Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Czytam

Barbara Kosmowska - Niechciana

Kasia uczy się w gimnazjum, dobrze jej idzie, dodatkowo tańczy też salsę w zespole i szykuje się do zawodów, z dużą szansą na wygraną, bo w parze z jej przyjacielem - Piotrem - są świetni. Nie sprawia kłopotów rodzicom, czasem zajmie się bratem, dziecko idealne. Problem pojawia się nagle, kiedy nastolatka orientuje się, że się jej spóźnia okres; nietrudno się domyślić, że winna ta jedna noc na zimowisku, kiedy zdecydowała się na inicjację z niedawno poznanym Tomkiem. Mimo że Kasia ma teoretycznie dobry kontakt z rodzicami, dziadkami, nowoczesną ciotką Hanią i przyjaciółkami, postanawia nie mówić o swoim stanie nikomu, licząc chyba na to, że pewnego dnia przestanie być w ciąży. Nie przestaje, sprawa się w pewnym momencie sypie i Kasia musi wszystko przewartościować.

Biorę poprawkę, że to książka dla młodzieży, ale nawet z tą poprawką jest to bardzo toporny przegląd rodzinnych patologii. Matka Kasi jest skupiona na zarabianiu pieniędzy, bo chce kupić większe mieszkanie, jedynym zajęciem ojca jest oglądanie sportu w telewizji. Dziadek jest przyklejony do komputera, babcia krząta się po domu i karmi. Kiedy wjeżdża temat nastoletniej ciąży, następuje powrót do lat 50. - wstyd przed sąsiadami, jak my się w kościele pokażemy, hańba. W domach przyjaciół Kasi są inne typy problemów - Iza zajmuje się chorą, nieporadną matką i trójką mniejszego rodzeństwa (ojciec zniknął po urodzinach najmłodszych); matka Olki jest skupiona na karierze córki, rekompensując sobie pozostawienie jej przez męża dla innej kobiety (niech żałuje, że nas zostawił); Piotr obserwuje obojętnego, nadużywającego alkoholu i raczej inwestującego emocjonalnie poza domem ojca i zabiegającą o względy męża zaniedbywaną matkę; wreszcie matka Tomka wyrzuca z domu Kasię, twierdząc, że jej Tomuś na pewno nie jest sprawcą ciąży. Jedynymi osobami stającymi na wysokości problemu są oschła wychowawczyni, zwana Wredzią i ciotka Hania, niezamężna i niezależna (obowiązkowe kolczyki w twarzy i kolorowe włosy), która decyduje się przygarnąć dziecko siostrzenicy, bo Kasia nie czuje się jeszcze dojrzała do roli matki, co zapewnia “powrót do normalności” i szczęśliwe zakończenie.

Jak macie przeczytać coś młodzieżowego Kosmowskiej, to idźcie czytać "Bubę", "Buba" zdecydowanie bardziej.

Inne książki tej autorki tu.

#76

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lipca 14, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, mlodziezowe, panie - Skomentuj


Zośka Papużanka - Przez

”A o czym jest ta książka?” - zapytała mnie obserwatorka mojego czytania. I jak zwykle mogę odpowiedzieć “kryminał z czasów PRL-u” czy “dziewczyna z depresją prowadzi śledztwo”, tak tutaj… Powieść w zasadzie nie ma akcji, nie ma też żadnego satysfakcjonującego finału; Papużanka doskonale umie w opisywanie patologicznej relacji i to chyba samo w sobie jest sednem “Przez”.

Narrator wynajmuje mieszkanie krótkoterminowo, wprowadza się w tajemnicy. Plan jest taki, że nie będzie wychodził, chyba że ukradkiem (śmieci!), zakupy mu dostarczą, żadnych kontaktów z ludźmi (co się szybko sypie, bo kurier oddaje przesyłkę dla sąsiada, a imprezujący studenci z piętra niżej upierają się, żeby przepraszać za imprezę), a jego głównym zajęciem jest obserwacja i fotografowanie kobiety mieszkającej naprzeciwko. Z pełnego reminiscencji monologu wewnętrznego powoli buduje się obraz - obserwowana kobieta to była żona narratora, chociaż wcale nie jest formalnie była, tylko opuszczona przez niego od 5 lat. Narrator jest głównie zainteresowany rejestrowaniem obrazu, skupiony na świetle i fotograficznej czułości, sfera uczuć w zasadzie nie istnieje, nie da się ustawić niczego precyzyjnym parametrem, co - jak się okazuje - było powodem setek kłótni w związku, czego nie niwelowały jej nieudane próby zgłębienia teoretycznych tajników fotografii.

Jaka to jest straszna psychologicznie sytuacja, życie z osobą, która jest skupiona na pasji, a nie na drugim człowieku. Ona chce zainteresowania, rozmowy, uczucia, nie chce być obiektem na fotografii. On nie wybacza najmniejszego potknięcia życiowego (i nie, nie rzucam kamieniem, też mnie irytują rzeczy drobne[1], czasem za bardzo, ale pracuję nad tym!), każdego zejścia z nakreślonej przez niego drogi, wreszcie wpada na pomysł, żeby żonę ukarać.

[1]

Inne tej autorki.

#75

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 11, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, beletrystyka, panie - Skomentuj


Eduard Fiker - Seria C-L

Lata 50. W wagonie pocztowym, transportującym 20 milionów koron w świeżo wydrukowanych banknotach z tytułowej serii C-L, wybucha bomba. Giną wszyscy konwojenci poza pracownikiem Urzędu Bezpieczeństwa, który - bardzo ciężko ranny - twierdzi, że nie było szans na to, żeby pieniądze nie uległy zniszczeniu. Kapitan Kalasz z Komendy Głównej i młodziutki Karliczek, oddelegowany jako asystent, są sceptyczni - dziwne ślady (nieużywany w pociągu klucz francuski i zamordowana dziewczyna przy torach kilkanaście kilometrów przed miejscem wybuchu) oraz pojawiające się epizodycznie na rynku banknoty z feralnej serii sugerują, że eksplozja nie była wypadkiem przy pracy i kradzież jednak nastąpiła. Potem ktoś planuje (na szczęście bez efektu) zgładzenie hospitalizowanego funkcjonariusza, a kolejni podejrzani o posiadanie kradzionych banknotów zostają znalezieni martwi. Przestępca okazuje się psychopatą, który chciał się zemścić na państwie za to, że rozstrzelano jego ojca za odmowę uczestniczenia w 1. wojnie światowej (“ponieważ był członkiem jakiejś sekty religijnej”). Morduje współpracowników, bo byli nierozważni, a narzeczoną, bo ”kobiety nawet za tysiące milionów nie zmusicie do milczenia”.

Się je: czekoladę, pieczywo, kiełbasę i ciastka oraz popija herbatą z manierki, wodą mineralną i kawą (w podróży), jajko w majonezie i rogaliki (w restauracji na Przykopach), dużą porcję lodów, cocktail, czarną kawę, kilka ciastek i papierosy (przesłuchiwana w kawiarni świadkini). Wreszcie dość obficie pożywia się kapitan, strudzony śledztwem[1].
Się gra: w “durnia” (”Grali w skupieniu, z drobnomieszczańską chciwością zagarniali drobne monety, co u tego rodzaju ludzi, mających do czynienia z milionami, wydało mi się groteskowe”).
Się pali: Karliczek nie pali, za to Kalasz pali nałogowo (na szczęście jest zdrów jak rydz), podobnie podpułkownik - straszliwe cygara, ze od ich dymu padały muchy.
Się czyta: “Dikobraz” (ale wcale nie bawi).
Się pije: czerwone wino.
Się zażywa: “chytry środek”, który pozwoli kapitanowi pracować dwa dni bez ustanku i usunie senność i zmęczenie; lekarz przepisujący przestrzega, że “organizm poza zażyciu zjada sam siebie”.
Się udaje: “białego” emigranta rosyjskiego, bo tylko tacy mogli dostać darmowy wstęp na wyższe studia.

[1]

— Zatrzymajcie się, na Boga! — krzyczę niemal. Wszystkie uczucia zagłusza we mnie nagle przemożny głód. Człowiek musi jeść. Kupuję trzy parówki z musztardą, dwie świeże bułki i kufel piwa. Potem z zapalonym papierosem wsiadam znowu do auta.

Inne z tego cyklu.

#74

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lipca 10, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, kryminal, panowie, klub-srebrnego-klucza - Komentarzy: 2


Andrzej Strzelczyk - Skok

Ewa wzywa 07, zeszyt 141

Spis osób:

  • Ryszard Ludwiczak - narrator, słabo zarabiający naukowiec, woli stać w kolejce niż słuchać jazgotu żony
  • Grzegorz Matyja - był na dłuższej praktyce w Moskwie i nauczył się zamawiać wódkę na trzech
  • Rafał - najmłodszy, więc biega po flachę, biedny i skąpy
  • Lena - pierwsza miłość narratora, aktualnie callgirl, zarabia więcej niż pęczek profesorów zwyczajnych
  • Zocha - małżonka narratora, albo zrzędzi, albo się drze
  • Zdzisiek, Stefan - synowie narratora, bez wpływu na akcję
  • Edward Waldemar Jon - docent dr hab., piekielna inteligencja, niespożyta energia, kolosalna ambicja i konfliktowy charakter, wysoki, bardzo chudy i zgarbiony
  • Ona - tajemnicza konkubina Grzegorza, pracuje na drugą zmianę, bez wpływu na akcję
  • Milena - sekretarka w SCENTII, pulchnawa apetyczna blondynka z kręconymi włosami i zadartym nosem, ma niewyrafinowane słownictwo
  • Jolka - pracowniczka kwestury, wiecznie zła, przestraszona i spiesząca się (do czasu)
  • Herr Weinmann - mówi twardą, ale poprawną polszczyzną
  • Czesiek, ps. Okoń - pływa na promach, niezbyt błyskotliwy na pierwszy rzut oka
  • Jasia - cipa Cześka, ma zalotnie rozchylony szlafroczek
  • ”Miętus” - były kochanek Leny, sponsor z Kopenhagi
  • Kulesza - prywaciarz, kontrahent SCENTII
  • Knud Jensen - duński profesor, ma 4 czy 5 dzieci, już nie pamięta
  • Irma L. - zakochana w EWJ bez wzajemności, dziennikarka

Naukowcy, wyrzuceni w połowie lat 80. z instytutów naukowych (m.in. z doświadczeniem internowania) zrzeszyli się w SCENTII, prywatnym przedsięwzięciu błyskotliwego Edwarda Jona (zwanego “i dabju dżejem”, bo wtedy to było modne). Ale że rynek pracy dalej był limitowany przez zaszeregowania i przydziały, więc mimo ciężkiej pracy nie mają legalnej możliwości rozwoju. Narrator jest wściekły z braku perspektyw (wiecznie zirytowana żona, uciążliwości życia w wielkiej płycie na Targówku, rozsypujący się maluch, telefon w planach 10-letnich, marzy chociaż o domku na Zaciszu). Początkowo dla zgrywy, potem już całkiem na serio, Ryszard, Grzegorz i Rafał planują zbrodnię doskonałą. Kiedy się okazuje, że jednak nie da się popełnić przestępstwa nie krzywdząc nikogo, Rafał się wycofuje, a Ryszard raczej skupia się na podbojach erotycznych[1], niejako mimochodem wchodząc w przemyt narkotyków. Po jakimś czasie przestają mu wystarczać zarabiane sumy, planuje więc przejęcie całego łańcucha dostaw, co sytuację mocno komplikuje. Do tego odkrywa, w jaki sposób Grzegorz pomnaża swoje dochody i dwa wątki łączą się ze sobą w dramatyczną scenę tuż przed zakończeniem, które niczego nie wyjaśnia.

Więc jak poprzedni tomik chwaliłam, tak ten w zasadzie to nie wiem, co miał na celu. Napiętnowanie gospodarki nierynkowej, w której cenieni fachowcy nie są w stanie wyżyć z zarobków i muszą zejść na drogę przestępczą? Niewierności małżeńskiej, z której przez seks z profesjonalistką płynnie przechodzi się do przemytu narkotyków? Pokazania, że luksusy bycia ekskluzywną call-girl są naprawdę złudne i krótkotrwałe, a przypadkowe kontakty erotyczne nie są tak emocjonujące jak te z uczuciami? Wiele wątków jest otwartych, podobnie zakończenie, co sugeruje jednak niedoróbki.

Się ma: limit benzyny do malucha na 330 km miesięcznie.
Się pije: wódkę, soviet brandy Ararat, whisky (u damy negocjowalnego afektu), Ballantines (black label).
Się je: elegancko podane ohydne dania z mrożonek (w restauracji), kanapki z pasztetem pod wódeczkę.
Szowinizm powszedni: “Typowa przedstawicielka lepszej połowy ludu polskiego: albo bez sensu chichocze, albo się nadyma, bo wtedy - uważa - nie jest łatwa, natomiast jest elegancka”; “kurewski charakter kobiet czyni z nich naciągaczki” przy jednoczesnej bezrefleksyjnej obserwacji, że żona narratora zarabia najwyżej ⅔ tego, co on.
Się wspomina: Raskolnikowa.
Bawiąc-uczyć: Lisowczycy.

[1] Niestety, jest to taka książka, ja przeczytałam, Wy już nie musicie. W szczytowym momencie narrator obraca kochankę-profesjonalistkę, sekretarkę szefa[2], pracowniczkę kwestury, konkubinę przemytnika i jeszcze znajduje siłę na zaspokajanie żony w celu zachowania miru domowego.

[2] Która to sekretarka oczywiście sypia z szefem i - jak się okazuje w trakcie - nie tylko.

Inne z tego cyklu tutaj.

#73

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lipca 7, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: kryminal, panowie, prl - Skomentuj


Zofia Krajewska-Szukalska, Zygmunt Bohdanowicz - Bezpieczny świadek

Ewa wzywa 07, zeszyt 140

Spis osób:

  • Jan Makowicz - niski i szczupły, o twarzy steranego wieloma walkami boksera wagi ciężkiej
  • Krzysztof - współpracownik Makowicza, zazdrości mu zarobków i kariery
  • Juliusz Popowicz - prowadził sprawę śmierci żony Jana, a mimo to tym razem mu nie wierzy
  • Wojtek - funkcjonariusz, wysoki, na wyraźnie krzywych nogach, z wyłysiałą głową i krótką, otaczającą całą twarz starannie utrzymaną rudo-siwą brodą
  • Andrzej Kwiatkowski - prokurator, ubrany z nienaganną elegancją, podpatrzoną w tanich filmach telewizyjnych
  • Paweł Wojtys - jasnobłękitne, niemal przezroczyste oczy i gęste, zrośnięte między sobą czarne brwi
  • doktor Halina - psychiatra, lekarz Makowicza
  • Marek, ps. Defraudant - w starych, znoszonych dżinsach i kraciastej flanelowej koszuli robi wrażenie kontestującego intelektualisty
  • Lusia - z wyglądu przypomina starą niedźwiedzicę, prowadzi kawiarnię „Gawra" w szpitalu psychiatrycznym
  • Kazio - potężny sanitariusz, dzięki wieloletniej praktyce nawet nie denerwuje się na swych podopiecznych
  • Elżbieta - pielęgniarka, po czterdziestce, ze śladami urody, która nie zdążyła jeszcze przeminąć
  • terapeutka - naiwna dziewczyna, podobno sypia z ordynatorem
  • Marzena Kliś - prostytutka zamordowana nad Wisłą

Tym tomikiem mogę machać przed oczami wszystkim tym, którzy twierdzą, że kryminały z PRL-u były prymitywne i na jedno kopyto. Makowicz, nagradzany architekt, po przepracowanej nad prestiżowym projektem nocy wychodzi odetchnąć na balkon i widzi mężczyznę zabijającego prostytutkę i wrzucającego jej ciało do Wisły. Niestety, wezwana milicja nie odnajduje żadnych śladów zajścia, a nikt poza architektem tego nie widział. Makowicz rozpoczyna poszukiwania samodzielnie, znajduje pantofel zamordowanej, ale kiedy próbuje go dowieźć na posterunek, dzieje się szereg rzeczy, które w tym mu przeszkadzają - żółta furgonetka chce go staranować, mężczyzna rzuca mu się pod koła, po czym - dowieziony na pogotowie - znika razem ze znalezionym dowodem. Jako że świadek ma za sobą traumę (morderstwo żony) i leczył się psychiatrycznie, milicja mu nie wierzy, a - co gorsza - odkrywa to przestępca i postanawia wykorzystać, żeby potencjalnego świadka zdyskredytować. Włamuje mu się do samochodu i dostaje do mieszkania, gdzie bestialsko morduje kota (nie-czytać-nie-czytać) i niszczy wszystko, przez co Makowicz po próbie samobójczej ląduje w szpitalu psychiatrycznym.

W powieszonym niedawno napisie „Służba zdrowia twoim przyjacielem” brakowało już kilku liter. Historie o tym, jak z normalnej osoby zrobić szaleńca, a potem otępiałą kukłę, są w literaturze znane. Psychiatryk opisany tutaj nie odbiega od nich znacząco - można ignorować rzeczy dziwne, opowiadane przez pacjenta, a kiedy ten będzie próbował dochodzić swoich racji albo - jak tu - odkryje, że morderca dostał się do szpitala, żeby go ostatecznie uciszyć, można zgłuszyć go skutecznie silnymi lekami. Poza głównym wątkiem autorzy pokazują całą galerię barwnych pensjonariuszy szpitala - sprytnego Defraudanta, Gubernatora na odległej placówce dyplomatycznej, Magnetofona bez zębów czy posłusznego Świętego.

Się łyka: “Meprobamat” na zmęczenie (a tak naprawdę na załamanie nerwowe).
Się pije: drogi koniak.
Się pali: marlboro (z Pewexu).

Inne z tego cyklu tutaj.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lipca 6, 2021

Link permanentny - Tagi: panie, panowie, prl, kryminal, 2021 - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Wojciech Piotr Kwiatek - Za żadne pieniądze

Ewa wzywa 07, zeszyt 139

Spis osób:

  • Paweł Niewczas - krytyk literacki, pogardliwie nazywany “naprawiaczem świata”
  • porucznik Rafał Ryski, ps. Artysta - otarł się kiedyś o tak zwane środowisko, studiował z Pawłem
  • major Janisz - szef Ryskiego, trochę moralizuje, ale bez urzędniczej pedanterii
  • Rysio Żak - kolega Ryskiego z Komendy Stołecznej, dyżurny przyjmujący zgłoszenie o Niewczasie
  • Antoni Koliński - cieć o aparycji zdeklasowanego urzędnika magistrackiego
  • Iwona Bogusz - narzeczona Pawła, podobno nie markowała scen erotycznych w filmach
  • Grzegorz Gołdyń - drab ze dwa metry, zwalisty, z brodą na pół gęby, formalnie jaskiniowiec
  • Ania Niewczasowa - matka Pawła
  • Niewczas senior - fanatyk praworządności, uczciwości, zwolennik czynów otwartych, jednoznacznych
  • Adam Dumała - redaktor naczelny “Nowin Wydawniczych”
  • Bożenka - sekretarka, kobieta nieco po trzydziestce[1]
  • Niemczak - stażysta, w obowiązkach ma spełnianie poleceń naczelnego
  • Piotr Olgierd Ellman - intelektualista klasyczny, nie wstaje przed południem, znajomy Ryskiego
  • Wituś - mężczyzna o twarzy zapitego pinczera
  • Kazimierz Wilczek, ps. Robert Wolfie - pisze zaskakująco popularne kryminały dla ćwierćinteligentów
  • Dionizy Kwapisz - przyszły wieszcz, duże nakłady, duży szum, duża, dobra prasa - tylko czytelników niedużo
  • Jan Duda - recenzent-pochlebca
  • Apolinary Socha - autor miałkich, ale poczytnych fraszek
  • redaktor Magda Rowińska - świetna figura[2], bystra, inteligentna i oczywiście cudownie złośliwa (w granicach, rzecz jasna, przyzwoitości)
  • Klemens Tyski - emerytowany prawnik, znany z niesłabnącej miłości do młodych aktorek[3]
  • Jerzy Jarski - wicedyrektor wydawnictwa „Oficyna Autorów"

Jesień 1979 (chociaż tomik z 1986). Co ciekawe, narrator - absolwent polonistyki, który maszynę do pisania zamienił na legitymację milicyjną - tytułuje się policjantem. To właśnie jego szef wysyła do ustalenia mordercy Niewczasa, krytyka literackiego o idealistycznym zacięciu. Po przejrzeniu oczywistych tropów (donos na kolegę w 1968, zaniedbywana narzeczona w ciąży), Ryski zaczyna się interesować kolegami krytyka po piórze, zwłaszcza że z maszyny do pisania zniknął przełomowy dokument, mający pogrążyć kogoś znanego. Poza śledztwem trochę szydery ze środowiska artystycznego.

Się pali: carmeny, fajkę, drogie zagraniczne - marlboro, amerykańskie kenty.
Się pije: wódkę Krakus, domowy kompot, coca colę, piwo (tylko pod konsumpcję), herbatę i wodę mineralną (na kaca), wermut, martineau (do brydża), żytniówkę (choć to trucizna, bo robią ją z proszku), śliwowicę, winiak klubowy.
Się kupuje: nielegalną wódkę na placu Zbawiciela, a fakt ten przydaje się do odkrycia osoby mordercy.
Turystyka: malowniczy opis bazaru Różyckiego (“nadwiślańskie corso czy Campo di Fiori”).
Się je: kiepskiej jakości społemowskie krakersy, całkiem dobre flaki w barze.
Się słucha: ballad Okudżawy.

[1] “ z gatunku tych, o których panowie na delegacjach rozmawiają zwykle nieprzyzwoicie, deklarując, co oni by takiej, jak i z jakiego powodu”.

[2] Narrator, zachwycony świetną figurą pani redaktor, ze złośliwą uciechą porównuje ją z koleżanką, przezwaną wdzięcznie “pulpecikiem”: “W dziale umów przedstawiła mnie kilku pracującym tam kobietom i wyjaśniła, z czym przychodzę. Słysząc to urzędniczka o dwukrotnej chyba nadwadze podniosła się z trudem zza biurka, otworzyła drzwi jednej z identycznych jak w poprzednim pokoju szaf i przystawiła do niej taką samą jak poprzednio Magda drabinkę. Reszta różniła się jednak zasadniczo, bo gdy ujrzałem ją wspinającą się z niemałym trudem po uginających się szczebelkach, natychmiast odwróciłem wzrok nie tyle z powodu niesmaku, ile raczej ze strachu”.

[3] “Był przedmiotem kpin połowy miasta, o jego wyczynach opowiadano legendy, dowcipy mnożyły się piętrami, znałem kilku takich, co osobiście asystowali niegdyś przy największych blamażach erotycznych mecenasa, o które zresztą było tym łatwiej, im bardziej starszy pan napalał się, by udowodnić, że mimo nadchodzącej siedemdziesiątki nie powiedział jeszcze w dziedzinie seksu ostatniego słowa”.

Inne z tego cyklu tutaj.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lipca 5, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, kryminal, panowie, prl - Komentarzy: 1