Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panie

Caroline Kepnes - Hidden bodies / You

Drugą część historii Joe Goldberga, wrażliwego księgarza z Nowego Jorku, czytałam jednocześnie z oglądaniem serialowej ekranizacji pierwszego tomu. Nie będę wyliczać różnic między książką a ekranizacją (można je znaleźć tu), chociaż niektóre sprawiają, że fabuła “Hidden Bodies” traci nieco sens. Serial można obejrzeć niezależnie od książki, a wcześniejsza lektura nie sprawia, że emocje przy oglądaniu są mniejsze. Doskonałe studium psychopaty, osaczającego swoją wybrankę; można palcami wskazywać zachowania toksyczne i odcinające osobę słabszą od wsparcia otoczenia. Dodatkowo w serialu bardziej niż w książce widać wykorzystanie klisz z komedii romantycznych, które tutaj nabierają jednak złowrogiego znaczenia (z drugiej strony, jakby przeanalizować kilka rom-comów, choćby "Love Actually", to nie do końca jest tak, że promują one zdrowe związki).

Pierwszy tom książki kończył się w momencie ponownego pojawienia się w księgarni Amy, “nowej Beck”, która wprawdzie oszukała wcześniej Joe, płacąc fałszywą kartą, ale okazała się zupełnie taka sama jak on - wnikliwa, wrażliwa, ironiczna i zakochana, a dodatkowo unikająca mediów społecznościowych. Intensywna miłość, porozumienie, fantastyczny weekend w Rhode Island, zaufanie; to wszystko sypie się w pył, kiedy Joe odkrywa, że Amy skorzystała z klucza do księgarni i ukradła wszystkie cenne książki. Mimo analogowości Amy, udaje mu się odkryć, że dziewczyna uciekła do Los Angeles. Rozjuszony Joe zamyka nowojorskie sprawy i udaje się na Zachód zniszczyć oszustkę. Jego umiejętności detektywistyczne pozwalają mu szybko rozstawić pułapki za pomocą ufnych Kalifornijczyków, sprawa się nieco komplikuje po pierwszym morderstwie, które wcale nie przybliża Joe do znalezienia Amy. Znajduje za to przypadkiem dziewczynę - Love, córkę lokalnych potentatów handlowych, dzięki czemu odkrywa, że kalifornijskie życie jest bardzo przyjemne, zemstę odkłada na później, wklejąc się bezszwowo w nowy świat. Oczywiście do czasu, kiedy z jednej strony zaczyna ścigać go przeszłość, a z drugiej wpada z Love w ten sam wzorzec toksycznego związku, w którym musi dbać o swoją miłość za wszelką cenę.

Tak jak w pierwszym tomie miałam jeszcze chwile zawahania, bo jednak do pewnego momentu kibicowałam Joe, Benji był szkodliwym palantem, a o Peach nawet nie będę zaczynać, tak tutaj... Pan Mooney, właściciel księgarni, kwestię kradzieży starodruków kwituje stwierdzeniem, że po to są ubezpieczone. Cała psychopatyczna reszta - poszukiwanie Amy, usuwanie kolejnych przeszkód (czytaj: mordowanie ludzi, którzy na to według Joe zasłużyli), związek z Love i rosnący konflikt z jej bratem Fortym (ach, ci kalifornijscy bogacze, zakochani w tenisie), wpuszczający Joe w spiralę przemocy - już nie daje się obronić niczym. Trochę przeszkadza mi też to “nadludzkim wysiłkiem” - socjotechniczne sztuczki, dzięki którym Joe zdobywa klucze do posiadłości Axla Rose, łatwość dostępu do łodzi Quinnów, czy wreszcie nagły zwrot koła fortuny, dzięki czemu panny lecą na Joe jak labradory na patyk (dwuznaczność zamierzona, detaliczne opisy erotyczne zdarzają się nader często). Wreszcie samo rodzeństwo Quinnów (i trzeci bliźniak Milo), sami w sobie stanowiący socjologiczne kuriozum jeszcze większe niż Joe, sprawiają, że kołek do zawieszania niewiary trzeszczy za bardzo.

Inne tej autorki tutaj.

#13

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek marca 1, 2019

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Oglądam, Seriale - Tagi: 2019, beletrystyka, panie - Skomentuj


Wojciech Kuczok - Gnój

Po spokojnym, choć czasem dramatycznym, jak przystało na losy rodziny na Śląsku, przerwane II wojną światową, ale oddanym z ironicznym dystansem prologu o historii rodu i domu rodziny K., nie ma żadnego ostrzeżenia przed przejściem do Wtedy. Do polskiego domu z tradycjami i ojcem, Starym K., egzekwującym wychowanie za pomocą bestialskiego bicia. Bicia, które oczywiście jest wyrazem miłości i troski o potomka, bez tego junior by się stoczył. Kuczok używa słów mistrzowsko, budując obraz wewnętrzny kilkuletniego narratora, przedszkolaka-pierwszaka, marzącego o wojnie, która pozwoliłaby na usprawiedliwione, jednorazowe użycie karabinu (wszak dzieci w czasie wojny mogą mieć karabiny, patrz Pomnik Małego Powstańca) do usunięcia Starego K. (bo byłby wtedy żołnierzem, a nie ojcobójcą). Przemocy jest więcej, zarówno w związku małżeńskim państwa K., wśród rodzeństwa (terror wprowadzany przez Starego K. i jednoosobowy zakon siostrzany nieelokwentnemu bratu ich obojga), jak i wśród rówieśników, egzekwujących falę za pomocą pięści, kopniaków i śliny.

To bardzo dobrze zaprojektowana książka, ze znaczącym podziałem zarówno tematycznym, jak i nastrojowym. Część pierwsza - Przedtem - jest nostalgiczna, nieco baśniowa mimo scen wojennych i biedy przeświecającej przez pozory jak przez przesiany materiał. Pojawia się sporo różnorodnych postaci, pełnokrwistych, z problemami i własnymi traumami. To, co znamienne, przedtem nie ma przemocy ani patologii. Część druga - Wtedy - to dorastanie w okolicach Stanu Wojennego, tu raczej (poza epizodem w sanatorium), uwaga skupiona jest na Starym K., ojcu-oprawcy, inteligentnym psychopacie, którego brutalne zapędy próbuje hamować matka, również niszczona psychicznie przez Starego K. Potem - oniryczna wizja zatopienia domu ze starzejącymi się rodzicami w gnojówce - nie przynosi narratorowi katharsis. Czytelnikowi też, niestety. Ale jest warta lektury.

#12/#2 (w trakcie słuchania wzięłam i przeczytałam, bo przez repetycje miałam wrażenie, że ciągle słucham tego samego, a tu nie)

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lutego 15, 2019

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: beletrystyka, panie, panowie - Komentarzy: 4


Zadie Smith - O pięknie

Na wysokim poziomie to historia przeplatających się losów dwóch rodzin - mieszkających w Ameryce Belseyów i w Wielkiej Brytanii Kippsów. Howard Belsey i Monty Kipps są wykładowcami uniwersyteckimi, w konflikcie nie tylko ze względu na publikacje w tej samej dziedzinie i kąśliwe komentarze w prasie fachowej, ale też ze względu na skrajną prawicowość tego drugiego, co jest o tyle ciekawe, że właśnie rodzina Kippsów jest konsekwentnie ciemnoskóra, gdy tymczasem Belseyowie są mieszani - Howard jest biały, a jego żona Kiki nie. Tym bardziej boli Howarda, gdy jego starszy syn zamieszkuje u Kippsów, zakochuje się w ich pięknej córce i nurkuje w intensywną religijność, mimo że po pierwszym zauroczeniu Kippsowie go rozczarowali. Sytuacja się komplikuje, kiedy Monty decyduje się na pracę na tym samym uniwersytecie co Howard. Ich żony - rozczarowana niewiernością męża Kiki i ciężko chora Charlene zaczynają się przyjaźnić, Zora Belsey konkuruje z Victorią Kipps, a panowie spierają się na szczeblu administracyjnym o definicję wolności słowa.

To książka, w której dużo się dzieje, zwłaszcza że autorka co jakiś czas zmienia narratorów - Howard opisuje swoją walkę o powrót w łaski zdradzonej żony, Kiki mówi o swojej rozpaczy i o próbach przyjaźni z zaskakująco trudną Charlene, ambitna Zora opisuje trudy studiowania na uczelni, na której pracuje kochanka ojca, zaś najmłodszy syn Belseyów, Levi, włącza się w anarchistyczny ruch emigrantów z Haiti. Co ciekawe, nie ma równowagi - Kippsowie są obiektami opisu, autorka unika pokazania ich strony. Zarówno Stany, jak i Wielka Brytania to tło do rozmyślań o tożsamości kulturowej ciemnoskórych, zarówno tych osiadłych (jak Kiki, z odziedziczonym pięknym domem w dobrej dzielnicy, a przecież ciągle czującą się jak służąca we własnym domu), jak i właśnie rozpoczynających amerykański sen od sprzedaży podróbek na ulicy i sprzątania mieszkań.

Inne tej autorki tutaj.

#8

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 27, 2019

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2019, beletrystyka, panie - Skomentuj


Robert Galbraith - Zabójcza biel

Bohaterów widzimy niedługo po tym, jak skończyła się (dramatycznie) akcja "Żniw zła". Cormoran śpieszy się na ślub Robin, Robin - mimo wysiłków cieszenia się tym dniem - jest zmęczona i smutna aż do momentu, kiedy widzi Cormorana. On chce ją przyjąć z powrotem do pracy, ona chce wrócić, tylko Matthew (już mąż Robin) jest zły. Chwilę potem wściekła jest też Robin, kiedy dowiaduje się, że jej małżonek izolował ją od kontaktów z byłym szefem, grzebiąc ukradkiem w jej telefonie. Zostawiając na chwilę na boku kwestie burzliwego związku Robin, z dwóch stron do agencji Strike'a trafia sprawa: pojawia się ewidentnie zaburzony młody człowiek, powtarzając coś o morderstwie sprzed lat, po czym znika, a niedługo potem jeden z ministrów chce śledztwa w sprawie szantażu[1], a szantażuje go brat zaburzonego młodego człowieka. Robin zmienia się nie do poznania przez założenie szkieł kontaktowych i ściągnięcie obrączki, incognito rozgląda się w kuluarach ministerstwa, bo mąż posłanki z sąsiadującej kancelarii ma być w sprawę uwikłany. Cormoran zrywa ścięgno w amputowanej nodze, opiekuje się nim jego aktualna dziewczyna, co prowadzi do wyznania miłosnego brzemiennego w skutki. Ba, wtem na drodze detektywa staje piękna Charlotte, jego wieloletnia flama, zamężna i w bliźniaczej ciąży, ale ciągle z chętką na powrót do dawnego związku. Śledztwo się zagęszcza, kiedy szantażowany minister zostaje znaleziony martwy. Agencja ociera się o świat wielkiej polityki, w tle przygotowania do Igrzysk Olimpijskich 2012 w Londynie, multi-kulti (muzułmanie i Polacy) i spora doza neokolonializmu.

Niestety, to całkiem miałka powieść. Wiele nitek gmatwa ją ponad miarę (w papierze książka ma ponad 600 stron), wprowadzono mnóstwo bohaterów, niektórych niespecjalnie potrzebnie. Wątek Cormoran - Robin jest jeszcze bardziej idiotyczny niż w poprzednich książkach. Oboje są w związkach, więc pieczołowicie ze sobą nie rozmawiają o niczym, co wykracza poza pracę. A i tutaj jest wiele niedomówień oraz niesmaku, zwłaszcza kiedy Robin (i inni milczący współpracownicy) odmawiają niepłatnej pracy w nadgodzinach i weekendy, bo mają - o tempora, o mores - życie prywatne.

[1] Przy czym klient uparcie nie chce zeznać, czym jest szantażowany (a wie o tym cała jego rodzina). Fascynuje mnie ogólnie idea przemilczania przez klienta podstawowych informacji, które pozwoliłyby na uniknięcie miotania się przez pół książki kilku osób.

Inne tej autorki tutaj.

#5

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek stycznia 21, 2019

Link permanentny - Tagi: 2019, panie, kryminal - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 2


Marian Keyes - Przerwa

[To nie tak, że nie czytałam, jedynie urwało mi od pisania (ale nie do końca), również dlatego, że nie mam laptopa i podczas ferii w telefonie absolutnie nie chciało mi się wpisywać nic więcej niż instagramowe tagi, ale nie tylko dlatego (bo na przykład się pakowałam albo oglądałam filmy na YT). Nie do końca, bo robiłam niechlujne notatki w notesiku, ale czy będzie z tego pożytek - kto wie?]

Amy jest współwłaścicielką agencji PR-owej, osobą wiecznie zestresowaną, bo rynek nie jest stabilny i co chwila firma stoi na krawędzi. Sytuacja rodzinna też nie wpływa na utrzymanie spokoju - ma ojca z demencją i to na nią najczęściej, jedyną osobę ze zorganizowanym domem, spada konieczność opieki w sytuacjach awaryjnych, mimo że ma czworo rodzeństwa. W domu ma trzy córki - Neeve z poprzedniego, nieudanego związku z niedojrzałym piłkarzem, Kairę z Hugh, ukochanym mężem i Sofie, córkę przysposobioną (dziecko nieodpowiedzialnego brata i lekkomyślnej Łotyszki). Ale nagle dociera do niej, że przecież była absolutnie szczęśliwa aż do momentu, kiedy jej mąż - żeby wydobyć się z przedłużającej się depresji po śmierci ojca i przyjaciela - oświadcza, że zamierza zrobić sobie półroczną przerwę od rodziny i obowiązków i wyjechać do Azji. Amy nie ma żadnego pola do manewru, rozdziera ją straszny żal i poczucie klęski związku, mimo że to nie rozwód czy separacja, mimo że mąż jej nie zostawia dla innej (ale nie wyklucza, że coś się zdarzy[1]). Próbuje, korzystając z PR-owego doświadczenia, mówić o sprawie “językiem korzyści”, ale jej otoczenie - z różnych efektem - widzi prawdę. Oczywiście, jak to u Keyes, w drugim wątku pojawiają się pewne epizody z przeszłości Amy, które stopniowo budują pełny obraz sytuacji.

Umówmy się, może nie jest to literatura wysoka, ale jak to się pysznie czyta. Keyes fantastycznie rozgrywa rodzinę, z jej silnymi i słabymi stronami, przepięknie pokazuje emocje (choć w tym tomie, mam wrażenie, poszła nieco za bardzo w tanią, nabrzmiałą erotykę), pokazuje wielostronność relacji i uwikłanie w konwenans nawet wśród ludzi pozornie “wolnych”; co ciekawe, jej bohaterka jest wtem starsza o pokolenie (w porównaniu z dziewczętami Walshów), co daje autorce ciekawą płaszczyznę do pokazania (potencjalnego) rozpadu związku i wpływu na dzieci. Ciekawy jest też wątek aborcji (przeprowadzanej ukradkiem w Londynie, z wielką akcją odwetową po informacji na kanale Youtube Neeve), zwłaszcza w zestawieniu z wygranym referendum w Irlandii jakiś czas po opisanych wydarzeniach.

[1] I to był ten moment, kiedy mi zazgrzytało. Bo jakoś nie jestem w stanie uwierzyć w jednoczesne zapewnienia o miłości i komunikat “zawieszam naszą przysięgę małżeńską, co będzie, to będzie”. I jakkolwiek autorka próbowała z Hugh robić szarganego sprzecznymi uczuciami świętego, to jednak jej nie uwierzyłam.

Inne tej autorki tutaj.

#1

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota stycznia 19, 2019

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2019, beletrystyka, panie - Skomentuj


Maeve Binchy - Dom nad klifem

Stoneybridge to sielska, choć raczej uboga wioska w zachodniej Irlandii, której mieszkanka - dwudziestoletnia Chicky - poznaje Amerykanina Waltera i wbrew woli rodziny wyrusza z chłopakiem do Nowego Jorku. Sielanka kończy się po kilku miesiącach, kiedy Walterowi młoda Irlandka się nudzi i się z nią rozstaje. Dumna dziewczyna nie wraca z podkulonym ogonem do rodzinnej wsi, ale zostaje w Nowym Jorku, zatrudnia się jako pomoc w pensjonacie. Co jakiś czas odwiedza Irlandię, snując bajkę o małżeńskim szczęściu, niestety pewnego dnia dzieci jej siostry planują ją odwiedzić i mistyfikacja się wyda. Chicky ogłasza, że jej mąż zginął w wypadku i po odbyciu "żałoby" wraca do Stoneybridge z zaoszczędzonymi na ciężkiej pracy pieniędzmi ("spadkiem po mężu") i kupuje od ekscentrycznej starej panny piękny, choć zapuszczony dom tuż przy klifie. Planuje remont i otwarcie ekskluzywnego pensjonatu. Właściwa akcja książki opisuje przygotowania do otwarcia i pierwszy tydzień działania pensjonatu z perspektywy Chicki, jej siostrzeńca Riggera (którego praca w hotelu ratuje od wykolejenia się po chuligańskich epizodach) i ambitnej siostrzenicy Orli. Pozostałe rozdziały to historie życia 10 gości, którzy spędzili urlop w Kamiennym Domu po jego otwarciu: amerykański gwiazdor filmowy odkrywa, co w jego życiu jest najważniejsze, zgorzkniała staruszka wyjawia swój sekret, małżeństwo lekarzy ciężko doświadczone tragedią w pracy znajduje spokój, przyszłej narzeczonej udaje się znaleźć porozumienie z niesympatyczną teściową (chociaż wolałaby spędzić czas z ukochanym), młody Szwed decyduje się na zmianę drogi życiowej czy wreszcie małżeństwo, które wygrywa nocleg w hotelu zamiast wyprawy do Paryża, o której marzyli.

I jakkolwiek polecam książkę niezmiernie, bo to nadzwyczaj przyjemna i pogodna lektura, tak niestety miejscami osłabia mnie powierzchownością opisywanych wydarzeń. Najsprytniejszym wyjściem z sytuacji, kiedy porzucił kogoś chłopak, jest brnięcie latami w piramidalne kłamstwo ze zmyślaniem historii małżeńskich czy sfingowaniem jego śmierci. Sposobem na krnąbrnego nastolatka, którego poprawczak nie nauczył poszanowania prawa, jest odesłanie na prowincję i zatrudnienie przy remoncie. Wsparciem dla ambitnej dziewczyny, zainteresowanej komputerami i biznesem, jest nauczenie jej gotowania. Trauma przeżyta przez emerytowaną nauczycielkę, kiedy miała 11 lat, usprawiedliwia jej pogardliwe zachowanie wobec otoczenia. Muzyka w irlandzkim pubie budzi w duszy młodego biznesmena bunt przeciw materializmowi (i pracy korporacji ojca), więc po tygodniu w hotelu podejmuje decyzje życiowe, z którymi bujał się latami. Dodatkowo ze względu na to, że historie wszystkich zbiegają się w kulminację w postaci inauguracyjnego tygodnia w Kamiennym Domu, niektóre sytuacje są kilkukrotnie opisywane z różnych punktów widzenia, co nie jest odkrywcze, tylko dość nudne.

Inne tej autorki:

#69

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek września 17, 2018

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2018, beletrystyka, panie - Skomentuj