Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o kryminal

Katarzyna Bonda - Florystka

Tym razem profiler Meyer poniósł porażkę - źle przygotował profil sprawcy, poniósł konsekwencje zawodowe, z braku zleceń wycofał się więc z życia i przeniósł się na prowincję, gdzie się nie mył (pamiętacie, że nie ma węchu), zarósł, nadużywał alkoholu i był nieszczęśliwy, chociaż miał psa i kota. I farmę badawczą wilków opodal. Na samym początku przespał się z Leną, psycholożką, która chciała z nim pracować, ale ją zniechęcił, po czym nagle dostał ofertę pracy dla policji w Białymstoku w sprawie zaginionego dziecka. Od początku było coś nie tak, bo policja i prywatny detektyw - mimo zaproszenia - nie chciała z nim współpracować, oprócz Leny, która również w tym śledztwie została niezależnie zatrudniona. Sprawa okazała się bardzo skomplikowana, bo nie dość, że z wątkami etnicznymi (matka zaginionej dziewczynki była Romką), to jeszcze szybko się okazało, że ma związek z dziwnie przeprowadzonym przed laty śledztwem w sprawie śmierci nastolatka. Ogniwem spajającym oba (a w trakcie się okaże, że i trzecie) morderstwa jest osoba matki zamordowanego chłopca, Oli - genialnej florystki i harfistki, po śmierci dziecka mającej wizje i dokonującej samookaleczeń. Meyer tworzy kolejne wersje profilu, jednocześnie prowadząc śledztwo poprzednich zbrodni mimo blokad ze strony władz.

Co mi się podobało - autorka odcięła całkiem przeszłość Meyera, nie powtarzała historii związków z żonami, przenosząc akcje najpierw do hacjendy nad jeziorem, potem do Białegostoku. Wątki są ładnie splątane, jest i szpital psychiatryczny, i więzienie z naczelnikiem dbającym o resocjalizację nowatorskimi metodami. Ważnym elementem historii są postaci kobiece - Lena, aspirująca psycholog z traumą z przeszłości; Marlena, Cyganka, która uciekła ze swojego świata do świata "białych", ale nie trafiła najlepiej; Ola usiłująca poskładać sobie świat po stracie syna czy wreszcie Eliza - nieszczęśliwa maestra, która miała zrobić światową karierę, ale jej nie wyszło.

Inne tej autorki tu.

#46

Napisane przez Zuzanka w dniu środa kwietnia 30, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, kryminal, panie - Skomentuj


Katarzyna Bonda - Tylko martwi nie kłamią

W pięknej, zabytkowej kamienicy w Katowicach zostaje dokonana zbrodnia - magnat recyclingu, Johann Schmidt, Niemiec pochodzenia polskiego, zostaje zamordowany. Kamienica jest własnością doktor seksuologii, która leczyła Schmidta z seksoholizmu, przy okazji sama się w nim zakochując oraz jej męża - informatyka-stylisty, który nosi białe buty, czym zraża do siebie przesłuchującego go podkomisarza Szerszenia. I to jest w tej książce urocze i realne - policja nie jest miła, przyjazna ani chętna do współpracy. Policja chce rozwiązać sprawę. Jeśli przesłuchiwany Szerszenia denerwuje, nie waha się wrzasnąć, walnąć w stół albo - w niektórych przypadkach - w przesłuchiwanego. Szerszeń jest policjantem starej daty, nie wierzy w telefony komórkowe i nie używa, co niespecjalnie przyspiesza akcję, bo komunikacja z resztą zespołu jest mizerna. A, w komputery też nie wierzy i dzielnie wystukuje protokoły na maszynie do pisania albo używa długopisu.

Szybko się okazuje, że sprawa sięga głęboko w przeszłość, na szczęście uczestniczy w niej piękna ruda pani prokurator po przejściach, Weronika Rudy, córka policjanta, który 20 lat temu prowadził śledztwo w sprawie morderstwa bogatego dentysty w tej samej kamienicy. Na szczęście, bo oprócz wspomnień ze śledztwa ojca, którego prowadził już po zamknięciu sprawy, jest też z zamiłowania historykiem i zna przeszłość Katowic. Do trójkąta brakuje jeszcze nadkomisarza Meyera, profilera bez węchu, który na podstawie miejsca zbrodni, wizji lokalnej i przesłuchań potrafi skonstruować profil potencjalnego mordercy. Oraz, ponieważ jest atrakcyjny, szczupły i pełen męskości, służy za obiekt westchnień połowy Katowic (i nie tylko).

Ponieważ sprawa jest dość skomplikowana, ekipa jeździ po aglomeracji - bo świadkowie są w więzieniu, w szpitalu czy w egzotycznej strefie familoków w Rudzie Śląskiej. Weronika brawurowo prowadzi swój obdrapany samochód, niespecjalnie przy tym przestrzegając prawa. Meyer, który dzień przed rozpoczęciem śledztwa rozbił swojego passata na "gierkówce", pożycza auto od byłej żony. Auto okazuje się być cukierkowo różowym nissanem micrą w wersji kabrio, co nieco przeszkadza Meyerowi w lansie, ponieważ nie umie złożyć dachu, przed co wnętrze po deszczu zamienia się w bagno. Nie pomaga też to, że wylewa do środka kubek kefiru (wspominałam, że stracił węch?).

To zapewne nie jest pierwszy tom (EDIT: drugi) przygód szczupłego, atrakcyjnego profilera policyjnego, Huberta Meyera, ale pomijając wstawki o sprawie Niny Frank, w niczym to nie przeszkadza.

Inne tej autorki:

#44

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek kwietnia 24, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, kryminal, panie - Komentarzy: 4


Per Wahloo - Morderstwo na 31. piętrze

Solowa książka Pera, niby kryminał, ale w zasadzie to utopijna historia sf; równie dobrze mógłby napisać to Lem. Do jedynego wydawcy prasy w Szwecji, z siedzibą w monstrualnym, 30-piętrowym budynku (450 okien na jednej ścianie) dociera anonim, grożący wysadzeniem budynku w powietrze. Inspektor Jensen ma zdecydować, czy groźba jest realna (ewakuacja budynku to koszty!) oraz przeprowadzić śledztwo tak, aby nie zirytować konsorcjum (naciski z "góry"). Ma na to tydzień, a dodatkowo cierpi na żołądek - może dlatego jest absolutnie niesympatyczny i nieempatyczny w rozmowach z przesłuchiwanymi. W rozmowach z zarządem wydawnictwa, podejrzanymi, wizji lokalnej budynku buduje sobie obraz tego, w jaki sposób tworzy się aparat czwartej władzy, jak za pomocą miałkiej w treści, nieirytującej prasy budowane jest społeczeństwo. Wokół śledztwa zarysowany jest scentralizowany świat, zarządzany "dla dobra" - ministerstwo określa skład posiłków w fast foodach, buduje osiedla mieszkaniowe, część z nich z góry przeznaczając na slumsy i karze za picie alkoholu. Wprawdzie Jensen widzi, co jest nie tak w prowadzonym przez niego śledztwie, ale mimo to - ponieważ wpisuje mu się w obraz znanego świata - patrzy, jak na jego oczach zostaje popełniona zbrodnia doskonała.

Zupełnie nie jest to klasa kryminału skandynawskiego, raczej wprawka/esej o próbie zbudowania społeczeństwa doskonale zarządzalnego. Niekoniecznie warto.

Inne tego autora tu.

#43

Napisane przez Zuzanka w dniu środa kwietnia 23, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, kryminal, panowie - Komentarzy: 2


Marta Obuch - Łopatą do serca

To nie tak, że to jest zła książka, ale ma takie nagromadzenie złych elementów, że nie jestem w stanie jej traktować poważnie. Jeśli ktoś lubi wczesną Chmielewską, to trafi mu (jej) idealnie w gust, bo jest wszystko, co trzeba - nieobliczalne przyjaciółki, piękny ochroniarz, miły policjant, kuchenne rozmowy, absurdalne akcje typu włamanie po drabinie i nadużycie nalewek w trakcie i dowcipna warstwa językowa[1].

Dwie obowiązkowo piękne panie - Michalina, wysoka, szczupła blondynka, żona - jak się okazuje - właśnie aresztowanego śląskiego gangstera, prywatnie fana folkloru oraz jej przyjaciółka - Zuza - niska, ale z loczkami i seksowna, a do tego świetna kucharka i ogrodniczka nagle znajdują się w środku policyjnej akcji. Z kolei kochanka męża, Ryszarda, wyglądająca jak współczesna wersja Majki Jeżowskiej połączonej z kołem gospodyń wiejskich, jest z kolei wyjątkową idiotką. Dzwoni do obłaskawionej Miśki (wszak i tak chce unieważnić małżeństwo) w sprawie potencjalnie poszkodowanych przez mafioso wdów i bękartów, kiedy przypadkiem otwiera dokument na laptopie kochanka.

Sympatyczny, choć niski, inspektor Marchewka od pierwszego rzutu oka wierzy więc Miśce, że nic nie wiedziała, od drugiego zakochuje się w energicznej Zuzie, więc łatwo przychodzi mu dzielenie się tajemnicami śledztwa. Henryk, zwany w szajce Hardym, aresztowany mąż-biznesmen, właśnie się z żoną pokłócił, więc tym chętniej Miśka szuka dowodów pozwalających na zatrzymanie męża w więzieniu. Czegoś też szuka Igła - przystojny jak z katalogu - ochroniarz w firmie męża, który wprowadza się do mieszkania Miśki. Nie przeszkadza to już kolejnej frakcji w zdemolowaniu lokalu w poszukiwaniu czegoś. Między Miśką a Igłą to iskrzy aż do scen nierządnych, to panuje lodowata zima (tłuczenie łopatą w głowę i malowanie pastą do zębów linii demarkacyjnej).

Podobnie jak z gadatliwym inspektorem Marchewką, panie radzą sobie z chirurgiem plastycznym i entuzjastą ogrodnictwa. Wystarczy, że przemaszerują w gumiakach po świeżej ziemi, a starszy pan opowie im wszystko chętnie o operacji plastycznej Hardego, który okazuje się kimś zupełnie innym. Niestety, zupełnie nie załapałam intrygi z operacją plastyczną głównego bohatera, który zmienił wygląd i nazwisko, ożenił się z Michaliną (w zasadzie to po co się z nią ożenił, też nie wyjaśniono), a jednocześnie wyglądał jak wcześniej, wykazując podobieństwo do zdjęcia pokazywanego przez swoich rodziców.

Ponieważ to literatura dla pań, są wplecione w dialogi przepisy kulinarne, a największą zaletą Igły jest (poza urodą, motocyklem, seksapilem, wzrostem i inteligencją) umiejętność gotowania. Co na mocny plus - lokalizacje - wizyta w Nikiszowcu, osiedle Tysiąclecia i pobliskie wesołe miasteczko oraz namiary na kilka knajp znanych autorce.

[1] Przeprowadziłam nawet małą sondę na fb, z wynikami której niekoniecznie się zgodziłam - nie akceptuję w narracji regionalizmów, slangu czy dialektu, jeśli całość jest pisana literacką polszczyzną. Redaktorze, gdzie byłeś?

Inne tej autorki.

#41

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek kwietnia 18, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, kryminal, panie - Skomentuj


Kjell Ola Dahl - Czwarty napastnik / Wierny przyjaciel

Dwa poprzednie tomy traktuję jako rozbiegówkę, wprawkę przed napisaniem dwóch kolejnych. Inspektor Gunnarstranda prowadzi śledztwa zgodnie z literą prawa, ale to Frank Frølich staje się ich bohaterem w obu przypadkach (zapewne dlatego, że i w poprzednich tomach był bardzo wrażliwy na płeć piękną i każdą podejrzaną/świadka oceniał pod kątem walorów fizycznych). Zamiast prostego śledztwa jest typowy kryminał noir, gdzie detektyw zostaje głęboko uwikłany w sprawę, z licznymi dylematami, czy może jeszcze ze względu na osobiste zaangażowanie szukać sprawcy, czy już nie. Drugoplanowo pojawia się dość obcesowy prokurator, który mimo sporego nieobycia towarzyskiego, wyciąga niezłe wnioski w śledztwie.

W "Czwartym napastniku" detektyw Frølich poznaje piękną i tajemniczą Elisabeth, która bez większego wahania wchodzi do jego życia, domu i łóżka (są sceny). Pewnej szczególnie upojnej nocy budzi się i nie znajduje dziewczyny w łóżku, za to chwilę później zostaje wezwany do morderstwa. W dokach, obok okradanego kontenera, leżą zwłoki ochroniarza, a tajemniczy donosiciel identyfikuje napastników jako szajkę, w której przewodzi brat Elizabeth. Elizabeth twierdzi, że brat z przyjaciółmi byli w ich wspólnym mieszkaniu, do którego wróciła prosto z łóżka detektywa. Franken zostaje wysłany na przymusowy urlop, ale i tak nie pozostawia śledztwa, bo chce wykryć, czy jego kochanka go okłamała (i czy w ogóle nie był to tylko chytry plan z tą całą wielką miłością). Ginie brat Elizabeth, jej mentorka-kochanka, a na samym końcu w domku letniskowym zostają znalezione zwłoki samej Elizabeth.

"Wierny przyjaciel", Karl Anders, odzywa się do Frankena po latach i zaprasza go na swoje huczne urodziny. Niestety, w narzeczonej przyjaciela Frølich rozpoznaje aresztowaną tego poranka Veronikę, które wyszła z mieszkania znanego złodzieja, rzekomo jej przyjaciela z dzieciństwa oraz - dodatkowo - miała zapalniczkę napakowaną kokainą. Usiłuje się pocieszyć poznaną na przyjęciu Janne, ale niebawem się okazuje mimo iskrzenia między Janne a Frankenem, że Karl Anders właśnie się pokłócił z Veroniką i sypia z Janne. Sytuacja już jest krzywa, ale robi się jeszcze paskudniejsza, kiedy Veronika zostaje znaleziona martwa, prawdopodobnie zgwałcona. Krąg podejrzanych jest bardzo bliski Frølichowi, ale modus operandi jest podobny do pewnej zbrodni sprzed lat, więc niekoniecznie (ale i tak powoduje mnóstwo dylematów w kwestii lojalności i przestrzegania litery prawa). Dodatkowo w tle przewija się drugie śledztwo - po trzech dniach od przyjazdu na prestiżowe stypendium ginie studentka z Afryki. Frølich z Gunnarstrandą oraz Leną, policjantką pozostającą w dziwnym związku, prowadzą oba śledztwa. Jest tu trochę słabszych momentów - policjantka samodzielnie bez wsparcia zaczajająca się na potencjalnego gwałciciela/mordercę to zdecydowanie proszenie się o kłopoty.

Inne tego autora tu.

#22-23

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek marca 11, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, kryminal, panowie - Skomentuj


Kjell Ola Dahl - Mały złoty pierścionek / Mężczyzna w oknie

Dwóch detektywów, młodszy (chociaż łysiejący, marudny i z nadwagą) Frølich i starszy (nałogowy palacz z wiecznym kaszlem i zaczeską) Gunnarstranda rozwiązują sprawy morderstw w Oslo. Dwa pierwsze tomy są dość statyczne, dzieją się w czasach niby współczesnych, ale mało nowoczesnych - niby są telefony komórkowe, ale nie powszechnie, nie ma komputerów, ślady raczej na poziomie lupy niż mikroskopu. Co ciekawe, w tych tomach Frølich spotyka się z Evą Britt (z którą sypia, ale jest raczej taka narzekająca i z pretensjami, więc nie jest chętny nawet i na sypianie), o której w następnych już nie ma śladu.

Katrine, eks-narkomanka, ale już na prostej, najpierw zostaje napadnięta w swoim miejscu pracy, biurze podróży, a następnie - po bardzo nieudanym przyjęciu w ośrodku odwykowym - zostaje znaleziona martwa. Gunnarstranda z Frølichem węszą wśród pracowników ośrodka, w którym niektórzy z dziewczyną spali, niektórzy jej nienawidzili, ale wszyscy mają jakieś paskudne rzeczy z przeszłości poukrywane.

Piątek, trzynastego, a dodatkowo jest mróz i zimno. To nie jest najlepszy dzień dla starego antykwariusza, który najpierw żąda od młodszej żony, żeby przestała go zdradzać (mimo że sam z nią nie sypia), potem robi awanturę braciom i odmawia sprzedaży sklepu, mimo że było to zaplanowane (a dodatkowo kopie psa jednego z braci), zmienia testament, spotyka się z piękną damą, a nad ranem zostaje znaleziony martwy - nagi, ustawiony w szybie wystawowej swojego sklepu, z napisem na czole.

Na okładki nie należy zwracać uwagi - wyglądają jak tania pulpa, ale to naprawdę całkiem sprawie napisane historie.

Inne tego autora:

#20-21

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek marca 7, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, panowie, kryminal - Skomentuj