Więcej o
cwa
Tak jak podobała mi się “Kobieta w bieli”, tak “Księżycowy kamień” to wielkie rozczarowanie i wielokrotne zadawanie sobie pytania, jakim cudem ta nudna ramota wylądowała na wszelkich top listach powieści kryminalnych. Czytałam to autentycznie kilka tygodni, po kilka kartek, bo nuda-nuda-nuda. Oraz wielokrotnie przywoływany szowinizm, rasizm i pogarda dla niższych statusem lub zwyczajnie brzydkich.
Ileś lat wcześniej przed akcją właściwą, brytyjski wojak, krewny lady Verinder, kradnie z hinduskiej świątyni tytułowy żółty diament, mordując pilnujących go braminów. Trochę wstyd, ale kiedy córka lady V. dostaje kamień na 18 urodziny, to jakoś nikt się nie kwapi, żeby zwrócić go oryginalnym właścicielom, mimo że po okolicy krąży grupa Hindusów, ewidentnie w związku z kamieniem. Problem w tym, że kamień ginie tuż po wręczeniu, a jubilatka zaczyna zachowywać się na tyle dziwnie, m.in. odrzucając ukochanego, że posądzający ją o kradzież super detektyw zostaje odprawiony przed rozwiązaniem sprawy. Sprawa wyjaśnia się niejako mimochodem w ciągu następnego roku - kradzieży nieświadomie dokonała osoba pod wpływem narkotyku, podanego jej dla żartu, ale zanim to nastąpi, brzydka służąca zakochana w pięknym paniczu popełnia samobójstwo, umiera lady Verinder (bez związku), do młodej panny ustawia się interesowny absztyfikant, co motywuje do działania odrzuconego ukochanego.
Jedynym ciekawym zabiegiem jest urozmaicona narracja - kolejne części książki opisują wierny, acz cyniczny służący lady V., szukający natchnienia w czytaniu “Robinsona Kruzoe”; jej kuzynka, nachalna dewotka; śmiertelnie chory lekarz-morfinista; wreszcie przepiękny kuzyn Franklin Blake, zakochany w córce lady. Podsumowując - jest wiele ciekawszych książek, na tę szkoda czasu.
Inne z tej serii, inne tego autora:
#2
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek stycznia 18, 2024
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2024, cwa, kryminal, mwa, panowie, klub-srebrnego-klucza
- Skomentuj
Niestety o jakości tej książki wszystko mówi to, że niespełna dwa tygodnie po przeczytaniu nie pamiętam, o czym była. Nic, zero, żadnej fabuły. A jest to książka z listy 100 najlepszych powieści kryminalnych, więc. Przekartkowałam ponownie, mam nauczkę, żeby jednak nie mieć takich zaległości ze wszystkim, jak mam w tej chwili (serio, 9 notek oprócz tej czeka w zaświatach, aaado pisania o moim życiu pilnie zatrudnię).
Detektyw Morse, podstarzały i nieatrakcyjny, spotyka na przyjęciu Annę, całkiem uroczą. Mimo że rozmowa rozwija się w przyjemną stronę, nie spotykają się aż do momentu, kiedy Morse, który nieco nadużył przy obiedzie piwa i poczuł zew romantyzmu, pojawia się w domu kobiety, gdzie zastaje ją powieszoną. Śledztwo kieruje się w stronę samobójstwa, ale inspektor jednak ma wątpliwości i zaczyna pieczołowicie rozpracowywać sąsiadów Anny i rodzinę jej pracodawcy, z którym utrzymywała nie tylko służbowe, ale i pozamałżeńskie stosunki. W trakcie pojawiają się aluzyjne motta rozdziałów, kierujące uwagę w stronę mitu o Edypie.
Morse jada frytki z kiełbasą i jajkiem.
Inne tego autora.
#20
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 2, 2023
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2023, cwa, kryminal, panowie
- Komentarzy: 4
Zacznę oczywiście od mojego ulubionego dowcipu:
Angielska prowincja. Lord siedzi w salonie, nagle z ciemności za oknem dobiega przerażające wycie.
- Barrymore, co to za wycie? - pyta sir lokaja.
- To pies Baskerville'ów, sir.
Po niejakiej chwili:
- A co to za okropny jazgot?
- To kot Baskerville'ów, sir.
Po upływie kolejnych pełnych napięcia minut:
- A teraz, co to za złowieszcza, mrożąca krew w żyłach cisza?
- To ryba Baskerville'ów, sir…
Do Holmesa przybywa wiejski doktor Mortimer i prosi o pomoc - jego przyjaciel, sir Charles Baskerville, został znaleziony martwy w niewyjaśnionych okolicznościach, po okolicy krąży legenda o upiornym psie prześladującym od wieków rodzinę, po spadek przybywa podobno jedyny potomek lorda, a wiejski doktor obawia się, że najmłodszego z rodu również może spotkać smutny a nagły koniec. Henry Baskerville również przybywa do Londynu, dostaje anonim odstraszający go od powrotu, ktoś go śledzi oraz… kradnie mu buty. Detektyw rozpoczyna śledztwo swoją ulubioną metodą nie mówienia nikomu, jaki ma plan[1]. Wysyła więc Watsona wraz z doktorem i spadkobiercą na prowincję i każe raportować. Podejrzani są wszyscy - wierny, acz cyniczny kamerdyner z żoną, sąsiedzi (w tym wścibski staruszek z teleskopem), wreszcie zbiegły więzień, który ukrywa się na okolicznych bagnach. Watsonowi udaje się wyśledzić, kto dostarcza więźniowi jedzenie, po czym niespodziewanie trafia na ukrytego na mokradłach Holmesa, który był tam cały czas i knuł. Ginie kolejna osoba, pojawia się tytułowy pies, a zbrodniarz unika sprawiedliwości, topiąc się w bagnie, ale wcześniej wychodzi na jaw, że był zaginionym krewnym Baskerville’ów i chciał pozbyć się reszty rodziny, żeby przejąć spadek.
Oj, ciężko się pracowało z Holmesem. Jeśli chwali Watsona, to żeby mu wskazać, że wprawdzie sam nie ma geniuszu, to dzięki popełnianym przez niego błędom detektyw może znaleźć właściwą drogę. Błyskotliwa dedukcja czasem oznacza spostrzegawczość (brawurowo odgaduje rasę psa, bo widzi zwierzę stojące pod drzwiami z jego panem). Sporo obserwacji odbywa się na bazie modnej wtedy frenologii - osoba z okrągłą czaszką Celta jest entuzjastyczna i przywiązana do ziemi, a doktor Mortimer zachwyca się czaszką samego Sherlocka i nawet z miłością przesuwa po szwie ciemieniowym. We wspominkach pojawiają się zabawne historie o podróżach po Afryce Południowej, gdzie panowie z ciekawością rozprawiają “o anatomii Buszmenów i Hotentotów”. Wreszcie kobiety - bo pojawiają się w trakcie śledztwa. Jedna została wydziedziczona przez ojca, bo wyszła za mąż wbrew jego woli, a potem mąż ją opuścił, przez co stała się Kobietą Upadłą. Druga lekko rzuca, że jest tylko kobietą i nie umie wytłumaczyć swojego postępowania, bo postępuje według kaprysów i widzimisię, co jest oczywiste.
[1] Jedną z wad Holmesa – jeśli to wadą nazwać można – była niesłychana powściągliwość w zwierzaniu się komukolwiek ze swoich planów. Wynikało to w części z jego despotycznej natury, gdyż lubił górować nad otoczeniem i sprawiać wszystkim niespodzianki, w części zaś z podejrzliwości zawodowej, która nakazywała mu nie zaniedbywać żadnej ostrożności. Było to jednak bardzo denerwujące dla jego
współpracowników i pomocników.
Inne z tego autora, inne z tego cyklu.
#6
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 22, 2023
Link permanentny -
Tagi:
cwa, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panowie, 2023 -
Kategoria:
Czytam
- Komentarzy: 1
Akcję "Intryg i żądz" rozpoczyna urlop Dalgliesha, który dziedziczy po zmarłej ciotce posiadłość w Suffolk. Ciotka mieszkała w pięknym, zabytkowym, odludnym wiatraku na przylądku, niedaleko od stanowiącej punkt zapalny w lokalnej społeczności elektrowni atomowej. Wprawdzie inspektor nie jest na służbie, ale obiecał (głównie mentalne) wsparcie lokalnej policji przy złapaniu seryjnego mordercy zwanego Świstunem. Ma okazję poznać czynny zbrodniarza szybko - podczas spotkania towarzyskiego z sąsiadką Alice, autorką znanych książek kucharskich, Świstun uderza po raz kolejny, zabijając pracownicę elektrowni. Niedługo potem ginie jedna z uczestniczek kolacji, administratorka elektrowni Hillary - osoba kontrowersyjna, znienawidzona przez ekologów (jednemu z aktywnie działających właśnie wytoczyła proces) i lokalną społeczność (chce usunąć owdowiałego najemcę, który nie ma gdzie się podziać), a nawet przez niektórych współpracowników. Lokalna policja szybko odkrywa że mimo upozowania nie jest to dzieło seryjnego mordercy, bo ten popełnił samobójstwo chwilę wcześniej. Inspektor wprawdzie nie uczestniczy w śledztwie, ale obserwuje - połowa mieszkańców kłamie, druga połowa coś ukrywa, jak to w małej sielskiej nadmorskiej miejscowości.
Książka niespecjalnie porywa - kto jest zabójcą, domyśliłam się już w 1/3 lektury. Dużo wnikliwych opisów wnętrz i strojów, sporo dodatkowych wątków na drugim i trzecim planie, trochę spraw pozostawiono odłogiem - na przykład wyjaśnienie sprawy Świstuna, którego samobójstwo w zasadzie kończy wątek.
"Ułomna ręka sprawiedliwości" dzieje się w środowisku prawników - w znanej londyńskiej kancelarii zostaje znaleziona zamordowana Venetia Aldridge, adwokat. Ktoś po zabójstwie upozował ją na krześle, założył zabytkową perukę i oblał krwią[1]. Dalgliesh z ekipą (znana z poprzednich tomów Kate Miskin i nowy współpracownik, Pierce, z wykształcenia teolog) usiłuje dociec, czy sprawcą jest ktoś z kancelarii, rodzina (zmarła ma 18-letnią córkę, która właśnie się wdała w romans z obronionym przez matkę mordercą, ku wściekłości matki) czy może osoba poszkodowana w procesie, w którym Aldridge była obrońcą. W dużej mierze to krytyczne spojrzenie na zasady prawne - miejscami kwestionowalna moralnie zasada domniemania niewinności, dzięki której sprawny adwokat jest w stanie obronić kogoś, co do którego winy nie ma wątpliwości.
Tłumaczenie ma ewidentne braki - miejscami bywa niezrozumiałe (zapewne źle przetłumaczone idiomy), czasem czegoś brakuje (np. wyjaśnienia, czemu osoba o nazwisku Eager jest aktywna, a pewien Nigel - wbrew imieniu - jest blondynem).
[1] Nie, nie podejmuję się sprawdzać sensowności tego, że osoba, która za kilka dni idzie na operację, pobraną wcześniej krew (niezbędną do operacji) trzyma w woreczku w biurowej lodówce.
Inne tej autorki tutaj.
#34-35
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek maja 28, 2018
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
panie, 2018, kryminal, cwa
- Skomentuj
W niepozornym kościele w londyńskiej dzielnicy Paddington stara panna i 10-latek znajdują zwłoki byłego premiera oraz bezdomnego. Premier chwilę wcześniej podał się do dymisji, ponieważ doznał olśnienia religijnego, a dwie chwile wcześniej zwierzył się Dalglieshowi, z którym był luźno zaprzyjaźniony, że otrzymał obrzydliwy anonim, sugerujący mu udział w śmierci trzech kobiet. Bogata rodzina od pokoleń, młoda wdowa w ciąży, która męża niespecjalnie kochała (co chociażby sugerował prawie że jawny kochanek), zbuntowana przeciw establishmentowi (a więc ojcu) córka, lojalna służba oraz matka - głowa rodu; wszyscy coś ukrywają w śledztwie. Gorzej, plącze się też afera aborcyjna, prasa i kontrwywiad.
Dalgliesh z jednej strony ciągnie śledztwo tak jak wszystkie poprzednie, z drugiej czuje się jednak nieco zaangażowany osobiście. Dodatkowo na każdym kroku ludzie nazywają go poetą, a on od czterech lat niczego nie napisał i jednak chyba mu to trochę ciąży, więc snuje sobie różne przemyślenia o roli policji, człowieka i poety. Tym razem dość mocno pojawiają się drugoplanowi współpracownicy Dalgliesha, nawet - w przypadku Kate Miskin - stają się pierwszoplanowi. Kate jest pierwszą kobietą w zespole (a mamy bujne lata 80.), natyka się na niechęć, bo kobiety od biedy mogą się zajmować nieletnimi, nawracaniem prostytutek czy pocieszaniem wdów. A nie że wydział zabójstw. Każdą sytuację analizuje więc pod kątem "czy zachowałam się jak profesjonalista, czy jak kobieta", każdą swoją wypowiedź pod adresem kolegów, każdą akcję dokładnie przemyśla. Prywatnie usiłuje żyć samodzielnie, odciąć się od babki-staruszki, która ze wszystkich sił chce, żeby z nią mieszkała kosztem życia prywatnego; finał książki przynosi dość nagłe rozwiązanie tej sytuacji, nie wiem, czy zgodne z duchem książki. Massingham, drugi ze współpracowników, z pochodzenia lord, jest w porównaniu z pochodzącą z "gminu" Kate dość nieokrzesany, rzadko się zastanawia, ale podobnie jak ona usiłuje sobie poukładać stosunki (z akcentem na niezależność) z właśnie owdowiałym ojcem.
Jak na autorkę-kobietę przystało, duży akcent jest postawiony na wygląd poszczególnych postaci dramatu, na wnętrza ich domów, opisane detalicznie i ze szczegółami, czasem niekoniecznie z potrzebą dla akcji.
Inne tej autorki tu.
#62
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lipca 6, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2015, panie, kryminal, cwa
- Skomentuj