygrywa z ogromną pomocą (czy raczej dzięki poświęceniu) Hasana, ale to gorzkie zwycięstwo, bo właśnie wtedy zawodzi, udając, że nie widzi brutalnej napaści młodych zwyrodnialców na Hasana. Od tej chwili już nic nie jest takie, jakie było, a po jakimś czasie Ali z Hasanem odjeżdżają. Na sferę osobistą nakłada się wielka polityka - napaść Sowietów na Afganistan, co zmusza ojca Amira do emigracji do Stanów. Amir dorasta, zostaje pisarzem, żeni się, osiada również mentalnie w Kalifornii, ale jak zadra siedzi w nim przeszłość. Po śmierci ojca jego spokój burzy telefon z Peszawaru, skąd dzwoni dawny przyjaciel rodziny i prosi o powrót, aby naprawić przeszłość.

Losy Amira, mimo że stanowią właściwą oś powieści, to tło dla prawdziwego dramatu - losów Afganistanu, szarpanego wieloletnią okupacją przez Związek Radziecki i wojną domową, z drastycznym zniszczeniem przez Talibów. Amir wraca do Kabulu, widzi szczątki świata, który znał, patrzy na codzienną śmierć, tę nagłą, ale i powolną, z głodu i załamania. Nie jest to powieść historyczna czy wojenna, ale mimo skupienia na jednej postaci, nie jest to łatwa lektura.

#100

Napisane przez Zuzanka w dniu środa grudnia 11, 2019

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2019, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Liane Moriarty - Moja wina, twoja wina

Sąsiedzi (Vid i Tiffany) spontanicznie zapraszają Ericę i Olivera na podwórkowego grilla. Ponieważ Erica była umówiona już wcześniej na ważną rozmowę z przyjaciółką z dzieciństwa, Clementine i jej mężem, Samem, ci ostatni również pojawiają się na przyjacielskim grillu. Narracja rozdziela się na przed i po; wiadomo, że na grillu stało się coś dramatycznie złego, z czym nikt z trzech par i ich dzieci nie potrafi sobie poradzić. Jeden wątek powoli odsłania chronologiczne wydarzenia, w drugim widać, jakie reperkusje są dwa miesiące później (co oczywiście sprawia, że czytelniczka obgryza pazury z niecierpliwości). Erica nie może sobie przypomnieć części wieczoru, przez co ma poczucie, że umyka jej coś ważnego. Dakota, 10-letnia córka Vida i Tiffany, przeżywa coś ciężkiego, izolując się od rodziców. Clementine i Sam nie sypiają w jednym łóżku, kontakty między nimi można oględnie nazwać jako niechętne, a ich 6-letnia córka sprawia problemy wychowawcze w przedszkolu. Wreszcie Clementine i Erica, przyjaciółki "od zawsze", unikają się, każda z listą pretensji. A, nie ma też upierdliwego staruszka Harry'ego, sąsiada Vida i Tiffany, który wiecznie miał pretensje i nawet zdarzyło mu się kopnąć ich psa.

Jakkolwiek powieść się doskonale czyta w trybie ciągłym, tak stężenie dramatycznych zdarzeń i osób specjalnej troski jest trochę za wysokie. Mamy matkę-hoarderkę, która zniszczyła dzieciństwo córce, a ze szkodliwego wpływu dorosła już kobieta ciągle nie może się wyzwolić mimo lat terapii. Jest rodzic z PTSD, który nie umie odbudować spokoju w sobie po traumatycznym wydarzeniu. Jest inny rodzic po stracie, próbujący dochodzić sprawiedliwości drogą sądową, co eskaluje w nienawiść do otoczenia. Jest kleptomanka, zabierająca "za karę" rzeczy osobie, która ich nie docenia. Jest para, która walczy z bezpłodnością i podejmuje trudne decyzje. Jest córka z niską samooceną, nieustająco walcząca o uwagę i docenienie ze strony matki, bardziej skupionej na szeroko pojętej filantropii. Ba, jest tzw. kobieta z przeszłością w biznesie erotycznym, która aktualnie martwi się reperkusjami tego. W pewnym momencie robi się z tego nieco niestrawny konglomerat, ale finalnie autorce udaje się wyjść obronną ręką. Niestety, książka dryfuje w stronę poradnika samopomocowego ("jeśli tak masz, szukaj terapii") niż literatury wysokiej. Absolutnie #guiltypleasure.

#99

Inne tej autorki tutaj.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek grudnia 10, 2019

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2019, beletrystyka, panie - Skomentuj