Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o 2023

Ewa Rychter - Przeklęta parafia

Pan Renner to spiritus movens małej miejscowości o dźwięcznej nazwie Jeżówka. Za zarobione za granicą pieniądze kupił zrujnowany zamek, zatrudnił do pracy przy nim ludzi, nawet znalazł księdza do tytułowej parafii; tak, to taki lekko odrealniony niby-PRL, zwłaszcza w porównaniu z podobnym wątkiem u Edigeya. W zamku mieszkają trzy siostry - bibliotekarka Antonina, kucharka Marianna, nauczycielka Klara i o pokolenie młodsza Blanka. Blanka przyjeżdża właśnie na zorganizowany przy kościele odpust i przywozi ze sobą narzeczonego, nieco wiekowego już Franciszka. I traf chce, Franciszka ktoś konwencjonalnie morduje. Okazuje się, że każdy z obecnych i podejrzanych ma jakąś tajemnicę z przeszłości - cyrkowiec niechcący zabił swoją żonę, lekarz wezwany do fikcyjnego chorego spowodował wypadek i został zawieszony w zawodzie, matką pewnego dziecka okazuje się ktoś inny niż publicznie podawano, wreszcie mężczyzna w wyniku pożaru stracił prawie całą rodzinę. I oczywiście przynajmniej część tych tajemnic ma związek z denatem, którym okazuje się szabrownikiem, hochsztaplerem, szantażystą, a możliwe, że i podpalaczem.

Się je: tort migdałowy, pasztet, kurę i rybę w galarecie, bulion z diablotką (nie wiedziałam, co to diablotka!), sałatę z cytryną i oliwą na sposób francuski, risotto, kanapki z zimnym mięsem.

Się pali: sporty (wygniecione), carmeny, giewonty, piasty.

Się pije: jałowcówkę, kryniczankę i oczywiście wódkę.

Się nosi: odświętnie nylony i wełnę 100%.

Się siada: na rekamierze (znowu, nowe słowo!).

Szowinizm i mizoginia:

— Żelazna? — kapłan zaśmiał się. — Żelazna drabina do prac przy instalacji elektrycznej? Pomysł godny kobiet.
— Mówię o różnicy wieku. Pani młoda dziewczyna, i on… hm… starzec nieledwie.
— Co też pan mówi. Franciszek był eleganckim mężczyzną. Każda by za nim poleciała, i jak jeszcze! Wiek jego nic mnie nie obchodził. — Zastanowiła się. — Trudno wymagać, żeby z powodu swoich lat żenił się z jakąś starą babą.
— Nie, byłem wikarym w Sniatówce. Właściwie nie byłem już wikarym… — urwał, ale zaraz dokończył: — Zawieszono mnie w czynnościach…
— Z jakiego powodu?
— Miałem wypadek motocyklowy.
— Przejechał ksiądz człowieka?
— Tak… nie… Potrąciłem babę, nic jej się nie stało.

Inne z tej serii.

#22

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 6, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, kryminal, panie, z-jamnikiem - Skomentuj


Jessie Burton - Miniaturzystka

1686. 18-letnia Nella zostaje poślubiona bogatemu amsterdamskiemu kupcowi, Johannesowi Brandtowi. Wprowadza się do pięknego domu, ale zamiast stęsknionego męża wita ją zgorzkniała siostra, Marin. Zamiast oczekiwanej nocy poślubnej Nella otrzymuje piękną, realistycznie wykonaną replikę kamienicy, zostawiona sama sobie wpada więc na pomysł znalezienia kogoś, kto jej ten domek umebluje. Z ówczesnego biuletynu ogłoszeniowego (chciałam napisać “książki telefonicznej”, ale jednak to XVII wiek) wynajduje kontakt do osoby, która takie usługi świadczy, wysyła służącą z listem i pieniędzmi, niebawem na jej progu pojawiają się przepiękne, wierne miniaturki domowników, chociaż niekoniecznie takie, jakie zamawiała. Jednocześnie dziewczyna widzi, że w domu dzieją się tajemnicze rzeczy, znajduje karteczki z wiadomościami, dwójka służących zachowuje się zaskakująco pewnie, zaś jej męża coś dziwnego łączy z atrakcyjnym chłopcem na posyłki. Śledzi więc wszystkich, próbuje zrozumieć, na czym polegają interesy wiecznie nieobecnego męża, nawet w pewnym momencie podejmuje sama decyzje, chociaż oczywiście najważniejsze dla niej jest odkrycie, skąd miniaturzysta (a konkretnie miniaturzystka) wie, co się w domu Brandtów dzieje. Finał jest dość przewidywalny - ząż bxnmhwr fvę trwrz, fgąq avrpuęć qb xbafhzcpwv mjvąmxh, mn gb fmjntvrexn fxeljn cbq fmrebxvzv fhxavnzv pvążę m pmnealz fłhżąplz.

Po przeczytaniu zostałam w pół do wyjaśnienia, bo wprawdzie tajemnice domu przy Herengracht się wyjaśniają, ale temat tytułowej miniaturzystki - skąd wiedziała o tajemnicach, jak podmieniała figurki albo jakie magiczne moce miała, żeby figurki się zmieniały - został skrzętnie pominięty. Pewnie może to rozwiązać lektura drugiej części, podobno już napisanej. Trochę foch, bo aż tak mi się nie podobało, a będę musiała kolejną książkę kupić i przeczytać. I trochę rozczarowanie, bo to takie przeciętne czytadełko z zakrętką równościową w sztafażu historycznym.

#21

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 5, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, panie - Skomentuj


Colin Dexter - Śmierć w Jerycho

Niestety o jakości tej książki wszystko mówi to, że niespełna dwa tygodnie po przeczytaniu nie pamiętam, o czym była. Nic, zero, żadnej fabuły. A jest to książka z listy 100 najlepszych powieści kryminalnych, więc. Przekartkowałam ponownie, mam nauczkę, żeby jednak nie mieć takich zaległości ze wszystkim, jak mam w tej chwili (serio, 9 notek oprócz tej czeka w zaświatach, aaado pisania o moim życiu pilnie zatrudnię).

Detektyw Morse, podstarzały i nieatrakcyjny, spotyka na przyjęciu Annę, całkiem uroczą. Mimo że rozmowa rozwija się w przyjemną stronę, nie spotykają się aż do momentu, kiedy Morse, który nieco nadużył przy obiedzie piwa i poczuł zew romantyzmu, pojawia się w domu kobiety, gdzie zastaje ją powieszoną. Śledztwo kieruje się w stronę samobójstwa, ale inspektor jednak ma wątpliwości i zaczyna pieczołowicie rozpracowywać sąsiadów Anny i rodzinę jej pracodawcy, z którym utrzymywała nie tylko służbowe, ale i pozamałżeńskie stosunki. W trakcie pojawiają się aluzyjne motta rozdziałów, kierujące uwagę w stronę mitu o Edypie.

Morse jada frytki z kiełbasą i jajkiem.

Inne tego autora.

#20

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 2, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, cwa, kryminal, panowie - Komentarzy: 4


Patryk Pufelski - Pawilon małych ssaków

Patrykowi jest zimno, bo wszystkim jest zimno, ale tylko on idzie karmić pingwiny w zoo. Bo Patryk pracuje w zoo, fascynują go zwierzęta, miał między innymi jeża i fretkę. Jego przyjaciółką jest babcia, niestety z początkami choroby Alzheimera. Jest z pochodzenia Żydem, zanurzonym w kulturze żydowskiej, chociaż niepraktykującym. Jest też gejem. I z tej nietypowej literacko perspektywy opisuje kilka lat swojego życia (2013-2022) w formie wpisów do pamiętnika/bloga. To nie jest książka per se, ale właśnie zapis kilku lat życia, bez suspensu, linii fabularnej czy spektakularnego finału. To miła do czytania, ciekawa, dobrze napisana, nieironiczna i niezłośliwa, miejscami zabawna relacja z rzeczy codziennych i zwykłych.

#19

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lutego 25, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, panowie, biografia - Skomentuj


Julian Barnes - Pedant w kuchni

Jaka to pyszna książka o gotowaniu, mimo że nie zawiera żadnego przepisu. Barnes opowiada o swoim postrzeganiu gotowania z perspektywy pedanta, który musi dokładnie zrozumieć, jak coś zrobić, żeby to zrobić. Co to oznacza “wziąć średnią cebulę” (jaką metodą uśrednić i z jakiego zbioru), “smażyć na maśle do zrumienienia” (ile masła, jakiego, jak określić stopień zrumienienia), co sprawia, że jedna książka kucharska jest dobra, a inna niekoniecznie. Jakie założenia niejawnie robimy, kiedy wypróbowujemy nowy przepis - np. że autor spędził w kuchni dużo czasu, powtarzając wielokrotnie te same kroki i wybierając te, które przyniosły najlepszy efekt, rzeczywiście mierząc czas czy szukając optymalnych proporcji składników - zamiast przyjąć, że przepis został wykonany raz, efekt był zadowalający, wystarczy tego. Skąd wiemy, że coś nam będzie smakować, patrząc na listę składników? Czemu powinniśmy chwalić się porażkami? Czemu się w kuchni kłamie, przemilcza i zachęca do ugotowania czegoś, wiedząc, że to próba z góry skazana na porażkę? Pada kilka znanych kulinarnie nazwisk, w tym wspomniana jest ciekawa postać Edwarda Pożerskiego, mistrza zastępowania brakujących składników innymi.

#18

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lutego 22, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, felietony, panowie - Skomentuj


Jerzy Edigey - Umrzesz jak mężczyzna

Narrator oddaje głos sympatycznemu podporucznikowi MO, Henrykowi Gawrysiowi, którego poznał jako reporter na Mazurach; Gawryś w 96-stronicowym brulionie spisuje swoją pierwszą sprawę w fikcyjnych Wisajnach pod Ełkiem. Na miejscu okazuje się, że całe miasteczko działa dzięki jednemu człowiekowi - dyrektorowi Sodyrowi, który zorganizował dzięki swoim kontaktom fabrykę aparatów elektroautomatycznych, obsadził znajomymi i ogólnie nie warto z nim zadzierać. Po mocno zakrapianej zabawie dyrektor ląduje w szpitalu z woreczkiem żółciowym, po czym tylko cudem ordynatorka szpitala, niegdyś jego narzeczona, odratowuje go po próbie samobójczej. Podporucznik, uzyskawszy mniej lub bardziej chętną współpracę ładnej, choć ubogiej (!?) pielęgniarki, odkrywa, że ktoś z miasteczka popchnął Sodyra do ostatecznego kroku, wysyłając paskudne anonimy. Szybko okazuje się, że w zasadzie każdy - również osoby aktualnie na stanowiskach - jednocześnie zawdzięcza coś Sodyrowi i go nienawidzi; porównany jest do południowoamerykańskiego dyktatora, a nawet do Hitlera czy Mussoliniego. Potencjalny morderca zostaje wykryty po długim i mozolnym śledztwie, a przy okazji Gawryś odkrywa bezczelne kradzieże surowców, kolesiostwo, przemyt (złoto, nylony i wełny) i szpiegostwo przemysłowe.

Oczywiście można patrzeć na całą intrygę z punktu widzenia korzyści - milicja odkrywa, kto nastawał na życie cenionego dyrektora, ale jak się przyjrzeć z bliska, to widać i nadużywanie władzy - tu Gawryś zastrasza świadka[1], chwilę później wywiera presję na pannę Marysię, która wprawdzie boi się o swoją reputację w miasteczku, ale nie przeciwstawi się podporucznikowi. Marzy mu się rejestracja maszyn do pisania, na potrzeby chwili fałszuje oficjalne druki w celu uzyskania wzorów pisma[2]. W ogóle - w przeciwieństwie do nieco rozlazłej załogi miasteczkowego posterunku - Gawryś to chłopak do tańca i do różańca, chętnie wypije, pójdzie popląsać, łaskawym wzrokiem na kobiety popatrzy, a jak trzeba to walnie pięścią w stół i zrobi awanturę samemu dyrektorowi.

Się ma hobby: “stare, piękne antyki i młode, równie piękne kobiety”, jak się jest panem dyrektorem. Nikt się nie dziwi, że pan dyrektor afiszuje się z młodą, ładną sekretarką tylko po to, żeby zablokować do niej dostęp nielubianemu podwładnemu; Sierżant określił to lapidarnie: – Ładna dziewucha, dyrektor ma ją na zawołanie o każdej porze dnia i nocy, to dlaczego miałby sobie nie skorzystać. A cóż to, nie wolno mu? Przecież wdowiec.

– Sądzę, że najgorzej wyszła na tym dziewczyna.
– Ma pan rację. Zdaje się, że Krysia naprawdę zakochała się w dyrektorze.
– Oo!
– Adam ma pięćdziesiąt pięć lat i jest od niej dwa razy starszy. To nie znaczy jednak, że nie mógłby zawrócić w głowie jeszcze młodszej. Przystojny, wysportowany, uroczy towarzysko, umiejący imponować - podoba się kobietom. Dziewczyna nie mogła oprzeć się temu czarowi.
– I bogaty – wtrąciłem.
– Mówię o prawdziwym uczuciu, więc pomijam sprawy pieniężne, chociaż i one nie są bez znaczenia. W każdym razie sekretarka mało zmysłów nie straciła, kiedy szef zachorował.

Seksizm powszedni: wartość kobiet jest oceniana przez pryzmat ich urody oraz “prowadzenia się”, mężczyzn przez władzę.

– Jeśli będę tańczyła jedynie z panem, od razu powiedzą, że się puszczam albo łapię męża.
Roześmiałem się serdecznie.
– To tutaj wszyscy tacy moralni?
– Dużo by można powiedzieć na ten temat. Mężczyznom nie szkodzi opinia uwodzicieli. Dziewczyny i mężatki, jeśli to robią, to w taki sposób, aby nikt nie widział. Na takiej zabawie, jak ta wyglądają niczym fortece nie do zdobycia.

Się je: łososia, boczek, szynkę i śledzia, zupę, zraziki po myśliwsku (najdroższe danie, jakie figurowało w karcie).

Się pije: białe francuskie wino, jarzębiak, kawę z francuskim koniakiem, piwo.

Się zataja: fakt przerzutów nowotworowych przed osobą chorą, żeby się nie stresowała przed śmiercią.

Bawiąc-uczyć: wyrabianie galanterii ze złota i stopy złota.

Gender: kobiety zajmują się organizowaniem i porządkowaniem, bo “nie bardzo nadaję się do takich funkcji. Żeby nie Irenka, we własnym domu koszuli nie umiałbym sobie znaleźć”.

Się umiera: zapewne na niestrawność, bo “Byłby żył jeszcze dłużej, ale najadł się na Wielkanoc świeżego ciasta i popił zimną wodą”.

[1] Zaraz przyjdzie jeden z moich ludzi z kajdankami. Zakujemy pana i przepędzimy piechotą przez miasto do milicyjnego aresztu. Jak pan posiedzi tam parę dni, szybko odzyska pan pamięć i chęć do rozmów. W areszcie ludzie stają się nieprawdopodobnie rozmowni.
Wiedziałem, że używam niedozwolonych chwytów. Że nie wolno mi tego zrobić, że to jest właśnie „łamaniem praworządności". Mimo to, przypuszczam, spełniłbym swoją groźbę. Przecież musiałem wykryć mordercę”.

[2] Kupiłem aż dwie dziecięce drukarenki. Wyciąłem z gumy potrzebne mi literki i sporządziłem stempel. Pożal się Boże tego stempla, ale na moje potrzeby wystarczył. Na całej szerokości ankiety przykładałem czerwony napis: „Wypełniać tylko na maszynie do pisania”.

Inne tego autora, inne z tej serii.

#17

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lutego 20, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panowie, prl - Skomentuj