Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Oglądam

Dom zły

Doskonały, mocny i ciężki kryminał milicyjny, pełny brutalności, przekleństw, gierek i wielowymiarowego uwikłania. Wizja lokalna w opuszczonym i częściowo spalonym gospodarstwie w mroźnych Bieszczadach, pijany prokurator oraz grupa chętnych do wypitki milicjantów wraz z oskarżonym usiłują odtworzyć morderstwo sprzed 4 lat, kiedy to deszczowej jesiennej nocy zginęły trzy osoby. Pozoranci grający ofiary ochoczo polewają alkohol, a jedyna trzeźwa osoba, bo z esperalem - oficer prowadzący, w trakcie wizji rozwiązuje jeszcze dwie sprawy - kolejnego morderstwa oraz poważnych nadużyć gospodarczych w lokalnym PGR-e oraz ulega licznym naciskom ze strony aparatu.

Świetni aktorzy - Bartłomiej Topa równie tragiczny i przekonujący jak w "Kuracji" (również Smarzowskiego), mocny język (a to mnie się wydawało, że umiem kląć), a całość zaskakująca. "Wesele" mi się specjalnie nie podobało, odrzucało mnie tematyką, tutaj - choć w zasadzie ani skład aktorski się specjalnie nie różni, ani język, ani sposób postrzegania świata - wszystko składało mi się znacznie bardziej.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek maja 2, 2011

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 5


Wyjście przez sklep z pamiątkami

Po każdej wizycie w galerii, zoo czy muzeum sprytni przedsiębiorcy przepuszczają rozgrzanego oglądaniem widza przez sklepik, w którym można kupić koszulkę z Mona Lisą, pluszowego lwa czy reprodukcję Ostatniej Wieczerzy.

"Wyjście" to beletryzowany dokument o street arcie, czyli dla jednych o wandalach, którzy paskudzą miejskie mury jakimiś bazgrołami, a dla drugich o nowej gałęzi nieokiełznanej sztuki miejskiej, za którą są skłonni wydawać grube pliki solidnej gotówki, mimo że w zamian dostaną odbitkę albo kawałek ściany. To historia Thierry'ego Guetty, kompulsywnego kamerzysty-amatora z Los Angeles, filmującego grafficiarzy podczas nocnych eskapad artystycznych, który pod wpływem ich towarzystwa, a zwłaszcza ikony światowego graffiti -- Banksy'ego, zaczyna sam tworzyć sztukę jako Mr Brainwash i - ku zdziwieniu wszystkich, w tym samego Banksy'ego, zaczyna dostawać za to niezłe pieniądze.

Uprzedzając pytania, dokument nie jest bardzo dokumentalny - a przez to nie nudny - z kilku powodów. Po pierwsze podobno stoi za nim Banksy, mimo że tak naprawdę nikt nie potwierdził, że zamaskowany człowiek o zmienionym głosie to rzeczywiście sam artysta. Po drugie, oglądając ten "dokument" miałam cały czas poczucie, że to kolejny - tym razem filmowy - projekt Banksy'ego, będący zaawansowaną kpiną z krytyka, widza i kupującego, którzy rzucają się na kawałek zadrukowanego papieru, płótna czy muru jak łakomczuch na świeże bułeczki. Po trzecie, spędziłam kilka godzin, weryfikując w internecie to, o czym mówił film, i - poza tym, że spędziłam ciekawie wieczór - dalej nie jestem przekonana o prawdziwości tego, co obejrzałam. Ale kupiłam DVD, wychodząc z pokazu przez sklepik.

[Tekst "Kino z artystą" do Magazynu Business&Beauty, lipiec 2011].

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek kwietnia 25, 2011

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Przeczytali mnie - Komentarzy: 5 - Poziom: 3


Children of Men

Podczas oglądania filmów katastroficznych mam poczucie pewnej ambiwalencji. Mimo świetnej kreacji świata i akcji, która mnie porwała, mam wrażenie, że cały czas oglądam ten sam film (bohater ma poukładane życie, coś wybucha/następuje atak zombie/skażenie/zlodowacenie, bohater rusza w podróż sam lub z drużyną, w celu, co do którego nie jest pewien, cel osiąga, film się kończy, a ja nie wiem, czy to nie było tylko męczące i zbędne przedłużanie wegetacji, bo świat już umarł). W "Children of Men" fabuła nie porywa, zwyczajny quest, ale zrealizowany z niesamowitą dbałością o szczegóły, tło i obraz. I trochę namysłu nad sensem życia i nadzieją.

W 2027 świat się rozpada - od 18 lat nie rodzą się dzieci, a ludzie mając w perspektywie jakieś 80 lat, niespecjalnie się czymkolwiek poza przeżyciem następnego dnia przejmują. Trzyma się jako tako Wielka Brytania, bo jest odcięta od innych krajów i masowo usuwa wszystkich, którzy nie są obywatelami (i nie jest łagodna kraina uprzejmych i flegmatycznych fajfokloków, tylko klatki z uchodźcami, brutalne oddziały służb, obozy-getta). Theo, urzędnik w jednym z ministerstw, z przymusu spotyka się z byłą żoną (z którą kiedyś sobie partyzantował, ale im się drogi rozeszły) i na jej prośbę pomaga przetransportować kobietę na wybrzeże, żeby mogła z zamkniętego kraju się wydostać. Dramatycznie się robi, kiedy się okazuje, że nie dość, że czyhają na nich wszyscy, to jeszcze sprawa jest dość rozwojowa, bo eskortowana - wnxb cvrejfmn xbovrgn bq 18 yng - wrfg j pvążl.

Doskonały drugi plan - wieczny hippis (Michael Caine) ze swoją ukrytą w lasach hacjendą, dziki ruch oporu (ze spluwą biega sobie Jax z "Sons of Anarchy", tym razem obdarzony długimi dredami, ale nieustająco niedomyty), lakoniczny strażnik Sid i niesamowicie mocny obraz getta dla uchodźców w nadmorskiej miejscowości (normalnie jakby kręcili w Łodzi, tyle że Łódź nie ma dostępu do wody). Trochę bolesny jest patos końcowych scen, kiedy Xrr vqmvr mr śjvrżb anebqmbalz qmvrpxvrz cemrm xbelgnem crłra hpubqźpój, n cbgrz cemrm bqqmvnłl żbłavreml, n jfmlfpl nyob hfvłhwą qbgxaąć znłrw fgbcxv nyob pmlavą manx xemlżn; cenjvr wnx fpraxn m fmbcxv orgyrwrzfxvrw, ale chyba było to potrzebne.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa kwietnia 6, 2011

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 5


Memento

Wprawdzie nie mam tak jak bohater filmu, który żył w 10 minutowych odcinkach, a potem zapominał, co robił, ale "Memento" widziałam chyba po raz trzeci i kompletnie nie pamiętałam, kto zabił i dlaczego.

Leonard szuka mordercy i gwałciciela swojej żony. Ma dokumentację policyjnego śledztwa, mnóstwo notatek, samochód i karteczki, polaroidowe zdjęcia oraz notatki wytatuowane na skórze. I nie jest w stanie zapamiętać niczego na dłużej od wypadku, któremu uległ, kiedy pojawił się w domu i zobaczył krzywdzących jego żonę przestępców. I za każdym razem, kiedy nagle odnajduje się z pustką w głowie w nowej rzeczywistości, przegląda zestaw podręcznych przypominajek i kontynuuje pościg za zbrodniarzem. Dookoła kręci się przyjaciel (ale czy można mu ufać?) Teddy, przyjaciółka (ale - ponownie - czy można jej ufać?) Natalie i demoniczny recepcjonista z motelu (tu akurat wiadomo - nie ufać pod żadnym pozorem).

Żeby nie było łatwo, są dwie linie narracji - kolorowe sceny pokazywane są w kolejności odwrotnej, tak że na początku każdej sceny widz ma dokładnie taki sam zasób wiedzy, co bohater, sceny czarno-białe pokazują rozwój akcji w kolejności prawidłowej (a na końcu się spotykają, dziękuję uważnym czytelnikom za uwagę). Ale jak się ogląda bez odrywania wzroku od ekranu, to trudno się pogubić (a dla słabszych pojawiło się wydanie ze specjalnym dodatkiem umożliwiającym obejrzenie filmu w kolejności chronologicznej).

I bez egzaltacji - to jest naprawdę doskonały film. Dwuznaczny, z twistem, przeprowadzający przez świat choroby psychicznej tak, że fizycznie czuje się problem we własnej głowie.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 28, 2011

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 3


Przerwane objęcia

Jestem stronnicza, bo daję Almodovarowi dowolnie szeroką taryfę ulgową, byle tylko nie kręcił filmów o molestowaniu kobiet w śpiączce i rozliczeniowych o księżach-pedofilach. Tu jest wszystko jak trzeba - piękna, ognista Penelopa, tajemnica, mężczyzna po przejściach i sporo ładnych drugoplanowych postaci plus film w filmie. Sama fabuła jest dość prosta, chociaż - jak u Almodovara - historia, jaką opowiada, jest gorzkawa. Harry Caine, niewidomy reżyser, dowiaduje się, że umarł znany milioner, partner Leny, jego miłości życia, która odeszła w 1994 roku. Harry opowiada burzliwą historię związku z Leną i mimo tego, że nie widzi, kończy po latach film[1] z jej udziałem.

Część filmu kręcona jest na Lanzarote i zdecydowanie chcę tam pojechać, żeby zobaczyć marsjański krajobraz bez zieleni, czarne plaże i winnice w zagródkach z kamieni. Poza tym wnętrza są pełne pięknych regałów na książki i mocnych kolorów, mimo że film taki bardziej z gatunku noir.

[1] Takie puszczenie oka do fanów - film to wersja "Kobiet na skraju załamania nerwowego"[2], z niewiernym kochankiem Ivanem, spalonym łóżkiem i gazpacho doprawianym środkiem usypiającym. Trzecioplanowo pojawia się Rossy de Palma, grająca modelkę w oryginalnych "Kobietach".

[2] Jako bonus jest też siedmiominutowy film "La concejala antropofaga", kręcony "na planie" filmu z Leną, na którym pewna kuratorka społeczna opowiada uśpionej gazpacho kobiecie o swoim bujnym życiu erotycznym.

Inne filmy Almodovara.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek marca 22, 2011

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


Czekolada

Do małego francuskiego miasteczka, pełnego smutnych, ciemno odzianych, religijnych ludzi, wzajemnie pilnujących się, żeby żyć zgodnie z nakazami ascetycznego pana hrabiego, przybywa kolorowa i pełna życia Vianne, samotna kobieta z kilkuletnią córką. Otwiera sklep z czekoladkami i zaczyna odkrywać przed mieszkańcami świat czekolady. Miesza gładką, błyszczącą kakaową masę, słucha, co ludzie mają do powiedzenia, nie ocenia, a na końcu proponuje każdemu taką słodycz, która będzie jego ulubioną. Ascetyczny i nieszczęśliwy hrabia nie lubi wokół ludzi szczęśliwych, więc bojkotuje kawiarnię i traktuje ją jako siedlisko wszelkiego występku, mimo że mieszkańcy znajdują w przytulnym lokalu kojący kącik.

Piękna i kobieco okrągła Juliette Binoche jest uosobieniem gościnności i ciepła domowego ogniska, jak zawsze zmysłowy Johnny Depp wnosi pierwiastek żartobliwości i męskiego uroku, a majestatyczna Judi Dench dodaje szczyptę wieloletniej mądrości życia. Lodowato zimni i sztywni Alfred Molina (hrabia) i Carrie-Ann Moss (sekretarka hrabiego) to antyteza tego, co przynosi ze sobą słodka i pikantna jednocześnie czekolada - małomiasteczkowa zachowawczość, brak tolerancji, niechęć do poznawania nowego. Do tego piękne plenery, ciepłe kolory oraz smak i zapach tak namacalny, że czuje się go w głowie podczas oglądania, koniecznie z kawałkiem dobrej czekolady.

[Tekst "Kino pod wiatrakiem" do Magazynu Business&Beauty, kwiecień 2011].

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 17, 2011

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Przeczytali mnie - Skomentuj - Poziom: 3