Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
[11-13.08.2024]
W Porto nie było aż tak gorąco, ale na tyle, żeby z przyjemnością pomyśleć o kąpieli i plażingu. Odwiedziłam kilka plaż na północ od ujścia rzeki Duoro i nie byłam rozczarowana.Przy kamienistej Praia do Aquário jest przyjemny bar, gdzie drinki i przekąski, podobno dobre miejsce na zachody słońca. Tego dnia było śmiesznie, bo chłodno w samym Porto - rano mgły i temperatura poniżej 25 stopni, a nad oceanem ściana gorącego powietrza przy nieco zachmurzonym niebie. Nieco na północ, za Praça de Gonçalves Zarco, jest przepiękna piaszczysta, i jak mówię, że piaszczysta, to uczciwie, drobny złoty piaseczek, Praia Internacional. Są muszelki, a ludzie zbierają do wiaderek jakieś jadalne tałatajstwo ze skał. Tu trafiłam na słonko, które w pewnym momencie zaczęło się zasnuwać surrealistyczną mgłą, bez straty na temperaturze, zakrywając okrągły budynek Porto Leixões Cruise Terminal i dochodząc do Castelo do Queijo (tak, naprawdę nazywa się to Zamek Ser). Protip: można za nieduże pieniądze parkować pod rondem. Na wybrzeżu też trafiliśmy do najlepszej śniadanowni w Porto (o innych niebawem), tuż przy parczku Jardim do Passeio Alegre. Nastolatka była obiektem westchnień pięknego labradora, który próbował pozbawić ją pieczywa, na szczęście bez efektu. Opodal kończyły trasę zabytkowe drewniane tramwaje, można było oglądać bez przerywania posiłku.
Adresy: