Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o biografia

Angelika Kuźniak - Stryjeńska. Diabli nadali

Pyszna, bogata w szczegóły biografia Zofii Stryjeńskiej, w dużej mierze oparta o pamiętniki tej ostatniej; nie tylko pędzel miała dziewczyna sprawny, ze słowami również sobie doskonale radziła. Miejscami zabawna, tym bardziej, że Zocha była raczej ironistką i miała do siebie duży dystans, ale raczej posępna, bo życie artystki było raczej nieszczęśliwe i niespełnione. Była kobietą pełną pasji - kiedy malowała, oddawała się temu całą duszą, żeby studiować na prestiżowej wiedeńskiej uczelni dla artystów, przebrała się za mężczyznę i przez rok skutecznie ukrywała swoją płeć przed profesorami i studentami. Kiedy się zakochiwała, to bez granic. Pierwszy mąż – jej wielka miłość i ojciec jej trojga dzieci – wysłał ją do psychiatryka (dwukrotnie!), mimo rozwodu kochała go (lub wspomnienie o nim) do samej śmierci. Drugi mąż, uroczy bon-vivant, zaraził ją kiłą; odkryła to przypadkiem dopiero po latach, kosztowało ją to wieczne problemy ze wzrokiem. Przeżyła nieudany romans z Arkadym Fiedlerem. Na to nałożyła się wojna, podczas której straciła kontakt z dziećmi i ze względu na powojenne przemiany, została zmuszona do emigracji.

Ale największym dramatem Stryjeńskiej była miłość do malowania. Dramatem, bo żeby malować, musiała zrezygnować z mieszkania z dziećmi (z przyczyn finansowych i logistycznych dzieci mieszkały w Krakowie z teściami i mężem, malarka nie ukrywała też, że zwyczajnie musiała wybrać i wybrała sztukę) oraz malowała coraz mniej z pasji, a coraz więcej, żeby się utrzymać. Wiecznie w spirali długów, ukrywająca się przed wierzycielami, sprzedająca za bezcen kolejne obrazy, malująca chałturki, żeby mieć na wykupienie futra z lombardu i na bilet na pociąg do Krakowa, żeby spędzić czas z rodziną i dziećmi, absurdalnie była jedną z popularniejszych i wysoko cenionych malarek II Rzeczpospolitej, nagradzana (choć raczej prestiżem i kolejnymi zamówieniami, a nie finansowo) i ceniona.

#65

Napisane przez Zuzanka w dniu środa września 5, 2018

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2018, biografia, panie - Skomentuj


Mariusz Urbanek - Zły Tyrmand

Jeśli po przeczytaniu "Dziennika 1954" został niedosyt, zbiór wywiadów Urbanka pozwala na zajrzenie "pod podszewkę" - to spotkania z ludźmi, którzy Tyrmanda w tym okresie znali i - w większości - zostali mimowolnymi bohaterami jego książki. Opowiadają o tamtym okresie, o samym Tyrmandzie, swoim stosunku do niego, czasem dość gorzko (zwłaszcza jeśli wzmianka o nich w "Dzienniku" była niespodziewanie krzywdząca), czasem nostalgicznie. Autor prowadzi tak rozmowy, żeby odpowiedzieć ma kilka pytań: ile blagi było w "Dzienniku", czy rzeczywiście był pisany w gorącym roku 1954, czy raczej antydatowany i sklejany z notatek dużo później, jak zakończyły się historie nakreślone i urwane przez Tyrmanda. Sporo miejsca poświęca osobie "Bogny" i jej wspomnieniom - nastoletniej lolicie, z którą się Tyrmand prowadzał; lekko skandaliczny urok narracji 34-letniego wówczas mężczyzny zostaje zastąpiony przez niesmak nawet mimo faktu, że Bogna miała lat 18, a nie 16. Pojawia się sporo znanych nazwisk - Agnieszka Osiecka, Stefan Kisielewski, Zygmunt Kałużyński czy Szymon Kobyliński.

Nie jestem wielbicielką tego typu książek (niefabularnych), przeczytałam ją niejako z rozpędu (bo kupiłam); pozycja obowiązkowa dla ultra-fanów, dla mniej ortodoksyjnych - niekoniecznie.

Inne książki L. Tyrmanda tutaj.

#79

Napisane przez Zuzanka w dniu środa grudnia 27, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, biografia, panowie - Skomentuj


Carrie Fisher - Księżniczka po przejściach

To nie jest tak, że to jest zła książka. To jest zwyczajnie książka po pierwsze źle reklamowana, po drugie - bardzo źle przetłumaczona. Nad tłumaczeniem nie będę się pastwić, bo mimo tego da się czytać, czasem nawet z przyjemnością, powiem tylko, że co chwila zdarzają się zdania przetłumaczone z zachowaniem angielskiej składni, a po polsku używanie fraz typu "miałem seks" zwyczajnie zgrzyta. Wracając do złej reklamy - okładka, kiepski polski tytuł (w oryginale to zgrabna gra słów "Wishful drinking"[1]) i czas wydania w okolicach premiery 7. części Gwiezdnych Wojen - sugerują, że będzie o filmie. A nie jest[2]. To biograficzne zapiski o nietypowym dzieciństwie i jego konsekwencjach w alkoholizmie i narkomanii, chorobie psychicznej, rodzinie, mężczyznach i wreszcie córce. Mimo poważnej tematyki - dość zabawne i z dystansem; Carrie wszak występuje czasem na scenie komediowej.

A, niestety to krótka lektura - na jeden wieczór.

[1] ... kojarzące się z frazą "wishful thinking", czyli myślenie życzeniowe.

[2] No dobrze, trochę jest. O tym, jakie konsekwencje ma fakt bycia obiektem masturbacji całego pokolenia pryszczatych fanów oraz czemu pod białą tuniką księżniczki Lei nie było bielizny. Ale ploteczki z planu czy sekrety produkcji kultowej serii - nie ten adres.

#18

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek marca 8, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2016, panie, biografia - Skomentuj


Juliusz Ćwieluch, Krzysztof Kowalewski - Taka zabawna historia

W zasadzie to nie biografia, a wywiad-rzeka. Taki miły, grzeczny, sympatyczny wywiad, z którego nie można się niestety za wiele dowiedzieć. Sporo o dzieciństwie w okresie II wojny światowej, o matce, nieco mniej o początkach i szczycie kariery w PRL-u. Dużo ogólników o związkach, nie mówmy po nazwiskach, zjedzmy lepiej pysznego ciasta. Znaczną część książki (ok. 30%) zajmuje lista sztuk (również telewizyjnych), filmów, seriali i dubbingowanych mediów, co w epoce wikipedii jest stratą (e-)papieru.

#81

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek września 21, 2015

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2015, biografia, panowie - Skomentuj


Agatha Christie - Autobiografia

Dawno temu, w swojej "Autobiografii", Joanna Chmielewska zachwalała tę książkę bardzo, twierdząc, że autorka poczytnych kryminałów wyjęła jej frazę i treść. I to, niestety, jest prawda. Niestety, bo z perspektywy czasu obie panie są, nie wiem, jak to dobrze określić, niezbyt strawne. Apodyktyczne, siejące jedynymi słusznymi poglądami swojej epoki, z tą nieznośną pewnością siebie, która wyklucza inny sposób życia i inny punkt widzenia. Czytając o życiu Christie, starałam się oddzielić męczącą mnie warstwę poglądów od samej biografii, barwnej i ciekawej. Przemknęłam nad przeraźliwie wiktoriańskim dzieciństwem (oddawanie dzieci pod opiekę bogatej siostrze, szkoły z internatem, dziecko pod skrzydłami niani, widujące rodziców od czasu do czasu), na dłużej zatrzymałam się na podróżach (gdzie znowu "córkę oddamy mojej siostrze, to tylko 9 miesięcy"), prowadzonych jak na epokę przystało koleją, okrętami i wielbłądami. Temat samego pisania został potraktowany dość powierzchownie - autorka mogła pisać wszędzie, wszędzie znajdowała inspirację, była przeraźliwie skromna i nie szanowała specjalnie większości swoich książek. A szkoda, bo ten kawałek mnie dość interesował.

Przemęczyłam się czytając, i ze względu na sposób pisania (oraz w większości rozjechanie wspólnoty poglądów) oraz na gabaryt książki - prawie 500 stron dużego formatu. Mama mi pożyczyła, mogę z czystym sumieniem oddać, bo raczej nie będę do autobiografii wracać.

Inne tej autorki:

#52

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek maja 29, 2015

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2015, panie, biografia - Komentarzy: 2


Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Wojnę szatan spłodził

Trudna książka, bo niebeletrystyczna. To luźny zapis ostatnich lat życia poetki (1939-1945), najpierw w przedwojennym Krakowie, potem na nagłej - przez Rumunię do Anglii - emigracji. Zapiski, z założenia robione tylko dla siebie, mają wszelkie wady tego typu źródeł - są niekompletne, pełne niedomówień, fragmentaryczne i rzadko kiedy utrzymują ciągłość narracji. I prześlizgnęłam się przez scenki emigracyjne, często opisane kąśliwie i z dużym poczuciem wyższości i unikalności wśród motłochu, przez referowanie własnego wyglądu i niezaspokojenia towarzyskiego, co w zestawieniu z powagą sytuacji politycznej (kraj pod okupacją, śmierć znajomych i bliskich, mąż-lotnik codziennie ryzykujący życiem) było nieco zniechęcające. Druga część - od początkowo ignorowanej diagnozy - jest mocniejsza i mimo upływu lat przeraźliwie realna. Zwłaszcza że w XXI wieku w Polsce umiera się na raka szyjki macicy mimo diagnostyki i lepszych możliwości medycyny.

Nieco zabrakło mi solidniejszego opracowania materiału - przypisy czasem są dość absurdalne, bo wyjaśnianie, kim był Boy Żeleński czy Sławoj-Składkowski, jest zbędne, podczas gdy chociażby brakuje osadzenia poszczególnych wpisów z pamiętnika na tle losów reszty rodziny.

#7

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek stycznia 13, 2015

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2015, biografia, panie - Komentarzy: 2