Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o 2024

Bethany Clift - Ostatnia na imprezie

Narratorka, wypalona dziennikarka po 30., nie radzi sobie z bezpłodnością, co dramatycznie wpływa na jej związek z Jamesem. Ma romans z początkowo nielubianym współpracownikiem, ale też - jak się w trakcie okazuje - depresja, na którą choruje, nie pozwala jej cieszyć się spotkaniami z Harrym. Czuje, że jest kiepską przyjaciółką dla Xava, zaprzyjaźnionego do lat geja; tak samo słabo jej idzie w kontakty z ukochanymi rodzicami, którym zazdrości pogodnej, wieloletniej miłości. Ale to książka nie o tym, bo rzecz się zaczyna dwa miesiące temu, w grudniu 2023, kiedy - już po covidzie w 2020 - świat czyści z ludzi kolejna pandemia, tym razem 6-dniowej grypy, na którą nie ma lekarstwa, jest za to dostępna darmo tabletka eutanazyjna. Bohaterka odsłuchuje ostatnie słowa nagrane na sekretarkę przez swoją matkę, ucieka z domu, żeby nie patrzeć na przerażającą i upokarzającą śmierć męża i nagle orientuje się, że została sama. W Londynie i chyba w ogóle na świecie. Przez jakiś czas rzuca się w hedonizm - korzysta z łatwo dostępnych luksusowych hoteli, spożywa znalezione narkotyki i alkohol, ale nie dość, że ją to nudzi, to niestety okazuje się, że zaczyna brakować rzeczy podstawowych - sensownego jedzenia, a chwilę potem prądu. Stwierdza więc, że ruszy do najbardziej odległego zakątka Szkocji, bo może tam wirus nie dotarł. Powiedzieć łatwo, zrobić gorzej - nie ma zasięgu, nie działa nawigacja, nie da się zatankować benzyny ani zabrać sensownych zapasów. Ale chyba największym dramatem jest ten obszar, którym człowiek w dobrej wierze się dotychczas zajmował - udomowione zwierzęta, umierające z głodu. Kobieta ratuje jednego psa, wypiera istnienie innych zwierząt, oczywiście do czasu aż spotyka mordercze mewy i doskonale zorganizowane szczury.

Finał może nie jest rozczarowujący, ale z gatunku łatwych przez niedookreślenie. To, co mnie ujęło, to dokładność, z jaką autorka wypunktowuje naszą zależność od zdobyczy cywilizacji - internetu, lodówek, wywozu śmieci. Znalazłam błędy - rozśmieszyło mnie na przykład odkrycie bohaterki na eko-farmie, że jednocześnie dojrzewają fasola, maliny, truskawki, śliwki, kapusta, kukurydza i marchew, złoty sen dziecka supermarketu. Wspomniany jest żartobliwie “Marsjanin”, co ma dużo sensu. Oczywiście zaczęłam się zastanawiać, czy sama byłabym w stanie przetrwać (zapewne nie), czy zjadłabym koty, jakby mi się skończyło jedzenie (nie chcę o tym myśleć) oraz czy wzięcie tabletki na sen, z którego się człowiek nie obudzi, to odwaga czy łatwe wyjście. Podsumowując - brutalna wizja, ale dająca do myślenia.

#10

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lutego 17, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, panie, sf-f - Skomentuj


Sheila Heti - Kim być? Sheila zaczyna od nowa

Dzień dobry się z Państwem. Mamy luty, a ja już mam mocne pierwsze miejsce na najgorszą książkę przeczytaną w tym roku; drugie powoli się czyta, jestem w ⅓ i już się szykuję na soczyście zjadliwą recenzję, tym bardziej, że obrazoburczą. Ale do brzegu.

Sheila poznała malarkę Margaux, kiedy jeszcze była mężatką. Wprawdzie nie planowała żadnych kontaktów z kobietami, ale to Margaux zaczęła o tę przyjaźń zabiegać. Po rozwodzie więc Sheila zdecydowała, że tylko kobiety, żadnych mężczyzn, będzie stawać się najlepszą wersją siebie i napisze powalającą na kolana sztukę o autentyczności. Konsekwentnie więc wdała się w romans z niejakim Israelem, perwersyjnym (czytaj: przemocowcem) przystojniakiem o “grubych rzęsach”. W międzyczasie razem z Margaux zażywały mnóstwo narkotyków, po których pracowały intensywnie. To znaczy Margaux pracowała nad swoimi obrazami, bo Sheila pisała kolejne nieudane kawałki sztuki. Po kolejnej kłótni z Margaux (czytaj: M. wysłała e-mail, w którym napisała, co ją irytuje w zachowaniu Sheili), narratorka wyjeżdża do Nowego Jorku, gdzie dociera do niej, że nie ma sensu wyjeżdżać do Nowego Jorku, bo jest taka sama jak gdzie indziej.

Jaka to jest pretensjonalna i bezsensowna książka. Fragmenty sztuki, polegające na scenopisowym zapisie dialogów z życia Sheili przetykane są detalicznymi opisami treningu fellatio, ciągnącym się wątkiem konkursu na najbrzydszy obraz, dyskusjami o autentyczności, wielokartkową sceną ze sklepu z przyborami piśmienniczymi, coraz bardziej bzdurnymi i przykrymi w odbiorze opisami snów (ten o gwałtach i morderstwach podczas orgii zwyczajnie pominęłam). Postaci drugoplanowe pojawiają się jako statyści, po czym znikają. Nawet ta przyjaźń Sheili i Margaux jest taka… zdawkowa. Spędzają ze sobą czas i rzucają w powietrze niekoniecznie spójne zdania, które nie są czasem rozmową, tylko tzw. głębokimi prawdami. Nie rozumiem zachwytów, nagród, tytułów czy pochwały Margaret Atwood w recenzji. Bez żalu zostawiłam na półce w wakacyjnym apartamencie.

#9

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lutego 16, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, beletrystyka, panie - Skomentuj


Nico Walker - Świeży

Narrator, dla ułatwienia nazwę go Nico, chociaż chyba żadne imię nie pada, zaczyna college, nie ciągnie go jednak specjalnie do nauki, lubi sobie za to zarzucić jakieś wesołe narkotyki i dobrze się bawić. Poznaje Emily, szaleńczo się zakochują, razem rekreacyjnie biorą, niestety Emily wybiera pracę w rodzinnej miejscowości. Zirytowany Nico impulsywnie zaciąga się do wojska jako sanitariusz, planuje łatwo zarobić na spokojne życie z Emily. Tyle że nie. Po pseudoszkoleniu ląduje w Iraku z innymi nieudacznikami, a czasem zwykłymi psychopatami i przestępcami, udającymi żołnierzy. Kiedy nie ma patroli, gra w karty, pali, wdycha sprężone powietrze, przemyca psychotropy i leki przeciwbólowe i ogląda coraz bardziej brutalne porno. Jeśli czytałyście “Paragraf 22” czy “Na Zachodzie bez zmian”, możecie się spodziewać, co będzie dalej. Ale możecie się nie spodziewać, jak bardzo trudne są bezrefleksyjne opisy kolejnych niepotrzebnych śmierci żołnierzy, prowadzonych przez dowódców idiotów, bezkarność źle zaopatrzonych oddziałów, utrzymujących krwawy “porządek” wśród lokalnych mieszkańców. Po roku na misji Nico wie, że jedynym celem wysyłania wojska do Iraku są pozory, a on i jemu podobni są zwyczajnym mięsem okopowym, tylko o stopień wyżej niż nikogo nie obchodząca lokalna ludność. Wraca, ale nie jest w stanie funkcjonować normalnie, do tabletek dochodzi heroina i crack, wyniszczają się wzajemnie z Emily, zarobione pieniądze znikają szybko, więc zostaje dilerka i okradanie banków.

Książka nie ma finału, autor zostawia bohatera w drodze na kolejny partacki napad. Z posłowia i notki na okładce wiadomo, że Nico finalnie wylądował w więzieniu i tam napisał tę książkę. Nie wiem, która część jest bardziej przerażająca - “misja” w Iraku, która dobitnie pokazuje, jak bardzo niezasłużona jest sława amerykańskiej armii, czy okres po, gdzie wszystko kręci się wokół narkotyków i postępującego wyniszczenia. Nie wiem, czy chcecie to czytać. Ja niekoniecznie chciałam.

#8

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lutego 5, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, beletrystyka, biografia, panowie - Komentarzy: 4


Margaret Durrell - Co się stało z Margo?

Rodzeństwo Durellów było bardzo utalentowane - Gerald, miłośnik i popularyzator przyrody, Lawrence - znany dyplomata i pisarz skandalista oraz jak się okazuje - pisywała też Margo (tylko Leslie, wielbiciel strzelania i podrywu, nie pozostawił po sobie literackiej spuścizny). Książka czekała ponad 40 lat na wydanie i, hm, trochę nie dziwi mnie dlaczego.

Margo, rozwódka z dwoma synami, wpada na pomysł, żeby w turystycznym Bournemouth założyć pensjonat. Do końca nie rozumiem, czemu w tym celu kupuje drugi dom, a dom jej rodziny, która rozjeżdża się po świecie, zostaje zamknięty, zwłaszcza że w pensjonacie pomieszkuje okazjonalnie matka, Leslie i Gerald, ten ostatni z wężami i małpami), ale że oba domy stoją na tej samej ulicy, to nie ma daleko. Wprawdzie jej ciotka, sponsorująca przedsięwzięcie, prosi o uważne wybieranie lokatorów, ale pensjonat szybko zapełnia się ekscentrycznymi osobami - jest malarz specjalizujący się w aktach, szalona staruszka, małżeństwo z nieprzyjemnym i brutalnym mężem, samotna matka z grubym, wścibskim nastolatkiem, dwóch muzyków, w jednym z nich Margo się zakochuje, pielęgniarki, hochsztapler i inne nietypowe osoby. Na każdym kroku skarżą się na pensjonat sąsiedzi, a główna aktywność Margo to ratowanie świata od kolejnych kryzysów.

Przerwałam wcześniej wyjaśnienie, czemu książka została wydana dopiero w latach 90. Otóż nie jest to dobrze napisana książka. Nie dość, że nie byłam w stanie polubić niektórych bohaterów, bo nawet do pewnego momentu w ogóle ich nie rozróżniałam, to wszystkiego za dużo, za szybko, za pobieżnie. Historyjki opisane w powieści są raczej miałkie i nie prowadzą do niczego, nawet często nie mają żadnej pointy. Nie czytało się źle, są momenty humorystyczne, ale całość jest raczej nijaka i do szybkiego zapomnienia.

Więcej o rodzinie Durrellów.

#7

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lutego 4, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, beletrystyka, panie - Komentarzy: 2


Anna Cieplak - Lekki bagaż

Cieszyn, styk Polski i Czech. Trójka znajomych w okolicach trzydziestki kohabituje w mieszkaniu - Weronika jest działaczką społeczną, prowadzi fundację aktywizującą osoby niewydolne socjalnie, Paweł, zwany Olkowym, uczy polskiego z technikum gastronomicznym, Baśka - dochodząca dziewczyna Pawła - jest dziennikarką lokalnej gazety. Fundacja Weroniki to sól w oku lokalnych władz - chętnie przypisują sobie jej zasługi, ale to ona musi uparcie je wychodzić, znając na pamięć ustawy i przepisy. Wera przyjaźni się z Darkiem, który sam siebie nazywa Beneficjentem, osobą chętnie nazywaną patologiczną, chłopakiem bez perspektyw, z rodziny alkoholików, który dzięki fundacji pracuje jako opiekun w DPS-ie. Jego siostra, Dagmara - na pół etatu barmanka - jest nowym nabytkiem fundacji, dlatego wszyscy nazywają ją Świeżynką. Grupa znajomych, w pewnym momencie żartobliwie nazwana przez jedną z bohaterów, “Cieszyńskimi Friends”, mogłaby być obsadą nudnego serialu o walce z biurokracją, języku, który niszczy i o życiu bez perspektyw. Sytuacja się zagęszcza, kiedy w rodzinie Darka i Dagmary wychodzi na jaw paskudna historia, a Darek zostaje przez prasę oskarżony o przestępstwo. Weronika usiłuje wyplątać z tej sytuacji zarówno “podopiecznego”, jak i siebie i fundację, bo nieświadomie wplątuje się w politykę.

Temat zorganizowanego wolontariatu rzadko pojawia się w literaturze, to nie czasy Pozytywizmu. Tutaj dochodzi do tego ogromne wyczucie autorki, wielostronnie pokazującej, jak bardzo osamotnione są osoby zajmujące się tym wycinkiem rzeczywistości, który skrzętnie omijany jest w planach, a w raportach określanych jako patologia. Jednocześnie nie jest to reportaż ani powieść z tezą, bo gdzieś poza obszarem “zawodowym” jest też zwyczajne życie osób, które zrezygnowały z kariery na rzecz pracy u podstaw, a przy tym mają poczucie, że nie umieją sobie życia ułożyć. Chociaż są w lepszej sytuacji niż “beneficjenci” gminnych programów pomocowych.

Inne tej autorki.

#6

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek stycznia 30, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, beletrystyka, panie - Skomentuj


R. O. Kwon - Podpalacze

Will i Phoebe, oboje Amerykanie pochodzenia koreańskiego, spotykają się na studiach i się w sobie zakochują. Oboje są po traumie: Phoebe spowodowała wypadek, w którym zginęła jej matka, zaś Will - po latach bycia fanatycznym wyznawcą kościoła - stracił wiarę. W pewnym momencie w życiu Phoebe pojawia się John Leal, charyzmatyczny guru, który twierdzi, że był zamknięty w północnokoreańskim gułagu i tam zaczął do niego przemawiać bóg. Will w imię miłości próbuje wejść do sekty, głównie w celu znalezienia argumentów, żeby Phoebe z niej wyciągnąć, ale nie udaje mu się to. Potem sytuacja wymyka się spod kontroli, a Phoebe trafia na listy gończe jako osoba, która wysadziła ciężarówkę-pułapkę pod kliniką świadomego macierzyństwa, zabijając przypadkowych świadków. Narracja Willa przeplata się z fragmentami zwierzeń Phoebe i krótkich przemyśleń Leala na temat męczeństwa i poświęcenia.

Zamysł autorki jest to dla mnie absolutnie niezrozumiały, nie wiem, o czym jest ta książka. O tym, że koreańskie pochodzenie to bagaż, bo zmusza ludzi do nadludzkiego perfekcjonizmu czy ślepej wiary? O tym, że miłość nie zwycięża wszystkiego, a już zwłaszcza w sytuacji, kiedy mężczyzna próbuje zatrzymać kobietę wymuszając na niej stosunek płciowy (TW)? Że sekty, w których guru odcina wiernych od rodzin, wymaga posłuszeństwa i każe im oddać wszystkie pieniądze, to niekoniecznie zdrowe organizacje? Rozumiem, skąd miejsce tej książki na nagradzanych amerykańskich listach, wszak ma wszystkie słowa kluczowe - terroryzm, imigranci, osoby innej rasy niż biała, od pucybuta do milionera, ale nie widzę sensu jej czytania.

#4

Napisane przez Zuzanka w dniu środa stycznia 24, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, beletrystyka, panie - Skomentuj