Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Listy spod róży

O biało-niebieskich

[15.08.2024]

Nie będzie dziś o Lechu Poznań, tylko o kafelkach, jakby ktoś w ogóle wpadł na taki pomysł. Portugalia słynie z kafelków, są wszędzie - na zewnętrznych ścianach kamienic, we wnętrzach, ale niekoniecznie mieszkalnych - w kościołach, dworcach, restauracjach i na stacjach metra. I mają nawet własne muzeum! Pojechałam, bo dzień się trafił upiornie upalny, chyba najbardziej gorący w tym roku, stojące powietrze, którym się ciężko oddychało, żadnej chmurki; dodatkowo rodzina sarkała na mnie, bo zaaranżowałam wyprawę komunikacją miejską. No ale halo, metro oraz w środku chłodniej. W muzeum mnóstwo mozajek, czasem z dość zaskakującymi bohaterami (ultra-brzydkie aniołki, ciekawska krówka, kot po trudnej nocy, dama z side-eye), trochę sztuki nowoczesnej, wspomnienia po czasach Maurów i piękne wnętrza. Można też ciasto i kawę w kawiarence z ogrodem, a potem wyjść przez sklepik z dość drogimi pamiątkami. W ogóle kafle można kupić wszędzie, w każdej pułapce na turystę.

Adres:

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 16, 2024

Link permanentny - Tagi: sztuka, lizbona, muzeum, portugalia - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Skomentuj


O rzeczach z rozmachem

[14.08.2024]

Pamiętacie, jak pojechałam do Christo Rei na Maderze i mi się bardzo podobało? Pojechałam więc na drugą stronę Tagu, do dzielnicy Almada, gdzie znajduje się Sanktuarium Chrystusa Króla z prawie 30-metrową figurą, której Portugalczycy pozazdrościli Brazylijczykom. I teraz słuchajcie uważnie, bo możecie zaoszczędzić nie dość, że dużo czasu, to jeszcze i pieniądz. Otóż zanim kupicie bilet wstępu na samą statuę, obczajcie, ile ludzi czeka w kolejce. Na górę postumentu wjeżdża się windą w grupach ok. 20 osób, winda jest jedna, procesowanie grupy trochę trwa, więc z pozoru nieduża, acz - jak się okazało - gęsto pozwijana kolejka może oznaczać ponad 2 (słownie: dwie) godziny stania, żeby wjechać windą na 82 metry, popatrzeć 5 minut z tarasiku i zjechać. Teraz najlepsze - w zasadzie identyczny widok jest z samej skarpy, na której mieści się sanktuarium, więc zwyczajnie można przyjechać, darmo zaparkować, obczaić piękne widoki i popatrzeć w górę na pomnik, po czym pojechać na wcześniej zaplanowane przygody na plaży. I nie, nie można wejść schodami (byłam skłonna!), trzeba czekać. I jak już o pozazdroszczeniu mowa, to czy Ponte 25 de Abril, łączący Lizbonę z Almadą, nie przypomina Wam innego mostu albo dwóch? Nie dziwne, bo jest wzorowany na Bay Bridge z San Francisco, w kolorach tego bardziej znanego Golden Bridge.

Bo w okolicy są piękne piaszczyste plaże, pełne muszelek, zwłaszcza zaskakująco uroczych muszli Anomiidae, zwanych po angielski mermaid’s toenails. Jakbym nie stała 2 godziny w kolejce, mogłabym spędzić na plaży więcej czasu, ale cóż, czas nas nieco naglił, bo samochód musieliśmy zwrócić do wypożyczalni pod apartamentem, czynnej do 18, a wtem się okazało, że przejazd przez pół Lizbony to jest niejaka przygoda i mimo zapasu czasu, zwrot kluczyków nastąpił o 17:53. Na szczęście to była jedyna adrenalinka podczas wyjazdu (oprócz próby zaśnięcia na 4 godziny przed wylotem o 6:00 rano, nie polecam). W każdym razie, wjazd samochodem na plażę jest płatny, niedużo, ale się parkuje pod zadaszeniem, więc w upał idealnie. Toalety nie zlokalizowałam, ale są przebieralnie.

Adresy:

  • Santuário de Cristo Rei - Av. do Cristo Rei, Almada. Bezpłatny parking, płatny wjazd, są toalety i sklepik.
  • Praia de São João - Costa da Caparica

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek października 11, 2024

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: lizbona, portugalia - Skomentuj


Coimbra

[13.08.2024]

Wprawdzie planowałam zrobienie przystanku w Sintrze, ale zmęczyły mnie tłumy w Porto i konieczność doktoryzowania się z biletów, wstępów i tras, a dodatkowo nie chciałam się frustrować wjazdem na 2 godziny do miejsca, które wymaga o wiele więcej czasu. Stąd Coimbra mniej więcej w połowie drogi, idealnie na kawę i pastel de nata, śliczne miasto uniwersyteckie z rzymskim akweduktem i ogrodem botanicznym. Ogród jest bezpłatny i nie oczekiwałam niczego poza miłym miejscem na niedługi spacer; nie jest to ogród jak w Berlinie, Dublinie czy nie przymierzając w Poznaniu - kameralny, nieduży, ze ślicznym zagajnikiem bambusowym i częścią reprezentacyjną z klombami i fontannami oraz niestety zamkniętą szklarnią. Uwaga - za bambusami nic nie ma, tylko drugie wyjście, trochę rozczar. Ominęłam Bibliotekę Joanina i zwiedzanie Università Di Coimbra, przemknęłam się przez kościół Świętego Krzyża, bo był tuż obok kawiarni o takiejż nazwie, zdecydowanie warto odwiedzić ponownie.

  • Jardim Botânico da Universidade de Coimbra - CC Martim de Freitas
  • Café Santa Cruz - Praça 8 de Maio
  • Mosteiro da Santa Cruz - tuż obok kawiarni

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 6, 2024

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: ogrod-botaniczny, portugalia, coimbra - Komentarzy: 2


O tym, że Porto

[9-13.08.2024]

Centrum Porto jest chyba najbardziej zatłoczonym miejscem, jakie ostatnio widziałam. Tłumy turystów (wiem, jestem częścią problemu), tuk-tuki, tramwaje, autobusy, samochody; ciężko jeździć autem, więc zaparkowanie pod Praça Carlos Alberto jest dobrym pomysłem. Stąd blisko wszędzie - do miejsc, których nie odwiedziłam, bo wspomniane tłumy, i do miejsc, gdzie można się zwyczajnie pokręcić. Wspięłam się bez kolejek na wieżę Igreja do Carmo, żeby z dachu kościoła obejrzeć okolicę, a przy okazji zobaczyć, jak wygląda zaplecze samego kościoła (złoto, ale skromnie, oczywiście). Co ciekawe, z zewnątrz kościół nie robi aż takiego wrażenia, bo piękne kafelki na fasadzie są zasłonięte gęstą białą siatką, zapewne w celu ochrony. Przy Fonte dos Leões - fontanny z lwami (tu mi uparcie wchodzi hiszpański i każe się zdziwić, że jakie dwa lwy, jak ich tam więcej) - mieści się budynek Universidade do Porto, gdzie przegapiłam Museu de História Natural e da Ciência da Universidade do Porto. Ale nie żałuję, plan na wyjazd był taki, żeby mało chodzenia, sporo odpoczynku i po południu nastolatka chce mieć czas wolny w swojej gawrze na życie towarzyskie, a dorośli mogą w sjestę.

Adresy:

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela września 29, 2024

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: porto, portugalia - Skomentuj


Kawałek metra (7) - Porto

Miałam przewrotnie zacząć od listy Czego Nie Widziałam w Porto, ale jednak do kilku fajnych miejsc trafiłam, motywem przewodnim będzie kolej. Jedną z najpiękniejszych stacji kolejowych jest São Bento, nieco niepozorna z zewnątrz, na tyle, na ile niepozorny jest piękny kamienny budynek z wieżyczkami, gdzie wewnątrz ściany wyłożone są tysiącami biało-błękitnych kafelków. Stąd można metrem, konkretnie jedną z sześciu linii (siódma, różowa, w budowie) - Amarelo / Żółtą - przejechać wielkim żelaznym mostem z pracowni tego Eiffela na drugą stronę rzeki Duoro, z zabytkowej dzielnicy Ribeira do Jardim do Morro w Villa Nova de Gaia. Dowcip jest taki, że pociągi metra jadą sobie mostem wśród podziwiających widoki turystów, bez żadnego odgrodzenia, trochę trąbią, wtedy wiadomo, że trzeba schodzić. Za pomocą tzw. Społecznego Instruktora do Spraw Sprzedaży Automatem, nieco zniszczonego trybem życia, zakupiłam trzy bilety i przejechałam z rodziną chociaż jedną stację, b. zadowolona.

Na zdjęciach stacja São Bento, most Ponte Luis I i kawałek dzielnicy Ribeira. CNW: księgarni Lello i Torre dos Clérigos - trzeba było rezerwować bilety na godzinę i jeszcze swoje odstać, więc może następnym razem, Rua de Santa Catarina, Café Majestic, Mercado do Bolhão, katedry Porto i kościoła Św. Franciszka oraz pałacu Bolsa. Zerknęłam do Jardim do Morro, ale nie zwiedzałam winiarni i piwnic z winem porto, lokalny napitek zakupiłam w Lidlu i zdegustowałam z przyjemnością na balkonie.

GALERIA ZDJĘĆ

Dotychczas: Berlin * Budapeszt * Buenos Aires * Dublin * Praga * Lizbona * Porto. Niebawem: San Francisco * Taipei * Paryż * Londyn

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek września 23, 2024

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: porto, portugalia - Skomentuj


O dostępie do wody

[11-13.08.2024]

W Porto nie było aż tak gorąco, ale na tyle, żeby z przyjemnością pomyśleć o kąpieli i plażingu. Odwiedziłam kilka plaż na północ od ujścia rzeki Duoro i nie byłam rozczarowana.Przy kamienistej Praia do Aquário jest przyjemny bar, gdzie drinki i przekąski, podobno dobre miejsce na zachody słońca. Tego dnia było śmiesznie, bo chłodno w samym Porto - rano mgły i temperatura poniżej 25 stopni, a nad oceanem ściana gorącego powietrza przy nieco zachmurzonym niebie. Nieco na północ, za Praça de Gonçalves Zarco, jest przepiękna piaszczysta, i jak mówię, że piaszczysta, to uczciwie, drobny złoty piaseczek, Praia Internacional. Są muszelki, a ludzie zbierają do wiaderek jakieś jadalne tałatajstwo ze skał. Tu trafiłam na słonko, które w pewnym momencie zaczęło się zasnuwać surrealistyczną mgłą, bez straty na temperaturze, zakrywając okrągły budynek Porto Leixões Cruise Terminal i dochodząc do Castelo do Queijo (tak, naprawdę nazywa się to Zamek Ser). Protip: można za nieduże pieniądze parkować pod rondem. Na wybrzeżu też trafiliśmy do najlepszej śniadanowni w Porto (o innych niebawem), tuż przy parczku Jardim do Passeio Alegre. Nastolatka była obiektem westchnień pięknego labradora, który próbował pozbawić ją pieczywa, na szczęście bez efektu. Opodal kończyły trasę zabytkowe drewniane tramwaje, można było oglądać bez przerywania posiłku.
Adresy:

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota września 14, 2024

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: porto, portugalia - Skomentuj