[26.09.2021]
Z perspektywy listopada (szarość, burość, kostropatość) trudno mi uwierzyć, że raptem półtora miesiąca temu było słońce, nagołenogi, można się było tarzać w trawie i wprawdzie jeszcze nie było kasztanów, ale nasiąkało się zapachem wiatru, fakturą liści, a pod powiekami zostawały jasne powidoki. Można było łapać świerszcze i pomagać żukom przewrócić się z grzbietu na odnóża. Nikt nie wpadł do stawu tym razem, chociaż podczas turlania się z górki nastąpiły pewne uszkodzenia naskórka.
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek listopada 16, 2021
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ -
Tagi:
legi-rogalinskie, rogalin
- Skomentuj
Kolejny, mniej więcej chronologiczny kawałek życia Karla Ove - mozolne przejście przez Szkołę Pisania i studia, alkohol i imprezy, trudne początki pisarskie, pierwsza poważna dziewczyna, pierwsza żona, pierwsza książka. Niestety, im dalej autor zagłębia się w swoje życie i przeżywa kolejne rozczarowania - bogdanka wybiera jego brata, studia sprawiają trudność, złe decyzje pod wpływem alkoholu, przypadkowa i nie przynosząca nawet chwilowej przyjemności zdrada, sława skandalizującego debiutu - tym większe poczucie zażenowania mnie ogarniało. Z jednej strony doceniam pewną szczerość, to nie jest pełna samozadowolenia opowieść o tym, co się w życiu udało, z drugiej nie mogę się oprzeć poczuciu, że jest to poza i ma na celu wywołanie konkretnego efektu. Współczucia? Politowania? Przekroczenia granic tego, co intymne a dotyczące nie tylko autora? Nie wiem, ale na pewno łapię się na to, bo mimo niechęci przewracam strony i czytam z zainteresowaniem. Problematyczne jest to, że Knausgård z taką samą otwartością potrafi pisać o swojej erekcji, jak i o chorobie psychicznej wujka, śmierci i pogrzebie ojca, smrodzie pijanej babci, pocięciu sobie twarzy z powodu wyobrażonego odrzucenia, czy cyzelowaniu pół strony tekstu przez kilkanaście godzin, żeby uznać, że jednak nie napisał nic wartego publikacji.
Mimo że tom opisuje dorosłość Knausgårda, cały czas znać silny wpływ postaci ojca, z którym autor się nieustająco porównuje. Przerażający jest opis powrotu do domu z wakacji tuż przed studiami, kiedy spłukany Karl Ove usiłuje dostać się na rodzinną wyspę, dzwoni do ojca, a ten odmawia mu nawet wpuszczenia do domu, bo nie zapowiedział z wyprzedzeniem wizyty, nie wspominając o wsparciu finansowym czy chociaż przenocowaniu i nakarmieniu syna. Sceny, kiedy syn błaga ojca, żeby ten pojawił się na jego ślubie i płacze, kiedy ten odmawia, a jednocześnie odczuwa ulgę, bo boi się, jak bardzo niestosownie ojciec-alkoholik mógłby się zachować, są jednymi z mocniejszych tego typu scen w literaturze, chociaż myślałam, że po opisie okrucieństwa i przemocy w stosunku do synów w poprzednich tomach, już mnie tu nic nie zaskoczy. Nie dziwi zupełnie reakcja tej części rodziny (jedynej w Norwegii o takim nazwisku), która odcięła się od pisarza po publikacji tego i poprzednich tomów.
Inne tego autora tutaj.
#130
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 15, 2021
Link permanentny -
Tagi:
2021, beletrystyka, panowie, biografia -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
Stella pakuje pretekstową walizkę, wysyła listy: do pracodawcy z wymówieniem, do rodziców ze zrzeczeniem się własności mieszkania, wreszcie do męża, z informacją, że odchodzi i że ma jej nie szukać. Dociera na wieś, gdzie - jak się okazuje - podjęła pracę jako opiekunka niepełnosprawnego nastolatka. Niestety, nie jest do tego w ogóle przygotowana - nie ma odpowiednich ubrań, niespecjalnie umie się porozumieć ze swoją pracodawczynią, wreszcie zawodzi nawet na poziomie spełniania wymagań, nie mając prawa jazdy, niezbędnego do sprawowania opieki. Po kolei odkrywa też przed czytelnikiem swoje motywacje, które skłoniły ją do odcięcia się od stabilnego życia i władowania się w życie rodziny Maddenów.
Nie do końca zrozumiałam wymowę tej powieści, z jednej strony ironicznej - Stella celnie punktuje powierzchowność życia zamożnych właścicieli ziemskich, z drugiej farsowej - bohaterka zachowuje się idiotycznie, cudem tylko wychodząc cało z sytuacji (poparzenie słoneczne, nadużycie alkoholu, prowadzenie samochodu za pomocą nawigowania przez nastolatka, który “wie”, jak się jeździ, bo patrzył, jak ktoś prowadzi itp.). Czytając, odczuwałam zażenowanie i czasem fizyczną przykrość, nie mogąc chwycić bohaterki za rękę, zanim zrobi coś głupiego. Nie złapałam natomiast tego zapowiadanego humoru, pastiszu i groteski.
Inne tej autorki tutaj.
#129
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela listopada 14, 2021
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2021, beletrystyka, panie
- Skomentuj
Charlie (Driver) to ambitny reżyser teatralny, Nicole (Johansson) - zaczynała jako gwiazdka w filmach dla nastolatków, ale z czasem się wyrobiła. Są na krawędzi rozstania - on zdradził, ona nie chce już mieszkać w Nowym Jorku, tym bardziej, że dostała propozycję serialu w Los Angeles. Mogliby się rozstać polubownie, ale muszą ustalić, co z 8-letnim synem - jak dzielić się opieką, gdzie będzie mieszkał, kto komu będzie zasilać konto alimentami. Mediacje nie zadziałały, Nicole decyduje się na spotkanie z agresywną adwokatką, która nadaje zupełnie inny ton rozmowie.
Nasłuchałam się dużo dobrego o tym filmie, tym większe było moje rozczarowanie. Para chce się rozstać polubownie, nie wychodzi im, wytaczają armaty w postaci prawników, z czego nikt - poza prawnikami - nie korzysta, dociera do nich, że jednak lepiej będzie, jeśli się dogadają sami, koniec filmu. Owszem, Dern i Alda przyćmili parę małżeńską, ale to nie było specjalnie trudne, bo Driver gra jedną miną, a Johansson ma coś takiego w twarzy i mimice, że mnie odrzuca i męczy mnie zwykle, kiedy na nią patrzę (chociaż na przykład w Jojo Rabbit tego nie czułam). Film jest niby komedią, niby obyczajówką, ale całość mogę skwitować “Ach, Amerykanie” i więcej do tematu nie wracać.
Napisane przez Zuzanka w dniu środa listopada 10, 2021
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Skomentuj
Alex skończył szkołę i planuje wyjechać z kolegami na lato do Amsterdamu - łatwo dostępna marihuana i seks, nęcące. Zgadza się jednak spędzić z matką ostatnie wspólne wakacje na francuskiej wsi, mimo tego, że matki serdecznie nienawidzi. A ma za co - po śmierci młodszej siostry matka zapadła się w siebie i przez kilka miesięcy w stanie prawie katatonicznym nie reagowała na jakiekolwiek potrzeby dorastającego wtedy syna, który, również w ciężkiej żałobie, nie radził sobie z emocjami. Nienawiść powoli się rozwiewa, kiedy okazuje się, że matka ma szybko postępujący nowotwór i chce spędzić z synem ten krótki czas, który pozostał jej do końca. Narracja Alexa-nastolatka, który uczy się odpowiedzialności i poznaje swoją przyszłą żonę, przeplata się z narracją Alexa-dorosłego, samotnego artysty po wypadku, który wspomina to lato jako najpiękniejsze w życiu. Sporo niedopowiedzeń, dużo wzruszeń i emocji w trakcie lektury.
#128
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 8, 2021
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2021, beletrystyka, panie
- Skomentuj
Wiem, wiem, miało być co miesiąc, a wyszło jak zwykle. Na swoje usprawiedliwienie mam, że w tym roku długo było zimno i wegetacja udawała, że nie ma wiosny, potem zdarzało się życie, w efekcie o wiele mniej czasu spędziłam w ogrodzie niż chciałam, chęci do zabawy z aparatem też było mniej. Żonkile i narcyzy nie obrodziły, hiacynty sprzed lat powoli obumierają, a tulipany też jakoś nie zachwycająco, mam wrażenie, że nawet te, co się ładnie rozwinęły, nieco już oparszywiały. Taki rok chyba. W zasadzie nic nie wyrosło z wysianego drobiazgu - wilce, nasturcje, kocimiętka, miechunka - nic, żodyn, niente. Pojawił się za to krzaczek łubinu, pigwowiec zarzucił kwieciem (nie że owocami, no bez przesady) i bez, dużo bzu było w tym roku. Piwonie na poziomie stanowiska, natomiast nędzny krzaczek dalii do dzisiaj nie wypuścił pączków, a nawet jeśli wypuści, to jakby już po sezonie.
W długi weekend wbiłam się w klin ładnej pogody między październikowymi słotami i listopadową dramą, posadziłam - oprócz dotychczasowych cebulek - tulipany: 'Pretty woman', 'Toronto', 'Paul Scherer', 'Upstar', 'Creme Upstar', 'Purple dream' i miks odmian pełnych; miks hiacyntów i narcyzy pełne 'Replete'. Do zobaczenia na wiosnę.
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela listopada 7, 2021
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, G is for Garden
- Komentarzy: 2
Chronologicznie pierwszy tom o przypadkach sprawiedliwego zbójnika z Rzaholeckiego Lasu. Rumcajs, szewc z Jiczyna, naraża się staroście Humpalowi, ponieważ nie wyraża zachwytu wielkością stopy urzędnika. Rozzłoszczony Humpal zamyka warsztat szewca, zmuszając rzemieślnika do zmiany ścieżki kariery. Nie wiadomo dokładnie na czym zbójowanie polega, bo Rumcajs raczej nikogo nie napada, a większość czasu spędza na kontestowaniu aparatu państwowego w osobie starosty, księcia pana, pruskiego generała, a nawet samego cesarza. A to zamyka księcia pana w jiczyńskiej wieży, a to wysyła pszczoły, żeby go pokąsały, księżnę Majolenę odrzut wysyła aż do pobliskiego Kropidlna,a cesarza obraża wykrzywiającą się kobyłą. Potrafi przechytrzyć smoka, olbrzyma i ogromnego suma oraz lokalnych bogaczy, którzy utuczyli się na krzywdzie biedoty. Pojawia się też Hanka - zbójecka żona, która nie odstaje od Rumcajsa sprytem i nosi z dumą pierścionek ze słonecznego promienia.
Inne tego autora.
#127
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota listopada 6, 2021
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2021, dla-dzieci, panowie
- Komentarzy: 1
Nie powiem, że tęskniłam jakoś specjalnie, chociaż poprzednią edycją serialu wspominam raczej pozytywnie; minęło sporo czasu, świeżość, z jaką The L-word wniósł w popkulturę kwestię homoseksualności, już nieco spowszedniała. W “Generacji Q” pojawiają się bohaterki sprzed nastu lat - Bette (i epizodycznie Tina), Shane i Alice. Bette rozstała się z Tiną, ale wspólnie wychowują nastoletnią już Angie, dodatkowo fabuła pierwszego sezonu kręci się wokół kampanii wyborczej Bette na (pierwszą nieheteronormatywną) burmistrz Los Angeles. Shane pojawia się nagle po rozstaniu z żoną, pieniądze zarobione na sprzedaży ekskluzywnych salonów fryzjerskich inwestuje w bar dla osób queer. Alice prowadzi wzięty talk show i jest w związku z kobietą po rozwodzie, matkując (z różnym efektem) jej dzieciom. Dołączają nowe osoby - transpłciowy terapeuta Micah, Dani i Sophie - tuż przed ślubem, Finley - rozbrykana, nadużywająca alkoholu, element chaosu, transpłciowa Tess, barmanka po odwyku czy Nat - konkubina Alice i Gigi - była żona Nat, obecna ciągle w ich życiu.
I jak można oglądać ten serial dla wysmakowanych scen erotycznych (z piersiami niezakamuflowanymi stanikami) czy przyjemności patrzenia na ładne osoby płci dowolnej, tak jeśli szukacie fabuły, to jej w zasadzie nie ma. Jest drama, są tzw. zagadnienia oraz scenki. Drama, bo ktoś się rozstaje, ktoś popełnił błąd, ktoś niechcący się z kimś przespał; dramy jest dużo, w zasadzie u każdego. Zagadnienia, bo wielokrotnie miałam wrażenie, że ktoś wynotował sobie na czekliście queerowe tematy i po kolei zaznaczał te, które się już pojawiły: osoba transpłciowa nie chce być postrzegana przez pryzmat płci z jaką się urodziła - jest; osoba z niepełnosprawnością fizyczną odczuwa pociąg seksualny - jest; seksualność jest spektrum - jest; związek między osobami z różnych klas społecznych - jest; etniczność i Black Lives Matter - jest; Big Pharma i negatywny wpływ na POC - jest; dzieci w związkach homoseksualnych z całą gamą problemów (czy dziecko powinno poznać dawcę, czy matka niebiologiczna jest matką, czy można nie chcieć dzieci) - jest; czy biseksualizm jest zdradą homoseksualizmu - jest; akceptacja rodziców dla orientacji… A scenki, bo czasem niektóre postaci i sytuacje pojawiały się tylko po to, żeby wygrać jakiś temat - trójkąt, poliamoria, wsparcie podczas choroby bliskiego, terapia hormonalna u nieletnich, dawstwo organów, alkoholizm (Finley przez pół sezonu daje sobie radę, chociaż jest, jak to się mówi, raczej wesoła, po czym nagle jest alkoholiczką, która nie panuje nad swoim życiem), narkotyki. Nie czekam na kolejne sezony, choć oczywiście obejrzę (team Shane, nieustająco, ale jak na wziętą fryzjerkę, to fryzurę ma straszną).
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek listopada 5, 2021
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Skomentuj
Rodzina Cloadów żyje dzięki wsparciu Gordona Cloada, bogatego wdowca, który hojnie wspomaga rodzeństwo, łożąc na utrzymanie ich posiadłości, hobby czy życie na odpowiedniej stopie. Niestety w 1944 roku następują po sobie dwa smutne wydarzenia - wiekowy już Gordon żeni się z młodziutką wdową Rosaleen, a niedługo potem ginie w nalocie na Londyn, nie pozostawiając testamentu, w efekcie cały majątek dziedziczy żona. Rodzina jest oburzona, tym bardziej, że młodą Rosaleen opiekuje się jej brat Dawid, były komandos i awanturnik, który odcina rodzinę od łatwo dostępnych bezwrotnych pożyczek. Po zakończeniu wojny i po zakończeniu służby wojskowej do rodzinnego majątku wraca Lynn, siostrzenica Gordona. Ma wyjść za swojego kuzyna i razem z nim prowadzić farmę, ale niespecjalnie jej się to uśmiecha, bo przywykła na wojnie do życia pełnego przygód, a i farma podupada bez wsparcia bogatego wuja. Do miasteczka przybywa tajemniczy mężczyzna, który szantażuje brata Rosaleen, twierdząc, że za adekwatnym wynagrodzeniem nie zdradzi rodzinie Cloadów, że pierwszy mąż Rosaleen wcale nie umarł, co w efekcie może pozbawić ją praw do spadku. Łatwo się domyślić, że po nagłej śmierci mężczyzny to właśnie Dawid jest głównym podejrzanym. Lynn, na przekór rodzinie, nienawidzącej Rosaleen i Dawida, zakochuje się w tym ostatnim i jako jedyna nie wierzy, że to on zamordował szantażystę. Giną jeszcze dwie osoby, a Herkules Poirot w swoich spiczastych lakierkach wyjaśnia sprawę, ukrywając jednak niektóre drobniejsze wykroczenia osób zaangażowanych w zbrodnie, co sprawiło, że uniosłam nieco brew w łagodnym zdziwieniu.
Wielka Brytania po zakończeniu II wojny światowej jest w kryzysie - przydziały żywnościowe i odzieżowe, znaczna pauperyzacja zamożnych przed wojną, wreszcie rosnąca nienawiść do “innych”. Poirota z niechęcią odsyła “do siebie” 80-letnia staruszka, a wszelkie zło jest zrzucane na “przyjezdnych” (”Amerykanie! Murzyni! Polacy!”). Jest sporo szczerej mizoginii - Lynn nie cierpi towarzystwa innych kobiet i ich gadaniny, damy pojawiające się na kartach książki są odpowiednio wyzute ze wszelkiej moralności, głupiutkie, niezaradne, łatwo ulegające wpływom oraz największym szczęściem w ich życiu jest małżeństwo. Nawet Lynn, początkowo niechętna powrotowi do przedwojennej idei mariażu z nudnym kuzynem, w finale mtnqmn fvę an śyho cb glz, wnx bqemhpbal xhmla wą qhfv v yrqjb hpubqmv m żlpvrz; fxbeb pupvnł wą mnovć, gb manpml, żr wrfg anzvęgal v wą btebzavr xbpun.
Inne tej autorki tutaj, inne z tej serii.
#126
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek listopada 4, 2021
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2021, kryminal, panie, z-jamnikiem
- Skomentuj
[18.09.2021]
W sierpniu 2011 spacerowałam z I. po mieście i przypadkiem zobaczyłam, jak kończy żywot budynek przy Ogrodowej 19. Teoretycznie tytułowe Żelazko, nazywane tak obiegowo jako aluzja do nowojorskiego Flatironu, nie miało zostać zburzone, ale przy okazji demolki kamienicy obok okazało się, że budynki miały wspólną ścianę i burząc jeden miasto dostało dwa zniszczone budynki w pakiecie. Przez kolejne lata na skądinąd urokliwym punkcie styku Ogrodowej i Krysiewicza straszyły ruiny, można jeszcze ciągle zobaczyć je na Google Street View:
Fast forward do 2021. W ramach miejskich spacerów architektonicznych organizowanych przez poznański SARP mogłam zobaczyć, jak wygląda częściowo odtworzony budynek Żelazka od środka - niestety tylko garaże i klatki schodowe oraz restaurację Blonde & Bikini - oraz od zewnątrz (dwa ostatnie można samodzielnie, bez zorganizowanej imprezy) i posłuchać o detalach odbudowy. W restauracji odstępstwem od oryginalnego planu są m.in. ogromne okna, z których widać prześlicznie kamienice na Ogrodowej. Ubolewam, że nie było opcji wejścia na jeden z tarasów i popatrzenia z góry na okolicę.
W gratisie kilka zdjęć ze spaceru po okolicznych bramach.
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu środa listopada 3, 2021
Link permanentny -
Tagi:
zbudowane, photowalk, sarp -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto
- Skomentuj