A ja nie jestem pewna czy te zapiski w ogóle należało upubliczniać. Autorka z pewnością nie przewidywała takiej opcji. Życzeniem jej siostry również było aby te zapiski - jako zbyt osobiste - nie zostały opublikowane. Skądinąd Magdalena miała żal do Jasnorzewskiego, że nie udostępnił jej listów siostry - a ja myślę że widział co robi. Przy obecnie panującej modzie 'wszystko na sprzedaż' dobrze że przynajmniej ta część uchroniła się przed ciekawskimi.
Tłumaczenie wydawcy, bodajże spadkobiercy drugiego męża Magdaleny, że jeśli nie on, to ktoś inny by to zrobił, "mniej delikatnie" jakoś do mnie nie przemawia. Uważam, że należało uszanować niewątpliwą wolę autorki i jej bezpośredniej spadkobierczyni i w ogóle nie publikować tego dziennika.
Dla wielbicieli klanu Kossaków (do których się zaliczam) - duże przeżycie. Bolesne.