Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Thora prowadzi z kolegą kancelarię prawną. Zgłasza się do niej bogata Niemka z prośbą o przyjrzenie się śledztwu, jakie islandzka policja nieudolnie przeprowadziła w sprawie śmierci jej syna. Harald, piszący na Islandii pracę na temat prześladowań czarownic, został znaleziony martwy w jednym z pomieszczeń uniwersyteckich, z wyłupionymi oczami, a na obnażonej klatce piersiowej ktoś post mortem wyrzezał mu tajemniczą runę. Jako że młody człowiek miał bogatą historię (narkotyki, asfiksja autoerotyczna z incydentem zakończonym śmiercią kolegi) i nieortodoksyjny wygląd (rozszczepiony język, skaryfikacje, kilkadziesiąt metalowych obiektów wszczepionych pod skórę, w tym w okolice intymne), szybko uznano, że morderstwa winny jest diler narkotyków Haralda. Im dłużej Thora przygląda się sprawie, współpracując z atrakcyjnym niemieckim eks-policjantem/prawnikiem Matthew, tym więcej nieścisłości wychodzi. Mimo wielu nawiązań do satanizmu, księgi o metodach torturowania czarownic i staroislandzkich wierzeń (np. że właśnie na Islandii są wrota piekieł), wyjaśnienie nie jest nadnaturalne.
Ponieważ to tom 1 cyklu, wyjaśnia się sprawa Belli - sekretarki z piekła rodem. Dziewczyna rzadko odbiera telefony, a jak odbiera, to rzuca mało zachęcające mruknięcie, nie zapisuje kto dzwonił oraz jest oględnie mówiąc niechętnie nastawiona do pracowników kancelarii, nie wspominając o chęci do jakiejkolwiek pracy. Otóż jest to córka właściciela lokalu, w którym mieści się agencja i zatrudnienie Belli było ofertą wiązaną, zwolnienie jej oznaczałoby konieczność przeprowadzki. Trochę toporne wyjaśnienie, ale od biedy akceptowalne.
Inne tej autorki tutaj.
#36