Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o polska

Wielkopolska w weekend - Chrzypsko Wielkie

Nazwa miejscowości, w której mieści się okoliczna plantacja tulipanów, budzi mój wewnętrzny chichot, albowiem za każdym razem, kiedy chrzęszczę tę rdzennie polską zbitkę spółgłosek, mam wizję znajomego Holendra, któremu ktoś każe to wymówić. Niesłabe. Ponieważ Holandia jest piękna, ale - jak siódma góra i siódma rzeka jest też cholernie daleko - 60 km od Poznania jest całkiem zgrabny erzac. Dojazd oznaczony jest tak sobie, ale jak wiadomo, że w Pniewach się skręca w prawo (jadąc z Poznania), to się dojedzie. Jak po drodze się mija pałac w Białokoszy[1] i jedzie cudownej urody alejką, to właśnie jest ta droga.

W majowy długi weekend są w gospodarstwie pana Królika imprezy ludyczne, celowo pojechaliśmy więc po. A i tak została trampolina, karuzele i lokomotywa z wagonikami, przez co - o tempora - tulipany dla niektórych zeszły na dalszy plan. A szkoda. Bo jest ich dużo, równo posadzone w karnych rządkach, w większości opisane i niektóre można zabrać ze sobą do domu[2].

Nie trafiłam niestety na kwitnące tulipany nowej odmiany 'Aleksander Kwaśniewski', na polach kwitła tylko 'Jolanta'. Jakby mi ktoś wyhodował odmianę nazwanym moim imieniem, to bym przyjechała, słowo! W każdym razie stanęłam dzisiaj na serio przed dylematem - czy wolę tulipany pełne, papuzie czy postrzępione. Jestem cała dylematem.



I tak, jest jeszcze GALERIA ZDJĘĆ.

[1] O czym w następnym odcinku.

[2] Młody człowiek z łopatą wykopuje wskazane z okolicznego pola (normalnie idę i widzę po horyzont tulipany, czy jestem w tulipanowym niebie?), 1 zł od sztuki.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 5, 2013

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ - Tagi: chrzypsko, polska - Komentarzy: 14



Wielkopolska w weekend - Kórnik

[21.04.2013]

Mimo że właśnie w Kórniku bywam najczęściej, zawsze zapominałam napisać, jak tam jest miło, a już zwłaszcza w arboretum. Bo wiadomo, że w Kórniku jest Zamek i to przez wielkie "Z", bo nie dość, że wpisany na listę Pomników Historii Polski, to jeszcze ma legendę o Białej Damie i jeszcze drugą, o lustrze. Legendy opowiedziała zachwyconemu Majutowi pani Myrosława (przez "y"!), wprawdzie mocno zaciągając na wschodnią modłę, ale z niesamowitym zaangażowaniem. Wyobraźcie sobie zarumienioną z emocji 3,5-latkę (a w zasadzie to prawie 3 i 3/4), która objaśniona w kwestii lustra spełniającego marzenia, kiedy się w nie patrzy szepcze z zaangażowaniem, że chciałaby malutkiego prawdziwego białego kotecka (a ja myślę: córko, na litość, z małego słodkiego kotecka wyrasta taki kaban jak Szarsz albo smętna pierdoła jak Koka, przemyśl to jeszcze). Muzeum w zamku, jak się okazuje, nie jest muzeum w rozumieniu ustawy o darmowym fotografowaniu w celach niezarobkowych, albowiem - jak mi długo wyjaśniała pani kustoszka - jest bardziej biblioteką niż muzeum i Są Na To Precedensy. Ponieważ nie wykupiłam, to nie mam zdjęć ze środka. A szkoda. Za to - zupełnie jak za czasów wczesnoszkolnych - przypomniałam sobie jak to jest, kiedy każą zakładać filcowe kapcie na gumce.

W tym roku dzięki trwającej pół roku zimie wegetacja przekroczyła miękki deadline i mimo że koniec kwietnia, magnolie i rododendrony jeszcze siedzą w fazie analizy. Plakat zapowiada, że zakwitną 1-3 maja, ale mam wrażenie, że ten projekt nie jest dobrze wyestymowany. Co nie zmienia faktu, że trawa usiana jest małymi kwiatuszkami w kolorze ultramaryny, wiewiórki pomykają po drzewach, przemiatając korę ryżymi ogonami, a ptaki śpiewają w topolowej alei. Mimo że większa część spacerujących ma na sobie połowę zimowej szafy, i tak w słońcu są potencjalne piegi, zapach ziemi i obietnicę, że następna zima nie przyjdzie tak szybko. I można kupić kolorową watę cukrową.

GALERIA ZDJĘĆ z wczoraj (i starsze - 2010 i 2011).

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek kwietnia 22, 2013

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Maja, Fotografia+ - Tagi: polska, kornik - Komentarzy: 4


Wielkopolska w weekend - Śmiełów

Dawno, dawno temu (a konkretnie w 2005 roku) wybraliśmy się na Węgry z mapą wydrukowaną na papierze. Kilkanaście kilometrów przed celem, w okolicach 22, okazało się, że stoimy przed nieczynną przeprawą promową, o czym dzielny serwis mapowy (chyba wtedy map24.de) zapomniał wspomnieć. I dzisiaj obudził mnie, bo przysypiałam w październikowym słoneczku, grzejącym przez szybę, śmiech TŻ, który stał przed analogiczną scenką sytuacyjną. Dwie dzielne nawigacje wyprowadziły nas najkrótszą drogą, która okazała się być nienajsprytniejsza[1]. Dzięki temu do drzwi muzeum im. Adama Mickiewicza dobiliśmy o 15:57 (czynne do 16), szczęśliwie ogród i park są czynne dłużej. Ubolewam, bo zdjęcia na stronie muzeum są smakowite.

Nazwa dnia: Bieździadów oraz Żerków przeczytany jako Żeberków (chciałam przerobić na Wyżerków, ale nie znalazłam tamże restauracji). W Śmiełowie była w pałacu, ale zamknięta do 26 października z przyczyn nieznanych.

Maj ożwawił się nieco na widok mchu i małych grzybków, ale ogólnie był nie w sosie. Bo tak.

GALERIA ZDJĘĆ.

[1] Z Poznania najlepiej jechać do oporu krajową 11[2] i skręcić w Klęce.

[2] TŻ: "Jak już tu jesteśmy, to jedźmy do Gliwic".

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota października 20, 2012

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Maja, Fotografia+ - Tagi: polska, smielow - Komentarzy: 3


O wielkopolskich poboczach

Nastawiłam się, że będzie padać przez cały weekend. Nastraszyłam ^boską i ^valwita, że jadą na biegun północny. I zostałam miło zaskoczona, bo wręcz przeciwnie. Jesień zaszalała, zarzuciła złotymi liśćmi, puściła zaoszczędzone ostatnio promienie słońca i było tak, jak trzeba. Ale jesień jesienią, śliczna i liryczna; imaginujcie sobie, że córka moja, kapryśna kulinarnie, spożyła naleśnik w cywilizowanym miejscu (konkretnie w rogalińskich "Dwóch pokojach z kuchnią"). Fakt, że z wielokrotnie dosypywanym cukrem, ale jednak.

Na poboczach grzybiarze i - trzymając się poetyki - ssaki leśne. Zepsuła mnie ta wizja straszliwie, szczęśliwie małoletnia odbierała żywiołową radość wesołego autobusu na poziomie emocjonalnym, nie treściowym.

GALERIA ZDJĘĆ (wcześniejsze - 2010 i 2008).

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 14, 2012

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Maja, Fotografia+ - Tagi: rogalin, polska - Komentarzy: 6


Wielkopolska w weekend - Czerniejewo (2)

Prawie co do dnia wróciliśmy po dwóch latach (a dwa lata temu było tak). Pewne rzeczy się nie zmieniają - dalej kawa do wyboru (rozpuszczalna albo jacobs z fusami), światło przeświecające przez gałęzie kasztanowców i majestatyczny budynek pałacu, który odsłania się po przejechaniu przez zdobioną bramę. Tym razem nie było koni w stajni (a przynajmniej nie wystawały w aurze much i landluftu), za 3,5 zł od łebka (młodzież nie płaci) można było obejrzeć pałac od środka i - już bez opłat - złupić park z jesiennych walorów. Jeśli by się wybierać do samego parku, to bez rewelacji, Kórnik znacznie wdzięczniejszy, ale łącznie z pałacem to bardzo miłe miejsce na niedzielne popołudnie. Madame była zachwycona i nam się też udzieliło.

GALERIA ZDJĘĆ: 2012 i i 2010.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa września 26, 2012

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Maja, Fotografia+ - Tagi: czerniejewo, polska - Komentarzy: 3