Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Schizopolis

Tytuł dokładnie odzwierciedla zawartość. Film składa się ze scenek, luźno spiętych motywem przewodnim korporacji prowadzonej przez charyzmatycznego milionera, piszącego poradniki. Pracownik korporacji jest proszony o napisanie dla szefa przemówienia na nadchodzącą galę, jednocześnie po firmie rozchodzi się plotka, że wśród pracowników jest szpieg. Żona pracownika ma romans z dentystą pochodzenia słowiańskiego (po nazwisku sądząc), a jej koleżanka - z seksownym, ale dość dziwnym deratyzatorem, który tak naprawdę jest aktorem i jeżdżąca za nim ekipa filmowa to wszystko kręci. Dentysta poznaje piękną kobietę nr 2, zakochuje się, a kiedy żona pracownika ma odejść do dentysty, wszystko się sypie (a do tego piękna kobieta nr 2 oskarża go o molestowanie s.ek.sualne). Dodam, że jakąkolwiek próbę złapania sensu w tym filmie utrudnia fakt, że ten sam aktor (zupełnie przypadkiem i reżyser) gra większość ról męskich - żonatego pracownika, dentysty czy deratyzatora, a aktorka (prywatnie żona reżysera) - co najmniej dwie role żeńskie.

Poza nieudanymi próbami łapania literalnego sensu, film jest zabawnym zestawem czasem powtarzajacych się sytuacji, z których wynika, że bardzo ciężko się ludziom porozumieć na poziomie werbalnym, chociaż na poziomie języka ciała idzie im całkiem nieźle. Pikanterii dodaje golas, uciekający z pobliskiego psychiatryka, którego co jakiś czas na planie ścigają pielęgniarze. Całość jest bardzo absurdalna, miałam silne skojarzenia z Monty Pythonem. Najzabawniejszym elementem jest to, że film wymyślił, napisał i nakręcił człowiek, który reżyserował Syrianę, Przez ciemne zwierciadło, trzy częsci cyklu o Danielu Oceanie czy Solaris - Steven Soderbergh.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 5, 2008

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 3

« Henning Mankell - Biała lwica - Nie umiem pisać o muzyce »

Komentarze

d.

Ale Przez ciemne zwierciadło to akurat Linklater

Zuzanka

W Zwierciadle był producentem, Ogólnie – przyłożył rękę.

ela78

hej, film obejrzalam i mam wrazenie ze opisywanie fabuly i proba zrozumienia akcji jest calkowicie nieprzydatna dla glebszego zrozumienia tego filmu…film jest o wzglednosci postrzegania, o odrywaniu sensu obrazu od sensu wypowiadanych kwestii, dlatego autor raz mowi opisem tego co robi albo w jezyku hiszpanskim czy wloskim…te same sceny krecone sa z kilku ujec i udowadniaja ze widz sam nadaje sens bohaterom w zaleznosci od tego jakie znaczenie chce sam im nadac…dlatego tez niewazne jest kto kogo gra, wazne ze inne sa wypowiadane kwestie i co za tym idzie zmienia sie filmowa postac w naszym rozumieniu…poza tym poruszona jest kwestia przyczyny i skutku udowadniajaca nam ze jesli bedziemy swiadomi swoich wyborow w kazdym momencie przewidzimy co bedziemy robic w przyszlosci…stad koncowa scena filmu w ktorej bohater opowiada co dokladnie bedzie robil w okreslonym czasie….wszystko to jest podlane ostrym absurdalnym sosem w ktorym plywa mnostwo werbalnych akrobacji pokazujacych ze sledzenie dialogow niekoniecznie prowadzi do zrozumienia i jest po prostu zrodlem iluzji…materia filmowa w tym wypadku jest idealnym srodkiem dla uwypuklenia tego rozdzwieku w naszym postrzeganiu – wylaczmy dzwiek a film stanie sie kolejna amerykanska komedyjka….Steven Soderbergh nakrecil swietny film udowadniajacy ze slowem mozna manipulowac a rzeczywistosc kreowana za pomoca slow moze byc calkowicie inna – popatrzmy na to co sie dzieje obecnie w mediach i sami wyciagnijmy wnioski….daje 10/10

Skomentuj