Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Listy spod róży

Saloniki - śladami Bizancjum i nie tylko

[3-7.11.2025]

To nie jest tak, że zabytków w Salonikach trzeba szukać. Normalnie idzie sobie człowiek deptakiem, wtem na środku malownicza ruinka sprzed półtora tysiąca lat, zasiedlona przez wygrzewające się na słonku (jak akurat jest) koty (są zawsze). Kilka zabytków zwiedziłam celowo i z biletami, inne po prostu były tuż przy ulicach, którymi przechodziłam.

  • Kościół Panagia Dexia (Ιερός Ναός Παναγίας Δεξιάς), Egnatia 123 - zupełnie nie zabytkowy, bo XX-wieczny, ale bardzo kolorowy kościół tuż pod apartamentem. Tak, ludzie wchodzą i całują ikony, zupełnie jak relikwie świętego Spirydona u Durrella (tu wstaw komentarz o niewyciąganiu wniosków z pandemii).
  • Łuk Galeriusza (Αψίδα Γαλερίου - Καμάρα), Egnatia 144 - łuk triumfalny po zwycięstwie Galeriusza nad Persami, z IV wieku. Kiedyś miał cztery filary, ale zostały dwa. Siedziba lokalnych gołębi.
  • Ruiny pałacu Galeriusza (Ανάκτορο του Γαλερίου), Pl. Navarinou i Dimitriou Gounari - miejsce plażowania okolicznych kotów, można zwiedzać za drobną opłatą albo patrzeć z góry. III-IV wiek, oprócz pałacu była kryta galeria i prawie półkilometrowy hipodrom.
  • Rotunda (Ροτόντα), Platia Agiou Georgiou Rotonta 5 - zabytek z czasów rzymskich, początkowo świątynia Jowisza, potem kolejno była to świątynia wczesnochrześcijańska pod wezwaniem św. Jerzego, potem meczet, a aktualnie muzeum mozaiki. Wstęp biletowany, młodzież bezpłatnie.
  • Katedra Agia Sophia - Mądrości Bożej (Ιερός Καθεδρικός Ναός της του Θεού Σοφίας), Pl. Agias Sofias - VII wiek, początkowo w tym miejscu stała większa bazylika Św. Marka. Nieco ciemne freski pochodzą z IX wieku, trochę się przybrudziły. Też się całuje ikony.
  • Biała Wieża (Λευκός Πύργος), Leoforos Nikis - XV wiek, pozostałość tureckich fortyfikacji, aktualnie muzeum i punkt widokowy. Wstęp biletowany, młodzież nie płaciła, bo nie chciała wchodzić - brak windy.
  • Muzeum Archeologiczne (Αρχαιολογικό Μουσείο Θεσσαλονίκης), Manoli Andronikou 6 - lekcja historii Macedonii z rekwizytami z epok. Wstęp biletowany, młodzież bezpłatnie.
  • Kościół św. Pawła Apostoła (Ιερός Ναός Αγίου Αποστόλου Παύλου), Agios Pavlos 554 - otwarty do 14:00, byłam kilka minut po, bo wybrałam najpierw zoo, nad czym ubolewam. Ale widoki na miasto przepiękne.
Łuk Galeriusza

Wykopki po pałacu Galeriusza

Biała Wieża

Panagias Dexias
Nowe / stare (to nie jest kościół Panagias Dexias)
Rotunda

Agia Sophia
Agia Sophia
Kościół św. Pawła Apostoła

Muzeum Archeologiczne

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday November 25, 2025

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: grecja, saloniki - Skomentuj


Saloniki - dzień

[3-7.11.2025]

Zanim przejdę do potykania się o zabytki na każdym kroku, dziś o samych Salonikach. I Grecji jako takiej. Z jednej strony nowocześnie i europejsko, z drugiej azjatycko ciasno - wąziutkie ulice obstawione samochodami zderzak w zderzak[1], a gęsta zabudowa przypominała mi uliczki w Taipei. I - na co narzekał lubiący wielkopolski porzundek eloy - wszystko jest opcjonalne. Kierunkowskazy, czerwone światło, godziny otwarcia[2], menu, a nawet zwierzęta w zoo[3] - jest, albo nie ma. Przechodzi się na czerwonym, kolejkę się omija, parkuje na trzeciego, wjeżdża w jednokierunkową…

Mieszkanie trafiło mi się w samiutkim centrum, tuż przy Rotundzie i Łuku Galeriana - o czym niebawem - i przy deptaku prowadzącym na wybrzeże przez pełną restauracji i barów dzielnicę Ladadika. Nastolatka z radością odkryła sklep z odzieżą i biżuterią gotycką, ja spacery wieczorami na bulwary, gdzie Biała Wieża, Parasolki, pomnik Aleksandra Wielkiego na Bucefale[4] i stateczek, którym się pływa wzdłuż brzegu (za cenę biletu lub zakupu napoju na pokładzie) oraz - niedaleko - wieża z obrotową kawiarnią. Pojechałam też metrem na bazar Kapani i stamtąd spacerkiem na plac Arystotelesa.

    Atrakcje:
  • Kapani Market (Αγορά Καπάνι) - Vlali; przy stacji metra Venizelou, świeże ryby, mięso, warzywa, owoce i wyroby lokalne
  • Aristotle Square (Πλατεία Αριστοτέλους); tuż przy wybrzeżu
  • Parasolki Zongolopoulosa (Ομπρέλες του Ζογγολόπουλου); na wybrzeżu
  • OTE Tower - Egnatia 154, obrotowa kawiarnia tuż przy Muzeum Archeologicznym
  • Municipal Zoo of Thessaloniki - Leof. Ochi 25; można autobusem, ale naprawdę niekoniecznie
    Jedzenie:
  • Brunchsin - Paleon Patron Germanou 26, śniadania i brunche
  • Kivotos Ton Gefseon (Κιβωτός των Γεύσεων) - Patriarchou Ioakim 26, typowa grecka, wracaliśmy kilka razy
  • CafeOino - Dim. Gounari 49, śniadania i drinki wieczorem, miejsce gry w tryktraka
  • Meze-Bar Naftiliaki (Μεζέ-Μπάρ Ναυτιλιακή) - Pl. Agiou Georgiou Rotonta 8, grecka
  • Because Bagel - Al. Svolou 41, śniadaniowe bajgle
  • Fayaz - piekarnia / kawa Nikiti 630
  • Ramen Tales - Al. Svolou 16, artisan ramen
  • Fluffy Brunch - Pl. Navarinou 10, pyszne puchate pankejki, najlepsze śniadanie
  • Nargis - Καπετάν Πατρίκη 18, hinduska, schowana w podwórku
Widok z okna / Egnatia Aleja Leoforos Nikis Balkony Deptak Dimitriou Gounari Bazar Kapani Widok z OTE Tower OTE Tower Widok z OTE Tower Deptak Dimitriou Gounari / Okolicy Muzeum Archeologicznego Plac Navarinou Widok z zoo / Historia przy ulicy Nowe i stare Zoo Widok z zoo Kivotos Ton Gefseon / Meze-Bar Naftiliaki Leoforos Stratou Brunchsin / Fluffy Brunch Because Bagel / CafeOino Plac Arystotelesa

GALERIA ZDJĘĆ.

[1] Na początku chciałam bez samochodu, ale że zaplanowaliśmy też wypady poza miasto, mądrą decyzją było znalezienie parkingu tuż obok mieszkania. Owszem, po grecku trzeba było na niego wjeżdżać na raty, bo prowadziła wąską uliczka i czasem nie było innej opcji niż się wycofać, żeby ktoś z przeciwka mógł wyjechać. Ale zdecydowanie Saloniki da się ogarnąć sprawną komunikacją miejską - metro i autobusami, również z lotniska.

[2] Samolot odlatywał o 10:15. Wypożyczając samochód upewniam się, że ktoś będzie w wypożyczalni koło 8, bo nie zabierzemy samochodu ze sobą oraz potrzebujemy transportu na lotnisko, bo wypożyczalnia jest kawałek od. Oczywiście, mamy otwarte od 8. Sobota, 8:10. Wypożyczalnia zamknięta na głucho, telefon przełącza na skrzynkę. Nerwowo wymieniam wiadomości z catsitterką, żeby jednak nie zostawiała kluczy, bo nie wiadomo, czy wrócimy o czasie. Po kwadransie zaczęłam obchodzić lokalne przybytki - piekarnio-spożywczak-bistro i inne wypożyczalnie, na szczęście już w piekarni sympatyczna pani zza lady dodzwoniła się do wesołka z wypożyczalni, który wpisał sobie, że oddajemy samochód do 11:30, więc jeszcze był w łóżku, skoro rozpoczęcie pracy jest opcjonalne… Ale przyjechał, wróciliśmy, chociaż bagaż nadawaliśmy dosłownie rzutem na taśmę.

[3] Jeżeli wpadniecie na pomysł pojechania - a się jedzie, bo niby nie jest daleko od centrum, ale cały czas pod stromą górę - do Miejskiego Zoo w Salonikach, to nie spodziewajcie się tam ożywionej fauny, albowiem jest opcjonalna. Jakkolwiek pięknie zlokalizowane, zoo jest w zasadzie puste, zwierzęta sekretarka i dyrektor zabrali do domu, słoń na pewno pięknie służy za kanapę. A serio - Muzeum Historii Naturalnej jest zamknięte na głucho i dosłownie zarośnięte pajęczynami, pawilonu gadów nie ma, są tylko stłoczone żółwie, ze zwierząt jest smutny samotny dzik, trochę ptaków w zardzewiałej wolierze i poza oraz zestaw kopytnych domowych i dzikich. To wszystko. Powinno mi dać do myślenia, że na mapie nie było oznaczonych zwierząt. Nie było, bo ich nie ma. Za to widoki przepiękne oraz adekwatna cena biletu (bo darmo).

[4] Nabijaliśmy się, że wszystko, co męskie kończy się w Grecji na “s” i rzeczywiście, Aleksander Wielki transkrybuje się na Aleksandros O Megas. A Bucefał na Boukephalosa.

Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday November 22, 2025

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: grecja, saloniki - Komentarzy: 2


Chalkidiki

[6.11.2025]

Zanim opowiem o samych Salonikach, będzie o aspiracjach. Otóż od dłuższego czasu dojrzewa we mnie myśl, że powinnam mieszkać na wybrzeżu i relaksować się, patrząc na morski horyzont czy szukając muszli i wyszlifowanych morzem kawałków szkła. Niestety, Poznań jeszcze na wybrzeżu nie jest, więc ulubiony kawałek geografii odbywam tylko na urlopie. Przylądek Chalkidiki zwany jest Greckimi Malediwami, malownicze zatoczki z białym piaskiem i turkusową wodą, ale sprawy. Wierzę, że tak jest, tylko aura nie dopisała akurat tego dnia, kiedy się wybrałam nad morze. Na długiej plaży Trani Ammouda mocno wiało, ale woda była fantastycznie przyjemna, zanurzyłam się do kolan (niekoniecznie celowo, miałam długą sukienkę), zaś w zacisznej zatoczce Lagomandra woda była równie miła, chociaż piasek nieco bardziej szorstki. Zdecydowanie chcę wrócić, kiedy będzie cieplej. Ładne podobno są też plaże Karydi, Orange czy Kalamitsi, nie wykluczam następnym razem. Poza małymi miasteczkami i typową infrastrukturą przyplażową w okolicy niewiele jest, ale w taki ładny, spokojny grecki sposób - gaje oliwne, coś fiołkowego się krzewi, kozy, owce i dwupasmówka do Salonik. Dwa dni wcześniej wyskoczyliśmy też wieczorem do Agia Triada, chyba konkretnie do Perei, ale na plaży wiało i było ciemno, więc tylko przespacerowaliśmy się chwilę z widokiem na światła miasta.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday November 13, 2025

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: grecja, chalkidiki - Skomentuj


Tam i z powrotem

[25/30.08.2025]

Ponieważ już za chwilę wyjeżdżam w cieplejsze (yay, me! ale serio, piździernik w tym roku nie sprzyjał), zwagarowawszy niechcący nastolatkę ze szkoły (yay, me, ponownie!), ostatni odcinek z tegorocznej sierpniowej wyprawy. W drodze do Brna zatrzymałam się obiad w bardzo obiecującej Ostravie - zdecydowanie można spędzić noc i przespacerować się po mieście. Między Brnem a Wiedniem zjadłam obiad w Mikulovie (bez zdjęć, jak to hinduskie, pyszne a niewyględne), obiecując sobie, że w drodze powrotnej wbiję na zamek, ale - haha - nawigacja nas wykierowała inaczej, żeby ominąć jakiś paskudny korek. I wreszcie nad Lesznem w drodze do Poznania balony.

  • Delphi II - Janáčkova 1797/4, Moravska Ostrava; restauracja grecka
  • Namaste FoodLand - Piaristů 28, Mikulov na Moravě; restauracja hinduska
Ostrava Ostrava Ostrava Ostrava / Mikulov Ostrava Delphii / Gdzieś po drodze Ostrava Delphii Gdzieś pod Wiedniem Leszno

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday November 1, 2025

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: czechy, ostrava - Komentarzy: 2


Wiedeń - city break

[27-30.08.2025]

Nasłuchałam się o Wiedniu, że oszałamia, najpiękniejsza europejska stolica, a secesją można się pocierać na każdym rogu. Nie mówię, że się z tym nie zgadzam, ale. Poznań, w którym mieszkam, jakby dostał trochę dofinansowania na sensowne remonty budynków, absolutnie nie ma się czego wstydzić w kwestii jakości tkanki miejskiej; wiadomo, z zachowaniem proporcji, bo takiego Hofburgu na ponad 2000 pokoi nigdy nie było. Druga obserwacja - nie widziałam w zasadzie większej różnicy między Wiedniem a Berlinem, Wiedeń to Berlin, którego nie zdemolowano w 1945 roku i nie podzielono na kawałki, przez co się nie rozwarstwił. Podsumowując - piękne miasto, ale żeby zwaliło z nóg to nie. Mieszkałam w dzielnicy 2 - Leopoldstadt, tuż przy Praterze, który dla odmiany mnie nieco rozczarował, bo to ogromne, ale całkiem współczesne, hałaśliwe i tandetne wesołe miasteczko; nie byłam w muzeum, może tam było bardziej klimatycznie. Zaleta - z diabelskiego młyna ładny widok na miasto. Leopoldstadt to mieszanina biurowców, arterii i klimatycznych secesyjnych kamienic z okazjonalnymi plombami, takie normalne miejsce do życia - szkoły, parki, restauracje. Bardzo spodobał mi się zupełnie nieturystyczny Karmelitermarkt, z warzywami, rzemieślniczymi serami, piekarniami i kawiarenkami; najlepsze śniadanie w Wiedniu.

Wynajęłam uroczy, cichy - bo z widokiem na zieleń i podwórko, choć kompaktowy apartament w starej, właśnie remontowanej kamienicy. Młodzież dostała swój oddzielny pokój, chociaż była to tzw. służbówka, w której mieściło się łóżko i nic więcej, ale było okno i można było zamknąć drzwi. Jedyna wada - szukałam miejsca z parkingiem, wynajmujący potwierdził, że parking jest, nie trzeba rezerwować, po czym tuż przed przyjazdem się okazało, że parking owszem jest, ale publiczny i płatny, 800 metrów dalej. Nie była to ostatecznie wada, ale zirytowało mnie wprowadzanie w błąd, bo w takim ujęciu każdy lokal ma parking.

Adresy:

Café am Park / Cafemima / Joseph Brot Gasthaus Reinthaler / Mesze_Vienna

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday October 23, 2025

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: austria, wieden - Komentarzy: 2