W zasadzie każdy tom przygód komisarza Wallandera jest podobny - śledztwo w sprawie brutalnego morderstwa, kilka kryminalnych wątków pobocznych i spory kawałek życia komisarza - jak układa mu się z byłą żoną, córką, ojcem chorym na Alzheimera, poznaną Ryżanką (sroga nazwa), z którą planuje sobie ułożyć życie po rozwodzie z żoną. Jakoś tak się składa, że nie czytam książek chronologicznie, tylko w kolejności dowolnej[1] - dzięki temu dostaję układankę, do której mogę sobie dokładać pasujące elementy. W tym tomie jest świeżo po rozwodzie, cierpi na nadwagę i brak życia osobistego. W tym - nawiązuje nić porozumienia z ojcem. W tamtym - córka go unika, w kolejnym - są w doskonałych stosunkach.
Kryminały Mankella lubię za to, że są takie ludzkie - policjant nie jest maszynką do wykrywania przestępstw. Nie zarabia tyle, ile by chciał. Musi robić pranie, umawiać się z sąsiadami na korzystanie z suszarni, robić zakupy, jeść i chodzić z samochodem na przegląd. PRL-owskie kryminały przyzwyczajają do tego, że życie dzieje się tylko w śledztwie, dzielna służba albo robi nadgodziny w imię idei, albo wychodzi po pracy do domu, gasząc światło, z rzadka informując, że np. na kolację żona dostała pasztetową (bo tylko kobiety zajmują się aprowizacją, gotowaniem, sprzątaniem i innymi takimi). Tutaj, jeśli się poświęcasz dla śledztwa, to kosztem czegoś - spotkania z kobietą, znalezienia czystej koszuli i wspomnianego przeglądu samochodu.
[1] Jeśli pojawi się za niewielkie pieniądze na Allegro albo dostanę w prezencie. Książki z braku regałów trzymam w systemie stosowym i staram się nie kupować książek w księgarni, bo nie mam miejsca na kolejne stosy. Zresztą zakupy w księgarni uważam za zbyt dużą łatwiznę.
Inne tego autora tutaj.
#49-50
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek września 28, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2007, panowie, kryminal
- Skomentuj
Śniło mi się, że bylam w kadrach i było sympatycznie (to już powinno mi dać do myślenia). Wyszliśmy z kadr z P., K. i jeszcze jakąś bliżej mi nie znaną panną (na 90% Azjatką, ale ona chyba z chłopakami była, bo nie pamiętam interakcji) i P. stwierdził, że objedziemy blok windą, bo jest taka oszklona, co jeździ dookoła bloku. To objechaliśmy, ale okazało się, że nie tylko jeździ dookoła, ale ma trasę widokową po całej okolicy i ostatecznie dojeżdża na róg ulicy Jabberowej i Tarotowej.
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek września 27, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Żodyn
- Skomentuj
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek września 25, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Przydasie
- Komentarzy: 3
Nie umiem robić zdjęć ludzi. Nie lubię tej chwili, kiedy ktoś widzi robienie zdjęcia i przyjmuje sztuczny a przyjemny wyraz twarzy (wiem, że sama to robię i wiem, że nad tym nie można zapanować). Robienie zdjęć ludziom udaje mi się z nielicznymi (np. P. umie robić doskonałe i niesztuczne miny), znacznie łatwiej z architekturą (nie mruga i nie szczerzy zębów) i z kotami. Koty albo mnie zlewają i robią to, co robiły do tej pory (opcja doskonała, great shot), albo idą z miną predatora, żeby walnąć mi baranka i zrobić przeciągłe mru, zostawiając na mnie zapewne brud, pasożyty i liczne bakterie (też miłe, nie ma to jak walnięcie z miękkiego puchatego łebka, a ręce po powrocie umyję). Niestety, tu też wchodzi czasem element ludzki. Nawet najsympatyczniejszą chwilę z leniwie myjącym się kotem potrafi zepsuć wsiowa baba, wyjąca spod płotu "Kizia, pozuj pani! Kizia, odwróć się! Kici kici! No pozuj kizia".
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela września 23, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Koty
- Komentarzy: 6
Cierpię na niemoc twórczą.
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek września 21, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Żodyn
- Komentarzy: 1
Jak poprzednio - miało być zabawnie, acz brutalnie. Część związaną z brutalnością książka odrabia solidnie (kilka trupów, parę pobić, tortury, porwania i inne takie zabawne rzeczy, będące na porządku dziennym w Belfaście), ale w kwestii humoru jest całkiem nieźle. Bohater, dziennikarz kolumny satyrycznej, przypadkiem spotyka dziewczynę, całuje się z nią na przyjęciu w swoim domu, obrywa od żony i opuszcza z dziewczyną dom, po czym nagle okazuje się, że jedna z kobiet ginie, druga znika, a on sam staje się najbardziej poszukiwany w całym Belfaście. Mimo że często obrywa w facjatę, dialogi są cięte i często cyniczne.
#49
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota września 15, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2007, beletrystyka, panowie
- Skomentuj
Czechosłowacja w burzliwym okresie przemian (lata 60. i 70.), widziana oczami przedwcześnie dojrzałego Kwido. Narracja autora, który aktualnie pisze wspominkową książkę ze swojej młodości przeplata się ze wspomnieniami o tym, jak rodzina reagowała na przemiany polityczne - wejście wojsk w '68, przymusową przeprowadzkę na wieś, przypodobywanie się partyjnym zwierzchnikom i próby zachowania normalności. To ostatnie było szczególnie trudne, bo rodzina była mało typowa - Kwido urodził się teatrze, babcia namiętnie podróżowała za granicę i była skąpa, ojciec dla uspokojenia nerwów w piwnicy rzeźbił dla siebie trumnę.
Książka niby podoba do książki Oty Pavla, ale zupełnie inna. Autor wkłada w swoje dziecięce opowieści wspomnienia, które przez lata przetrawił i przeanalizował. Świat komunistycznych Czech nie jest przyjemnie sielankowy - sami oportuniści, karierowicze i wyzierająca zewsząd beznadzieja, nie zapowiadająca zmian i przemian. Być Czechem to nie grzech, ale wstyd. Lektura obowiązkowa dla fanów czeszczyzny.
Inne tego autora: tu.
#48
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota września 15, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2007, beletrystyka, panowie
- Skomentuj
Pratchetta historia o telekomunikacji w Ankh Morpork. Smaczny kąsek zwłaszcza dla fanów Internetu, bo dużo odniesień ładnie wkomponowane jest w ankh-morporskie realia. Vetinari zamienia wyrok śmierci dla małego oszusta, Moista, na pracę w zaniedbanym urzędzie Poczty Głównej. Jest to całkiem niezła opcja zamiast zawiśnięcia na stryczku, mimo że listy obecności strzeże golem. W mieście rolę poczty przejęła kompania semaforowa, prowadzona przez tajemniczego pirata. Kiedy Moist zaczyna przywracać poczcie świetność, zaczynają sypać się trupy.
Jest i Straż (i wilkołak w Straży, ale oczywiście nikomu nie zdradzimy, że jest to Nobby, chociaż to takie oczywiste), i wyemancypowana panna z papierosem, i sporo golemów, i całkiem niezłe odniesienia do Internetu.
Inne tego autora tutaj.
#47
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota września 15, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2007, panowie, sf-f
- Komentarzy: 2
Puszka z napojem gazowanym włożona do zamrażalnika wygląda po dwóch dniach spektakularnie. I dość rozlegle.
PS Puszka postawiona pionowo przeżyła. Puszka połozona ukośnie wybuchła.
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek września 14, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Żodyn
- Komentarzy: 2
... czyli przyszła do Zuzy paczka za pobraniem.
Przezornie poszłam wczoraj do nowych dziewcząt w recepcji, przedstawiłam się z nazwiska napaczkowego, powiedziałam, że paczka będzie do zapłacenia, że jestem wypłacalna i jak będzie, to mają zadzwonić. Dziewczę zapisało nazwisko i telefon na karteczce.
Dziś przechodząc mimo, zobaczyłam inną paczkę (z przecenionym Deaverami, nowym Maylem, nową Mayes i innymi drobiazgami z KKKK), ucieszyłam się, oznajmiłam, że to do mnie i biorę. Lasia popatrzyła na mnie, zabłysło chwilowe zrozumienie i zwierzyła się, że właśnie zwróciła paczkę za pobraniem, adresowaną do mnie, ponieważ była za pobraniem. Wykonałam rybkę, po czym okazało się, że lasia zaczęła od poszukania mnie w intranecie, gdzie jestem pod inną literką niż nazwisko napaczkowe, nie znalazła i uznała, że mnie tu nie ma.
Teraz rozpoznaję mroczny świat poczty, która paczki zleca firmie kurierskiej z Komornik, przy czym zlokalizowanie miejsca pobytu paczki jest dość nietrywialne.
PS Pani od jogi powiedziała dzisiaj, że wszyscy w czerwcu będą umieli stanąć na głowie. Yeah, right. Czy to podpada pod groźbę karalną?
PPS Mam owadzi sexapil. Ja nie plantacja moli odzieżowych, to muchy latem. Jak nie muchy, to owocówki. Ostatnio okazało się, że owocówki uwielbiają płyn do mycia sedesu, którym zalałam na noc porcelitowy przybytek. Wzruszające.
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek września 13, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Żodyn
- Komentarzy: 5